Schodzę
szybko po schodach. Nie chcąc marnować czasu, czekaniem na windę.
Trochę zajęło mi, wytłumaczenie naszemu wyjątkowo buntowniczo
nastawionemu gościowi, że nie jest u siebie w domu i słuchanie
głośno muzyki, jest nie do przyjęcia. Kilkanaście minut
próbowałam mu tłumaczyć, że może przeszkadzać innym
tymczasowym mieszkańcom
hotelu. Gdy nareszcie udało mi się dojść z nim do porozumienia, a
muzyka została ściszona. Moja praca, podczas dzisiejszego dnia,
dobiegła końca. Dlatego ze zniecierpliwieniem pokonywałam ostatnie
metry, dzielące mnie od mojego gabinetu.
Wchodzę
do niego w pośpiechu. Starając się poprawić, choć trochę swój
wygląd. Najpierw rozpuszczam swoje włosy, które rano splątałam w
luźnego warkocza. Opadają mi one
delikatnie na plecy i okalają twarz. Następnie wyciągam ze swojej
torebki kosmetyczkę i lusterko. Poprawiając makijaż, który przez
cały dzień, zdążył się już delikatnie rozmazać.
Jak
zawsze, chciałam wyglądać perfekcyjnie i olśniewająco. Mimo
spędzenia dnia w pracy.
Czułam,
że znów staję się drugą wersją siebie. Tą zdecydowanie gorszą
i pozbawioną skrupułów.
Wyzbytą z moralności i jakichkolwiek
granic. Nie angażującą się w żadną emocjonalną relację,
nastawioną jedynie na danie i otrzymanie upajającej i niekończącej
się przyjemności. Znaną tylko Markusowi.
Gdy
jestem już gotowa, aby spotkać się z Markusem. Z zamiarem
popełnienia, kolejnego niewybaczalnego czynu. Mój wzrok, mimowolnie
pada na pierścionek zaręczynowy, podarowany przez Karla. Zaczyna mi
on niespodziewanie ciążyć. Waham się tylko przez chwilę, po
czym
ściągam go i wkładam do jednej z przegródek w swojej
torebce.
Wiedziałam,
że Markus nie ma jeszcze pojęcia o naszych zręcznych.
Karl nie zdążył się tym właściwie nikomu pochwalić, a ja nie
miałam zamiaru być tą, która go o tym uświadomi. Zdawałam sobie
sprawę, że niedługo się o wszystkim dowie. Ale dzisiaj, nie
miałam ochoty się przed nim tłumaczyć, ani odpowiadać na
niewygodne pytania, które mogłyby się pojawić. Poza tym uważałam,
że to nie była jego sprawa. Nie powinno więc go to w ogóle
obchodzić. Między nami i tak nic to nie zmieniało, że zostałam
narzeczoną Karla. A w głównej mierze. To i tak ja, będę ponosić
wszelkie możliwe konsekwencje,
jeśli ktoś dowie się o naszym romansie. To ja od
samego początku miałam,
zdecydowanie więcej do stracenia.
Wychodzę
z gabinetu, zamykając go na klucz. Zamiast jednak do wyjścia,
kieruję się w stronę, bocznej części holu hotelu. Z daleka już
dostrzegając, że
ktoś
na mnie czeka. Coraz bardziej zniecierpliwiony. Coraz częściej
dostrzegłam u niego, że nie mógł
się doczekać naszego kolejnego spotkania, jeszcze mocniej ode mnie.
Zaczynałam podejrzewać, że dużo bardziej niż ja, zaangażował
się w naszą relację. Co wydawało się być na początku,
praktycznie niemożliwe. Daję sobie jednak spokój z dalszym
roztrząsaniem tego. Uświadamiając z kim mam w końcu do czynienia.
To był przecież Markus. Ten
sam, który zarzekał się tysiące razy, że dla niego liczy się
tylko dobra zabawa.
-
Clara, nareszcie jesteś. Nie mogłem się doczekać. Zaczynałem się
już nawet martwić, że nie przyjdziesz - gdy tylko do niego
podchodzę, przybliża się do mnie. Szepcząc mi do ucha i składając
delikatny pocałunek tuż za nim. Przy okazji opierając swoje dłonie
na mojej talii. Rozglądam się dyskretnie po korytarzu, czy nie ma
na nim nikogo, poza nami.
-
Musiałam rozwiązać problem z jednym z gości. Dlatego trochę się
przeciągnęło - w momencie wypowiadania przeze mnie tych słów.
Pojawia się upragniona, przeze mnie winda. Jak zawsze w jego
obecności, nie mogłam się już wprost doczekać, aż znajdziemy
się w ustronnym miejscu. Chciałam nareszcie
zapomnieć
o wszystkim i zrelaksować się po ciężkim dniu pracy.
-
Ale teraz jesteś już, wyłącznie do mojej dyspozycji? - pyta
niemal od razu, gdy tylko wchodzimy do środka windy. Po czym,
zjeżdża swoimi dłońmi jeszcze niżej, wprost na moje biodra.
Przysuwając mnie do siebie na tyle blisko, że prawie stykamy się
ze sobą.
-
To zależy, czego ode mnie oczekujesz - odpowiadam prowokująco,
wprost w jego usta. Wciskając przycisk oznaczający, bardzo dobrze
mi znane czwarte piętro.
-
Tego samego, co zawsze. Nieziemskiego
seksu i twojego ciała, które będzie się pode mną wiło z
rozkoszy, jaką za chwilę ci ofiaruję - rozpala mnie samymi
słowami, które wypowiada uwodzicielskim tonem. Za nic, nie
potrafiłam się mu oprzeć. Od samego początku, miał nade mną
władzę. I z premedytacją to wykorzystywał.
Wpija
się gwałtownie w moje usta, a ja bez zastanowienia odwzajemniam
jego pocałunki. Wplatając swoje dłonie w jego włosy. Próbując
być tym samym, jak najbliżej niego. Napiera na mnie swoim ciałem,
przypierając do ściany windy. Zaczynając schodzić ze swoimi
pocałunkami niżej. Wprost na mój dekolt. Jak zawsze przejmował
kontrolę nad tym, co się między nami działo. Ale mi to w żadnym
wypadku nie przeszkadzało. Poddawałam mu się bez najmniejszego
sprzeciwu.
Po
chwili, ciche jęki przyjemności zaczynają wypływać
z moich ust. Przez co, moje pragnienie jego osoby, coraz bardziej
wzrasta. Markus niemal od zawsze wiedział, co sprawia mi największą
przyjemność. I co zrobić, abym wprost błagała o więcej.
Winda
dociera na właściwe piętro, a my praktycznie nie odrywając się
od siebie. Podążamy w stronę, bardzo dobrze nam znanego pokoju.
Wiedziałam, że tu możemy sobie na to pozwolić. To piętro, było
praktycznie nieużywane. Co stanowiło, doskonałe miejsce do naszych
spotkań.
Z
ledwością, udaje mi się otworzyć drzwi od pokoju, przez jego
odurzające pocałunki, które skutecznie uniemożliwiały mi
skupienie się na czymś innym niż one. Doprowadzał mnie wprost do
szaleństwa, wyzwalając najgłębiej ukryte pragnienia.
Niemal
wpadamy do pokoju i bez zbędnej
zwłoki, zaczynamy ściągać z siebie ubrania. Tym razem, byłam
okropnie spragniona jego bliskości. Przez co, jak najszybciej
chciałam przejść do rzeczy. Moja sukienka, jako pierwsza ląduje
na podłodze. Dostrzegam, jakim spojrzeniem Markus obdarza moje ciało
w zmysłowej bieliźnie. O taki efekt, właśnie mi chodziło.
Uwielbiałam ten wzrok, którym obdarzał mnie właśnie w takich
momentach.
-
Jesteś taka piękna. Ale bez tego, będziesz wyglądać jeszcze
lepiej - sięga do zapięcia mojego biustonosza,
obdarzając przy okazji mój kark, ledwo wyczuwalnymi muśnięciami
swoich ust.
-
Może trochę się pośpieszysz? Od kiedy to lubisz, taką powolną
grę wstępną? Zawsze wolałeś przechodzić od razu do rzeczy -
mówię z niezadowoleniem, czując że Markus stara się odciągnąć
w czasie, moment kulminacyjny naszego spotkania. Wciąż
zastanawiając się, czy pozbawić mnie górnej części bielizny.
-
Może coś się zmieniło? Może chciałbym się, trochę dłużej
tobą nacieszyć niż tylko marną godziną w porywach do dwóch. Raz
na tydzień - odpowiada mi zaskakująco. Na szczęście sekundę
później, ulega moim naleganiom i układa mnie z niezwykłą, jak na
niego delikatnością na łóżku. Zdecydowanie zachowywał się
inaczej niż zawsze. Był ostrożniejszy i starał się zadbać
przede
wszystkim o
moją wygodę. Kiedyś to było, nie do pomyślenia. Zupełnie nie
liczył się z takimi rzeczami, zapatrzony wyłącznie na
zaspokojenie własnych pragnień. Nie mogłam niestety się nad tym
dłużej zastanawiać, ponieważ za chwilę jego namiętne pocałunki,
którymi ponownie
obdarza
moje usta. Odbierają mi zdolność racjonalnego myślenia.
W
końcu, gdy wszystkie nasze ubrania. Lądują na podłodze, a moje
zmysły są pobudzone do granic możliwości. Wiem, że nadeszła
chwila, w której otrzymam to, o co chodziło mi od samego
początku.
Nie
mogłam się już doczekać, aż znajdzie się we mnie. Kiedy to w
końcu nastąpiło. Pozwalam sobie na głośniejsze westchnienie
przyjemności. To było właśnie to, czego teraz najbardziej
potrzebowałam. Wszystkie moje myśli, jednocześnie odlatują daleko
stąd. Liczyło się dla mnie jedynie, to co tu i teraz. Przez te
kilka, skrzętnie skrywanych przed całym światem chwil. Czułam
się, jak w niebie. Gdy uwaga Markusa skupiała się tylko na mnie i
zapewnieniu mi, jak największego spełnienia.
Jego
ruchy stawały się coraz szybsze i głębsze, a ja dłużej nie
potrafiłam tłumić swoich głośnych jęków wyrażających, jak
bardzo było mi w tej chwili dobrze. Chciałam,
żeby to się zwyczajnie nie kończyło. Powoli zaczynałam, odpływać
na sam skraj rozkoszy, po której była już tylko błoga
nieświadomość. Trwająca sekundy, zanim następował powrót do
przytłaczającej
mnie rzeczywistości.
Po
wszystkim, gdy odzyskuję zdolność skupienia
się na racjonalnym
myśleniu.
Leżę na łóżku, przytulona do Markusa. Starając się odzyskać
siły, które pozwolą mi w normalny sposób wrócić do domu. Czuję,
jak delikatnie gładzi mnie po włosach i plecach. Wyraźnie nad
czymś rozmyślając. Przez co staję się, jeszcze bardziej senna.
Wiedziałam jednak, że nie mogę sobie na to pozwolić. Nie mogłam
zwyczajnie zasnąć,
wtulona w jego ramiona. Choć ta perspektywa, była dzisiejszego dnia
bardzo kusząca. Coś między nami zaczynało się zmieniać, a ja
wcale nie byłam z tego zadowolona. Nie potrafiłam, jednak wstać i
przerwać tej dziwnej chwili czułości między nami.
Mimo
świadomości, że powinnam zacząć doprowadzać swój wygląd do
porządku i wrócić do mieszkania, gdzie czekał już na mnie, nie
mający o niczym pojęcia Karl.
Markus
był dzisiaj, zadziwiająco delikatny. Od samego początku do końca.
Do tej pory rzadko kiedy, zdarzało mu się, żeby zostawał ze mną,
jeszcze przez chwilę w łóżku po naszym zbliżeniu. Najczęściej
znikał w łazience, pozostawiając mnie samą z moimi kolejnymi,
dodanymi do kolekcji wyrzutami sumienia. Pokazywał tym samym,
kompletny brak zainteresowania moim nastrojem, czy samopoczuciem.
Natomiast tym razem, było zupełnie inaczej. Wystarczyło, że
został przy mnie. A dołujące myśli wydają się stłumione i
łatwiejsze do zniesienia. Jakby rozkładały się po połowie na nas
dwoje. Przynajmniej raz, nie musiałam radzić sobie sama z poczuciem
winy. Z powodu tego, co robimy.
-
Clara, może następnym razem spędzilibyśmy ze sobą czas inaczej?
Poszli na kawę, obiad, czy chociażby na zwykły spacer. Sypiamy ze
sobą od roku, a ja ostatnio uświadomiłem sobie, że tak naprawdę,
kompletnie nic o sobie nie wiemy - Markus przerywa milczenie, które
trwało już od jakiegoś czasu między nami. Podnoszę się
delikatnie, opierając na łokciu. Spoglądając na niego ze
zdziwieniem.
-
Co takiego? Chcesz mnie lepiej poznać, po co? Przecież wiesz, że w
życiu się ze sobą nie dogadamy. Próbowaliśmy nie raz i nic z
tego nie wyszło. Poza tym od początku, jasno określiliśmy kształt
naszej relacji - nie rozumiałam, dlaczego wpadł w ogóle na tak
głupi pomysł. Ktoś go dzisiaj podmienił? Kompletnie go nie
poznawałam. Zachowywał się zupełnie, jak nie on. Troska,
zainteresowanie, czy czułość kompletnie nie leżały w jego
naturze.
-
Ale minęło już trochę czasu od ustalenia zasad. Możemy więc od
nowa je przedyskutować. Zrozum, że powoli przestaje mi to
wystarczać - wskazuje na pokój dookoła, spoglądając na mnie. Po
chwili, składając na moich ustach czuły pocałunek i przejeżdżając
pieszczotliwie,
swoimi opuszkami palców po moich licznych piegach, zdobiących
twarz. Których od zawsze nie znosiłam. Byłam wprost zszokowana
jego odpowiedzią i zachowaniem. To wszystko, zaczynało mi się,
coraz mniej podobać.
-
Markus, ja nic innego nie jestem w stanie ci zaoferować. Od początku
o tym wiedziałeś i się na to zgodziłeś. Miał łączyć nas
tylko seks i nic poza tym. Żadnego zaangażowania ani interesowania się życiem, tej drugiej osoby. To by tylko, jeszcze bardziej
wszystko skomplikowało. Wystarczy, że już i tak zachowujemy się
skandalicznie - jego wyraz twarzy, wyraźnie pochmurnieje. Ale ja nie
zamierzałam go okłamywać. Nie miałam pojęcia, skąd mu się w
ogóle wzięła, ta nagła próba przekształcenia naszej relacji.
Przecież to było nam do niczego niepotrzebne i niosłoby za sobą,
wyłącznie dodatkowe problemy. Zupełnie
mnie tym zaskoczył. Poza tym, ja nie odczuwałam takiej potrzeby.
Było mi dobrze tak, jak jest i nie chciałam
niczego zmieniać.
-
Jasne, zrozumiałem. Ja jestem od seksu, a Karl od wszystkiego
innego. Zapomnij o tej rozmowie. Nie było tematu - wstaje z łóżka,
zamykając z głośnym trzaskiem drzwi od łazienki. Wygląda na to,
że moje słowa, w jakiś sposób go dotknęły. Choć nadal,
wydawało mi się to niemożliwe. Markus od zawsze, wydawał się
bezuczuciowym draniem. Pozbawiony zdolności do odczuwania wyższych
uczuć A już myśl, że mógłby akurat właśnie mnie obdarzyć
takim uczuciem, była kompletną abstrakcją. My nawet na przyjaciół
się nie nadawaliśmy, a co dopiero
mówić
o czymś większym. Byłam pewna, że to wszystko, co powiedział. To
tylko, jakaś jego kolejna gra. Może chciał
sprawdzić, ile byłabym w stanie zrobić, aby go przy sobie
zatrzymać? Albo wpadł na jakiś inny, podstępny pomysł. Doskonale
wiedziałam, że potrafi być przebiegły. I bawić się w bardzo
nieczyste i często perfidne zagrania.
Mimo
wszystko, jego słowa wyraźnie zepsuły mi nastrój. Siadam więc na
parapecie, swoim stałym miejscu do rozmyślań. Szukając w swojej
torebce, paczki papierosów. Niestety, gdy ją znajduję okazuje się
ona pusta. Wzdycham z niezadowoleniem, gdyż zwłaszcza teraz,
potrzebowałam uspokajającej dawki nikotyny. Dokładnie w tym samym
momencie, kiedy przeglądam zawartość paczki, Markus opuszcza
łazienkę.
-
Naprawdę myślisz, że papierosy rozwiążą twoje problemy?
Popadniesz tylko znowu w nałóg - patrzy z niechęcią na trzymaną
przeze mnie niewielką paczkę.
-
Moich problemów, nic nie jest w stanie rozwiązać. Jakoś do tej
pory ci to nie przeszkadzało, że czasami sobie zapalę. Co w ciebie
dzisiaj wstąpiło? Zupełnie cię nie poznaję - pytam, gdy zaczyna
się ubierać. Dostrzegam, że jest wyraźnie zdenerwowany,
a to oznaczało tylko jedno. Za chwilę się pokłócimy. Tak właśnie
kończyła się, każda próba naszej dłuższej rozmowy.
-
Zupełnie nic. Wszystko jest, w jak najlepszym porządku. Poza tym z
tego co wiem, nasz układ nie obejmuje zwierzania się sobie. Dlatego
daruj sobie te pytania - odpowiada mi nieprzyjemnie. Po czym, bez
żadnego słowa pożegnania, zwyczajnie wychodzi. Nie byłam tym
zdziwiona, już nie raz kończyło się to wszystko w taki sposób.
Jednak dziś po raz pierwszy, poruszył tak dziwny temat, dotyczący
naszej relacji. Sama już nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim
sądzić. Bo jeśli on mówił poważnie, nie byłam pewna. Czy
rzeczywiście
nie
chciałabym poznać go z lepszej strony i nauczyć się spędzać z
nim czas nie tylko w jeden sposób.
Najbardziej
irytowało mnie w Markusie to, że był tak kompletnie
nieprzewidywalny. Nigdy nie wiedziałam, co za chwilę zrobi albo,
jak zareaguje na dane wydarzenie. Nie wiedziałam też kiedy był
szczery, a kiedy zwyczajnie kłamał. Był dla mnie kompletnie
nieodgadniony. W przeciwieństwie do Karla. Jego nastrój, potrafiłam
odczytać z samego wyrazu twarzy. Wspomnienie o moim narzeczonym
przypomina mi, że powinnam zacząć się zbierać. Dosyć myślenia
o Markusie i jego zachowaniu. Teraz muszę się skupić, przede
wszystkim na kimś innym.
Wracam
do mieszkania, krótko przed dziewiętnastą. Po odłożeniu swoich
rzeczy. I upewnieniu się, że wyglądam zwyczajnie. Odnajduję Karla
w salonie, gdzie ogląda jakiś film. Bez słowa siadam obok niego i
po prostu się przytulam. Zwyczajnie go teraz potrzebowałam. Tylko
jego obecność, potrafiła mnie uspokoić i poprawić zepsuty przez
Markusa humor. Równocześnie
czułam się okropną egoistką. Wykorzystywałam niczego
nieświadomego narzeczonego, żeby zapomnieć o swoim kochanku.
-
Wszystko w porządku? Wyglądasz na zmartwioną - pyta spokojnym i
kojącym głosem. Całując mnie krótko na powitanie.
-
Miałam ciężki dzień. Jestem zmęczona i mam wszystkiego dość,
praca mnie dobija - kłamię z trudem. Ale przecież, nie mogłam
powiedzieć prawdy. Z każdym dniem, było mi coraz trudniej go
okłamywać. Zaczynałam się powoli w tym gubić.
-
Może powinnaś pomyśleć nad jej zmianą? Ta zdecydowanie, źle na
ciebie wpływa. Jesteś wciąż zdenerwowana i zmęczona. Na
szczęście w przyszłym tygodniu, nareszcie wyjeżdżamy. W końcu
sobie trochę odpoczniesz i nabierzesz dystansu - dopiero teraz
przypominam sobie o naszych krótkich wakacjach. Z dużym trudem,
udało mi się wywalczyć ten tydzień urlopu. Akurat w takim
terminie.
-
Cieszę się, że spędzimy ze sobą więcej czasu. Nie mogę się
już doczekać przyszłego tygodnia - mówię szczerze. Łącząc ze
sobą nasze dłonie. Naprawdę chciałam, pobyć tylko z Karlem. Z
daleka od tego miasta i Markusa. Miałam nadzieję, że może to
odbuduje naszą relację i pomoże mi zdobyć się w końcu na
zakończenie mojego romansu. To byłoby, najlepsze wyjście dla nas
wszystkich. Tym bardziej teraz, kiedy Markus zaczynał coraz dziwniej
się zachowywać. A ja mimo tego, że wciąż nie wiedziałam, co tak
naprawdę o nim sądzę. Nie chciałam,
żeby kiedyś
przeze mnie cierpiał.
Wystarczyło, że narażałam już na to swojego narzeczonego.
-
Clara, gdzie twój pierścionek? - Karl patrzy podejrzliwie na nasze
splecione dłonie. A ja mam ochotę, zapaść się pod ziemię.
Kompletnie zapomniałam, ponownie go założyć, starając się jak
najszybciej wrócić do domu.
-
Pokazywałam go koleżance. Zdjęłam go, bo chciała
dokładnie
go
obejrzeć. A potem zrobiło się zamieszanie przy recepcji i
odruchowo wrzuciłam pierścionek
do torebki. Już po niego idę - wymyślam na szybko. Po czym udaję
do korytarza i wyciągam z miejsca, do którego z premedytacją
włożyłam go kilka godzin temu. Po raz pierwszy od rozpoczęcia
swojego romansu, popełniłam błąd. Czułam, że to było
ostrzeżenie. I być może ostatnia szansa na opamiętanie. Ponownie
wsuwam pierścionek na palec. Tam, gdzie jest jego miejsce. Obiecując
sobie, że nigdy więcej już go nie zdejmę.
-
Widzisz, jest z
powrotem
- wyciągam dłoń w kierunku Karla. Delikatnie się do niego
uśmiechając.
-
Cieszę się. Przez chwilę pomyślałem, że zwyczajnie nie chcesz,
aby ktokolwiek wiedział o naszych zaręczynach - przez sekundę
można dostrzec
cień zawodu w jego oczach. Bardzo źle się czuję
z tym, że sprawiłam mu przykrość.
-
Nawet tak nie mów. Takim narzeczonym, jak ty to grzech się nie
pochwalić. To wszystko, przez tą pracę. Naprawdę pomyślę nad
jej zmianą - całuję go delikatnie w policzek, starając się
rozwiać jego wątpliwości. Wywołuję
tym
delikatny uśmiech na jego twarzy. Po czym ponownie się do niego
przytulam.
-
Kocham cię, Clara - słyszę wyznanie Karla.
-
Ja ciebie też - odpowiadam z lekkim zawahaniem, ale i głębokim
przekonaniem, że szczerze. Mimo, że okrutnie go raniłam. Naprawdę
go kochałam, może na swój własny, pokręcony sposób, ale jednak.
Wiedziałam,
że zasługiwał na o wiele więcej, ale aktualnie nie mogłam mu
tego zapewnić. Zamierzałam jednak w niedalekiej przyszłości,
postarać się to zmienić.
Tego
wieczoru, po raz pierwszy od kilku dobrych miesięcy. Poczułam się,
jak dawniej. Kiedy to liczył się tylko Karl i nikt więcej.
Zastanowiłam się także, bardzo głęboko nad swoim życiem.
Wiedziałam, że na dłuższą metę. Nie dam już rady, żyć w
nieustannym kłamstwie, jak dotychczas. Zbliżał się powoli czas,
kiedy będę musiała zdecydować. Co, a przede wszystkim kto, jest
dla mnie ważniejszy. I mimo, że odpowiedź powinna wydawać się
natychmiastowa i prosta, to zaczynałam mieć jakieś wątpliwości.
Co wcale nie wprawiało mnie w pozytywny nastrój.
Jest rozdział! A jaki długi! Chyba że to moje wrażenie 😀
OdpowiedzUsuńZaczęło się od gorącego spotkania Clary i Markusa. Tak dobrze odpisałaś co się działo, że czułam się jakbym była jakimś podgladaczem. Bez kitu hahaha
Chcę osobno wypowiedzieć się o Markusie, którego nie lubię. Chyba przez to jaka jest osoba w tym opowiadaniu. Dla mnie to taki czarny charakter a w zasadzie kusiciel. Niby liczy się dla niego seks i cotygodniowe spotkania, ale...Ale tym razem było inaczej. Czemu? Wydaje mi się, że on już wie o zareczynach i boi się że straci możliwość spotkania się z Clara. Mam przeczucie, że oni się nie lubili na ppczatku, ale przez ta chora relacje jemu zaczęło zależeć na dziewczynie. Tylko nie chce się do tego przyznać!
Moim ulubieńcem jest Karl. To taki zwykły, slodziutki chłopak. Zrobiłby wszystko dla Clary, która słabo to docenia. Chłopak marzenie. Martwi się i planuje np wakacje. No jak tu co nie kochać!?
Clare zrobię króciutko, bo w zasadzie ciągle nie mogę jej rozgryźć. Ma takiego narzeczonego, a szuka innych doznań. Twierdzi, że kocha Karla na swój własny sposób...A może to nie jest już miłość? Może to zwykle przyzwyczajenie?
Co tu dużo mówić...Opowiadanie nabiera tempa. Każdy rozdział wnosi wiele nowych i ciekawych rzeczy. Czekam na następny w którym zapewne wspólny wyjazd Clary i Karla. Oby im się udał i oby ożywil ich umierający związek!
N
Jeszcze raz przepraszam za moją nieobecność. Tak na wstęp, a teraz właściwa część.
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisałaś spotkanie Clary i Markusa. Czytając to, można się poczuć, jakby samemu się tam było i to wszystko oglądało. I co to się dzieje z naszym bad boyem? Czyżby zaczęło mu zależeć? A może to tylko jakaś przykrywka? Ciężko mi go rozgryźć. Mam nadzieję, że niedługo poznam odpowiedzi na te pytania. Wiem jedno - nie lubię Markusa!
Cały czas ubolewam, że główna bohaterka tak bardzo nie docenia tego co ma - narzeczonego, związku. Zapewne kiedyś się doigra, chociaż wolałabym, żeby nic pomiędzy nią a Karlem się nie zmieniało. Z drugiej jednak strony zasłużyła. Postępuje bardzo źle i stała się niezwykle wyrachowaną osobą.
Na koniec zostawiłam sobie Karla. Nie było go w tym rozdziale zbyt wiele, ale stanowił odskocznię oraz taki miły akcent. Zdecydowanie to mój ulubieniec! Jest taki kochany... Szkoda, że w rzeczywistości takich nie ma. :(
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału oraz (jak się domyślam) wspólnych wakacji narzeczonych. Może dzięki temu wyjazdowi uda im się ocieplić ich związek i naprawić błędy. Może to doda siły i odwagi Clarze, która zbierze się na odwagę, aby zakończyć romans.
Pozdrawiam i życzę weny! ;*
Super że już jest nowy rozdział, czekałam na niego 😊 To ja się wyłamię 😉nie wiem czemu ale ja jakoś Markusa polubiłam w tym opowiadaniu.Może jeszcze zmienię zdanie ,Ale na razie normalnie go lubię (sama się sobie dziwię). I zacznę od niego,kurczę czyżby zaczęło mu zależeć na naszej bohaterce?Normalnie wszystko na to wskazuje.Zaczął wykazywać nią zainteresowanie nie tylko w łóżku.Mam nadzieję że szybko się to wyjaśni 😉Clara niby kocha Karla, ale mi wydaje się pozbawioną jakichkolwiek uczuć.Kurcze przyszła wprost od kochanka ,kłamię to w żywe oczy i zapewnia o swojej miłości.Ale z tego co widzę już też zaczyna się wahać.Karla jak zawsze mi żal. Noe zasługuje na takie traktowanie.Ciekawią mnie te wspólne wakacje.Jestem ciekawa jak Clara poradzi sobie w sytuacji gdy będzie z Karlem na okrągło.Może w końcu coś do niej dotrze.Oby , bo coraz mocniej zatraca się w tym romansie z Markusem.Nie muszę już chyba pisać że jak zwykle czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.Pisz szybciutko 😊
OdpowiedzUsuńCześć!
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że rozdziały będą pojawiać się tak szybko po sobie. Przepraszam, że przychodzę tak późno.
Historia niezwykle wciąga i jestem tak zainteresowana jej przebiegiem, że już z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
Karl jest naprawdę świetnym facetem, mam nadzieję, że wszystko potoczy się tak, że na końcu na pewno będzie szczęśliwy, bo na to właśnie zasługuje.
Nie dziwię się Clarze, że zastanawia ją zachowanie Markusa. Wydaje mi się, że po prostu pragnie stworzyć z nią coś więcej, ponieważ zaczął czuć do niej coś więcej. Istnieje też wiele innych możliwości jak np. Że ma na celu tylko zobaczenia do czego jest zdolna i w końcu zapragnie uderzyć, mówiąc o wszystkim Karlowi.
Na miejscu głównej bohaterki incydent z pierścionkiem rzeczywiście potraktowałabym jaką ostatnią szansę do skończenia wszystkiego.
Życzę miłego dnia i czekam.
Pozdrawiam, Shoshano