Jak co wtorek, wyglądam przez to samo okno, siedząc na tym samym
parapecie.
W
tym samym pokoju hotelowym. Okryta jedynie białym
prześcieradłem.
Ostatni
raz zaciągam się mocniej końcówką, palonego przeze mnie
papierosa. Wsłuchując się w odgłos płynącej z prysznica wody,
dochodzący z łazienki. Wiedziałam tym samym, że nasze spotkanie powoli
dobiega końca.
Za
każdym razem, powtarzał się przecież, ten sam schemat. Najpierw
było
spotkanie
w holu hotelowym, tuż przy windzie. Potem
niezmienne, zachłanne i pełne pasji pocałunki, które towarzyszyły nam w drodze do pokoju, rozbudzające
nasze wzajemne pożądanie. Następnie namiętny i niezwykle
satysfakcjonujący seks. Którego nigdy, nie miałam dość.
Nasze
ciała od pierwszego już spotkania, idealnie ze sobą współgrały.
Dając nam obojgu niesamowitą rozkosz i spełnienie, które nie
mogło się równać z żadnym innym. Nikt inny nie potrafił, aż tak na mnie oddziaływać. Samym swoim dotykiem, czy spojrzeniem.
Może
to właśnie dlatego, coraz bardziej w to brnęłam? Jeszcze mocniej, wystawiając swoją duszę na potępienie.
Po wszystkim, praktycznie zawsze niewiele rozmawialiśmy, a jeśli nawet to o jakiś błahostkach.
Nigdy
nie poruszaliśmy tematu dotyczącego naszej przyszłości, a już
tym bardziej o moim związku z jego dobrym kolegą. Był to temat
tabu w naszej relacji.
Potem
on szedł, wziąć prysznic, zostawiając mnie w łóżku z rozgrzebaną pościelą. Długo w nim nie zostawałam. Siadając na parapecie. Starałam się zwalczyć, swoje wyrzuty sumienia, dodając kolejny niewybaczalny
grzech do mojej długiej listy.
Wiedziałam,
że moje czyny nigdy nie zostaną wybaczone. A gdy prawda w końcu,
kiedyś wyjdzie na jaw. Wszyscy się ode mnie odsuną. Ale na
wycofanie się, było już za późno.
Gaszę
papierosa w szklanej popielniczce. Ze świadomością, że tylko
tutaj, mogłam sobie pozwolić na dostarczanie, uspokajającej
trucizny do moich płuc. Doskonale
przecież wiedziałam, jak mój chłopak tego nie znosił. Godzinami
wysłuchiwałam kazań na temat tego, jak mój nałóg jest szkodliwy
i wpływa negatywnie na moje zdrowie. Mimo, że okropnie mnie to
irytowało. Wiedziałam, że kierowała nim troska i ogromne uczucie,
jakim mnie darzył.
Od
dawna już, nie widział świata poza
mną.
Był gotów, zrobić dla mnie wszystko.
Dzięki
niemu, udało mi się nawet porzucić swoje, uzależnienie od
nikotyny.
Wracało
one jedynie na moment. Każdego wtorku, na krótko przed
wpół do osiemnastej. Kiedy to próbowałam, wmówić samej sobie,
że to był ostatni raz.
Drzwi
od łazienki, cicho skrzypią. Informując mnie, że sprawca mojego
największego wstydu, opuścił jej wnętrze. Podchodzi do mnie, jak
zawsze
i całuje krótko w szyję. Przy okazji, szepcząc do ucha, że było
wspaniale i już nie może się doczekać, kolejnego wtorku.
A
ja, jak zawsze próbuję się przemóc i powiedzieć mu prosto w
twarz, że to było nasze ostatnie spotkanie. Niestety, kolejny raz
przegrywam sama ze sobą i zamiast tego. Wstając z parapetu, wpijam
się w jego usta, po czym uwodzicielskim tonem, zapewniam go o naszym
kolejnym spotkaniu. Swój czas liczyłam właśnie, od jednego spotkania do drugiego. Zaczynały być mi one potrzebne do życia, jak powietrze.
Zasługiwałam
na potępienie. Dla mnie, nie było już rozgrzeszenia. Byłam
pewna, że mam już wyznaczone, specjalne miejsce w piekle.
Gdzie czekają na mnie wieczne męki.
Wracam
do mieszkania, które zamieszkuję od ponad dwóch lat, wspólnie ze swoim ukochanym. Choć,
czy
mogłam w ogóle, jeszcze
go tak nazywać? Z każdym dniem, miałam do tego, coraz mniejsze prawo.
Tuż
po przekroczeniu progu i odłożeniu na pobliską komodę torebki.
Jego uśmiechnięta twarz, wyłania się z naszej nie za dużej
kuchni. Która urządzałam z wielkim entuzjazmem.
-
Kochanie, nareszcie wróciłaś. Oni wykończą cię w tej pracy. Zbyt mocno się dla nich starasz - podchodzi do mnie i składa czuły pocałunek na ustach. Tak
kompletnie inny, od tych które jeszcze przed godziną, czułam na
całym swoim ciele.
-
Wiesz, że zależy mi na awansie. Gdy tylko nareszcie go dostanę,
wszystko wróci do normy - kłamię mu prosto w oczy. Ostatnio
przychodziło mi to, coraz łatwiej. Byłam okropnym człowiekiem.
-
Zrobiłem nam kolację, na pewno jesteś głodna. Zapraszam - kieruję
swoje kroki do kuchni. Starając się zapomnieć o swoim romansie
i kolejnej zdradzie, jakiej się dzisiaj dopuściłam.
Wchodząc
do niej dostrzegam, że na stole stoi romantyczna kolacja ze
świecami.
W
tym momencie, mam ochotę się rozpłakać. On nie zasługiwał na
takie traktowanie z mojej strony. Był przecież praktycznie ideałem, czego więc mi w nim brakowało, że szukałam tego w ramionach jego przyjaciela? Raniąc go tydzień po tygodniu, kiedy on, niczego nieświadomy czekał na mnie. Starając się ze wszystkich sił, uprzyjemnić mi wieczór. Samemu będąc zmęczonym po kolejnym, wyczerpującym treningu.
-
Nie musiałeś, aż tak się fatygować - tylko tyle jestem w stanie wypowiedzieć,
siadając przy stole. Kieliszkiem czerwonego wina, próbuję ugasić
palące wyrzuty sumienia.
-
Musiałem. Zasługujesz na wszystko, co najlepsze. Poza tym, chciałem
cię o coś zapytać - patrzy na mnie niepewnie, a ja czekam z wyczekiwaniem, nie mając pojęcia, o co może chodzić.
- Clara,
zostaniesz moją żoną? - klęka przede mną, trzymając w dłoni
pudełeczko z przepięknym pierścionkiem. A mi w tej samej
sekundzie, odejmuje mowę.
___________________
Po dłuższym zastanowieniu i Waszych namowach. Zadecydowałam się napisać ten prolog, który jest zapowiedzią nowej historii.
Wciąż jednak, nie jestem przekonana do tego powyżej. Nie wiem, czy nie będzie to zbyt przewidywalne, a przez to nudne.
Dlatego chciałabym poznać Waszą opinię na ten temat. Zaciekawiło to kogoś? I czy jest sens rozwinąć tą historię?
Ty nawet nie pytaj o takie rzeczy tylko pisz dalej :) Jest super, jak wszystko co piszesz. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam gdy coś mnie tchnęło i weszłam na Twój profil, a tam nowe opowiadanie.
OdpowiedzUsuńProlog jest świetny.Wciąga od samego początku i już chcę więcej i więcej.U Ciebie nic nie jest przewidywalne i nudne.Więc naprawdę nie masz czym się martwić.Ja już od teraz będę myśleć kto jest kim ;) Na kochanka pasuje mi tutaj Markus ;) I tak obstawiam. Clarę już polubiłam , mimo tego że zdradza swojego ukochanego z którym jest od ponad dwóch lat.Świetnie opisałaś jej uczucia.Podoba mi się wszystko od początku do końca.I już z niecierpliwością czekam aż dodasz pierwszy rozdział.Jestem cholernie ciekawa czy Clara przyjmie oświadczyny.Jak rozwinie się cała sytuacja z nią i dwójką przyjaciół, którzy sypiają z tą samą dziewczyną.Jestem pewna że nie pozwolisz nam się ani przez chwilę nudzić.Ja już jestem wiernym fanem tego opowiadania :)
Dziewczyno! Jesteś niemożliwa!!!
OdpowiedzUsuńPytasz czy to kogoś zaciekawiło?! Żartujesz sobie? Czytałam to z zapartym oddechem i zastanawiałam się, jak to jest, że z każdą nową historią, którą pokazujesz piszesz świetnie.
Tak się wciągnęłam w historię opisaną w prologu, że masakra. Napisałaś, że jest przewidywalna...No to chyba Ci się coś pomyliło. Ja taką mam rozkminę, kto jest kim, bo zaglądnęłam sobie do bohaterów i teraz myślę, który z nich będzie cierpiał przez tą zdradę.
Uczucia głownej bohaterki są tak dobrze opisane, że jak czytałam końcówkę, jak chłopak jej się oświadczał, to myślałam, że sie poryczę!
Już dodałam do obserwowanych i również jestem fanem opowiadania. Nie mogę doczekać się pierwszego rozdziału,
N
I ty się jeszcze pytasz? Oczywiście, że zaciekawiło! Prolog jest świetny i bardzo mnie już wciągnął.
OdpowiedzUsuńJejku, ta scena oświadczyn... Ona robi mu takie świństwa, a on przygotował dla niej romantyczną kolację i w dodatku się oświadczył! Hmm.. co ona teraz zdobi? Przyjmie oświadczyny? Ma takiego faceta, a szuka pociechy u innego? Takiego partnera to tylko pozazdrościć.
Przepraszam, że taki krótki komentarz, ale szkoła wzywa... Czekam na pierwszy rozdział i cieszę się, że będę miała co czytać, jak zakończysz poprzednią historię :)
Cześć!
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj przez przypadek, ale śmiało mogę powiedzieć, że zostaję na dłużej.
Prolog czytało się niezwykle dobrze i od pierwszych zdań historia zaczęła mnie interesować.
Pomysł wcale nie jest przewidywalny, kto wie co wymyślisz?
Czekam na następny,
Pozdrawiam,
Shoshano