Hiszpańska
Barcelona, przywitała nas słoneczną i ciepłą pogodą. Mimo, że
była dopiero połowa kwietnia, tutaj można już było poczuć,
pierwsze ciepłe podrygi lata. Z
utęsknieniem czekałam na tę porę roku. Dlatego
samo
to, wprawiało mnie już w pozytywny nastrój.
Od
samego początku, byłam zachwycona tym miejscem. A
moje wyobrażenia, przeszły najśmielsze oczekiwania.
Wraz z postawieniem, pierwszych kroków na katalońskiej ziemi,
zostawiłam za sobą wszystkie problemy. Odcinając
się, przynajmniej na moment od swojego życia. Zapomniałam o
romansie z Markusem, jego dziwnym spotkaniu z moim narzeczonym. A
nawet
o tym, że po powrocie będzie na mnie czekać, niezwykle trudna
rozmowa. Która
na pewno zrani czyjeś uczucia i zakończy coś, co od samego
początku nie miało najmniejszego sensu.
To wszystko nie miało jednak, teraz znaczenia.
Starałam się wyrzucić z głowy wszystkie złe i pesymistyczne
myśli, aby nie zepsuć sobie nimi, nadchodzącego
tygodnia.
Uwielbiałam
podróże, dzięki nim mogłam stać się anonimową osobą w tłumie.
Nikt mnie nie znał, ani
nie
ocieniał. Mogłam być, kimkolwiek
chcę. I tak jak wszyscy inni, wyłącznie
zachwycać się, tym
wspaniałym miejscem.
Obiecałam
sobie, że przez następne dni, będzie się liczył dla mnie tylko
Karl. Zamierzałam zrobić wszystko, aby wynagrodzić mu krzywdy,
jakie wyrządziłam. I na nowo, zacząć być wobec niego uczciwa.
Chciałam, aby nasze wakacje były początkiem, kolejnego etapu w
naszym związku. Pełnego pięknych wspomnień i ponownego
rozbudzenia naszego przygasającego uczucia. Próbowałam
odnaleźć, to co czułam na samym początku naszego związku. Kiedy
to, nie widziałam świata poza nim.
Po
dotarciu do hotelu, w którym mieliśmy zamiar się zatrzymać.
Podczas
naszego
pobytu
w Hiszpanii. Oraz rozpakowaniu rzeczy i zaaklimatyzowaniu
się w naszym pokoju. Siadam obok Karla na łóżku i z delikatnym
uśmiechem na ustach, przytulam się do niego.
-
Miałeś świetny pomysł, abyśmy się tutaj wybrali. Jest wspaniale
- mówię z pełnym przekonaniem. Mimo, że byliśmy tutaj dopiero
chwilę, już pokochałam to miejsce.
-
Cieszę się, że jesteś zadowolona. To dla mnie najważniejsze -
całuje mnie delikatnie w czubek głowy. A mnie po raz kolejny, choć
wcale
tego nie chcę. Ogarnia poczucie winy. Karl w pierwszej kolejności,
zawsze myślał o mojej osobie. Na wszelkie możliwe sposoby,
próbował mnie uszczęśliwiać. Podczas gdy ja, kompletnie nie
potrafiłam tego docenić. Żyjąc
w nieustannym kłamstwie i postępując bardzo wyrachowanie.
-
Dziękuję za wszystko, co dla mnie robisz. Jesteś wspaniały, a ja
kompletnie na to nie zasługuję - słowa mimowolnie, wydobywają się
z moich ust. Wywołując tym
samym,
duże zdziwienie u Karla.
-
Clara, oczywiście że na to zasługujesz. Na to i o wiele więcej.
Jesteś najlepszym, co mnie spotkało. Nie wyobrażam sobie, dalszego
życia bez ciebie. To z tobą i nikim więcej, chcę założyć
rodzinę i się zestarzeć - wiedziałam, że powinnam się cieszyć
z tego wyznania. Ale nie potrafiłam. Choć sama, także w
przeszłości o tym marzyłam. Teraz nie byłam przekonana, czy w
ogóle ma to szansę się zrealizować. Narobiłam przecież tyle
głupstw. Jeśli one kiedykolwiek, wyjdą na jaw, Karl nie będzie,
chciał mnie znać. A
o wybaczeniu, nawet nie było mowy. Czegoś takiego, nikt nie byłby
w stanie wybaczyć.
Wieczorem
wybieramy się na kolację do hotelowej restauracji. Spędzając
podczas niej, naprawdę miło ze sobą czas. Na nowo, czułam się
coraz lepiej w towarzystwie swojego narzeczonego. Zniknęła gdzieś,
cała te niezręczność i wycofanie, które towarzyszyło mi od
rozpoczęcia niemoralnej relacji z jego przyjacielem. Z każdym kolejnym
dniem, coraz
bardziej starałam
się odbudować, to co zniszczyłam przez ostatnie
miesiące.
Następnego
dnia z samego rana, wybieramy się na zwiedzanie miasta. Pozytywna
energia, wprost ze mnie emanowała. Byłam optymistycznie nastawiona
do swojej przyszłości u
boku
Karla. Wyrzuciłam tym samym, całkowicie
ze swojej głowy wspomnienie osoby Markusa oraz jego wyznania, o
którym ostatnio się dowiedziałam. Gdy
nie było go w pobliżu, było mi zdecydowanie łatwiej o nim nie
myśleć, czy chociażby zapomnieć, że łączy nas coś więcej niż
zwykła znajomość.
Spacerujemy
z Karlem po Plaça d'Espanya, trzymając się za ręce
i podziwiając urok hiszpańskiej kultury. Obdarzam radosnym
uśmiechem, każdego mijanego
przechodnia.
Uwielbiałam
poznawać nowe miejsca i odznaczać na swojej liście, kolejne
zobaczone widoki
na świecie. Od naszych pierwszych, wspólnych wakacji z Karlem.
Mieliśmy swoją niepisaną zasadę, że za każdym razem, wybieramy
inne miejsce na swoje wakacje. W różnych zakątkach globu. Obydwoje
lubiliśmy, poznawać nowe kultury i wszystko, co one za sobą
niosą. Nawet pod tym względem, byliśmy ze sobą zgodni, co miało
niewątpliwie swoje zalety.
-
Clara, wracajmy. Jest
późno, a ty zrobiłaś już dziś, chyba z tysiąc zdjęć - słyszę
delikatne zniecierpliwienie w jego głosie.
-
Za chwilę. Jeszcze tylko parę. Chcę mieć pamiątkę. Wiesz,
że pokochałam
to miejsce całą sobą - uśmiecham się do niego z proszącą miną,
aby został ze mną, jeszcze przez chwilę. Zanim wrócimy w drogę
powrotną do hotelu.
-
Dobrze, niech ci będzie - obejmuje mnie w pasie i składa krótki
pocałunek na policzku. Karl nigdy nie potrafił mi odmawiać. Zawsze
mi ulegał, co nieraz niestety
egoistycznie wykorzystywałam.
Nie
tracąc czasu, ponownie właściwe
ustawiam obiektyw aparatu i zaczynam fotografować, wszystko co jest
dla mnie godne uwagi. Przy okazji, udaje mi się uchwycić
uśmiechniętego Karla na jednym ze zdjęć, które właściwie od
razu, staje się jednym z moich ulubionych. Cieszyłam się, że
spędzanie ze mną czasu, sprawia mu radość. Przynajmniej w ten
sposób, próbowałam spłacić, chociażby cząstkę swoich
win.
Kolejne
dni, mijają nam w podobny sposób. Większość czasu poświęcamy
na zwiedzanie zabytków i atrakcji, jakie kryje
w sobie
Barcelona. Odwiedzamy chociażby słynny Park Güell, który
oczarowuje mnie swoim pięknem.
Spędzamy w nim większą część dnia na moje wyraźne życzenie.
Otoczenie zieleni, napawa mnie ogromną dawką spokoju i nadziei,
że wszystko się jakoś ułoży.
Kolejnego
dnia, spacerujemy malowniczymi uliczkami stolicy
Katalonii. Wymieniając
się od czasu do czasu, czułymi pocałunkami. Zachowywaliśmy się,
jak zakochana para nastolatków, a nie osoby, będące ze sobą w
związku od kilku lat. Byłam zadowolona z takiego obrotu sprawy i
miałam nadzieję, że ten stan utrzyma się nawet po naszym powrocie
do domu.
Kiedy
indziej, wybieramy się do Poble Espanyol. Gdzie zachwycam się
przedstawioną tam sztuką. Podziwiam między innymi grafiki
odwzorowujące
dzieła Pabla Picassa. Jednego z moich ulubionych artystów.
Niemal
każdą sekundę naszego pobytu, mieliśmy starannie zaplanowaną.
Nie było czasu, choćby nawet
pomyśleć
o nudzie. Dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie, a ja byłam
pewna, że z nikim innym poza Karlem. Nie
chciałabym
być w tym miejscu. Był najlepszym towarzyszem, jakiego mogłam
mieć.
Noce
za to, przeznaczaliśmy na długie rozmowy. Podczas których,
dyskutowaliśmy o swojej wspólnej
przyszłości i planach na nią. Nie miałam także nic przeciwko,
gdy nasz w założeniu krótki pocałunek na dobranoc, przeradzał
się w wstęp do czegoś dużo poważniejszego.
Na
nowo, uczułam się czerpać przyjemność z naszych intymnych chwil.
Powoli wracałam do tego, co było zanim popełniłam, jeden
z największych błędów swojego życia.
Ostatniego
dnia, naszego pobytu w kraju położnym na półwyspie Iberyjskim.
Spoglądam z niemym zachwytem na roztaczający się w oddali zachód
słońca. Z wielkim skupieniem, obserwuję jak ognista
kula. Powoli zanurza się w Morzu
Śródziemnym.
Kolejny dzień, odchodził nieubłaganie
w
zapomnienie, ustępując miejsca nocy. Uświadamiając mi tym
samym,
że powinnam powoli żegnać się z tym miejscem. Jutro czekał nas
powrót do rzeczywistości. Musiałam stawić jej czoła, choć
najchętniej uciekłabym, jak najdalej. Plaża, na której
spędziliśmy większość popołudnia, powoli pustoszała.
Dzięki czemu, zewsząd
dookoła, ogarnia mnie błoga cisza i spokój. Dająca duże pole do
rozmyślań i zastanowienia
się nad tym, co będzie dalej.
Układam
głowę na ramieniu osoby, z którą zdecydowałam się spędzić
resztę swojego życia. Ostatnie dni, upewniły mnie w moim wyborze.
Teraz byłam praktycznie przekonana, że podjęłam słuszną
decyzję. Wybierając spokojną i stabilną przyszłość u boku
Karla.
-
Właśnie taką kocham cię najbardziej - dobiega mnie jego
cichy
szept.
-
Czyli jaką? - pytam, zastanawiając się.
-
Taką beztroską i rozmarzoną, ze szczerym uśmiechem na twarzy i
rozwianymi włosami. Dokładnie taką, jaką byłaś gdy cię
poznałem. Ostatnio byłaś zupełnie inna. Ale cieszę się, że
nareszcie wróciłaś - sama także się z tego cieszyłam. Czułam,
że podczas tych ostatnich
dni.
Odnalazłam się na nowo. Jakbym wróciła z długiej podróży do
domu. Miałam zamiar się tego trzymać i więcej już
nigdy nie
błądzić.
-
Kocham cię, Karl - wypowiadając te słowa, próbuję przekonać do
tego zarówno siebie, jak i jego. Bo choć wydawało mi się, że
wszystko między nami jest na dobrej drodze do szczęśliwego
związku. Moje uczucie, nadal nie było takie, jak na początku. Coś
się w nim, wyraźnie zmieniło. Nie było ono, już tak silne i
niezachwiane, jak
kiedyś.
Ale miałam nadzieję, że wystarczy. Naprawdę chciałam, żebyśmy
byli znowu ze sobą szczęśliwi.
-
Ja ciebie bardziej - zawsze traktowaliśmy tą odpowiedź, jako żart.
Przyjmując ją ze śmiechem. Tym razem, nie było mi jednak do
śmiechu.
Ponieważ dotarła do mnie świadomość, że niosą za sobą
niestety prawdę. To Karl był tą stroną, bardziej zaangażowaną w
nasz związek i to on, odczułby dużo boleśniej nasze rozstanie.
Dlatego musiałam zrobić wszystko, aby do niego nigdy nie doszło.
On nie zasłużył sobie na takie cierpienie. Musiałam zapewnić mu szczęście, nie ważne za jaką cenę. Zasługiwał
na nie, jak nikt inny.
Gdy
za oknami, dawno zapada zmrok, wracamy do swojego pokoju. Aby spędzić
w nim, ostatnią naszą noc w Hiszpanii. Gdy Karl, idzie do łazienki
wziąć
prysznic. Wychodzę na balkon, wdychając rześkie powietrze,
docierające prosto znad morza. Zamykam oczy, odtwarzając wszystkie
nasze wspólne wspomnienia z ostatnich dni. Od dawna, nie czułam się
bardziej zrelaksowana i spokojna niż jestem teraz. Nie rozumiałam
tylko dlaczego, wciąż odczuwałam jakiś niewytłumaczalny smutek,
który nie pozwalał mi być w pełni szczęśliwą. Miałam przecież
wszystko, o czym niektórzy mogliby tylko pomarzyć. Szkoda tylko, że
nie potrafiłam się z
tego cieszyć, ani docenić. Czasami złościłam się z tego powodu
sama na siebie. Wiedząc, że muszę znaleźć
jakiś sposób. Aby na nowo, cieszyć się w pełni ze swojego
życia.
Wracając
z powrotem
do pokoju. Zabieram się powoli za pakowanie, aby jutro nie musieć
się zbytnio śpieszyć. W połowie, wykonywanej przez siebie
czynności. Wyciągam z torebki, którą miałam dzisiaj przy sobie.
Pamiątkę kupioną specjalnie dla mojej siostry, aby przełożyć ją
do walizki. Przez przypadek z samego dna torebki, wypada mój
telefon. Który od kilku dni, był właściwie nieużywany. Do
niczego, właściwie go nie potrzebowałam.
Podnoszę go z podłogi, zauważając że mam jedną wiadomość. Z
ciekawości, postanawiam sprawdzić jej nadawcę i treść. Po
chwili, bardzo tego żałując. Znajdujące się w niej trzy słowa,
burzą cały mój spokój i pewność, co do podjętej decyzji o
zakończeniu swojego romansu. Spoglądam raz po raz na ekran
telefonu. Ale treść, pozostaje ta sama. Treść, której
nigdy nie spodziewałabym się po osobie, która ją wysłała. Po
chwili, biorę się w garść i bez wahania ją kasuję. Nie mogłam
pozwolić, aby Markus po raz kolejny, namieszał mi w głowie i
sprawił, że przez jedną, głupia wiadomość ulegnę i nadal będę
kontynuowała to szaleństwo, które jest między nami.
Jednakże
mimo swoich obietnic, nawet zasypiając w objęciach Karla,
zapewniając go po raz kolejny o swojej miłości. Jedyne, co miałam
przed oczami to treść tej przeklętej wiadomości. Której dźwięk,
rozbrzmiewał nieustannie w mojej głowie. Nawet tuż przed
zaśnięciem, ostatnią rzeczą o jakiej pomyślałam. To były
te trzy, niemające tak naprawdę żadnego sensu, ani większego
znaczenia
słowa. Które dla mnie, z
jakiegoś niewytłumaczalnego powodu, znaczyły
jednak wiele. I sprawiały, że jakieś dziwne ciepło, rozlewało
się po moim ciele. Trzy cholerne słowa, zawierające trzynaście
liter. Przewracające cały mój świat, od nowa do góry nogami.
Przez które, znowu nie byłam niczego pewna.
Cholerne " Tęsknię
za Tobą."
Które
po raz pierwszy, padło z jego strony w moim kierunku.
________________________
Z góry przepraszam za jakość tego rozdziału. Ale strasznie się męczyłam z jego napisaniem. Kompletnie nic mi w nim nie wychodziło. Dawno już nie miałam, aż takiego problemu, aby skończyć pisanie rozdziału... :/ Mam nadzieję, że w następnym będzie już lepiej...
A więc celem podróży była Barcelona. Ale im zazdroszczę, też bym chciała się tam wybrać. Czytając jednak rozdział czułam się jakbym zwiedzała razem z nimi hahahah czyli świetne opisy!
OdpowiedzUsuńWakacje miały służyć Clarze żeby odrodzić w niej tą utraconą poniekąd miłość do Karla. I tak też było. Nasi bohaterowie miło spędzali czas zwiedzając Katalonię. Pojawiły się też rozmowy z perspektywami na przyszłość. Karl nie obszedł się bez wyznań. I to w nim uwielbiam! Jest taki szczery w tym związku. Biedaczysko, bo szykuje mu się zupełnie inna przyszłość niż ta, którą zaplanował.
Markusa niby nie było, a i tak był i nieźle namieszał. Wystarczyła jedna wiadomość i Clara była myślami tylko z nim. Wychodzi na to, że gdzieś tam między tą chorą relacją opartą na seksie pojawiły się uczucia i zaangażowanie. A nie powinny, bo zrani to osoby trzecie...
Ja na koniec mam nadzieję, że nie będziesz patrzyła na swoje prace takim krytycznym wzrokiem. Są naprawdę dobre i nie można od nich chcieć niczego więcej. Dużo weny życzę, żebyś nie narzekała, że nie mogłaś rozdziału skończyć :)
N
Ledwo skomentowałam poprzednie rozdziały, a tu już pojawia się kolejny. Bardzo mnie to cieszy, bo tak jak już wspomniałam, uwielbiam twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńBarcelona to przepiękne miasto, a Ty świetnie je opisałaś, naprawdę czułam się tak, jakbym tam była i wszystko widziałam. Oddałaś prawdziwego ducha tego miejsca, co wcale nie jest takie łatwe.
Cieszę się, że Karl i Clara spędzili razem wspaniały czas, ale niepokoją mnie uczucia dziewczyny. Z jednej strony chce ona odbudować swoją więź z narzeczonym, ale jednocześnie widać, że nie jest stuprocentowo pewna co do swoich uczuć. Nie chce zranić Karla, pragnie szczęścia u jego boku, ale coś mimo wszystko ciągnie ją do kochanka.
Zaniepokoiła mnie wiadomość od Markusa. Czy on naprawdę myśli, że tak po prostu Clara zacznie czuć do niego coś więcej i uda mu się odbić ją Karlowi? Powinien się ogarnąć bo już i tak wystarczająco namieszał w ich życiu.
Ode mnie to tyle. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Violin
Lucky One
Zazdroszczę wakacji naszym bohaterom 😉Clara i Karl spędzili że sobą cudowny tydzień.Planując przyszłość i wyznając sobie milosc.Ale ..,gdzieś tam ciągle z tyłu głowy Clara ma Markusa.I mimo tego co robi i mówi nie potrafi o nim zapomnieć.A jego SMS całkowicie wytracil ją z równowagi. Odnoszę coraz większe wrażenie że ona jest z Karlem tylko z przyzwyczajenia i dlatego że nie chce to zranić.A tak naprawdę coraz mocniej zaczyna jej zależeć na Markusie. Nadal żal mi Karla, ale zaczynam myśleć że dla niego byłoby chyba lepiej żeby prawda wyszła na jaw.On nie zasługuje na to by być ciągle oklamywanym.
OdpowiedzUsuńP/S Nie przepraszaj u nie krytykuj tak siebie.Rozdział świetny .Jak każdy.Czekam na kolejny z niecierpliwością.
Barcelona! Zawsze marzyłam, żeby odwiedzić Hiszpanię. Strasznie jej zazdroszczę, nie pogniewałabym się za takie wakacje.
OdpowiedzUsuńPo części zamierzony cel został zrealizowany, ale tylko po części... Ten wyjazd miał zbliżyć do siebie i odnowić uczucia pomiędzy naszą słodką parą. Na początku tak było i się to udało, jednak... Ten głupi sms od Markusa zepsuł cały trud wykonany przez Clarę. Też zaczynam mieć wrażenie, że główna bohaterka jest z Karlem tylko z przyzwyczajenia i wygody, a biedaczek na to nie zasługuje. Jest zbyt kochany, żeby tak go traktować. I może tu leży problem... On jest tak bardzo kochany, a Clarze najwyraźniej zabrakło w tym wszystkim "tego czegoś". Spontaniczności, pasji i namiętności. Zapewne zabrakło jej jakiś przeżyć w tym wszystkim, a właśnie to dawał jej Markus. Nie powinnam usprawiedliwiać jej zachowania, bo jest karygodne, ale i tak kibicuję obecnemu związkowi. Musi zacząć od zakończenia relacji z Markusem definitywnie. To będzie pierwszy krok ku lepszemu początkowi.
Rozdział jest świetny jak każde inne, więc nie masz się czym przejmować.
Życzę dużo weny! ;*
Rozdział jest świetny, więc nie masz za co przepraszać! :)
OdpowiedzUsuńOch... Karl i Clara wybrali się na upragnione wakacje do Hiszpanii, spędzili ze sobą wiele czasu, początkowo wszystko układało się świetnie, a potem wystarczyła jedna wiadomość od Markusa i skomplikowała sytuację. Wydaje mi się, że Clara sama nie wie, czego chce od życia. Niby chciała jakoś "odrodzić" związek z Karlem, ale... Chyba coś jej nie wyszło. A Karl naprawdę nie zasługuje na takie traktowanie, bo kocha ją całym sercem... I nie wydaje mi się, żeby dziewczyna odwzajemniała jego uczucia, zresztą sama ma, co do tego wątpliwości. Za to wiadomość Markusa obudziła w niej jakieś nieznane dotąd uczucia... Powinna się zdecydować, którą drogą chce iść, bo tak to chyba daleko nie zajdzie...
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział, emocji na pewno nie zabraknie! :)
Pozdrawiam ;*
Cześć!
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł ci świetnie. Z każdym kolejnym zakochuje się w tej historii jeszcze bardziej. Masz ogromny talent!
Ach, ta cała sytuacja staje się coraz bardziej skomplikowana. Liczę, że Clara dokona dobrego wyboru dla samej siebie. Nie ważne co zrobi, jesli jej to przyniesie szczęście - to, to będzie najważniejsze.
Markus, em... Jakoś tak szkoda mi się go zrobiło. Wygląda na to, że naprawdę się w niej zakochał.
Ach! Nie wiem co siedzi w twojej głowie i jaki masz pomysł na to opowiadanie, ale nie mogę się doczekać tego jak się to wszystko rozwinie!
Pozdrawiam,
Shoshano
https://allein-freunde.blogspot.com/ zapraszam serdecznie na ósmy rozdział ;*
OdpowiedzUsuń