Spoglądam
ze zniecierpliwieniem na zegarek wiszący na jednej ze ścian,
wskazujący godzinę piętnastą. Ostatni
raz, sprawdzam przygotowane przez siebie obłożenie hotelu na
najbliższy miesiąc. Po czym zamykam laptopa i wstaję od biurka,
przy którym spędziłam ostatnie godziny. Wyglądam przez okno,
odliczając minuty do końca swojej pracy. Nie mogłam się już
doczekać szesnastej. Tocząc, jak zawsze wewnętrzną walkę sama ze
sobą. Na nic się, to jednak nie zdawało. Byłam za słaba, aby
wygrać ze swoim egoizmem i pragnieniem otrzymania fizycznej
przyjemności, jaką potrafił zapewnić mi tylko On.
W
oczekiwaniu na kolejne spotkanie z Markusem. Zastanawiam się,
dlaczego ja w ogóle się w to wplątałam? Dlaczego zgodziłam się
na to szaleństwo i zostałam jedną z wielu w jego życiu? Rujnując
przy tym swój związek, w którym miałam zapewnione, praktycznie
wszystko. Dla kilkunastominutowych chwil zapomnienia, poświęcałam
wspaniałe lata, które spędziłam u boku Karla. Przy okazji
narażając jego na niewyobrażalne cierpienie, gdy dowie się w
końcu, co wyprawiałam za jego plecami. Czasami nie rozumiałam sama
siebie. Nie wiedziałam już, czego chcę i co tak naprawdę jest dla
mnie ważniejsze. Pogubiłam się we własnym życiu i nie miałam
nikogo, kto pomógłby mi się odnaleźć. Nikt nie miał, nawet
najmniejszego pojęcia o moim romansie, poza samym zainteresowanym.
To była moja, najpilniej strzeżona tajemnica.
Nie
łudziłam się, że odkąd zaczęliśmy
ze sobą sypiać z Markusem. W jego życiu, nie było innych
dziewczyn. Zresztą nawet tego od niego nie wymagałam. Nie wiązałam
z nim swojej przyszłości, ani nie obdarzyłam do tej pory, żadnym
większym uczuciem. Łączył nas tylko seks i przyjemność, jaka z
niego płynęła. Ironią losu było, że on wychodził nam
doskonale. W łóżku rozumieliśmy się bez słów, wzajemnie
dostarczając sobie niezapomnianych przeżyć. Spełniając się w
tym bez reszty. Podczas, gdy na każdej innej płaszczyźnie, nie
potrafiliśmy ze sobą dojść do żadnego kompromisu. Na początku
próbowaliśmy to zmienić, ale gdy każda rozmowa dotycząca, jakiś
poważniejszych tematów. Kończyła się kłótnią, daliśmy sobie
z tym zwyczajnie spokój. Mieliśmy całkiem inne poglądy na życie,
dlatego nie było mowy, abym choćby przez chwilę pomyślała, że
moglibyśmy kiedykolwiek wieść ze sobą wspólne życie.
Wiedziałam,
że nasz układ kiedyś dobiegnie końca, po czym każde
pójdzie w swoją stronę. Nie było mi zbyt mocno żal, gdy o tym
myślałam. Byłam na to przygotowana i wiedziałam, że zacznę po
prostu żyć wtedy dalej, ale dopóki mogłam. Nie potrafiłam
odmówić sobie czerpania korzyści z tego, co miałam. To było
silniejsze ode mnie. Poza
tym,
nie widziałam sensu w przerywaniu tego, skoro zabrnęło
to już
tak
daleko. To i tak, nic by nie zmieniło.
Wraz
z moją pierwszą zdradą Karla, nieodwołalnie przekroczyłam
niewidzialną barierę, która scalała nasz związek i pomagała
wierzyć, że nic nie będzie w stanie nas rozdzielić.
Dlatego
trwałam w tym nadal, prowadząc podwójne życie. Mimo, że raniłam
tym Karla i prawdopodobnie
bezpowrotnie, przekreślałam szansę na szczęście u jego boku. Nie
łudziłam się, że prawda nie wyjdzie na jaw, a on będzie
w stanie, wybaczyć mi takie okropności.
Kiedyś
na pewno nadejdzie ten dzień, gdzie wszystkiego się
dowie, a ja poniosę zasłużone konsekwencje tego, co
zrobiłam.
Najgorsza w tym wszystkim, była jednak świadomość, że na koniec zostanę
bez niczego.
Mój
romans nie niósł za sobą żadnej przyszłości, a gdyby nawet. Ja
jej zwyczajnie nie chciałam. Może było to okrutne, ale Markus
praktycznie nic dla mnie nie znaczył. Przynajmniej w sferze
emocjonalnej. Zresztą tak samo, jak ja dla niego. O czym powiedział
mi już na samym początku, naszej niemoralnej relacji.
To
wciąż Karl, był dla mnie najważniejszy. Mimo, że tydzień
po tygodniu krzywdziłam go w sposób w jaki, nigdy sobie na
to
nie zasłużył. Byłam
za to pewna jednego. Gdybym
ktoś, kazał mi w tej chwili wybrać, tylko jednego z nich, bez
wahania byłby to mój narzeczony.
Nigdy
nie darzyłam Markusa, jakąś przesadną sympatią. Właściwie to
było, mało powiedziane. My ledwo się tolerowaliśmy. Odkąd tylko
Karl nas sobie przedstawił, nie przypadliśmy sobie do gustu. Markus
był jego jedynym kolegą, z którym nie potrafiłam znaleźć
wspólnego języka. Nie podobał mi się beztroski styl życia, jaki
prowadził. Częsta arogancja i lekceważący stosunek z jakim się
do mnie odnosił. Uwielbiał
grać mi na nerwach i w bezczelny sposób, krytykować decyzję Karla
o ustatkowaniu się, w mojej obecności. Nasze wspólne spotkania,
najczęściej kończyły się kłótnią, przez co stawialiśmy Karla
w fatalnym położeniu. Musiał stanąć w końcu, pomiędzy swoją
dziewczyną a przyjacielem. Któregoś razu zrozumiałam, że tak
dłużej być nie może. Dlatego zaczęłam unikać spotkań, na
których miał pojawiać się Markus. Na szczęście, nie było ich
za wiele. W ten sposób, Karl nie musiał być dłużej rozjemcą w
naszych słownych potyczkach. W dodatku, mógł zachować swoją
przyjaźń i miłość do mnie, bez konieczności poświęcenia
jednej na rzecz drugiej.
Do
tej pory nie rozumiałam, dlaczego Markus uwziął się właśnie na
mnie. Dlaczego,
aż tak bardzo w
przeszłości przeszkadzał
mu, mój związek z jego przyjacielem.
Przez
co, próbował
ze wszystkich sił uprzykrzyć mi życie. Nie miałam jednak
odwagi, nareszcie tego
wyjaśnić.
Wszystko
zmieniło się, niecały rok temu. Któregoś dnia Karl, wrócił do
naszego wspólnego mieszkania z wiadomością,
że Markus przeprowadza się do Oberstdorfu i zaprasza nas na
kameralną
imprezę. Czegoś
na kształt parapetówki. Byłam w szoku, że znajdzie się tak
blisko nas i siłą rzeczy, będzie spędzał dużo większą ilość
czasu z moim chłopakiem. Wcale nie cieszyła mnie perspektywa
mieszkania z nim w jednym mieście. Byłam pewna, że stanie się
częstym gościem w naszym życiu i wielokrotnie w nim namiesza. On
zwyczajnie uwielbiał to robić.
Jak widać, wcale się nie pomyliłam. Za nic jednak, nie byłam w
stanie przewidzieć, że zrobi to w taki sposób i to za moją zgodą
i czynnym udziałem.
Przeklinałam
i równocześnie z dziwną ekscytacją, wspominałam dzień tej
pamiętnej imprezy, od której tak naprawdę się wszystko zaczęło.
Kiedy Karlowi, udało się w końcu po niekończących się namowach,
przekonać mnie do towarzyszenia mu w tym spotkaniu. Nie
spodziewałam
się, że na zawsze zmieni ono nasze życie.
Impreza
zaczęła się dość późnym, sobotnim popołudniem. Nie brało w
niej udziału, zbyt wiele osób. Byli praktycznie sami znajomi,
którzy poświęcili ten wolny weekend, aby uczcić nowe miejsce
zamieszkania, swojego przyjaciela.
Starałam
się przetrwać jakoś ten czas, bez przesadnego zwracania na siebie
uwagi. Przede wszystkim, starałam się unikać towarzystwa
gospodarza tego przedsięwzięcia. Nie chciałam
wywołać kolejnej awantury i sprawić tym przykrości mojemu
ukochanemu. Dlatego
też, przez
większość trwania zabawy, trzymałam się blisko Karla i innych
przychylnych mi osób. Jak chociażby Andreasa, którego zawsze
lubiłam. Dobrze się nam ze sobą rozmawiało i mieliśmy wiele
wspólnych tematów. Niestety mój wspaniały przyjaciel,
zdecydowanie przesadził z alkoholem. Przyczyniając się tym samym w
dużej mierze, do tego co wydarzyło się potem.
Gdy
stężenie promili w krwi Wellingera, przekroczyło górną dla niego
granicę. Karl, który jako jeden z nielicznych zachował pełną
abstynencję, podczas tamtego wieczoru. Zaoferował się, że
odwiezie go do hotelu, w którym się zatrzymał. Umówiliśmy się,
że następnie wróci po mnie i wspólnie udamy się do naszego
mieszkania. Nie wiem, dlaczego się na to zgodziłam. Zamiast wyjść
równocześnie z Karlem i Andreasem. Może to niekończące
narzekania na przemian z euforycznym stanem, w jaki wpadał nasz
przyjaciel. Skłoniły mnie do tego. A
może, tak zwyczajnie miało się stać.
Czekałam
przez blisko, dwie godziny na powrót mojego chłopaka. Zaczynając
się już powoli martwić, gdy otrzymałam od niego wiadomość. W
której strasznie mnie przepraszał, ale Andreas namówił go na
kontynuowanie imprezy w jego hotelowym pokoju. I dał się mu skusić
na wypicie alkoholu. Uziemiając go tym samym, w tym miejscu do rana.
Nie miałam mu tego za złe. W końcu rzadko kiedy, mogli sobie
pozwolić na coś takiego. Dlatego życząc mu dobrej i spokojnej
nocy, zapewniałam że jakoś sobie poradzę.
Zamierzałam
po prostu iść na pieszo, do naszego mieszkania. Nie mając zamiaru
prosić nikogo o pomoc i robić niepotrzebnego problemu. Zresztą nie
zostało już wiele osób, impreza zdecydowanie dobiegała końca.
Dlatego postanowiłam, także zbierać się do wyjścia. Nie miałam
już, czego szukać w tym miejscu.
Kiedy
prawie mi się to udało, znikąd pojawił się Markus. Twierdząc,
że nigdzie sama
nie
pójdę, bo obiecał Karlowi, że się mną zajmie. A nie zamierzał
się mu narażać. Byłam tym zdenerwowana. I wcale, nie miałam
ochoty go słuchać. Ale po wymienieniu ze sobą, kilku kąśliwych
uwag, po prostu uległam. Było dość późno i nie było
najrozsądniejszym pomysłem, urządzenie sobie prawie godzinnego, samotnego spaceru na drugi koniec miasta.
Poszłam
więc za nim do salonu, czekając aż łaskawie raczy mnie
odprowadzić. Orientując się, że zostaliśmy sami. Poza naszą
dwójką, nie było już nikogo. To był chyba pierwszy raz, kiedy
przebywaliśmy ze sobą sam na sam.
Niestety
Markus, zamiast spełnić moją prośbę, uparł się abym napiła
się z nim wina. W ramach toastu za jego nowe mieszkania. Dla
świętego spokoju się zgodziłam. Na moje nieszczęście na jednym
kieliszku się nie skończyło. Ani się nie obejrzałam, a wypiliśmy
całą butelkę. Dodając do tego, już wcześniejszy alkohol, który
krążył po moim organizmie. Moja silna wola została skutecznie
osłabiona, a towarzystwo Markusa zaczęło być znośne. Przestał
mnie irytować i zaczęliśmy,
ku mojemu dużemu
zdziwieniu normalnie rozmawiać. Opróżniając przy okazji, kolejną
butelkę wina.
To
w głównej mierze, dlatego nie zaprotestowałam. Gdy niespodziewani
przysunął się do mnie i złączył ze sobą nasze usta. Spodobały
mi się jego pocałunki, były zupełnie inne od tych, których
doświadczałam na co
dzień.
Zaczęłam je odwzajemniać, kompletnie zapominając o Karlu i
wszystkim dookoła. Pozwoliłam, aby jego dłonie coraz śmielej
błądziły po moim ciele, a nawet na zabranie mnie do sypialni. W
której ostatecznie, straciłam zdrowy rozsądek, pozwalając
Markusowi dosłownie na wszystko.
Nasze
ubrania zniknęły w błyskawicznym tempie, a wszystko potem, potoczyło się już samo. Spędziliśmy ze sobą tamtą noc.
Odrzucając na bok, wzajemną niechęć i nasze relacje z Karlem. Nic
nie było ważne, poza naszym dopiero co, odkrytym pożądaniem
siebie nawzajem. I
o
ile pierwszy raz, można było wytłumaczyć alkoholem, o tyle
kolejnego, który wydarzył się kilka godzin później.
Gdy
byliśmy,
już pełni świadomi, tego co się między nami dzieje. Nie dało
się, niczym racjonalnym
wytłumaczyć.
Opamiętanie
przyszło dopiero rano, kiedy obudziłam się w jego ramionach.
Dotarło do mnie, co zrobiłam i byłam zrozpaczona. Nie miałam
pojęcia,
co będzie dalej. Wiedziałam, że nie będę w stanie przyznać się
do wszystkiego Karlowi. Zbyt mocno, nie chciałam go stracić.
Zwyczajnie się tego bałam. Do tamtego feralnego wieczoru, nawet
przez myśl
mi nie przeszło, że mogłabym go kiedykolwiek
zdradzić.
Przecież
go kochałam i byliśmy ze sobą szczęśliwi.
Równocześnie
moje zdenerwowanie i
niepewność były,
jeszcze
większe
z powodu tego, że nie ufałam Markusowi i byłam przekonana, że
opowie o wszystkim swojemu przyjacielowi. Nawet za cenę ich
przyjaźni. Co
do tego się,
jednak pomyliłam. Nigdy nie miał takiego zamiaru. O czym,
przekonałam się, jakiś czas później.
Niewiele
myśląc, zebrałam
w pośpiechu swoje porzucane ubrania. Po czym ubierając się w nie.
Opuściłam mieszkanie Markusa,
bez większego zawahania. Praktycznie biegnąc, udałam się w drogę
powrotną do siebie. Modląc, aby Karl nie wrócił przede mną. Łzy
wstydu i bezsilności, spływały po mojej twarzy, niemal aż do
samego mieszkania. Nie wiedziałam, co we mnie wstąpiło, że
dopuściłam do tego wszystkiego. Ale najgorsze było to, że gdzieś
w głębi siebie, czułam że mi się to podobało i nie miałabym
nic przeciwko, żeby to
się
powtórzyło.
Oczywiście za chwilę, fala wyrzutów sumienia, zaatakowała
mnie jeszcze mocniej niż wcześniej.
Z powodu tego, że coś takiego w ogóle przeszło przez moje
myśli.
Starałam
się, jak najciszej otworzyć drzwi od mieszkania, niczym jakiś
zbieg. Pamiętam z jak wielką ulgą odetchnęłam, gdy okazało się
puste. Bez większego namysłu,
udałam się niemal od razu pod prysznic. Próbując zmyć z siebie
dotyk Markusa, który nadal podświadomie
wyczuwałam na praktycznie całym swoim
ciele.
Ze wszystkich sił, chciałam
wymazać wspomnienia z nim związane, ale im bardziej się starałam.
Tym częściej one wracały. Przebrałam się w piżamę i położyłam
do łóżka. Próbując nadrobić zarwaną noc i choć na chwilę
zapomnieć o tym, co zrobiłam.
Obudziłam
się kilka godzin później, w trochę lepszym nastroju. Sen pomógł
mi odzyskać równowagę i spojrzeć na wszystko z trochę innej
perspektywy.
Karl
zdążył już wrócić od Andreasa, a ja starałam się zachowywać
naturalnie i przynajmniej udawać, że nic się nie stało. Chciałam
o tym zapomnieć i żyć dalej z nadzieją, że Karl nigdy się o
niczym nie dowie.
Po
kilku dniach, myślałam że nawet mi się udało. Zaczynałam się
godzić
z tym, że nie cofnę czasu. Postanowiłam sobie,
że nie będę do tego więcej wracać. Z
nadzieją, że Markus postąpi tak samo. Miałam
zamiar, nadal
cieszyć
się szczęściem u boku Karla. Wtedy nie potrzebowałam nikogo
innego, poza nim. Niestety
życie, bardzo szybko zweryfikowało moje plany.
Wszystko
się rozsypało, gdy ponad dwa tygodnie później. W pewne wtorkowe
popołudnie, zobaczyłam Markusa, przed drzwiami mojego gabinetu w
hotelu. Wyraźnie
czekającego na mnie.
Nie
miałam pojęcia, czego może ode mnie chcieć. Obawiałam
się naszego ponownego spotkania i marzyłam żeby uciec stamtąd, jak
najdalej. Zmieniło
się to, gdy tylko zaprosiłam go do środka w celu wyjaśnienia
sobie wszystkiego. A
on bez żadnego pozwolenia. Złapał mnie za rękę, odwracając w
swoją stronę i zaczął zachłannie całować. Byłam tym
kompletnie zaskoczona i nie wiedziałam, co robić. Wtedy ten jeden,
jedyny raz. Byłam bardzo bliska, odepchnięcia
go i powiedzenia wyraźnego nie. Co oznaczałoby zakończenie tego
wszystkiego, zanim na dobre się zaczęło. Chwilami bardzo żałuję,
że tego nie zrobiłam. Marnując tym samym, ostatnią szansę na
uratowanie swojej osoby.
Ale
gdy zaczął, wypowiadać pojedyncze
słowa, pomiędzy naszymi pocałunkami o tym, jak pragnie mnie do
szaleństwa i nie może zapomnieć o tym, co się między nami
wydarzyło. Dodatkowo zapewniając, że z żadną nie było mu tak
dobrze, a ja jestem piękna i cudowna. Zwyczajnie mu uległam. Łamiąc
wszelkie zasady, jakimi kierowałam się do tej pory w życiu. Pokusa
zaznania tego, co zakazane była zbyt duża, abym się jej oparła.
Oddałam tym samym, swoją
duszę diabłu, za bardzo niewielką cenę.
To
przy Markusie, poczułam się po raz pierwszy kobietą w pełni,
świadomą swojej kobiecości i atutów. Dopiero przy nim, zaczęłam
w ogóle zwracać na to uwagę i z
premedytacją
wykorzystywać.
Przy Karlu do niczego, nie było mi to potrzebne. W końcu on
pokochał dziewczynę
w niechlujnym koku i trampkach, które dopełniały strój złożony
z jeansów i zwykłej koszulki. Mój narzeczony, zakochał
się w prawdziwej mnie. Tej samej, której resztki gdzieś w środku
mnie, nadal tkwiły. I niekiedy, wciąż jeszcze potrafiłam
je odnaleźć. Gdy zrzucałam z siebie na
moment,
maskę pozorów i udawania kogoś, kim chyba nie
do końca byłam.
Czasami spoglądając na siebie w lustrze, zwyczajnie się już nie
poznawałam.
Nie
wiedziałam, dlaczego zaczęłam zmieniać się właściwie, wbrew
samej sobie.
Z
każdym dniem dawnej Clary, tej którą byłam jeszcze przed rokiem,
było coraz mniej. Najbardziej
bałam się tego,
że któregoś dnia, zniknie ona bezpowrotnie. Zostawiając po sobie
jedynie wspomnienie.
Kochaliśmy
się wtedy z Markusem w moim biurze. Nawet
nie fatygując
się, aby zamknąć
drzwi na klucz. W każdej chwili, ktoś mógł nas nakryć. Ale się
nad tym nie zastanawialiśmy. Po raz kolejny, zapomniałam o
wszystkim. Nic poza nim, nie było dla mnie przez te kilka minut
ważne. Od tamtej pory, było już dla nas jasne, że będziemy to
ciągnąć dalej. Nie musieliśmy nic mówić, dało się to
zwyczajnie wyczytać z naszych twarzy.
Dlatego
nie
protestowałam, gdy po wszystkim z uśmiechem satysfakcji na ustach,
wypowiedział na pożegnanie, że nie może doczekać się następnego
razu. Wiedziałam, że prędzej czy później on i tak
nastąpi.
Bardzo
szybko, zgodziłam
się na to szaleństwo, które trwa do teraz. Stawiając tylko jeden
warunek. Karl nie mógł się dowiedzieć. Markus przystał
na to bez wahania, samemu także nie chcąc stracić przyjaciela.
Ustaliliśmy wszystko ze szczegółami. Następnie
wybrałam miejsce naszych spotkań i dzień. Planowałam
ostrożnie, każdy nasz następny raz. Próbowałam zmniejszyć
ryzyko do minimum. Dotyczące
tego, że ktoś mógłby odkryć nasze regularne i potajemne
spotkania.
Jedno
bezsprzecznie łączyło mnie z Markusem. Obydwoje
byliśmy wyrachowani i próbowaliśmy mieć, wszystko naraz. Naiwnie
się łudząc, że w ogóle jest to możliwe.
Tym
razem to głośne pukanie do drzwi, przywraca mnie już po raz
kolejny do rzeczywistości tego dnia. Przeszłość, zbyt mocno
upominała się w ciągu ostatnich godzin o moją uwagę.
-
Clara, jeden z gości okropnie hałasuje. Zakłóca tym spokój
innym. Mogłabyś coś z tym zrobić? Sebastian
wyszedł już do domu - Mia, recepcjonistka hotelu i zarazem moja
dobra koleżanka. Patrzy na mnie z proszącą miną.
-
Jasne, zaraz się tym zajmę. Podaj tylko numer pokoju - odpowiadam,
będąc wściekła na Sebastiana. To on był tutaj menadżerem. Ale
jak zwykle, nie dość
że
całymi dniami, nic
nie
robił. Przekazując mi, prawie wszystkie obowiązki. To
w dodatku, wychodził sobie wcześniej do domu. Bez
żadnego uprzedzenia o tym kogokolwiek.
-
Pięćdziesiąt cztery. Dziękuję, jesteś najlepsza - posyła mi
tylko uśmiech i wraca do swojej pracy.
Przed
opuszczeniem gabinetu, ponownie spoglądam na zegarek. Dochodziło
wpół do czwartej. Tym razem Markus, będzie musiał na mnie
poczekać. Byłam pewna, że za nic nie rozwiążę problemu z
upierdliwym gościem hotelu w niecałe pół godziny.
___________________
Obiecuję, że to już ostatni rozdział, które odwołuje się praktycznie wyłącznie do przeszłości.
Od następnego, zacznie się już właściwa akcja. Liczę, że nikogo przesadnie nie zanudziłam powyższą treścią i udało się każdemu dotrzeć do końca. :)
Oczywiście że dotarłam do końca. Wczoraj za późno zobaczyłam rozdział więc zostawiłam to sb na dzisiejszy poranek żeby się zrelaksować przed zajęciami 😊
OdpowiedzUsuńSuper, bo tak jak chcialam dowiedziałam się jak to wszystko się potoczyło że Clara i Markus skończyli sypiajac że sb. Strasznie mnie to ciekawiło. Okazuje się że wiele czynników na to wplynelo, ale napewno głównym był fakt, że oni nigdy się nie lubili i ciągle klocili. Jak wiadomo kto się lubi ten się czyni. Może to też po części wina Karla? Może gdyby wtedy się nie upil i wrócił po dziewczynę tak jak obiecał to teraz wszystko byłoby inaczej? Alkohol też dołożył swoje, bo jest czynnikiem rozhamowujacym. To przez niego zabrakło silnej woli i zwykłego słowa nie. 🙈
Naprawdę podobały mi się te opisy. Wyjaśnily wszystko i fajnie pokazywały uczucia głównej bohaterki. Która wie że robi źle, ale brnie w to dalej, bo już nie umie odmówić. Tak się do tego przyzwyczaila, że ja współczuję Karlowi. Dowiedzenie się przez niego, o zdradzie narzeczonej będzie dla niego jak cios. Nie dość że dziewczyna robi to notorycznie to jeszcze z jego przyjacielem. To będzie tragedia.
Czekam w napięciu na kolejne rozdziały, które przeniosą nas do teraźniejszości. Mam wrażenie, że zapewnisz nam wiele wrażeń i ciekawych zwrotów akcji. Weny,
N
Super że wyjaśniłaś jak to wszystko się zaczęło .Czekałam na to.Kurcze nie wiem co napisać 😉Oni się nawet nie lubią.Nie potrafią że sobą nawet rozmawiać.Łączy ich tylko seks.Albo aż seks 😉 Z każdym kolejnym czytanym zdaniem jest mi coraz bardziej żal Karla 😣 Nie potrafię sobie nawet wyobrazić tego jak będzie się czuł gdy dowie się o zdradzie.Do tego o zdradzie z jego najlepszym przyjacielem. Aż się boję rozdziału w którym to nastąpi.Sam początek ich romansu, chyba nie zgodzę się z Natolą że to trochę wina Karla.To co że on nie wrócił.Że został u Andreasa.To nie powinno nigdy się wydarzyć.Widzę tu tylko i wyłącznie winę Clary i Markusa.No i oczywiście alkohol.To źródło najczęstszych problemów 😉Choć alkohol tłumaczy tylko ich pierwsze zbliżenie.Kolejnych już niestety nie.Najdziwniejsze jest dla mnie to że ona nadal kocha Karla i nie wyobraża sobie życia bez niego.A z każdym kolejnym razem sprawia że będzie on cierpiał bardziej.
OdpowiedzUsuńBez problemu dobrnalam do końca.Co to w ogóle za pytanie 😉 Czekam niecierpliwie na kolejnh rozdział.Mam nadzieję że nie potrwa to oczekiwanie zbyt długo 😊
Na wstępie chcę przeprosić za moje spóźnienie. Codziennie sprawdziany, karkówki, odpytywanie i jeszcze więcej kartkówek, więc nie dałam rady, wcześniej tu wpaść.
OdpowiedzUsuńZnowu muszę ci pogratulować tej umiejętności, jaką jest pisanie długich opisów. Świetnie ci wyszły i fajnie, że się pojawiły. Bardzo dużo się wydarzyło w przeszłości i cieszę się, że to wszystko tak wyczerpująco przedstawiłaś. Mamy jasność jak doszło do wydarzeń z chwili obecnej i jak wyglądały początkowo relacje naszych głównych bohaterów.
Markus niech spada na drzewo, a ona niech się lepiej zajmie swoim kochanym narzeczonym. Ma naprawdę wspaniałego faceta. Takiego to tylko ze świecą szukać. Powinna się cieszyć z takiego szczęścia od losu i wykorzystać okazję do przeżywania życia u boku Karla. Co innego by było, gdyby coś czuła do Markusa. Uczucia zmieniają wszystko i ciężko się im oprzeć. Chociaż... Nie zdziwię się, jeżeli coś szykujesz w tym temacie i naszej niegrzecznej dziewczynce zmięknie serduszko.
Teraz biegnę nadrobić kolejny rozdział!