środa, 21 marca 2018

Rozdział 7



Kolejne dni mijały mi, jeden za drugim. Przekształcając w mgnieniu oka, niezbyt przyjemny kwiecień w drugą połowę maja. Słoneczna i coraz cieplejsza pogoda za oknami, napawała radością i optymizmem. Wszyscy chodzili radośni i uśmiechnięci, wyczekując nadchodzącego lata. Wszyscy, poza mną. Byłam wyraźnie niezadowolona i nieszczęśliwa. Nic mnie nie cieszyło i miałam wszystkiego dość. Czego już powoli, nie umiałam ukrywać. Nie miałam pojęcia, jak Karl ze mną wytrzymywał. Z wiecznie obrażoną na cały świat i czepiającą się dosłownie wszystkiego. Starałam się to zmienić, ale nic mi z tego nie wychodziło.





Wciąż, nie potrafiłam sobie poradzić z zakończeniem naszych spotkań z Markusem. Zamiast już dawno o nim zapomnieć, z każdym dniem coraz więcej o nim myślałam. Tęsknota za jego widokiem, robiła się nie do wytrzymania. Brakowało mi jego osoby. Jego ironicznego uśmiechu, który zawsze towarzyszył mu, podczas naszych niezwykle krótkich rozmów. Pocałunków, które odbierały zdolność myślenia. Czy chociażby naszych sprzeczek, gdzie tysiące razy wyprowadzał mnie z równowagi. Chwilami żałowałam swojej decyzji o skończeniu naszej relacji. Ona naprawdę była uzależniająca, a jej drastyczne odstawienie. Spowodowało okropne wahania mojego nastroju. Z jednej strony stałam się znowu uczciwą i przykładną narzeczoną, z drugiej wyraźnie brakowało mi czegoś, co wcześniej na jakiś pokręcony sposób mnie uszczęśliwiało. W mojej głowie, nieustannie panował chaos. A ja sama już nie wiedziałam, czego tak naprawdę chcę. 





Powoli zaczynała docierać do mnie świadomość, oczywistego. Ja się po prostu w nim zakochałam. Jak skończona i naiwna idiotka. W kimś, kogo nie cierpiałam i nie mogłam nigdy się porozumieć. Mimo, że nieustannie mnie irytował i mogłam wymienić setkę jego wad, coś mnie do niego przyciągało, nie pozwalając zapomnieć. Przed oczami praktycznie na okrągło miałam nasze, wspólnie spędzone chwile. Odtwarzałam je na nowo, coraz bardziej pogrążając się w jednym z największych błędów swojego życia. 
Nie wiedziałam, jakim cudem mogło się to stać. Ale innej odpowiedzi na moje odczucia, jak zakochanie nie znalazłam. Przerażało mnie to i nie miałam pojęcia, jak pozbyć się tego uczucia. Było w końcu ono, czymś zakazanym i niemożliwym. Markus nie był i nigdy nie będzie, odpowiednim kandydatem na stałego partnera. Kompletnie nie nadawał się do związku, który niósłby za sobą jakieś zobowiązania, czy obowiązki. Byłam przekona, że maksymalnie po tygodniu, znudziłby się takim życiem. Szukając wrażeń i rozrywki, gdzie indziej. Łamiąc mi tym samym serce. Dlatego wolałam odczuwać tęsknotę za czymś niespełnionym, zamiast doświadczyć rozczarowania na własnej skórze. 







Markus zbyt mocno, przypominał mojego ojca z młodości, o którym słyszałam tysiące opowieści mojej mamy. Nie chciałam popełnić jej błędu, wiążąc się z lekkoduchem i nieodpowiedzialnym człowiekiem, niosącym za sobą wyłącznie ból i cierpienie. Który w końcu się mną znudzi i znajdzie inną. Zresztą byłam pewna, że już o mnie zapomniał i dał sobie spokój. Mimo płonnych obietnic, od naszego ostatniego spotkania. Nie próbował w żaden sposób się ze mną spotkać, ani skontaktować. Wyraźnie odpuścił, utwierdzając mnie w przekonaniu, że jego uczucie było zwykłym i ulotnym zauroczeniem. Czułam, że spotkała mnie zasłużona kara za ten romans. Przegrałam w tej grze, między nami. Dopuszczając do głosu uczucia i zaangażowanie. Z którymi nie mogłam się teraz uporać.





Poza tym, w tym całym bałaganie był jeszcze Karl. Mój narzeczony i wspaniały człowiek, który przychyliłby mi nieba. Ale mi ciągle, było mało i zachciało mi się szukać wrażeń, przez co dostałam za swoje. Na wszelkie możliwe sposoby, próbowałam przekonać samą siebie, jakie mam szczęście, że mam kogoś takiego obok siebie. Tylko, to nic nie dawało. Z każdym kolejnym dniem, patrzyłam na niego coraz bardziej, jak na przyjaciela niż ukochanego. Nie mogłam powiedzieć, że nic do niego nie czuję. Kochałam go, ale chyba nie taką miłością, jaką powinnam. Może nawet od zawsze tak było, tylko wcześniej próbowałam wmawiać sobie coś zupełnie innego. 
Nasz związek po chwilowej poprawie, znowu zaliczył spektakularny zjazd. A ja nie miałam już pomysłów, jak powstrzymać nasze oddalenie się od siebie. Niby wszystko, układało się dobrze, ale wyraźnie dało się wyczuć, że wszystkie nasze gesty czułości są wymuszone i na pokaz. Zaczynałam się dusić w naszej relacji. W dodatku nie potrafiłam wyobrazić sobie już z taką łatwością, reszty naszego wspólnego życia. Przerażało mnie ono, ale nie potrafiłam czegokolwiek zmienić. Raniąc tym zarówno siebie, jak i jego. Nie pozwalając, aby znalazł szczęście u boku kogoś, kto mu je zapewni.






Dodatkowo sytuacji, nie poprawiało dziwne zachowanie Karla od kilkunastu dni. Stał się nerwowy i zaczął unikać mojego towarzystwa. Spędzał długie godziny, wpatrując się w ekran telefonu. Wyraźnie zadowolony z tego, co się w nim znajduje. Gdy go o to zapytałam, stwierdził bez przekonania, że znalazł wciągającą bez reszty grę. Więcej nie drążyłam tematu, uznając że mówił prawdę. Karl nigdy mnie nie okłamywał i nie widziałam powodu, aby zaczął właśnie teraz. Wciąż nie rozumiałam jednak, dlaczego jego zachowanie, aż tak się zmieniło w dodatku nagle i niespodziewanie.





Wszystko zaczęło się po jego powrocie od Caroline. Poprosiłam go, aby w ubiegłą sobotę wybrał się do niej i podrzucił jej potrzebne książki do zbliżających się egzaminów, które uprzednio zabrałam z naszego rodzinnego domu. Mieliśmy wybrać się do niej razem, ale musiałam pojawić się niespodziewanie w pracy. Tego dnia, odbywało się w hotelu wesele i musiałam dopilnować, aby wszystko poszło zgodnie z planem. Gdyż wspaniały Sebastian, oznajmił mi dzień wcześniej, że bierze wolne. Nie dając możliwości odmowy zastąpienia go. Choć intensywnie szukałam nowej pracy, do tej pory nie znalazłam nic interesującego. Wciąż będąc zmuszona, znosić swojego piekielnego współpracownika. 





Dlatego też, Karl wybrał się do mojej siostry sam. Miał wrócić tego samego dnia, ale ku mojemu zdziwieniu, pojawił się dopiero w niedzielę przed południem. Tłumacząc, że nie chciał wracać po nocy. Gdybym go nie znała. Pomyślałabym, że to kiepska wymówka i coś przede mną ukrywa. Szybko uznałam jednak, tą myśl za absurdalną i przestałam to roztrząsać. To ja w tym związku byłam nieuczciwa i zachowywałam się karygodnie. On nigdy nie dał mi podstaw, abym zwątpiła w jego wierność, czy uczciwość wobec mnie. Ale coś się zmieniło, przede wszystkim on się zmienił. Albo zwyczajnie mi się wydawało przez nieustanny bałagan, jaki panował w mojej głowie. Może byłam, zbyt przewrażliwiona. Sama już nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Dzień po dniu, gubiłam się we własnym życiu. Nie wiedząc, co czuję i do kogo. 





Podczas przerwy w pracy, ostatkami silnej woli. Powstrzymuję się przed zadzwonieniem do Markusa. Odkładam jednak, telefon z powrotem do torebki, nie chcąc po raz kolejny, wplątać się w ten pokręcony układ. Zresztą on nie wykazuje żadnej chęci, kontynuowania naszej znajomości, tylko jeszcze bardziej bym się tym zbłaźniła. Dając mu satysfakcję tym, że zabiegam o jego uwagę. Podczas gdy on, zapewne już dawno znalazł po mnie pocieszenie i niczym się nie przejmuje. Sfrustrowana swoim zachowaniem, po raz kolejny wpadam w wir pracy, aby tylko nie zastanawiać się nad tym, jak na własne życzenie skomplikowałam swoje życie. Mechaniczne wykonywanie, zleconych obowiązków, dawało chwile wytchnienia i odciągało od dręczących mnie myśli. 





Po skończonym dniu pracy, rozmawiam przez chwilę z Mią, jedyną godną zaufania osobą w tym miejscu.
- Clara, może wpadłabyś z Karlem do nas w weekend? Urządzam z Fabianem, taka małą imprezę dla znajomych. Byłoby nam miło, gdybyście się pojawili - zaprasza, a ja jestem pozytywnie nastawiona do jej propozycji.
- Ja z chęcią bym was odwiedziła. Porozmawiam z Karlem i dam ci niedługo odpowiedź. Ale pewnie się zgodzi - informuję ją z delikatnym uśmiechem.
- To świetnie. Ostatnio nie miałyśmy w ogóle czasu, aby ze sobą porozmawiać, a już tym bardziej spotkać. Mam ci wiele do opowiedzenia - byłyśmy z Mią, dobrymi koleżankami. Ale przez ostatnie zawirowania w moim życiu, zaniedbałam naszą znajomość. Najwyższy czas to zmienić. Musiałam zmienić coś w swoim życiu, zacząć spotykać się ze znajomymi. Aby odciążyć swój umysł od poczucia winy, wyrzutów sumienia i rozpaczy, po czymś co się skończyło. 
- Niedługo wszystko nadrobimy - zapewniam ją. Rozmawiamy jeszcze przez chwilę, głównie o ostatnim skandalicznym zachowaniu Sebastiana. Gdzie bardzo źle, potraktował gościa hotelu. Przez co, czeka go rozmowa z właścicielem, która nie wiadomo jak się skończy. Choć przeczuwałam, że jak zwykle, ujdzie mu to na sucho. Następnie żegnam się z nią i wychodzę z zamiarem powrotu do domu.






Po drodze, próbuję się dodzwonić do Caroline. Potrzebowałam rozmowy z kimś bliskim. Ale po raz kolejny, tego dnia nie odbiera. Byłam tym zdziwiona, ponieważ moja siostra zawsze albo odbierała niemal od razu, albo za chwilę oddzwaniała. Dziś za to, wysila się jedynie na wiadomość. W której przeprasza, ale jest bardzo zajęta nauką i informuje mnie, że porozmawiamy kiedy indziej. Coraz mniej rozumiałam zachowanie, ludzi dookoła mnie. Zmienili się w ostatnim czasie nie do poznania.
Miałam zamiar szczerze z nią porozmawiać, jak tylko zamieszka u nas, za niecałe już dwa tygodnie. W ostatnim czasie, była jakaś dziwna. Jakby wyraźnie coś ją trapiło i nie potrafiła znaleźć rozwiązania tego problemu.






Przekręcam klucz w drzwiach od mieszkania. Przekraczając jego próg. Już z korytarza, dobiega mnie głos Karla, który rozmawia z kimś przez telefon.
- Wiesz, że musimy coś z tym zrobić. To nie może, tak dłużej wyglądać - słyszę urywek rozmowy, z której kompletnie nic nie rozumiem.
- Porozmawiamy o tym, gdy się spotkamy. Musisz, jeszcze poczekać. Na razie - rozłącza się, a ja stoję bez ruchu, wpatrując się w uchylone drzwi od salonu. Nie mając pojęcia z kim rozmawiał i o czym. To wszystko przestawało mi się, coraz bardziej podobać.





- Clara, co ty tu robisz? Nie słyszałem, jak weszłaś - Karl jest wyraźnie zdezorientowany moją obecnością.
- Byłeś zajęty, rozmową przez telefon. Powiesz mi z kim? - patrzę na niego z wyczekiwaniem. Chcąc się nareszcie dowiedzieć, o co tutaj chodzi.
- Z moja siostrą. Odnośnie naszych nieczęstych spotkań, a raczej ich braku. Obiecałem jej, że niedługo ją odwiedzimy - mówiąc to, nie patrzy na mnie. A ja mam wrażenie, że jego słowa nie są do końca prawdą. Zbyt dobrze go znałam, aby nie wiedzieć kiedy kłamie.





Naszą dalszą rozmowę, przerywa niestety głośny dzwonek do drzwi. Patrzymy na siebie, obydwoje tak samo zdziwieni.
- Spodziewałeś się kogoś? - pytam, zastanawiając się, kim może być nasz niespodziewany gość.
- Nie, a ty? - kręcę przecząco głową, po czym ruszam w kierunku drzwi wejściowych, aby je otworzyć.





Niepewnie uchylam je, zastając po drugiej stronie, kogoś kogo za żadne skarby bym się tutaj nie spodziewała. Jestem w totalnym szoku, przez co bez słowa, wgapiam się w osobę stojącą naprzeciwko.
- Witaj, Claro. Dobrze, że cię zastałem. Chciałbym z tobą porozmawiać, mam do ciebie pilną sprawę – słyszę oficjalny głos, któremu towarzyszy uśmiech zadowolenia na moje zdezorientowanie. Zaczynam się, coraz bardziej denerwować. Nie mając pojęcia, co on wyprawia.
- Markus? Ciebie akurat, najmniej się tutaj spodziewałem. Nie byliśmy przecież umówieni - do naszej dwójki, dołącza Karl. A ja robię się blada, jak ściana. Byłam pewna, że to spotkanie nie skończy się dobrze.
- Chciałem prosić Clarę o przysługę. Mam więc nadzieję, że pomożesz mi ją przekonać, aby mi pomogła. W końcu twoja narzeczona, nie za bardzo mnie lubi - Markus patrzy na mnie sugestywnie, a ja czuję się zażenowana i równocześnie wściekła na niego. Nie miałam pojęcia, w co on sobie pogrywa.
- Wchodź, nie będziemy rozmawiać w przejściu. Opowiesz nam, o co chodzi. Ale to i tak ona podejmie dedcyzję, ja nie ma na to żadnego wpływu - Karl zaprasza go do środka z uśmiechem, a ja mam wrażenie, że to wszystko, co się dzieje to jakiś surrealistyczny sen.





Karl na powrót znika w salonie, czekając aż do niego dołączymy. A nasz gość przechodzi obok mnie, ściskając delikatnie i dyskretnie moją dłoń. Patrzę na niego z jawną wściekłością, ale nic sobie z tego nie robi.
- Co ty najlepszego wyprawiasz? - pytam szeptem, żądając odpowiedzi.
- Nic. Przyszedłem poprosić cię o pomoc. Poza tym, tęskniłem za tobą. Chyba nie myślałaś, że naprawdę dałem sobie spokój. Przecież wyraźnie ci powiedziałem, że nie odpuszczę - odpowiada mi ze spokojem, jak gdyby nigdy nic.



Biorę głęboki wdech, aby się uspokoić. Przeczuwając jakąś katastrofę. Po czym wchodzę do salonu, gdzie dwójka kompletnie różnych od siebie osób, ale niestety podobnie dla mnie ważnych, już na mnie czeka. Siadam obok Karla, czekając na rozwój dalszych wydarzeń. Byłam pewna tylko jednego, w żadnym wypadku, nie mogłam się zgodzić na jakąkolwiek pomoc Markusowi. Który zapewne wymyślił sobie, jakiś kompletnie pozbawiony sensu plan. Aby tylko mieć kolejną możliwość zbliżenia się do mnie. Nie miałam zamiaru dopuścić do tego, żeby znów zyskał nade mną władzę. Równocześnie modliłam się, aby nie chlapnął czegoś, co mogłoby zdradzić Karlowi, że łączyło mnie z nim coś więcej niż zwykła znajomość. Zapowiadały się przede mną trudne minuty, na które nie byłam kompletnie przygotowana.

7 komentarzy:

  1. Po tym rozdziale stwierdzam, że Clara jest bardzo zmienna osoba. Prawdopodobnie jak każda kobieta 😂 rozsmieszyło mnie to, że najpierw układało jej się przez chwilę z Karlem, a teraz znowu mają przestój. A może to już koniec ich miłości? Na to by wychodziło skoro do dziewczy w końcu dotarło co się dzieje. Karl stał się dla niej przyjacielem i jest z nim z przyzwyczajenia i wygody. Okazuje się że to Markus teraz zajmuje miejsce w jej myślach i sercu ☺ nie lubię komplikacji więc zacznę drążyć Clare większa sympatia, kiedy ogarnie swoje życie miłosne i zdecyduje się na jednego faceta ✌
    Karl o którym miałam dobre zdanie i był dla mnie wzorem chłopaka...Odstawia jakiś cyrk. Zmienił się całkowicie i jeszcze ta dziwna rozmowa...Mam zle przeczucia. Otóż pewnie jak pojechał do siostry Clary to coś się tam stało. Podobno zawsze się dogadywali więc hahaha. Myślę że Clarze też romansik narzeczonego byłby na rękę, bo miałaby wytłumaczenie dlaczego się rozstaja.
    Markus, Markus, Markus i Markus. To on wygrał ten rozdzial. Wpakował do mieszkania narzeczonych z tajnym planem. To jest gość! Jak przechodzi do akcji to ma w dupie wszystko. Podoba mi się że jest taki zdecydowany! Clarze przyda się ktoś taki, czyli jej zupełne przeciwieństwo 😈
    Zobaczymy co szykujesz dla nas w następnym rozdziale. Ciekawe co za tajemniczy i diabelski plan ma Msrkus. Co ukrywa Karl i jeszcze impreza u Mii. Będzie się działo 😎😀
    N

    OdpowiedzUsuń
  2. Clara w końcu powinna się zdecydować ;) Jak dla mnie na Markusa. Bo to o nim myśli na okrągło.I to w nim jest zakochana.Czy chce tego czy nie. Z Karlem , tak jak pisałam wcześniej jest tylko i wyłącznie z przyzwyczajenia.To nie jest żadna miłość. I po tym rozdziale wydaje mi się, że z jego strony jest to samo ;) Chyba , że źle to wszystko zinterpretowałam :D Ale nie sądzę.Noc u siostry Clary, po której on zaczyna się się dziwnie zachowywać.Tu może chodzić tylko o jedno ;) Może się mylę.I dziś jakoś mniej mi żal Karla. Za to Markus , jest po prostu niesamowity ;) Przez chwilę już myślałam że zrezygnował. I wrócił do swoich starych zwyczajów. Ale nie :D On po prostu chciał mieć wielkie wejście :D Jestem niesamowicie ciekawa tego jaki plan wymyślił. I jaką tajemnicę skrywa Karl? Najbardziej czekam na przyjazd siostry Clary :D No i impreza.Ciekawa co na niej się wydarzy ;) Nie trzymaj nas zbyt długo w niepewności ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyżby Karl także przeszedł na ciemną stronę mocy? I to jeszcze z Camille? Mam nadzieję, że nie, bo dotychczas był zdecydowanie moją ulubioną postacią. Chociaż jeśli moje podejrzenia się sprawdzą, to przynajmniej, gdy jego związek Clarą się rozpadnie, to wina będzie leżała trochę po obu stronach. I dodatkowo nie powinien być tak strasznie załamany. Choć tak jak już wspominałam, lubiłam go tak krystalicznie idealnego, choć zwykle tego typu postacie budzą we mnie dziwny wstręt ( w końcu nikt z nas nie jest idealny). Pewnie to dlatego, że świetnie kreujesz bohaterów.
    Co do tego, że Clara prędzej czy później zerwie z Karlem ( albo on to zrobi) jestem pewna. Dziewczyna po prostu zakochała się w Markusie i jej przekonania, że to nieodpowiedni chłopak nic tu nie dadzą rady zmienić. Szczególnie, że i on czuje do niej coś więcej. Dodatkowo jeśli Karl naprawdę zdradza Clarę, to jej związek z Markusem ma jeszcze szanse zaistnieć. Oczywiście nie będzie on taki spokojny i „idealny” jak ten z Karlem, ale przynajmniej dziewczyna będzie z kimś kogo szczerze kocha, a to jest najważniejsze.
    Trochę zaniepokoiło mnie pojawienie się Markusa. Owszem, chcę by on i Clara byli razem, ale boję się, że z jego planu może wyjść coś niedobrego. W tym momencie wszyscy stąpają po bardzo, ale to bardzo cienkiej linie, z której nie trudno spaść.
    Ode mnie to tyle. Weny życzę i zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba przestaję lubić Karla... Gdzie ten kochany facet, którego tak uwielbiałam? Coś czuję jakąś zdradę z siostrą Clary. Może coś się rozwiąże w tym kierunku, jak przyjedzie do nich na jakiś czas do domu. Sama ta rozmowa była wyjątkowo dziwna. Już nie jestem taka pewna, kogo powinna wybrać Clara. Markusa ewidentnie darzy jakimś głębszym uczuciem, a Karla? Jeżeli to miłość to raczej nie taka jak u małżonków czy narzeczonych.
    Wizja związku z Markusem staje się coraz bardziej realna. Jednak nie jestem nadal pewna czy jest on dobrym kandydatem na takie miejsce. Nie wydaje się być stałą osobą. Jak już to skacze z kwiatka na kwiatek i nie lubi wierności.
    Zaczynam darzyć Clarę coraz większą sympatią, ale jednak to męska część bohaterów wkradła się do mojego serduszka. Dziewczyna zaczyna zauważać swoje błędy. Teraz jest nieszczęśliwa i jej życie się skomplikowało. Ma teraz ciężki orzech do zgryzienia, ale musi wybrać jednego. Karl albo Markus.
    Życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdział! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. No i gitara! Nareszcie zrozumiała, że zakochała się w Markusie :)

    Kurczę ... nie wiem czemu, ale mam wrażenie że "historia się powtarza", ale tym razem to Karl zalicza skok w bok. Co więcej ... podejrzewam że sytuacja jest taka sama, a raczej romans zaczął się i trwa w ten sam sposób co romans Markusa i Clary :D A może po prostu się mylę, a ty wodzisz mnie za nos :P
    Markus odpuścił? Dobre sobie! Może i jest (był) z niego "bad boy" ale skoro pojawiły się w jego sercu jakiekolwiek uczucia to jestem pewna że nie da za wygraną :) Nie ten charakter! Bardzo ciekawi mnie z jaką sprawą pojawił się w mieszkaniu naszych narzeczonych. Czuję że będzie interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć!
    Ach, nie wiem czy kiedykolwiek będę nadążać za rozdziałami na Twoim blogu; jednak niezmiernie się cieszę, że dodajesz ich aż tyle <3.
    Piszesz naprawdę dobrze, a to, że w opowiadaniu znajduje się tyle opisów niezwykle mnie cieszy.
    Aj. Nie wiem dlaczego, ale czuję, że Karl zdradza Clarę z jej siostrą. Hm... Chyba, że to tylko pozory, ciężko mi to rozgryźć.
    Markus znów wyskakuje z czymś takim. Tak samo jak główna bohaterka mam nadzieję, że nic nie palnie przez przypadek. Jestem niezmiernie ciekawa co takiego wymyślił.
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam,
    Shoshano

    OdpowiedzUsuń
  7. No nareszcie Clara przyznała się przed sobą, że zakochała się w Markusie. A to chyba było nieuniknione... Niby tylko romans, niby tylko seks, no ale każde z nich poczuło coś więcej do tego drugiego i to jest nieodwracalna prawda. Gdy wydawało się, że związek dziewczyny i z Karlem przeżywa rozkwit to znów coś się posypało... Sama nie wiem, co mam sądzić o zachowaniu Karla. Niestety obawiam się najgorszego. Jego dziwne zachowanie, dziwne zachowanie siostry Clary... Mam nadzieję, że to nie to, co myślę...
    Markus jak obiecał nie poddaje się i będzie walczył. I to mi się podoba <3 Ciekawe na jaki pomysł wpadł... Czekam na nowy!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń