Wrześniowy
poranek, przywitał mnie chłodem i zachmurzonym niebem. Zapowiadało
się na ponury i deszczowy piątek. Nie znosiłam takiej pogody, a
jeszcze bardziej świadomości, że w najbliższym czasie, będzie
ona stanowiła właściwie codzienność.
Lato powoli zaczęło,
odchodzić w zapomnienie, a wraz z nim. Kilka ostatnich miesięcy,
które zmieniło w moim życiu, dosłownie wszystko. Zmieniłam się
przede wszystkim, ja sama. Po dawnej Clarze, nie został nawet
najmniejszy ślad. Nie byłam już tą przepełnioną smutkiem i
cierpieniem dziewczyną. Nie mającą pojęcia, co zrobić ze swoim
dalszym życiem.
Wiele rzeczy uległo zmianie,
ale przede wszystkim, moje spojrzenie na świat, innych ludzi, czy
choćby wydarzenia z przeszłości. Nie zależało mi już na opinii
innych, czy próbie zadowolenia wszystkich dookoła. Moja przesadna
empatia i chęć pomocy każdemu, kto jej potrzebuje. Uleciały
daleko stąd.
Od momentu wyjścia ze szpitala, oddzieliłam
grubą kreską przeszłość, zostawiając ją po prostu za sobą.
Zaczęłam żyć tym, co tu i teraz. Drastycznie zmieniając swoje
podejście do życia. Teraz korzystałam z niego do woli.
Przeznaczając większość swojego czasu na zabawę i spotkania z
osobami, dla których była ona na pierwszym miejscu. Stałam się
beztroska i z lekceważącym stosunkiem, podchodziłam do większości
spraw. Narażając się tym samym na krytykę ze strony bliskich i
wielokrotne pouczanie, jak to moje zachowanie stało się
nieodpowiedzialne i nie do zaakceptowania.
Nieustannie
wysłuchiwałam od nich, że zmieniłam się nie do poznania i
prędzej, czy później zniszczę sobie życie. Jakby ono, nie było
już dawno zniszczone. Gorzej być już nie mogło.
W
końcu w pewien czerwcowy dzień, straciłam wszystko, co było dla
mnie najważniejsze. Dlatego teraz, mogło być już tylko lepiej, a
nowy styl życia, pomagał mi choć przez chwilę, poczuć się
szczęśliwą.
Jednak inni nie potrafili, choćby
spróbować mnie zrozumieć. Nie znosili nowego kręgu znajomych,
których poznałam dzięki mojemu nowemu partnerowi. A o akceptacji
związku z Alexandrem, nawet nie chcieli słyszeć. Stał się ich
największym wrogiem i osobą, która odpowiada za całe zło tego
świata.
Według nich był fatalnym wyborem i sprowadzał mnie
na złą drogę. Ich negatywne nastawienie do nowej wersji mojej
osoby, często prowadziło do kłótni. Dlatego starałam się, jak
najmniej spędzać z nimi czasu. Nie potrafiąc wrócić do tego, co
było w przeszłości. Kiedy mogliśmy rozmawiać godzinami i być
praktycznie nierozłączni.
Stojąc przed otwartym
na oścież oknem, wdychając rześkie powietrze. Porzucam
rozmyślanie o swoich relacjach z osobami, które jeszcze przed dwoma
miesiącami, były dla mnie najważniejsze.
Próbuję się
rozbudzić i pozbyć upierdliwego bólu głowy. Wynikającego z
niewyspania i znacznego przesadzenia z ilością wypitego alkoholu,
podczas wczorajszego wieczoru, a właściwie nocy.
Wiedząc, że
za niecałe dwie godziny, muszę być w pracy. W ostatnim czasie,
stała się ona, wyłącznie przykrym obowiązkiem. Straciłam do
niej całą pasję i zamiłowanie. Nie odczuwałam już, żadnej
przyjemności z jej wykonywania.
Wyciągam
papierosa z leżącej na parapecie paczki. Mocno się nim zaciągając.
Już jakiś czas temu, wróciłam na dobre do swojego nałogu. Nie
widząc w nim, nic złego. W końcu byłam dorosła i mogłam robić,
co chcę.
- Znowu palisz? Nie dość, że niszczysz
sobie zdrowie, to w dodatku śmierdzi papierosami w całym mieszkaniu
- Caroline pojawia się przy mnie, na samym już wejściu zasypując
pretensjami. Miałam nadzieję, że uda mi się wyjść do pracy,
zanim się obudzi. Ale nic z tego. Znowu będę musiała wysłuchać
narzekań mojej siostry, która zaczynała zachowywać się tak,
jakby była moją matką.
- Dlatego otworzyłam okno, abyś nie
musiała wdychać tego zapachu, którego tak nie lubisz. Możesz iść
spać. Jest wcześnie - spoglądam na zegarek, wskazujący kwadrans
po szóstej.
- Nigdzie nie idę. Musimy porozmawiać. Clara, jak
ty wyglądasz? O której w ogóle wróciłaś? - patrzy na mnie z
dezaprobatą, żądając odpowiedzi.
- Po drugiej. Świętowanie
urodzin Marlene się trochę przeciągnęło. Wezmę zaraz zimny
prysznic i doprowadzę się do porządku. Będę, jak nowo narodzona
- odpowiadam jej spokojnie. Nie widząc niczego złego w tym, że
wróciłam tak późno.
- Spałaś niecałe cztery godziny? I ty
myślisz, że będziesz w stanie normalnie pracować?
Nic
dziwnego, że ostatnio dostałaś upomnienie, za te liczne błędy w
dokumentach. Czy ty naprawdę, chcesz stracić pracę? Jesteś
kompletnie nieodpowiedzialna. Co jest do ciebie niepodobne, ty nigdy
nie zaniedbywałaś swoich obowiązków. Ten idiota Alex, do reszty
odebrał ci rozum. Starszy od ciebie o osiem lat, a zachowuje się
jak dziecko. Zamiast być twoim głosem rozsądku, to tylko namawia
cię do robienia głupot - przewracam tylko oczami, słysząc te
słowa.
- Możesz sobie darować? Od samego początku go nie
znosisz. W dodatku zaraziłaś swoją niechęcią rodziców i Karla.
Nie wymagam od was, abyście zostali z Alexandrem najlepszymi
przyjaciółmi. Ale zrozumcie przynajmniej w końcu, że jestem z nim
szczęśliwa. Dzięki niemu, zaczęłam znowu żyć. Może w inny
sposób niż wy byście tego chcieli, ale mi to odpowiada i nie mam
zamiaru, niczego zmieniać - wymijam ją i zaczynam szykować ubrania
do pracy. Następnie zamykam się w łazience z głośnym trzaskiem.
Miałam dość słuchania, codziennie tego samego. I choć nigdy, bym
się tego nie spodziewała. Powoli zaczynałam się cieszyć, że
Caroline niedługo wraca do Monachium. Przynajmniej nikt nie będzie
mnie wtedy kontrolował. Od dawna nie byłam już dzieckiem i mogłam
w pełni decydować o sobie i swoim życiu.
-
Powinnaś coś zjeść. Zrobiłam ci śniadanie - słyszę, gdy tylko
wchodzę do kuchni. Z zamiarem wypicia mocnej kawy. Mającej w
założeniu postawić mnie na nogi. Ostatniej nocy, zdecydowanie
przesadziłam. Dlatego też, szukam w szafce jakiś tabletek
przeciwbólowych.
- Dziękuję, ale nie jestem głodna.
Zresztą, zaraz muszę wychodzić - siadam przy stole. Nalewając do
kubka kawy. Na samą myśl o jedzeniu, robiło mi się niedobrze.
Byłam pewna, że alkohol nie wyparował jeszcze w pełni z mojego
organizmu.
-
Zapomniałaś opłacić rachunki. Wczoraj przyszło ponaglenie o
opłatę za prąd - podaje mi list. Zaadresowany do mnie. Nawet go
nie otwieram, odkładając zwyczajnie na bok.
- Nie
zapomniałam. Tylko czekam, aż dostanę wypłatę. Teraz nie mam z
czego ich opłacić. Miałam ostatnio trochę wydatków - informuję
ją, wywołując u niej niedowierzanie.
- Jakich wydatków?
Znowu to ty sponsorujesz, te wasze imprezy w najdroższych miejscach
w mieście? Poza tym, miałaś całkiem sporo oszczędności, co się
z nimi stało? - pyta z ogromną ciekawością. A ja jestem pewna, że
za chwilę rozpocznie się kolejny wykład.
- Pożyczyłam
Alexowi. Wiesz, że mu się nie przelewa. Wszystkie zarobione przez
niego pieniądze, idą na leczenie jego chorej mamy - bez wahania,
oddałam mu wszystkie swoje wolne pieniądze, gdy tylko poprosił
mnie o pożyczkę. Mnie nie były aktualnie i tak do niczego
potrzebne.
- Clara, czy ty do reszty zwariowałaś? Widziałaś
w ogóle tą chorą matkę? Bo ja mam wrażenie, że to zwykły blef,
a on zwyczajnie cię wykorzystuje i chce żyć na twój koszt. Nie
widzisz, co się dzieje? Próbuje cię od nas odseparować i
uzależnić od siebie. Chce cię mieć na własność i tak urobić,
że zrobisz dla niego wszystko. Zresztą to już, prawie się mu
udało. Jeśli się nie opamiętasz, zostaniesz z niczym. To zwykły
oszust i manipulant. Wykorzystał to, że byłaś rozbita po stracie
dziecka i rozstaniu z Markusem i owinął sobie ciebie, wokół palca
- słowa siostry, wywołują u mnie jedynie złość.
- Dość,
Caroline. Nie będę tego dłużej słuchać. Nie masz prawa,
oskarżać go bez żadnych dowodów. Alex mnie kocha i zrobił
wszystko, abym zapominała o przeszłości. Poza tym, on nawet nie ma
pojęcia o tym, że jakieś dziecko w ogóle kiedykolwiek istniało,
tak samo jak mój jakikolwiek głębszy związek z Markusem. Nie
wiem, czy on ma nawet świadomość, że taki ktoś w ogóle jest mi znany. Wie wyłącznie o nieszczęśliwym wypadku i zerwaniu
zaręczyn z Karlem - przerywam jej, podnosząc głos. Nigdy nie
opowiedziałam całej prawdy Alexowi. Ja nie potrafiłam się
przełamać, a jego to niezbyt interesowało.
- A ty jego
kochasz? - nawiązuje do mojej wypowiedzi, sprytnie podchodząc.
Oczywiście, że go nie kochałam. Ktoś inny, mimo upływu czasu.
Nadal zajmował miejsce w moim sercu. Ktoś z kim, nigdy już nie
będę. Z Alexandrem było mi po prostu dobrze. Świetnie się
bawiłam w jego towarzystwie i stopniowo zapominałam o kimś, o kim
nie powinnam już dawno pamiętać.
- Muszę już iść, inaczej
się spóźnię. Nie czekaj na mnie, jestem po pracy umówiona z
Alexem - wymiguję się od odpowiedzi. Wstając z zamiarem, udania
się od wyjścia.
- Jak to umówiona? Przecież obiecałaś mi,
że pójdziesz ze mną dziś na zakupy. Od tygodnia, nie mogę się
doczekać tego popołudnia. Jak mogłaś o tym zapomnieć, naprawdę
już nikt się dla ciebie nie liczy? Możesz uświadomić tego,
swojego pożal się chłopaka, że oprócz niego istnieją też inni,
którzy chcą, także spędzić z tobą czas? - przypominam sobie, że
faktycznie coś takiego jej któregoś dnia obiecałam. Ale zupełnie
wyleciało mi to później z głowy.
- Dobrze. Odwołam z nim
to spotkanie, albo przełożę po prostu na później. Widzimy się o
szesnastej, do zobaczenia - żegnam się z nią, posyłając w jej
stronę delikatny uśmiech. Może i zmieniłam się na gorsze, ale
Caroline nadal była dla mnie ważna i nie chciałam sprawić jej
przykrości. Zbyt wiele dobrego dla mnie zrobiła.
Dzień
w pracy, przypomina mi istny koszmar. Nie mam na nic siły i marzę
wyłącznie o pójściu spać. Wypijam ponad dwie butelki wody. Nie
potrafiąc skupić się na zleconych mi obowiązkach, wykonując je
niedokładnie. Wiedziałam, że będę musiała to w końcu zmienić,
jeśli naprawdę nie chcę pożegnać się ze stanowiskiem. Było mi
ono w końcu potrzebne, chociażby po to, abym miała się, za co
utrzymać. Nadchodzący weekend musiałam, poświęcić na
doprowadzenie się do normalnego stanu. A od poniedziałku stać się
od nowa, przykładnym pracownikiem. Nie miałam innego wyjścia.
Ostatnia upominawcza rozmowa z właścicielem, dobitnie mi to
pokazała. Widziałam, że powoli tracił do mnie cierpliwość i nie
zwolnił mnie ostatnio, tylko ze względu na mój wypadek i ciężkie chwile, jakie przeszłam. Musiałam za to wysłuchać, jak to
kompletnie mnie nie poznaje oraz, że zawiodłam jego zaufanie. W
przeszłości zapadłabym się z tego powodu pod ziemię, teraz było
mi to praktycznie obojętne.
Podczas chwili
przerwy, dzwonię do Alexandra. Przekładając nasze spotkanie na
późniejszą godzinę, ku jemu wyraźnemu niezadowoleniu. Jego jedną
z największych wad, była zaborczość. Nie znosił, gdy nie
stawiałam go na pierwszym miejscu. Od samego początku, zakładał
że podporządkuje całe swoje życie jego osobie. Co właściwie się
stopniowo działo. Tym bardziej, że nie lubił osób z mojego
otoczenia. Karla traktował z dużą rezerwą i był dla niego nie
przystępny. Kilka już razy zasugerował mi delikatnie, iż wolałby
abym ograniczyła z nim swoje kontakty. Ze względu na to, że to mój
były narzeczony i nie czuje się komfortowo ze świadomością, że
łączą nas tak zażyłe relacje. Nie obiecałam mu tego, a jedynie
nad tym pomyśleć i zastanowić. Ponieważ nie chciałam tracić
kontaktu z Karlem. Z biegiem czasu jednak, właściwie tak się
stało. Nie pamiętałam już, kiedy z nim ostatnio rozmawiałam.
Andreasa traktował za to, zupełnie niepoważnie. Ze względu na
jego młody wiek. Twierdząc, że nie ma z nim o czym rozmawiać, bo
dla niego to wciąż dzieciak. Nie podzielałam jego opinii, ponieważ
uważałam Andreasa za jedną z najbardziej dojrzałych osób jaką
znam.
Za
to Caroline, była dla niego złem koniecznym, które musiał
zaakceptować. Ze względu na to, że mieszkała ze mną i była moją
siostrą. Choć unikał jej, najbardziej jak się tylko dało.
To
w głównej mierze przez Alexa i jego stanowczą odmowę
towarzyszenia mi podczas nich. Twierdząc, że taki sposób na
spędzenie weekendu, nie jest dla niego. Nie pojawiłam się na
żadnych z dotychczas rozegranych, letnich zawodach z cyklu Grand
Prix. Mimo swoich wielokrotnych obietnic. Nie chciałam tego robić
bez Alexa, zwyczajnie bojąc się spotkania z Markusem sam na sam, do
którego mogłoby przypadkiem dojść. Wiedziałam, że sprawiłam
tym duży zawód przyjaciołom. To w głównej mierze, właśnie o to
pokłóciłam się z Andreasem. Nie rozmawiałam z nim już od prawie
dwóch miesięcy. I czasami, bardzo mi go brakowało. Nie potrafiłam
jednak, się przełamać i zwyczajnie go przeprosić.
Towarzystwo
moich dawnych przyjaciół, zastępowałam znajomymi Alexa. Marlene i
Kevin może nie byli osobami, które zyskały moją dogłębną
sympatię, ale po kilku kieliszkach wina, czy paru drinkach stawali
się znośni. Przestawały mi wtedy przeszkadzać ich wypowiedzi na
temat innych i nieprzyjemny sposób bycia. Pod wpływem alkoholu,
łatwiej mi było zachowywać się, jak oni. Czym zdobyłam w końcu
ich aprobatę. Gdy przychodziło otrzeźwienie. Nigdy nie czułam się dobrze z tym, jak się zachowuję
podczas naszych spotkań, ale zabrnęłam w to tak głęboko, że nie
potrafiłam przestać.
Wychodząc z hotelu,
mijam się z Mią. Posyłam jej nienawistne spojrzenie. Czasami
zastanawiałam się, jak potoczyłoby się moje życie, gdyby się
wtedy nie wtrąciła. Może byłabym teraz szczęśliwa u boku
Markusa? Albo przynajmniej, wyczekiwałabym przyjścia na świat mojego dziecka.
Od
czasu mojego powrotu do pracy, nie zamieniłam z nią, ani słowa.
Skutecznie unikałyśmy kontaktu. Nie mając zamiaru, nic w tej
kwestii zmieniać. Nie potrafiłam zapomnieć, a już tym bardziej wybaczyć jej, że przyczyniła się do tego, kim się stałam.
- Dobrze,
że już jesteś. Idziemy? - Caroline jest wyraźnie zadowolona, że
spełniłam swoją obietnicę i mam zamiar towarzyszyć jej w
zakupach. Zapewne obawiała się, że w ostatniej chwili, wszystko
odwołam.
- Jasne. Naprawdę się cieszę, że spędzimy trochę
czasu razem. Przepraszam, że ostatnio w ogóle ci go nie
poświęcałam. Postaram się to od teraz zmienić - powoli zaczynało
do mnie docierać, że naprawdę przesadzałam. Nie mogłam się tak
zachowywać i obwiniać wszystkich dookoła o swoje niepowodzenia.
-
To się nawet dobrze składa. Bo razem z Karlem zapraszamy cię na
kolację w niedzielę. Zobaczysz jego nowe mieszkanie, bo do tej pory
jakoś nie zdążyłaś. Spędzimy trochę czasu wspólnie.
Prawdopodobnie będzie też Markus i jego nowa dziewczyna - zamieram
słysząc ostatnie zdanie.
- Słucham? Zaprosiliście jego i
mnie? Przecież był pokłócony z Karlem. On ma dziewczynę? -
zasypuję Caroline pojedynczymi pytaniami, pozbawionymi większego
sensu. Delikatne ukłucie w sercu, psuje mój nastrój do reszty.
Myślałam, że taka wiadomość w ogóle mnie nie obejdzie, ale było
zupełnie na odwrót. Po raz pierwszy od dawna, znów zaczęłam o
nim myśleć. Zastanawiać się, co u niego. Jak zmieniło się jego
życie w ostatnim czasie.
- Gdybyś interesowała się czymś
innym, poza imprezami z Alexem. Wiedziałabyś, że Karl z Markusem
starają się jakoś ze sobą dogadać, a taka kolacja jest do tego
świetną okazją.
Poza
tym, tak. Od niedawna, spotyka się ze swoją dawną znajomą. Nie
rozumiem tylko, skąd twoje zdziwienie? Po tym, jak na własne oczy
zobaczył, jednoznaczną sytuację z tobą i Alexem, a następnie po
prostu go zbyłaś. Do reszty stracił jakąkolwiek nadzieję, że
możecie być jeszcze kiedyś razem. Skoro ty miałaś prawo ułożyć
sobie życie z kimś innym, on także – mimowolnie wracam
wspomnieniami do naszego ostatniego spotkania. Sprzed ponad miesiąca.
Kiedy to, przez blisko trzy godziny. Cierpliwie czekał na mnie pod
drzwiami mieszkania. Z bukietem moich ulubionych kwiatów, zapewne
aby ostatni raz spróbować, przekonać mnie do dania mu szansy. Na
jego nieszczęście, wracałam wtedy z Alexem. Z jakiejś wspólnej
kolacji.
Wiedząc,
że Caroline miała zostać tamtej nocy u Karla. Zaprosiłam go na górę.
Już od samego wejścia do budynku, nie potrafiliśmy oderwać od
siebie rąk. Całowaliśmy się zachłannie, mając wyraźną ochotę
na spędzenie ze sobą nocy. Do tej pory, bardzo wyraźnie pamiętam
ten szok i cierpienie, rysujące się na twarzy Markusa. W końcu on
do tamtego momentu, nic nie wiedział o mnie i Alexie. A to spotkanie
było naszym pierwszym i ostatnim, po tej bolesnej rozmowie w
szpitalu. Nie wiedziałam, co mam robić. Będąc kompletnie
zaskoczona, takim obrotem sprawy. Wszystkie niechciane wspomnienia i
uczucia, zaczęły raptownie wracać na sam widok Markusa. Te krótkie
i ulotne chwile, kiedy byliśmy ze sobą bezgranicznie szczęśliwi.
Dlatego wpuściłam szybko do mieszkania, swojego obecnego chłopaka.
Aby zwyczajnie się nie rozkleić i nie zburzyć szczelnego muru,
który postawiłam, aby oddzielał mnie od przeszłości.
A
osobę, którą naprawdę kochałam i nadal kocham. Zwyczajnie
zbyłam, tłumacząc że teraz jestem zajęta i możemy się spotkać
kiedy indziej, jeśli ma do mnie jakąś sprawę. Oczywiście Markus
odmówił. Życząc mi szczęścia w nowym związku.
Zachowałam
się wtedy okropnie, po raz kolejny raniąc go w okrutny sposób. Ale
gdybym z nim porozmawiała, czułam że mogłabym dać mu tą
szansę. Nie mogłam jednak, zrobić tego Alexandrowi, który był
przy mnie w najgorszym momencie mojego życia, a kilka dni wcześniej
zgodziłam się na oficjalne bycie z nim razem. Dlatego wróciłam do
mieszkania, tłumacząc znajdującemu się w nim mężczyźnie, że
mój niespodziewany gość to nie był nikt ważny. Zamiast wybiec za
Markusem i spróbować go zatrzymać. Przez kilka następnych dni,
okropnie tego żałowałam, aż znowu wpadłam w wir zabawy i
nieodpowiedzialnego towarzystwa, które skutecznie pozwoliło mi
zapomnieć o tym wydarzeniu.
-
Nie powiedziałam, że mam coś przeciwko temu. Szczerze im życzę
szczęścia, niech się im ułoży. Postaram się przyjść, ale pod
warunkiem, że mogę zabrać ze sobą Alexa, zgoda? - chciałam, żeby
ta kolacja udowodniła nam wszystkim, że nasz powrót do siebie z
Markusem od dawna był niemożliwy. A nasza relacja to skończony
rozdział.
- Skoro musisz, to weź go ze sobą. Ale pewnie
zepsuje nam tylko wieczór. Nie spodziewałam się, że tak szybko
się zgodzisz. Karl na pewno się ucieszy - kończymy naszą rozmowę,
dochodząc na miejsce. Przez następne godziny wpadamy w szał
zakupów, zapominając o bożym świecie. Przez ten krótki czas
spędzony z Caroline, znowu poczułam się, jak dawniej. Ku mojemu
zaskoczeniu, nawet mi to nie przeszkadzało. Uświadomiłam sobie, że
powrót do dawnej siebie, wcale nie byłby taki straszny, jak jeszcze
jakiś czas temu myślałam. Czas naprawdę leczył rany. Pozwalał
pogodzić się z pewnymi rzeczami oraz inne wybaczyć. Obawiałam się
tylko, że na odkręcenie niektórych słów, czy wydarzeń jest
zdecydowanie za późno. I nawet moja ponowna przemiana, nic by już
nie dała.
- Clara, nareszcie jesteś. Stęskniłem
się za tobą - Alexander całuje mnie czule na przywitanie. Jak
zawsze jego pocałunki, nie wywołują u mnie jakiś większych
uczuć, ani zbyt dużej przyjemności. Zdążyłam się jednak do
tego przyzwyczaić. Tak widocznie miało być.
- Ja za tobą
też. Wchodzimy do środka? Jestem strasznie głodna - chciałam
znaleźć się już w środku restauracji, nie mogąc się doczekać
posiłku. Od rana nic nie jadłam, przez co mój żołądek, domagał
się pożywienia.
- Jasne, chodź - łapie mnie za rękę i
prowadzi do wejścia.
Kolacja w głównej mierze, upływa
nam w milczącej atmosferze. Do której zdążyłam już przywyknąć.
Nasz związek nie był typowy. Właściwie naszą relację, ciężko
było w ogóle nim nazwać. Gdyż nie było w nim, ani większej
czułości, ani zbytniego martwienia się, czy interesowania życiem
tej drugiej osoby. Nasza relacja dotychczas, opierała się wyłącznie
na wspólnej zabawie, najczęściej mającej swoje zwieńczenie w
łóżku. Nie mieliśmy ze sobą, zbyt wielu wspólnych tematów do
rozmowy. Nie posiadaliśmy tych samych zainteresowań, ani poglądów.
Szczerze powiedziawszy nie traktowałam tego, co było między nami,
ani przez chwilę poważnie. Do tej pory, odpowiadał mi brak
jakiegoś większego zaangażowania. Ale chyba nadszedł najwyższy
czas, aby spróbować coś w tej kwestii zmienić. To nie mogło,
dłużej tak wyglądać.
- Może pójdziemy na jakiś
spacer? Uwielbiam wieczorne spacery - proponuję, gdy opuszczamy
restaurację. Po uprzednim uregulowaniu przeze mnie rachunku.
Alexander po raz kolejny, tłumaczył się brakiem pieniędzy z
powodu choroby mamy. Rozumiałam to, ale ja także nie byłam
milionerką i powoli kończyły mi się środki na sponsorowanie
praktycznie wszystkiego. Tym bardziej, że pożyczyłam mu wszystkie
swoje oszczędności, które obiecywał oddawać w ratach. Ale do tej
pory, nie doczekałam się, ani jednej. Nie chciałam robić mu
wyrzutów, bardzo współczując choroby rodzicielki. Wszystko miało
jednak, swoje granice i powoli przestawało mi się to podobać.
-
Spacer? Clara, co się z tobą dzisiaj dzieje? Najpierw wypytujesz o
zdrowie mojej mamy, potem jak mi się układa w pracy. Prosisz,
abyśmy ograniczyli nasze wieczorne wypady i imprezy. A teraz chcesz
iść na spacer? Zupełnie cię nie poznaję. Gdzie się podziała ta
rozrywkowa i beztroska dziewczyna? Caroline zrobiła ci pranie mózgu?
Myślałem, że pójdziemy do mnie i dużo milej spędzimy ten czas
niż na zwykłej przechadzce - ostatnie słowa, szepcze mi do ucha.
Całując następnie, zachęcająco w szyję. Ale ja nie miałam
dzisiaj ochoty na spędzenie z nim tej nocy. Wolałam pójść do
domu i chociażby obejrzeć z moją siostrą jakiś film.
-
Alex, to chyba nic dziwnego, że chcę coś wiedzieć o twoim życiu.
Jakby nie było, jesteśmy w końcu razem. Poza tym, taka jak jestem
teraz, byłam kiedyś. Można powiedzieć, że po raz pierwszy od
dawna, jestem dzisiaj sobą - odsuwam się od niego. Patrząc
uważnie, jak zareaguje na moje słowa. Ale nie doczekuję się
jakiejś specjalnej reakcji, jakby go to w ogóle nie obeszło.
-
No właśnie, jesteśmy razem. Więc może zamieszkałabyś w końcu
u mnie? Nauczylibyśmy się wtedy żyć razem i od razu nasz związek
by się zacieśnił. Poznałbym cię lepiej i przekonał, jaka jesteś
naprawdę. Choć nie ukrywam, że Clara jaką znam, bardzo mi się
podoba. Poza tym, nie potrzebowałabyś wtedy swojego mieszkania i
mogłabyś je sprzedać. Za te pieniądze moglibyśmy zrobić remont
u mnie i kupić nowe meble. To byłby nasz wspólny dom. Wiesz, że
cię kocham i chcę spędzić z tobą życie - szokuje mnie ta
propozycja, a pomysł ze sprzedażą mojego mieszkania, po prostu mi
się nie za bardzo podoba. Chociaż z drugiej strony, może prawdziwe
zaczęcie wszystkiego od nowa, nie jest wcale takim głupim pomysłem.
-
Musiałabym najpierw porozmawiać o tym z Karlem. W dodatku po
sprzedaży, podzielić się z nim otrzymanymi pieniędzmi. To
mieszkanie kupiliśmy wspólnie, a jego wkład był zdecydowanie
większy niż mój - przytomnie mu przypominam, dostrzegając
niespodziewany grymas niezadowolenia na jego twarzy. Nie miałam
pojęcia, o co mu chodziło.
- Ale przecież pozwolił ci w nim
zostać. To tak, jakby ci je podarował. Zresztą on ma na pewno
pełno pieniędzy i dodatkowe nie są mu potrzebne. Porozmawiaj z
nim, jak najszybciej. Chciałbym, żebyśmy święta spędzili już
razem w naszym wspólnym i wyremontowanym domu - Alex nie ustępuje.
A perspektywa takich świąt, była dla mnie bardzo kusząca.
Zupełnie przysłoniła mi, trzeźwy osąd sytuacji. Zaczynałam już
nawet sobie wyobrażać, salon z palącym się kominkiem, choinką i
masą świątecznych ozdób. Oraz naszą dwójkę, spędzającą w
nim czas, popijając gorącą czekoladę. Alexander posiadał w końcu
duży dom, o jakim od zawsze marzyłam. Mimo, że wymagał on
gruntownego remontu. Nadal miał w sobie jakiś urok. Trochę pracy i
moglibyśmy osiągnąć zamierzony efekt, przywracając mu dawny
blask.
-
Mogę to zrobić, choćby pojutrze. Caroline zaprosiła nas dzisiaj
na kolację. Proszę, pójdź tam ze mną. To będzie świetna
okazja. Porozmawiam wtedy na spokojnie z Karlem i spróbuję
przekonać do twojego pomysłu - namawiam go, będąc zdecydowana na
to szaleństwo. Chciałam w końcu ułożyć sobie życie u czyjegoś
boku. Alexander był do tego idealnym kandydatem. Może jeszcze go
nie kochałam, ale łudziłam się, że miłość przyjdzie z
czasem.
- Skoro to ma sprawić, że zgodzisz się ze mną
zamieszkać. To mogę się poświęcić. Chodźmy też na ten spacer,
skoro tak ci na nim zależy - uśmiecha się w moją stronę, tym
urzekającym uśmiechem. Któremu od początku, nie potrafiłam się
oprzeć.
- Jesteś kochany. Nie masz nawet pojęcia, jak się
cieszę, że cię poznałam - całuję go w policzek. Po czym chwytam
go za rękę i zaczynamy iść przed siebie.
- Ja też się
cieszę, Clara. I to bardzo - odpowiada mi po krótkiej chwili
milczenia.
Będąc tak zaoferowana pomysłem o
wspólnym zamieszkaniu, zupełnie zapominam o czekającym mnie
spotkaniu z Markusem i jego nową dziewczyną. Nie miało to już dla
mnie znaczenia. Obydwoje znaleźliśmy w końcu kogoś, kto zapewni
nam szczęście. Jakiego nie potrafiliśmy, dać sobie nawzajem.
_____________
Mam nadzieję, że nikt nie będzie chciał mnie zabić po tym rozdziale. :D
Alexander ma szczere intencje, czy jest tak, jak uważa Caroline? ;)
Mam w głowie dwie alternatywne wersje zakończenia. Więc przeprowadzę taką małą sondę. Może pomoże mi się ona zdecydować.
Szczęśliwe zakończenie, czy niekoniecznie? :D
Czytam i niedowierzam! Co się stało z naszą Clarą? Gdzie ona jest i kim jest ta dziwna osóbka, która zastępowała ją w tym rozdziale? Kurcze, spodziewałabym się wszystkiego, ale nie aż takiej przemiany! Tak jakby zamienili się z Markusem miejscami, tyle że on w czasie "wyszumienia się" był chyba jakoś bardziej ogarnięty ...
OdpowiedzUsuńHa! Mówiłam że nie zapałałam sympatią do Alexandra. Chociaż przyznam szczerze że w poprzednim rozdziale wydawał mi się "lepszy", a to typowy ... aż trudno mi znaleźć odpowiedni słowo aby go opisać. Obydwoje są ze sobą dla wygody, bo o miłości w tym przypadku nie ma mowy. Oj Clara, jaki w tym sens? Taki związek/życie czy "zagłuszanie" prawdziwych emocji i uczuć jest bezensowne. Prędzej czy później się dziewczyna sparzy i będzie tylko gorzej. Wystarczy że źle się czuje z faktem że Markus zobaczył ją i Alexa. Co to dopiero będzie na kolacji!
No właśnie ... Markus. Chłopak chciał dalej walczyć ale zobaczył na własne oczy, że nie ma to sensu. Znaczy sens jest zawsze, ale w tamtym momencie na pewno poczuł się fatalnie. Kurcze, i po co obydwoje się tak oszukują? Chociaż nie powiem, ale ciekawi mnie jego nowa znajoma. Czy to oficjalnie dziewczyna? Tylko koleżanka? I co najważniejsze "jaka jest". Mam nadzieję że Alexa nie przebije :P
PS. U mnie nowość :)
I oczywiście że SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE! W innym przypadku rozważę propozycje zabicia Cię xD (Nieee to nie szantaż).
OdpowiedzUsuńMusiałam chwilę odetchnąć po przeczytaniu.I wiesz co masz rację 😂przeszło mi przez myśl znalezienie Cię i zamordowanie 😉
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się tego że Alexander odegra jakąś rolę w jej życiu. Liczyłam na jakieś spotkania itp.Ale nie coś takiego.Co to ma być ja się pytam? Facet jawnie wciąga ja w bagno, wykorzystuje finansowo pieprząc o chorej matce. Nigdy w to nie uwierzę.A ona wierzy mu we wszystko i jeszcze jest wdzięczna za pomoc.Halooooo Clara ogarnij się.On Cię wykorzystuje na wszystkie możliwe sposoby😠😠😠 Przecież jak tak dalej pójdzie. Ona straci wszystko pracę pieniądze i Co najważniejsze przyjaciół i Markusa. Imprezom i alkoholowi mówimy tutaj nie.A Alexandrowi jeszcze większe NIE. Co to w ogóle za pomysł że sprzedażą jej mieszkania.Karl nie może się na to zgodzić. Nie ma opcji.Niech w końcu ktoś przemowi jej do rozumu . Tylko tak naprawdę kto ? Jeśli nie ma kontaktu z Andreasem.A kontakt z siostrą i Karlem ograniczała do minimum. Markus już chyba wystarczajaco odpokutowal za swoje winy.Spotkanie Clary i Alexandra musialo byc dla niego okropne. Nie dziwię się mu w sumie że zaczął się z kimś spotykać.Przeciez musi być przekonany że jej na nim już nie zależy.A to całkowita nie prawda.Mam nadzieję że ta wspolna kolacja coś da.Clara uświadomi sobie że nie może żyć bez Markusa i tyle.Bo nawiązując do Twojego pytania na końcu. No ja nie wyobrażam sobie w ogóle że oni nie będą że sobą razem.Nie ma takiej możliwości.Oni są dla siebie stworzeni.Są idealni.I tyle w temacie 😉 Jak zawsze czekam z niecierpliwością .Pozdrawiam.
P/S Jako że zbliżamy się do końca (Ja nie chcę 😢😢😢) to jak zawsze pytam. Szykujesz dla nas coś nowego ? ( Wiesz że może być tylko jedna odpowiedź?😉)
Na razie, niestety nie mogę niczego obiecać. 😣
UsuńWszystko zależy od tego, czy w głowie pojawi się pomysł na dalsze rozwinięcie, pewnego dość mglistego zarysu.
Od jakiegoś już czasu próbuję, ale mam straszną pustkę w tym temacie. ☹
Za każdym razem jest mi, coraz trudniej podejść do czegoś nowego.
Ale może coś mnie w końcu natchnie.
Jak to już parokrotnie bywało.
Przynajmniej mam taką nadzieję, bo chyba nie chciałabym się, jeszcze żegnać. Dlatego szanse na coś nowego są większe niż na definitywny koniec.
Z tym opowiadaniem też miałam na początku problem, ale jakoś poszło.
(Nie ważne, że ma zupełnie inną koncepcję niż zakładałam na samym wstępie.) 😂
Z czymś nowym, być może będzie podobnie. 😊 Czas pokaże.
Na pewno przy epilogu, poinformuję o swojej decyzji.
Po przeczytaniu mam w głowie tylko jedno zdanie MARKUS WRACAJ 😭😭😭
OdpowiedzUsuńAle Clara teraz odwala...Najgorsza opcję wybrała i uciekła od problemów ukrywając się przy tym debilu. Od razu widać że Alexander to zaborczy świr. Każde zdanie które wypowiadał tak mnie irytowalo, że bałam się o własny telefon bo miałam ochotę nim rzucić XD On jest nie do zniesienia. Wydaje mi się że jest perfidnym kłamcą i wcale nie ma chorej matki! Poza tym dlaczego Clara została jego sponsorem!? Dlaczego dała się wciągnąć w takie gowno!?
Dobrze że Caroline czuwa i próbuje ja z tego wyciągnąć, ale jest za słaba. Nawet Karl tutaj nic nie zdziała, zwłaszcza, że zostali usunięci na boczny tor, bo tak się podobało nowemu chloptasiowi...
Clara błagam odzyskaj panowanie nad swoim życiem, bo na razie wszystko idzie w zła stronę i widzę czarny scenariusz. Dała zrobić z siebie psa na posylki. WRRR
Matko jak wyobrażam sobie Markusa jak zobaczył ta scenę Clara-Alexander to serce mi pęka. Po wypadku nie przepadałam za Markusem wręcz go skresliłam, ale teraz chce żeby wrócił. Dlatego oczywiście że szczęśliwe zakończenie!!!
Czekam i liczę na to że Karl nie zgodzi się sprzedać mieszkania. Nadchodząca kolacja będzie ciekawa, oj będzie...
N
Przeczytałam już jakiś czas i to nadal do mnie nie dociera... Potrzebowałam trochę czasu, żeby pozbierać mysli, bo to, co się tu stało to...
OdpowiedzUsuńCo tu się odjaniepawliło???
Nigdy bym nie pomyślała, że Clara może przejść taką przemianę. Od samego początku nie polubiłam tego całego Alexandra. Chociaż przyznam szczerze, że to przebiło moje najśmielsze oczekiwania. Czułam, że jego pojawienie się dużo namiesza, ale coś takiego? No nieeee... Jak tak można? Ale ja się nie zgadzam...
Ha! I co? Mówiłam, że wtedy był najlepszy moment na wybaczenie Markusowi. Owszem zrobił ogromne świństwo, ale to, co wyczynia Clara... Tego się nawet nie da opisać. Po prostu nie mam słów. Od zawsze ta praca była dla dziewczyny bardzo ważna, a teraz strasznie ją zaniedbuje. Mam nadzieję, że szybko weźmie się w garść. Trzymam za nią kciuki! Niech moc będzie z Clarą!
Nie mogę uwierzyć, że Markus sobie kogoś znalazł... Nadal uważam, że Markus i Clara są sobie przeznaczeni. Oni będą razem! Oni się kochają.
Alexander - spieprzaj dziadu!
Markus - Wróć!
Dobrze, że chociaż Caroline się nie poddaje (w odróżnieniu od Markusa 😞) i cały czas próbuje przemówić dziewczynie do rozumu.
Szczęśliwe zakończenie i nie ma innej opcji! Dołączam się do moich poprzedniczek... Gdyby było inaczej to również rozważę propozycję zabicia Cię 😂 Już po tym rozdziale miałam ochotę to zrobić.
Już wyczekuję tej nadchodzącej kolacji. Oby wszystko poszło po mojej myśli. Czekam i życzę dużo weny! ;*
PS. Przepraszam za moje ciągłe spóźnienia :(