niedziela, 22 kwietnia 2018

Rodział 20



Wrześniowy poranek, przywitał mnie chłodem i zachmurzonym niebem. Zapowiadało się na ponury i deszczowy piątek. Nie znosiłam takiej pogody, a jeszcze bardziej świadomości, że w najbliższym czasie, będzie ona stanowiła właściwie codzienność. 
Lato powoli zaczęło, odchodzić w zapomnienie, a wraz z nim. Kilka ostatnich miesięcy, które zmieniło w moim życiu, dosłownie wszystko. Zmieniłam się przede wszystkim, ja sama. Po dawnej Clarze, nie został nawet najmniejszy ślad. Nie byłam już tą przepełnioną smutkiem i cierpieniem dziewczyną. Nie mającą pojęcia, co zrobić ze swoim dalszym życiem.




Wiele rzeczy uległo zmianie, ale przede wszystkim, moje spojrzenie na świat, innych ludzi, czy choćby wydarzenia z przeszłości. Nie zależało mi już na opinii innych, czy próbie zadowolenia wszystkich dookoła. Moja przesadna empatia i chęć pomocy każdemu, kto jej potrzebuje. Uleciały daleko stąd.
Od momentu wyjścia ze szpitala, oddzieliłam grubą kreską przeszłość, zostawiając ją po prostu za sobą. Zaczęłam żyć tym, co tu i teraz. Drastycznie zmieniając swoje podejście do życia. Teraz korzystałam z niego do woli. Przeznaczając większość swojego czasu na zabawę i spotkania z osobami, dla których była ona na pierwszym miejscu. Stałam się beztroska i z lekceważącym stosunkiem, podchodziłam do większości spraw. Narażając się tym samym na krytykę ze strony bliskich i wielokrotne pouczanie, jak to moje zachowanie stało się nieodpowiedzialne i nie do zaakceptowania. 





Nieustannie wysłuchiwałam od nich, że zmieniłam się nie do poznania i prędzej, czy później zniszczę sobie życie. Jakby ono, nie było już dawno zniszczone. Gorzej być już nie mogło.

W końcu w pewien czerwcowy dzień, straciłam wszystko, co było dla mnie najważniejsze. Dlatego teraz, mogło być już tylko lepiej, a nowy styl życia, pomagał mi choć przez chwilę, poczuć się szczęśliwą. 




Jednak inni nie potrafili, choćby spróbować mnie zrozumieć. Nie znosili nowego kręgu znajomych, których poznałam dzięki mojemu nowemu partnerowi. A o akceptacji związku z Alexandrem, nawet nie chcieli słyszeć. Stał się ich największym wrogiem i osobą, która odpowiada za całe zło tego świata. 
Według nich był fatalnym wyborem i sprowadzał mnie na złą drogę. Ich negatywne nastawienie do nowej wersji mojej osoby, często prowadziło do kłótni. Dlatego starałam się, jak najmniej spędzać z nimi czasu. Nie potrafiąc wrócić do tego, co było w przeszłości. Kiedy mogliśmy rozmawiać godzinami i być praktycznie nierozłączni. 





Stojąc przed otwartym na oścież oknem, wdychając rześkie powietrze. Porzucam rozmyślanie o swoich relacjach z osobami, które jeszcze przed dwoma miesiącami, były dla mnie najważniejsze.
Próbuję się rozbudzić i pozbyć upierdliwego bólu głowy. Wynikającego z niewyspania i znacznego przesadzenia z ilością wypitego alkoholu, podczas wczorajszego wieczoru, a właściwie nocy.
Wiedząc, że za niecałe dwie godziny, muszę być w pracy. W ostatnim czasie, stała się ona, wyłącznie przykrym obowiązkiem. Straciłam do niej całą pasję i zamiłowanie. Nie odczuwałam już, żadnej przyjemności z jej wykonywania. 





Wyciągam papierosa z leżącej na parapecie paczki. Mocno się nim zaciągając. Już jakiś czas temu, wróciłam na dobre do swojego nałogu. Nie widząc w nim, nic złego. W końcu byłam dorosła i mogłam robić, co chcę.




- Znowu palisz? Nie dość, że niszczysz sobie zdrowie, to w dodatku śmierdzi papierosami w całym mieszkaniu - Caroline pojawia się przy mnie, na samym już wejściu zasypując pretensjami. Miałam nadzieję, że uda mi się wyjść do pracy, zanim się obudzi. Ale nic z tego. Znowu będę musiała wysłuchać narzekań mojej siostry, która zaczynała zachowywać się tak, jakby była moją matką.
- Dlatego otworzyłam okno, abyś nie musiała wdychać tego zapachu, którego tak nie lubisz. Możesz iść spać. Jest wcześnie - spoglądam na zegarek, wskazujący kwadrans po szóstej.
- Nigdzie nie idę. Musimy porozmawiać. Clara, jak ty wyglądasz? O której w ogóle wróciłaś? - patrzy na mnie z dezaprobatą, żądając odpowiedzi.
- Po drugiej. Świętowanie urodzin Marlene się trochę przeciągnęło. Wezmę zaraz zimny prysznic i doprowadzę się do porządku. Będę, jak nowo narodzona - odpowiadam jej spokojnie. Nie widząc niczego złego w tym, że wróciłam tak późno.
- Spałaś niecałe cztery godziny? I ty myślisz, że będziesz w stanie normalnie pracować?

Nic dziwnego, że ostatnio dostałaś upomnienie, za te liczne błędy w dokumentach. Czy ty naprawdę, chcesz stracić pracę? Jesteś kompletnie nieodpowiedzialna. Co jest do ciebie niepodobne, ty nigdy nie zaniedbywałaś swoich obowiązków. Ten idiota Alex, do reszty odebrał ci rozum. Starszy od ciebie o osiem lat, a zachowuje się jak dziecko. Zamiast być twoim głosem rozsądku, to tylko namawia cię do robienia głupot - przewracam tylko oczami, słysząc te słowa.
- Możesz sobie darować? Od samego początku go nie znosisz. W dodatku zaraziłaś swoją niechęcią rodziców i Karla. Nie wymagam od was, abyście zostali z Alexandrem najlepszymi przyjaciółmi. Ale zrozumcie przynajmniej w końcu, że jestem z nim szczęśliwa. Dzięki niemu, zaczęłam znowu żyć. Może w inny sposób niż wy byście tego chcieli, ale mi to odpowiada i nie mam zamiaru, niczego zmieniać - wymijam ją i zaczynam szykować ubrania do pracy. Następnie zamykam się w łazience z głośnym trzaskiem. Miałam dość słuchania, codziennie tego samego. I choć nigdy, bym się tego nie spodziewała. Powoli zaczynałam się cieszyć, że Caroline niedługo wraca do Monachium. Przynajmniej nikt nie będzie mnie wtedy kontrolował. Od dawna nie byłam już dzieckiem i mogłam w pełni decydować o sobie i swoim życiu. 





- Powinnaś coś zjeść. Zrobiłam ci śniadanie - słyszę, gdy tylko wchodzę do kuchni. Z zamiarem wypicia mocnej kawy. Mającej w założeniu postawić mnie na nogi. Ostatniej nocy, zdecydowanie przesadziłam. Dlatego też, szukam w szafce jakiś tabletek przeciwbólowych. 
- Dziękuję, ale nie jestem głodna. Zresztą, zaraz muszę wychodzić - siadam przy stole. Nalewając do kubka kawy. Na samą myśl o jedzeniu, robiło mi się niedobrze. Byłam pewna, że alkohol nie wyparował jeszcze w pełni z mojego organizmu.





- Zapomniałaś opłacić rachunki. Wczoraj przyszło ponaglenie o opłatę za prąd - podaje mi list. Zaadresowany do mnie. Nawet go nie otwieram, odkładając zwyczajnie na bok. 
- Nie zapomniałam. Tylko czekam, aż dostanę wypłatę. Teraz nie mam z czego ich opłacić. Miałam ostatnio trochę wydatków - informuję ją, wywołując u niej niedowierzanie.
- Jakich wydatków? Znowu to ty sponsorujesz, te wasze imprezy w najdroższych miejscach w mieście? Poza tym, miałaś całkiem sporo oszczędności, co się z nimi stało? - pyta z ogromną ciekawością. A ja jestem pewna, że za chwilę rozpocznie się kolejny wykład. 
- Pożyczyłam Alexowi. Wiesz, że mu się nie przelewa. Wszystkie zarobione przez niego pieniądze, idą na leczenie jego chorej mamy - bez wahania, oddałam mu wszystkie swoje wolne pieniądze, gdy tylko poprosił mnie o pożyczkę. Mnie nie były aktualnie i tak do niczego potrzebne. 
- Clara, czy ty do reszty zwariowałaś? Widziałaś w ogóle tą chorą matkę? Bo ja mam wrażenie, że to zwykły blef, a on zwyczajnie cię wykorzystuje i chce żyć na twój koszt. Nie widzisz, co się dzieje? Próbuje cię od nas odseparować i uzależnić od siebie. Chce cię mieć na własność i tak urobić, że zrobisz dla niego wszystko. Zresztą to już, prawie się mu udało. Jeśli się nie opamiętasz, zostaniesz z niczym. To zwykły oszust i manipulant. Wykorzystał to, że byłaś rozbita po stracie dziecka i rozstaniu z Markusem i owinął sobie ciebie, wokół palca - słowa siostry, wywołują u mnie jedynie złość.





- Dość, Caroline. Nie będę tego dłużej słuchać. Nie masz prawa, oskarżać go bez żadnych dowodów. Alex mnie kocha i zrobił wszystko, abym zapominała o przeszłości. Poza tym, on nawet nie ma pojęcia o tym, że jakieś dziecko w ogóle kiedykolwiek istniało, tak samo jak mój jakikolwiek głębszy związek z Markusem. Nie wiem, czy on ma nawet świadomość, że taki ktoś w ogóle jest mi znany. Wie wyłącznie o nieszczęśliwym wypadku i zerwaniu zaręczyn z Karlem - przerywam jej, podnosząc głos. Nigdy nie opowiedziałam całej prawdy Alexowi. Ja nie potrafiłam się przełamać, a jego to niezbyt interesowało.
- A ty jego kochasz? - nawiązuje do mojej wypowiedzi, sprytnie podchodząc. Oczywiście, że go nie kochałam. Ktoś inny, mimo upływu czasu. Nadal zajmował miejsce w moim sercu. Ktoś z kim, nigdy już nie będę. Z Alexandrem było mi po prostu dobrze. Świetnie się bawiłam w jego towarzystwie i stopniowo zapominałam o kimś, o kim nie powinnam już dawno pamiętać.
- Muszę już iść, inaczej się spóźnię. Nie czekaj na mnie, jestem po pracy umówiona z Alexem - wymiguję się od odpowiedzi. Wstając z zamiarem, udania się od wyjścia. 




- Jak to umówiona? Przecież obiecałaś mi, że pójdziesz ze mną dziś na zakupy. Od tygodnia, nie mogę się doczekać tego popołudnia. Jak mogłaś o tym zapomnieć, naprawdę już nikt się dla ciebie nie liczy? Możesz uświadomić tego, swojego pożal się chłopaka, że oprócz niego istnieją też inni, którzy chcą, także spędzić z tobą czas? - przypominam sobie, że faktycznie coś takiego jej któregoś dnia obiecałam. Ale zupełnie wyleciało mi to później z głowy. 
- Dobrze. Odwołam z nim to spotkanie, albo przełożę po prostu na później. Widzimy się o szesnastej, do zobaczenia - żegnam się z nią, posyłając w jej stronę delikatny uśmiech. Może i zmieniłam się na gorsze, ale Caroline nadal była dla mnie ważna i nie chciałam sprawić jej przykrości. Zbyt wiele dobrego dla mnie zrobiła. 




Dzień w pracy, przypomina mi istny koszmar. Nie mam na nic siły i marzę wyłącznie o pójściu spać. Wypijam ponad dwie butelki wody. Nie potrafiąc skupić się na zleconych mi obowiązkach, wykonując je niedokładnie. Wiedziałam, że będę musiała to w końcu zmienić, jeśli naprawdę nie chcę pożegnać się ze stanowiskiem. Było mi ono w końcu potrzebne, chociażby po to, abym miała się, za co utrzymać. Nadchodzący weekend musiałam, poświęcić na doprowadzenie się do normalnego stanu. A od poniedziałku stać się od nowa, przykładnym pracownikiem. Nie miałam innego wyjścia. Ostatnia upominawcza rozmowa z właścicielem, dobitnie mi to pokazała. Widziałam, że powoli tracił do mnie cierpliwość i nie zwolnił mnie ostatnio, tylko ze względu na mój wypadek i ciężkie chwile, jakie przeszłam. Musiałam za to wysłuchać, jak to kompletnie mnie nie poznaje oraz, że zawiodłam jego zaufanie. W przeszłości zapadłabym się z tego powodu pod ziemię, teraz było mi to praktycznie obojętne. 





Podczas chwili przerwy, dzwonię do Alexandra. Przekładając nasze spotkanie na późniejszą godzinę, ku jemu wyraźnemu niezadowoleniu. Jego jedną z największych wad, była zaborczość. Nie znosił, gdy nie stawiałam go na pierwszym miejscu. Od samego początku, zakładał że podporządkuje całe swoje życie jego osobie. Co właściwie się stopniowo działo. Tym bardziej, że nie lubił osób z mojego otoczenia. Karla traktował z dużą rezerwą i był dla niego nie przystępny. Kilka już razy zasugerował mi delikatnie, iż wolałby abym ograniczyła z nim swoje kontakty. Ze względu na to, że to mój były narzeczony i nie czuje się komfortowo ze świadomością, że łączą nas tak zażyłe relacje. Nie obiecałam mu tego, a jedynie nad tym pomyśleć i zastanowić. Ponieważ nie chciałam tracić kontaktu z Karlem. Z biegiem czasu jednak, właściwie tak się stało. Nie pamiętałam już, kiedy z nim ostatnio rozmawiałam. Andreasa traktował za to, zupełnie niepoważnie. Ze względu na jego młody wiek. Twierdząc, że nie ma z nim o czym rozmawiać, bo dla niego to wciąż dzieciak. Nie podzielałam jego opinii, ponieważ uważałam Andreasa za jedną z najbardziej dojrzałych osób jaką znam.

Za to Caroline, była dla niego złem koniecznym, które musiał zaakceptować. Ze względu na to, że mieszkała ze mną i była moją siostrą. Choć unikał jej, najbardziej jak się tylko dało. 





To w głównej mierze przez Alexa i jego stanowczą odmowę towarzyszenia mi podczas nich. Twierdząc, że taki sposób na spędzenie weekendu, nie jest dla niego. Nie pojawiłam się na żadnych z dotychczas rozegranych, letnich zawodach z cyklu Grand Prix. Mimo swoich wielokrotnych obietnic. Nie chciałam tego robić bez Alexa, zwyczajnie bojąc się spotkania z Markusem sam na sam, do którego mogłoby przypadkiem dojść. Wiedziałam, że sprawiłam tym duży zawód przyjaciołom. To w głównej mierze, właśnie o to pokłóciłam się z Andreasem. Nie rozmawiałam z nim już od prawie dwóch miesięcy. I czasami, bardzo mi go brakowało. Nie potrafiłam jednak, się przełamać i zwyczajnie go przeprosić.





Towarzystwo moich dawnych przyjaciół, zastępowałam znajomymi Alexa. Marlene i Kevin może nie byli osobami, które zyskały moją dogłębną sympatię, ale po kilku kieliszkach wina, czy paru drinkach stawali się znośni. Przestawały mi wtedy przeszkadzać ich wypowiedzi na temat innych i nieprzyjemny sposób bycia. Pod wpływem alkoholu, łatwiej mi było zachowywać się, jak oni. Czym zdobyłam w końcu ich aprobatę. Gdy przychodziło otrzeźwienie. Nigdy nie czułam się dobrze z tym, jak się zachowuję podczas naszych spotkań, ale zabrnęłam w to tak głęboko, że nie potrafiłam przestać. 





Wychodząc z hotelu, mijam się z Mią. Posyłam jej nienawistne spojrzenie. Czasami zastanawiałam się, jak potoczyłoby się moje życie, gdyby się wtedy nie wtrąciła. Może byłabym teraz szczęśliwa u boku Markusa? Albo przynajmniej, wyczekiwałabym przyjścia na świat mojego dziecka.
Od czasu mojego powrotu do pracy, nie zamieniłam z nią, ani słowa. Skutecznie unikałyśmy kontaktu. Nie mając zamiaru, nic w tej kwestii zmieniać. Nie potrafiłam zapomnieć, a już tym bardziej wybaczyć jej, że przyczyniła się do tego, kim się stałam.






- Dobrze, że już jesteś. Idziemy? - Caroline jest wyraźnie zadowolona, że spełniłam swoją obietnicę i mam zamiar towarzyszyć jej w zakupach. Zapewne obawiała się, że w ostatniej chwili, wszystko odwołam. 
- Jasne. Naprawdę się cieszę, że spędzimy trochę czasu razem. Przepraszam, że ostatnio w ogóle ci go nie poświęcałam. Postaram się to od teraz zmienić - powoli zaczynało do mnie docierać, że naprawdę przesadzałam. Nie mogłam się tak zachowywać i obwiniać wszystkich dookoła o swoje niepowodzenia.
- To się nawet dobrze składa. Bo razem z Karlem zapraszamy cię na kolację w niedzielę. Zobaczysz jego nowe mieszkanie, bo do tej pory jakoś nie zdążyłaś. Spędzimy trochę czasu wspólnie. Prawdopodobnie będzie też Markus i jego nowa dziewczyna - zamieram słysząc ostatnie zdanie.




- Słucham? Zaprosiliście jego i mnie? Przecież był pokłócony z Karlem. On ma dziewczynę? - zasypuję Caroline pojedynczymi pytaniami, pozbawionymi większego sensu. Delikatne ukłucie w sercu, psuje mój nastrój do reszty. Myślałam, że taka wiadomość w ogóle mnie nie obejdzie, ale było zupełnie na odwrót. Po raz pierwszy od dawna, znów zaczęłam o nim myśleć. Zastanawiać się, co u niego. Jak zmieniło się jego życie w ostatnim czasie. 
- Gdybyś interesowała się czymś innym, poza imprezami z Alexem. Wiedziałabyś, że Karl z Markusem starają się jakoś ze sobą dogadać, a taka kolacja jest do tego świetną okazją.
Poza tym, tak. Od niedawna, spotyka się ze swoją dawną znajomą. Nie rozumiem tylko, skąd twoje zdziwienie? Po tym, jak na własne oczy zobaczył, jednoznaczną sytuację z tobą i Alexem, a następnie po prostu go zbyłaś. Do reszty stracił jakąkolwiek nadzieję, że możecie być jeszcze kiedyś razem. Skoro ty miałaś prawo ułożyć sobie życie z kimś innym, on także – mimowolnie wracam wspomnieniami do naszego ostatniego spotkania. Sprzed ponad miesiąca. Kiedy to, przez blisko trzy godziny. Cierpliwie czekał na mnie pod drzwiami mieszkania. Z bukietem moich ulubionych kwiatów, zapewne aby ostatni raz spróbować, przekonać mnie do dania mu szansy. Na jego nieszczęście, wracałam wtedy z Alexem. Z jakiejś wspólnej kolacji.
Wiedząc, że Caroline miała zostać tamtej nocy u Karla. Zaprosiłam go na górę. Już od samego wejścia do budynku, nie potrafiliśmy oderwać od siebie rąk. Całowaliśmy się zachłannie, mając wyraźną ochotę na spędzenie ze sobą nocy. Do tej pory, bardzo wyraźnie pamiętam ten szok i cierpienie, rysujące się na twarzy Markusa. W końcu on do tamtego momentu, nic nie wiedział o mnie i Alexie. A to spotkanie było naszym pierwszym i ostatnim, po tej bolesnej rozmowie w szpitalu. Nie wiedziałam, co mam robić. Będąc kompletnie zaskoczona, takim obrotem sprawy. Wszystkie niechciane wspomnienia i uczucia, zaczęły raptownie wracać na sam widok Markusa. Te krótkie i ulotne chwile, kiedy byliśmy ze sobą bezgranicznie szczęśliwi. Dlatego wpuściłam szybko do mieszkania, swojego obecnego chłopaka. Aby zwyczajnie się nie rozkleić i nie zburzyć szczelnego muru, który postawiłam, aby oddzielał mnie od przeszłości.

A osobę, którą naprawdę kochałam i nadal kocham. Zwyczajnie zbyłam, tłumacząc że teraz jestem zajęta i możemy się spotkać kiedy indziej, jeśli ma do mnie jakąś sprawę. Oczywiście Markus odmówił. Życząc mi szczęścia w nowym związku. 
Zachowałam się wtedy okropnie, po raz kolejny raniąc go w okrutny sposób. Ale gdybym z nim porozmawiała, czułam że mogłabym dać mu tą szansę. Nie mogłam jednak, zrobić tego Alexandrowi, który był przy mnie w najgorszym momencie mojego życia, a kilka dni wcześniej zgodziłam się na oficjalne bycie z nim razem. Dlatego wróciłam do mieszkania, tłumacząc znajdującemu się w nim mężczyźnie, że mój niespodziewany gość to nie był nikt ważny. Zamiast wybiec za Markusem i spróbować go zatrzymać. Przez kilka następnych dni, okropnie tego żałowałam, aż znowu wpadłam w wir zabawy i nieodpowiedzialnego towarzystwa, które skutecznie pozwoliło mi zapomnieć o tym wydarzeniu.





- Nie powiedziałam, że mam coś przeciwko temu. Szczerze im życzę szczęścia, niech się im ułoży. Postaram się przyjść, ale pod warunkiem, że mogę zabrać ze sobą Alexa, zgoda? - chciałam, żeby ta kolacja udowodniła nam wszystkim, że nasz powrót do siebie z Markusem od dawna był niemożliwy. A nasza relacja to skończony rozdział.
- Skoro musisz, to weź go ze sobą. Ale pewnie zepsuje nam tylko wieczór. Nie spodziewałam się, że tak szybko się zgodzisz. Karl na pewno się ucieszy - kończymy naszą rozmowę, dochodząc na miejsce. Przez następne godziny wpadamy w szał zakupów, zapominając o bożym świecie. Przez ten krótki czas spędzony z Caroline, znowu poczułam się, jak dawniej. Ku mojemu zaskoczeniu, nawet mi to nie przeszkadzało. Uświadomiłam sobie, że powrót do dawnej siebie, wcale nie byłby taki straszny, jak jeszcze jakiś czas temu myślałam. Czas naprawdę leczył rany. Pozwalał pogodzić się z pewnymi rzeczami oraz inne wybaczyć. Obawiałam się tylko, że na odkręcenie niektórych słów, czy wydarzeń jest zdecydowanie za późno. I nawet moja ponowna przemiana, nic by już nie dała. 




- Clara, nareszcie jesteś. Stęskniłem się za tobą - Alexander całuje mnie czule na przywitanie. Jak zawsze jego pocałunki, nie wywołują u mnie jakiś większych uczuć, ani zbyt dużej przyjemności. Zdążyłam się jednak do tego przyzwyczaić. Tak widocznie miało być. 
- Ja za tobą też. Wchodzimy do środka? Jestem strasznie głodna - chciałam znaleźć się już w środku restauracji, nie mogąc się doczekać posiłku. Od rana nic nie jadłam, przez co mój żołądek, domagał się pożywienia. 
- Jasne, chodź - łapie mnie za rękę i prowadzi do wejścia. 




Kolacja w głównej mierze, upływa nam w milczącej atmosferze. Do której zdążyłam już przywyknąć. Nasz związek nie był typowy. Właściwie naszą relację, ciężko było w ogóle nim nazwać. Gdyż nie było w nim, ani większej czułości, ani zbytniego martwienia się, czy interesowania życiem tej drugiej osoby. Nasza relacja dotychczas, opierała się wyłącznie na wspólnej zabawie, najczęściej mającej swoje zwieńczenie w łóżku. Nie mieliśmy ze sobą, zbyt wielu wspólnych tematów do rozmowy. Nie posiadaliśmy tych samych zainteresowań, ani poglądów. Szczerze powiedziawszy nie traktowałam tego, co było między nami, ani przez chwilę poważnie. Do tej pory, odpowiadał mi brak jakiegoś większego zaangażowania. Ale chyba nadszedł najwyższy czas, aby spróbować coś w tej kwestii zmienić. To nie mogło, dłużej tak wyglądać.




- Może pójdziemy na jakiś spacer? Uwielbiam wieczorne spacery - proponuję, gdy opuszczamy restaurację. Po uprzednim uregulowaniu przeze mnie rachunku. Alexander po raz kolejny, tłumaczył się brakiem pieniędzy z powodu choroby mamy. Rozumiałam to, ale ja także nie byłam milionerką i powoli kończyły mi się środki na sponsorowanie praktycznie wszystkiego. Tym bardziej, że pożyczyłam mu wszystkie swoje oszczędności, które obiecywał oddawać w ratach. Ale do tej pory, nie doczekałam się, ani jednej. Nie chciałam robić mu wyrzutów, bardzo współczując choroby rodzicielki. Wszystko miało jednak, swoje granice i powoli przestawało mi się to podobać. 
- Spacer? Clara, co się z tobą dzisiaj dzieje? Najpierw wypytujesz o zdrowie mojej mamy, potem jak mi się układa w pracy. Prosisz, abyśmy ograniczyli nasze wieczorne wypady i imprezy. A teraz chcesz iść na spacer? Zupełnie cię nie poznaję. Gdzie się podziała ta rozrywkowa i beztroska dziewczyna? Caroline zrobiła ci pranie mózgu? Myślałem, że pójdziemy do mnie i dużo milej spędzimy ten czas niż na zwykłej przechadzce - ostatnie słowa, szepcze mi do ucha. Całując następnie, zachęcająco w szyję. Ale ja nie miałam dzisiaj ochoty na spędzenie z nim tej nocy. Wolałam pójść do domu i chociażby obejrzeć z moją siostrą jakiś film.






- Alex, to chyba nic dziwnego, że chcę coś wiedzieć o twoim życiu. Jakby nie było, jesteśmy w końcu razem. Poza tym, taka jak jestem teraz, byłam kiedyś. Można powiedzieć, że po raz pierwszy od dawna, jestem dzisiaj sobą - odsuwam się od niego. Patrząc uważnie, jak zareaguje na moje słowa. Ale nie doczekuję się jakiejś specjalnej reakcji, jakby go to w ogóle nie obeszło. 
- No właśnie, jesteśmy razem. Więc może zamieszkałabyś w końcu u mnie? Nauczylibyśmy się wtedy żyć razem i od razu nasz związek by się zacieśnił. Poznałbym cię lepiej i przekonał, jaka jesteś naprawdę. Choć nie ukrywam, że Clara jaką znam, bardzo mi się podoba. Poza tym, nie potrzebowałabyś wtedy swojego mieszkania i mogłabyś je sprzedać. Za te pieniądze moglibyśmy zrobić remont u mnie i kupić nowe meble. To byłby nasz wspólny dom. Wiesz, że cię kocham i chcę spędzić z tobą życie - szokuje mnie ta propozycja, a pomysł ze sprzedażą mojego mieszkania, po prostu mi się nie za bardzo podoba. Chociaż z drugiej strony, może prawdziwe zaczęcie wszystkiego od nowa, nie jest wcale takim głupim pomysłem.






- Musiałabym najpierw porozmawiać o tym z Karlem. W dodatku po sprzedaży, podzielić się z nim otrzymanymi pieniędzmi. To mieszkanie kupiliśmy wspólnie, a jego wkład był zdecydowanie większy niż mój - przytomnie mu przypominam, dostrzegając niespodziewany grymas niezadowolenia na jego twarzy. Nie miałam pojęcia, o co mu chodziło. 
- Ale przecież pozwolił ci w nim zostać. To tak, jakby ci je podarował. Zresztą on ma na pewno pełno pieniędzy i dodatkowe nie są mu potrzebne. Porozmawiaj z nim, jak najszybciej. Chciałbym, żebyśmy święta spędzili już razem w naszym wspólnym i wyremontowanym domu - Alex nie ustępuje. A perspektywa takich świąt, była dla mnie bardzo kusząca. Zupełnie przysłoniła mi, trzeźwy osąd sytuacji. Zaczynałam już nawet sobie wyobrażać, salon z palącym się kominkiem, choinką i masą świątecznych ozdób. Oraz naszą dwójkę, spędzającą w nim czas, popijając gorącą czekoladę. Alexander posiadał w końcu duży dom, o jakim od zawsze marzyłam. Mimo, że wymagał on gruntownego remontu. Nadal miał w sobie jakiś urok. Trochę pracy i moglibyśmy osiągnąć zamierzony efekt, przywracając mu dawny blask.






- Mogę to zrobić, choćby pojutrze. Caroline zaprosiła nas dzisiaj na kolację. Proszę, pójdź tam ze mną. To będzie świetna okazja. Porozmawiam wtedy na spokojnie z Karlem i spróbuję przekonać do twojego pomysłu - namawiam go, będąc zdecydowana na to szaleństwo. Chciałam w końcu ułożyć sobie życie u czyjegoś boku. Alexander był do tego idealnym kandydatem. Może jeszcze go nie kochałam, ale łudziłam się, że miłość przyjdzie z czasem.
- Skoro to ma sprawić, że zgodzisz się ze mną zamieszkać. To mogę się poświęcić. Chodźmy też na ten spacer, skoro tak ci na nim zależy - uśmiecha się w moją stronę, tym urzekającym uśmiechem. Któremu od początku, nie potrafiłam się oprzeć.
- Jesteś kochany. Nie masz nawet pojęcia, jak się cieszę, że cię poznałam - całuję go w policzek. Po czym chwytam go za rękę i zaczynamy iść przed siebie.
- Ja też się cieszę, Clara. I to bardzo - odpowiada mi po krótkiej chwili milczenia.





Będąc tak zaoferowana pomysłem o wspólnym zamieszkaniu, zupełnie zapominam o czekającym mnie spotkaniu z Markusem i jego nową dziewczyną. Nie miało to już dla mnie znaczenia. Obydwoje znaleźliśmy w końcu kogoś, kto zapewni nam szczęście. Jakiego nie potrafiliśmy, dać sobie nawzajem.


_____________

Mam nadzieję, że nikt nie będzie chciał mnie zabić po tym rozdziale. :D
Alexander ma szczere intencje, czy jest tak, jak uważa Caroline? ;)
Mam w głowie dwie alternatywne wersje zakończenia. Więc przeprowadzę taką małą sondę. Może pomoże mi się ona zdecydować. 
Szczęśliwe zakończenie, czy niekoniecznie? :D

6 komentarzy:

  1. Czytam i niedowierzam! Co się stało z naszą Clarą? Gdzie ona jest i kim jest ta dziwna osóbka, która zastępowała ją w tym rozdziale? Kurcze, spodziewałabym się wszystkiego, ale nie aż takiej przemiany! Tak jakby zamienili się z Markusem miejscami, tyle że on w czasie "wyszumienia się" był chyba jakoś bardziej ogarnięty ...
    Ha! Mówiłam że nie zapałałam sympatią do Alexandra. Chociaż przyznam szczerze że w poprzednim rozdziale wydawał mi się "lepszy", a to typowy ... aż trudno mi znaleźć odpowiedni słowo aby go opisać. Obydwoje są ze sobą dla wygody, bo o miłości w tym przypadku nie ma mowy. Oj Clara, jaki w tym sens? Taki związek/życie czy "zagłuszanie" prawdziwych emocji i uczuć jest bezensowne. Prędzej czy później się dziewczyna sparzy i będzie tylko gorzej. Wystarczy że źle się czuje z faktem że Markus zobaczył ją i Alexa. Co to dopiero będzie na kolacji!
    No właśnie ... Markus. Chłopak chciał dalej walczyć ale zobaczył na własne oczy, że nie ma to sensu. Znaczy sens jest zawsze, ale w tamtym momencie na pewno poczuł się fatalnie. Kurcze, i po co obydwoje się tak oszukują? Chociaż nie powiem, ale ciekawi mnie jego nowa znajoma. Czy to oficjalnie dziewczyna? Tylko koleżanka? I co najważniejsze "jaka jest". Mam nadzieję że Alexa nie przebije :P

    PS. U mnie nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I oczywiście że SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE! W innym przypadku rozważę propozycje zabicia Cię xD (Nieee to nie szantaż).

    OdpowiedzUsuń
  3. Musiałam chwilę odetchnąć po przeczytaniu.I wiesz co masz rację 😂przeszło mi przez myśl znalezienie Cię i zamordowanie 😉
    Spodziewałam się tego że Alexander odegra jakąś rolę w jej życiu. Liczyłam na jakieś spotkania itp.Ale nie coś takiego.Co to ma być ja się pytam? Facet jawnie wciąga ja w bagno, wykorzystuje finansowo pieprząc o chorej matce. Nigdy w to nie uwierzę.A ona wierzy mu we wszystko i jeszcze jest wdzięczna za pomoc.Halooooo Clara ogarnij się.On Cię wykorzystuje na wszystkie możliwe sposoby😠😠😠 Przecież jak tak dalej pójdzie. Ona straci wszystko pracę pieniądze i Co najważniejsze przyjaciół i Markusa. Imprezom i alkoholowi mówimy tutaj nie.A Alexandrowi jeszcze większe NIE. Co to w ogóle za pomysł że sprzedażą jej mieszkania.Karl nie może się na to zgodzić. Nie ma opcji.Niech w końcu ktoś przemowi jej do rozumu . Tylko tak naprawdę kto ? Jeśli nie ma kontaktu z Andreasem.A kontakt z siostrą i Karlem ograniczała do minimum. Markus już chyba wystarczajaco odpokutowal za swoje winy.Spotkanie Clary i Alexandra musialo byc dla niego okropne. Nie dziwię się mu w sumie że zaczął się z kimś spotykać.Przeciez musi być przekonany że jej na nim już nie zależy.A to całkowita nie prawda.Mam nadzieję że ta wspolna kolacja coś da.Clara uświadomi sobie że nie może żyć bez Markusa i tyle.Bo nawiązując do Twojego pytania na końcu. No ja nie wyobrażam sobie w ogóle że oni nie będą że sobą razem.Nie ma takiej możliwości.Oni są dla siebie stworzeni.Są idealni.I tyle w temacie 😉 Jak zawsze czekam z niecierpliwością .Pozdrawiam.
    P/S Jako że zbliżamy się do końca (Ja nie chcę 😢😢😢) to jak zawsze pytam. Szykujesz dla nas coś nowego ? ( Wiesz że może być tylko jedna odpowiedź?😉)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie, niestety nie mogę niczego obiecać. 😣
      Wszystko zależy od tego, czy w głowie pojawi się pomysł na dalsze rozwinięcie, pewnego dość mglistego zarysu.
      Od jakiegoś już czasu próbuję, ale mam straszną pustkę w tym temacie. ☹
      Za każdym razem jest mi, coraz trudniej podejść do czegoś nowego.
      Ale może coś mnie w końcu natchnie.
      Jak to już parokrotnie bywało.
      Przynajmniej mam taką nadzieję, bo chyba nie chciałabym się, jeszcze żegnać. Dlatego szanse na coś nowego są większe niż na definitywny koniec.
      Z tym opowiadaniem też miałam na początku problem, ale jakoś poszło.
      (Nie ważne, że ma zupełnie inną koncepcję niż zakładałam na samym wstępie.) 😂
      Z czymś nowym, być może będzie podobnie. 😊 Czas pokaże.
      Na pewno przy epilogu, poinformuję o swojej decyzji.

      Usuń
  4. Po przeczytaniu mam w głowie tylko jedno zdanie MARKUS WRACAJ 😭😭😭
    Ale Clara teraz odwala...Najgorsza opcję wybrała i uciekła od problemów ukrywając się przy tym debilu. Od razu widać że Alexander to zaborczy świr. Każde zdanie które wypowiadał tak mnie irytowalo, że bałam się o własny telefon bo miałam ochotę nim rzucić XD On jest nie do zniesienia. Wydaje mi się że jest perfidnym kłamcą i wcale nie ma chorej matki! Poza tym dlaczego Clara została jego sponsorem!? Dlaczego dała się wciągnąć w takie gowno!?
    Dobrze że Caroline czuwa i próbuje ja z tego wyciągnąć, ale jest za słaba. Nawet Karl tutaj nic nie zdziała, zwłaszcza, że zostali usunięci na boczny tor, bo tak się podobało nowemu chloptasiowi...
    Clara błagam odzyskaj panowanie nad swoim życiem, bo na razie wszystko idzie w zła stronę i widzę czarny scenariusz. Dała zrobić z siebie psa na posylki. WRRR
    Matko jak wyobrażam sobie Markusa jak zobaczył ta scenę Clara-Alexander to serce mi pęka. Po wypadku nie przepadałam za Markusem wręcz go skresliłam, ale teraz chce żeby wrócił. Dlatego oczywiście że szczęśliwe zakończenie!!!
    Czekam i liczę na to że Karl nie zgodzi się sprzedać mieszkania. Nadchodząca kolacja będzie ciekawa, oj będzie...
    N

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam już jakiś czas i to nadal do mnie nie dociera... Potrzebowałam trochę czasu, żeby pozbierać mysli, bo to, co się tu stało to...
    Co tu się odjaniepawliło???
    Nigdy bym nie pomyślała, że Clara może przejść taką przemianę. Od samego początku nie polubiłam tego całego Alexandra. Chociaż przyznam szczerze, że to przebiło moje najśmielsze oczekiwania. Czułam, że jego pojawienie się dużo namiesza, ale coś takiego? No nieeee... Jak tak można? Ale ja się nie zgadzam...
    Ha! I co? Mówiłam, że wtedy był najlepszy moment na wybaczenie Markusowi. Owszem zrobił ogromne świństwo, ale to, co wyczynia Clara... Tego się nawet nie da opisać. Po prostu nie mam słów. Od zawsze ta praca była dla dziewczyny bardzo ważna, a teraz strasznie ją zaniedbuje. Mam nadzieję, że szybko weźmie się w garść. Trzymam za nią kciuki! Niech moc będzie z Clarą!
    Nie mogę uwierzyć, że Markus sobie kogoś znalazł... Nadal uważam, że Markus i Clara są sobie przeznaczeni. Oni będą razem! Oni się kochają.
    Alexander - spieprzaj dziadu!
    Markus - Wróć!
    Dobrze, że chociaż Caroline się nie poddaje (w odróżnieniu od Markusa 😞) i cały czas próbuje przemówić dziewczynie do rozumu.
    Szczęśliwe zakończenie i nie ma innej opcji! Dołączam się do moich poprzedniczek... Gdyby było inaczej to również rozważę propozycję zabicia Cię 😂 Już po tym rozdziale miałam ochotę to zrobić.
    Już wyczekuję tej nadchodzącej kolacji. Oby wszystko poszło po mojej myśli. Czekam i życzę dużo weny! ;*
    PS. Przepraszam za moje ciągłe spóźnienia :(

    OdpowiedzUsuń