Wpatruję
się w drewniany, dwu piętrowy domek w kolorze piaskowym. Który
niemal od razu, przywoływał u mnie spokój i poczucie, że jeszcze
kiedyś wszystko będzie dobrze. A w moim życiu zagości szczęście,
mimo że miałam coraz większe wrażenie, że w ostatnich dniach,
znacząco się ono ode mnie oddaliło.
Szukam kluczy
w swojej torebce, aby móc wreszcie przekroczyć próg mojej małej
odskoczni od prawdziwego życia. Domek wcale nie porywał swoją
wielkością, nie był to też żaden luksusowy apartament. Nie było
w nim dużo miejsca, ale sprawiał przytulne i miłe dla oka
wrażenie.
Składał się z salonu, maleńkiej kuchni i takiej
samej wielkości łazienki. Na górze znajdowała się sypialnia, a
obok niej mieścił się maleńki pokoik, który zawsze zajmowałam z
Caroline. Jednak mi to zupełnie w tyn momencie wystarczało. Najważniejsze było
dla mnie to, że On był przy mnie.
- Miałaś
rację. Tutaj naprawdę jest przepięknie. Okolica też prezentuje
się nieziemsko - Markus przytula mnie do siebie z pełnym
zadowolenia uśmiechem.
- Mówiłam, że ci się spodoba -
odwzajemnia jego uśmiech, składając krótki pocałunek na ustach.
Otwieram drzwi prowadzące do domku, rozglądając
się po znajomym wnętrzu. Następnie chwytam dłoń mojego
towarzysza i oprowadzam go po poszczególnych pomieszczeniach.
-
W dzieciństwie, spędzałam tu z rodziną prawie każde wakacje.
Przynajmniej do momentu, gdy ojciec od nas nie odszedł. Później
mama nie chciała już tu przyjeżdżać. Niosło to za sobą, zbyt
wiele wspomnień. Dlatego odwiedzałam to miejsce tylko z Caroline,
gdy już byłyśmy do tego wystarczająco dojrzałe - mówię z nutką
wyrzutu i żalu.
- Nadal mu nie wybaczyłaś? Nie sądzisz, że
każdy zasługuje na drugą szansę? Nawet on - nie podzielałam jego
opinii na ten temat.
- Na pewne rzeczy, jest już za późno.
Zresztą, nie mówmy o tym. To miał być czas tylko dla nas, a nie
dla naszych problemów - widząc, że próbuje zaprotestować i coś
dodać. Zamykam mu usta zachłannym pocałunkiem. Któremu nie
potrafi się oprzeć.
Po rozpakowaniu swoich rzeczy,
wybieramy się na długi spacer po okolicy. Trzymając się za ręce,
spacerujemy doskonale znanymi mi dróżkami. Podziwiając uroki
okolicznego lasu i wszystkiego, co się w nim kryje. Dużo ze sobą
rozmawiamy, co w naszym przypadku było najważniejsze. Tworzymy
wspólne plany na przyszłość. Choć ja nie podchodzę do nich z
takim entuzjazmem, jak powinnam. Przeczuwając, że mogą się nigdy
nie ziścić.
- Może zostańmy tu na zawsze. Nikt
nas nie znajdzie i będziemy tylko my. Żadnych zmartwień,
problemów. To świetna perspektywa - proponuje ze śmiechem
Markus.
- Tak, świetna. Gdybyśmy mieli po sześćdziesiąt
lat. Wytrzymałbyś w takim systemie, maksymalnie tydzień. Znając
twoją niecierpliwość i brak umiejętności dłuższego usiedzenia
w jednym miejscu - odpowiadam mu rozbawiona.
- Przynajmniej nie
będziesz się ze mną nudzić. Nadal nie mogę uwierzyć, że
naprawdę niedługo będziemy już razem. Bo będziemy, prawda? -
szuka u mnie zapewnienia.
- Przecież ci obiecałam. Jutro
powiem o wszystkim Karlowi, a potem zobaczymy, jak to wszystko się
potoczy - w końcu, wciąż pozostawał jeszcze jeden problem. O
którym nie miał, najmniejszego pojęcia.
- To chyba oczywiste,
jak. Zamieszkamy razem i zaczniemy wspólne życie. Ciesząc się
każdym wspólnym dniem, spędzonym tylko we dwójkę - z trudem,
powstrzymuję się przed płaczem. Będąc pewna, że on w życiu nie
ucieszyłby się na wieść o możliwej ciąży. W końcu dziecko,
zmieniłoby dosłownie wszystko.
Popołudnie
spędzamy przed domkiem. Leżąc przytuleni do siebie na rozłożonym
przez nas wcześniej kocu. Korzystając z wyjątkowo pięknej i
słonecznej pogody. Marzyłam, aby tak było już zawsze. Gdy między
nami, wszystko się świetnie układało.
- O czym tak myślisz?
- Markus przekręca się na bok i uważnie się mi przypatruje.
-
O tym, jak dobrze się przy tobie czuję. Dawno już nie byłam taka
szczęśliwa - mówiąc to, wpatruję się wprost w jego oczy.
-
Ja za to, jeszcze nigdy nie byłem, aż tak szczęśliwy. Jesteś
najlepszą rzeczą, jaka mogła mnie spotkać - czuję ogromną
radość, słysząc te słowa. Zwłaszcza, że nigdy nie był, zbyt
wylewny w takich wyznaniach.
Wieczorem, mimo moich
wyraźnych protestów, że sama mogę przygotować dla nas kolację.
Markus zabiera mnie do okolicznej restauracji. Nie jest ona, ani
przesadnie elegancka. Ani nie ma w niej wygórowanego menu. Ale nie
ma to dla mnie, żadnego znaczenia. Najważniejsze jest dla mnie, że
jestem tu z osobą, która siedzi naprzeciwko mnie i wpatruję się
we mnie z zachwytem.
- Wyglądasz oszałamiająco w tej
sukience. To chyba był duży błąd, że w ogóle cię w niej
wypuściłem. Każdy facet, siedzący tutaj się na ciebie gapi -
wybucham głośnym śmiechem, nie potrafiąc się opanować.
-
Zazdrosny? - pytam z niewinnym uśmiechem. Gdy udaje mi się uspokoić.
- A jak myślisz? Podejrzewam, że większość z nich dałaby
się zabić, żeby być na moim miejscu - rozgląda się z niechęcią
dookoła.
- Ale ja jestem tu z tobą i nikt inny mnie nie
obchodzi. Więc z góry są skazani na porażkę - kładę swoją
dłoń na jego. Łącząc je ze sobą.
Kolacja
upływa nam w cudownej atmosferze. Podczas niej, kompletnie tracę
poczucie czasu. Będąc w towarzystwie Markusa, zapominałam o bożym
świecie. Skupiona tylko na nim. Z każdym kolejnym dniem, moja
miłość do niego, była coraz silniejsza. Im dłużej z nim
przebywałam i bardziej poznawałam. Tym dużo trudniej, było mi
sobie wyobrazić, że mogłabym go stracić.
Przed
północą wracamy do naszego, tymczasowego miejsca pobytu. Gdy tylko
zamykam za nami drzwi. Zostaje do nich przyciśnięta, a usta Markusa
odnajdują moje. Całuje mnie z pasją i ogromnym zaangażowaniem.
Odbierając zupełnie racjonalne myślenie. Nieoczekiwanie po chwili
odsuwa się ode mnie, a nasze spojrzenia się spotykają.
-
Kocham cię, Clara - wypowiada słowa, które sprawiają że
zwyczajnie zamieram.
- Mógłbyś powtórzyć? - mam wrażenie,
że po prostu się przesłyszałam. Nie wierząc, że coś takiego
mogło paść z jego ust. Byłam pewna, że żadna inna dziewczyna
nie usłyszała od niego takiego wyznania.
- Kocham cię -
powtarza z uśmiechem. W zupełności pewny swoich słów. Odejmuje
mi mowę. Nie potrafię wydusić z siebie, choćby słowa.
-
Nic mi nie odpowiesz? - pyta z niepewnością. Obawiając się
zapewne, że nie odwzajemniam jego uczuć.
- Też cię kocham.
Choć jak nikt inny, potrafisz doprowadzić mnie do szału - mówię
z pewnością. Widząc, jak wiele to dla niego znaczy.
Porywa
mnie w swoje ramiona. Znowu zaczynając całować. Poddaję się temu
całkowicie, jedynym czego teraz chciałam, to spędzić tę noc w
jego ramionach.
Budzi mnie delikatny, ledwie
wyczuwalny pocałunek. Niemal od razu, otwieram oczy z szerokim
uśmiechem na ustach, dostrzegając przed sobą tacę z jedzeniem.
-
Dzień dobry. Zrobiłem śniadanie, mam nadzieję że będzie ci
smakować - nie mogłam uwierzyć, że naprawdę przygotował je
specjalnie dla mnie.
- Kim ty jesteś? Gdzie się podział
Markus, którego znałam? To zupełnie nie w jego stylu - zastanawiam
się głośno.
- Podziękuj sobie. To ty mnie tak zmieniłaś,
nawet sam nie wiem kiedy. Oszalałem na twoim punkcie - miałam tylko
nadzieję, że to wystarczy. I nawet, jeśli spodziewam się dziecka.
Nasze uczucie, okaże się silniejsze od jego uprzedzeń. Sięgam po
szklankę z sokiem, delektując się jego smakiem. Oddychając z
ulgą, że po raz pierwszy od kilku dni. Nie pojawiły się u mnie
poranne mdłości.
Reszta dnia, upływa nam w
mgnieniu oka. Jakby ktoś najzwyczajniej w świecie, przyśpieszył czas. Z wielką niechęcią przyjmuję do wiadomości, że nadeszło
późne popołudnie, oznaczające nasz nieubłagany powrót.
W
czasie drogi powrotnej, zaczynam odczuwać niepokój i zdenerwowanie.
Staję się milcząca i zamykam w sobie.
- Clara, nie denerwuj
się. Wszystko będzie dobrze. Jeśli tylko chcesz, mogę razem z
tobą porozmawiać z Karlem - proponuje, starając się mnie
uspokoić.
- Nie, Markus. Sama muszę to załatwić. Zresztą
ciebie pewnie też, nie ominie z nim rozmowa w późniejszym czasie.
Poradzę sobie - zapewniam go. Wiedząc, że muszę się zmierzyć z
tym, co zrobiłam bez niczyjej pomocy.
Gdy
dojeżdżamy na miejsce, przez kilka minut nie opuszczam samochodu.
Bojąc się stawić czoła rzeczywistości. Biorę się jednak w
garść i postanawiam nie przeciągać tego dłużej.
- Bez
względu na to, jak potoczy się wasza rozmowa z Karlem. Pamiętaj,
że cię kocham - ściska uspokajająco moją dłoń. Gdyby on tylko
wiedział, że mam dużo poważniejszy problem od rozmowy ze swoim
narzeczonym. Wątpię, żeby wtedy próbował mnie, aż tak
wspierać.
- Dobrze. Muszę już iść. Kocham cię - całuję
go lekko na pożegnanie. Choć najchętniej, wcale bym się z nim nie
rozstawała.
Wracam do pustego
mieszkania. Z narastającym, coraz bardziej zdenerwowaniem. Jestem
zaskoczona nieobecnością Karla. Myślałam, że będzie na mnie
czekał. Tym bardziej, że prosiłam go o rozmowę. Niezadowolona z
takiego obrotu sprawy, zostawiam swoją walizkę w korytarzu.
Kierując się do kuchni z zamiarem wypicia szklanki wody. Siadam
przy kuchennym stole, mając nadzieję że Karl się za chwilę
pojawi. Wykorzystuję ten czas, aby ułożyć sobie w głowie w jakąś sensowną całość, to co mam mu do przekazania.
Jednakże,
gdy mija kolejne półgodziny. Sfrustrowana i równocześnie
przerażona, postanawiam załatwić inną, niecierpiąca zwłoki
sprawę. Idę do łazienki i wyciągam z szafki, znajome mi
pudełeczko z testem ciążowym. Z lekkim zawahaniem otwieram je,
wpatrując się z niechęcią w niewielki przedmiot, który ma
zdecydować o całym moim życiu.
Piętnaście minut
później niemal wariuję, czekając na wynik testu. Chodzę w kółku
po łazience, modląc się, aby pokazał jedną kreskę. Gdy
nadchodzi czas, drżącymi dłońmi podnoszę go z umywalki.
Wpatrując się z niedowierzaniem w dwie jaskrawo - czerwone kreski.
Przypieczętowujące mój beznadziejny los. Cały mój spokój i
radość z ostatnich dwóch dni, niemal od razu znika. Zastępują je
niepewność i zwykły strach o to, co będzie dalej. Łzy mimowolnie
wypływają strumieniami z moich oczu. Spływając bezwiednie po
policzkach, zostawiając ślady czarnego tuszu na mojej bluzce.
Osuwam się na ziemię, wpadając w prawdziwą histerię. Nie
wiedziałam, co mam teraz zrobić. Byłam w ciąży. Spodziewałam
się dziecka. Za kilka miesięcy, miałam urodzić bezbronną istotę,
wychować ją i zapewnić wszystko, co najlepsze. Zupełnie to do
mnie nie docierało. Zamiast się z tego cieszyć, byłam załamana.
Nie chciałam tego. Nie byłam na to gotowa. Nie teraz, gdy moje
życie znajdowało się w strzępach. To dziecko było najzwyklejszą
wpadką, wynikiem jednego nieodpowiedzialnego razu. Który niósł za
sobą, nieodwracalne konsekwencje.
W tak fatalnym
stanie, zastaje mnie Karl. Siedzącą na podłodze w łazience,
wpatrującą się tępo w jeden punkt, ściskającą w dłoni dowód
swojej nieodpowiedzialności.
- Clara, co się stało? Proszę
cię, powiedz mi - dopiero, gdy klęka przede mną. Zauważam w ogóle
jego obecność. Nie słyszałam nawet, kiedy wrócił.
Patrzę
na niego oczami pełnymi łez, nie potrafiąc wydusić z siebie
choćby słowa.
- Błagam cię, odezwij się do mnie - ponawia
swoje prośby, zatrzymując swój wzrok na mojej zaciśniętej dłoni.
Bez większego zastanowienia, sięga po trzymany przeze mnie
przedmiot, a ja nie mam nawet siły się przed tym opierać. Było mi
wszystko jedno.
Karl wpatruje się zszokowany w
test, jakby nie wierzył w to co widzi przed sobą.
- Przecież
to niemożliwe. Będziemy rodzicami? Clara, spodziewasz się mojego
dziecka? Odpowiedz mi - zasypuje mnie pytaniami, będąc w podobnym
do mnie szoku. Wiedziałam, że nadszedł czas na wyznanie prawdy,
którą powinien poznać dawno temu.
- Nie, Karl. Spodziewam się
dziecka, ale ono nie jest twoje. Od kilkunastu miesięcy mam romans,
którego konsekwencją jest właśnie to dziecko - mówię na jednym
wdechu. Patrząc prosto w jego oczy.
- O czym ty do cholery
mówisz? Jaki romans? Jakie dziecko? Wytłumacz mi, co tu się do
diabła dzieje - po raz pierwszy w życiu, słyszę że podnosi
głos.
- Chodzi o to, że jestem najgorszą narzeczoną na
świecie. Pozbawioną skrupułów egoistką, która cię zdradzała.
Przy okazji, zakochując się w innym. Przepraszam, że zmarnowałam
ci tyle lat życia. Nigdy na ciebie nie zasługiwałam - szlocham,
nie będąc w stanie się opanować. To było takie trudne. Nie
mogłam znieść, jego pełnego cierpienia spojrzenia, jakim
wpatrywał się we mnie od kilku już minut. Chciałam po prostu
zniknąć. Nie radząc sobie z poczuciem winy.
Ku
mojemu wielkiemu zdziwieniu po kilkuminutowym milczeniu, jakie między
nami zapanowało. Karl bierze mnie na ręce i zanosi do naszej
sypialni. Bez słowa sadza na łóżku, siadając obok mnie. Kładzie
swoją dłoń na mojej i podaje pudełko chusteczek. Po chwili sam,
zaczynając ocierać moje łzy z twarzy.
- Clara, nie płacz.
Proszę. Nie mogę znieść tego widoku. Musimy na spokojnie
porozmawiać, ale musisz się najpierw uspokoić - jego głos jest
znowu normalny. Ciepły i troskliwy. Nie daje się w nim wyczuć,
nawet grama złości. Jakby w ogóle nie słyszał moich
wcześniejszych słów.
- Chcesz ze mną, jeszcze rozmawiać? Po
tym wszystkim, co ci powiedziałam? - pytam bez przekonania.
-
Oczywiście, że chcę. Najwyższy czas na szczerą rozmowę. Ty
także nie wiesz o pewnych rzeczach. Już dawno powinniśmy ją
przeprowadzić. Kto zacznie pierwszy? Ty, czy ja? - patrzy na mnie z
wyczekiwaniem.
- Wolałabym ja. Proszę cię tylko, żebyś
wysłuchał mnie do końca - kiwa posłusznie głową, a ja przez
następne minuty, zdradzam mu szczegóły mojego romansu. Jak się
zaczął, dlaczego w ogóle do niego dopuściłam, jak przeistoczył
się w coś dużo poważniejszego, a przede wszystkim wyjawiam, kim
był mój kochanek. To Karl, chyba znosi najtrudniej. Świadomość,
że jego przyjaciel miał romans z jego narzeczoną.
- Nie mogę
w to uwierzyć. Wszyscy, ale nie on. Jak to w ogóle możliwe?
Dlaczego? - nie dowierza, prosząc niemo o dalsze wyjaśnienia.
-
Czasami sama się nad tym zastanawiam. Ale to nie zmienia faktu, że
go kocham - mówię cicho ze świadomością, że to może go
zaboleć.
- Kochasz? Przecież to niedorzeczne, ty go
nienawidziłaś. Nie mogłaś znieść jego towarzystwa, a teraz
chcesz z nim być? W dodatku będziecie mieli dziecko - Karl kręci
ze zrezygnowaniem głową.
- Nie mam nic na swoje
usprawiedliwienie. Naprawdę długo, starałam się bronić przed
tymi uczuciami. Chciałam odbudować związek z tobą i na nowo cię
pokochać, ale to nic nie dało - tłumaczę żałośnie.
- Nie
daruję Markusowi tego. Tym razem posunął się za daleko. Mogłem
przewidzieć, że to się tak skończy. W końcu nigdy nie byłaś mu
obojętna - szokują mnie usłyszane słowa.
- O czym ty mówisz?
- chcę poznać szczegóły.
- Naprawdę się nie domyśliłaś?
Mnie też trochę to zajęło, ale któregoś razu poskładałem
sobie wszystko w całość. Markus od kiedy tylko cię poznał, nie
mógł oderwać od ciebie wzroku.
Jako
pierwsza, zawróciłaś mu w głowie. Ale byłaś wtedy dla niego
nieosiągalna. Związek ze mną był, wydawało się przeszkodą nie
do pokonania. Nie mógł tego znieść, więc nieustannie cię
prowokował i udawał, że nienawidzi. W ten sposób próbował sobie
pewnie radzić z tą sytuacją. Aż w końcu znalazł sposób, aby
zawalczyć o to, o czym od dawna marzył. Mogłem wcześniej
zareagować, zamiast biernie się temu przypatrywać. Myślałem
tylko, że nie ma u ciebie żadnych szans - słucham tego z
niedowierzaniem. W życiu bym się tego nie spodziewała. Nie
mieściło mi się to w głowie, że Markus mógł mnie kochać od
tak dawna.
- Co teraz będzie? Pewnie mnie
nienawidzisz i nie chcesz znać. W dodatku zniszczyłam twoją
przyjaźń z nim. Do końca życia, sobie tego nie wybaczę - na
powrót zaczynam płakać, gdy dochodzi do mnie, co ja najlepszego
zrobiłam.
- Uspokój się. Wcale cię nie nienawidzę. Czuję
się zraniony, ale to wszystko. Choćbym chciał to nie potrafię się
na ciebie wściekać. Zbyt dobrze cię znam i wiem, że nie zrobiłaś
tego dla zabawy. Dlatego nie mam do ciebie większego żalu, ani
pretensji. Musiałaś mieć do tego ważny powód. Wyraźnie musiało
ci czegoś brakować, skoro szukałaś tego gdzieś indziej. To także
moja wina. Co do Markusa, jemu trudniej będzie mi wybaczyć, bo
takich rzeczy się zwyczajnie nie robi przyjacielowi. Ale może za
jakiś czas, kto wie. Poza tym, ja też nie jestem święty i za
chwilę. To ty możesz nie chcieć mnie znać - wiem, że nadeszła w
końcu chwila, w której poznam wyjaśnienie jego dziwnego zachowania
w ostatnim czasie.
- Śmiało możesz mi o wszystkim powiedzieć.
To co ja zrobiłam i tak jest pewnie, sto razy gorsze - zachęcam go,
widząc jak trudno jest mu zacząć mówić.
- Clara, prawda
jest taka, że od kilku miesięcy moje uczucie do ciebie stopniowo
umierało. Robiłem wszystko, aby to powstrzymać. Nawet się
oświadczyłem, ale to nic nie dało. Któregoś dnia, po prostu
przestałem cię kochać w sposób jaki powinienem. Wmawiałem sam
sobie, że to pewnie przez długość naszego związku, że wszystkie
pary tak mają. W dodatku, wciąż świetnie się czujemy ze sobą,
więc nawet jeśli moja miłość się ulotniła. To i tak będziemy
ze sobą szczęśliwi. Za nic nie mogłem cię przecież zostawić,
obiecałem w końcu ci na samym początku, że nigdy cię nie
skrzywdzę i zawsze będziemy razem. Ale to było trudniejsze niż
myślałem. Dlatego zwierzałem się ze wszystkiego Caroline. To ona
była moim wsparciem i służyła radą. Radziła, jak mogę odzyskać
swoją miłość do ciebie. Bardzo się starała nam pomóc, ale to
nie dawało rezultatów. Sama zresztą wiesz. To z nią nieustannie
pisałem i rozmawiałem w ostatnich dniach przed jej przyjazdem. Nie
dawałem już rady. Oddalaliśmy się od siebie, a ja nie mogłem
tego powstrzymać. Wydawałaś mi się nieszczęśliwa, myślałem że
to przeze mnie. Tak naprawdę, to nie u swojej siostry, a właśnie u
Caroline byłem tamtej nocy. Spędzałem z nią, coraz więcej czasu,
aż stało się. To będzie straszne, co teraz powiem, ale zakochałem
się w twojej siostrze. W dodatku z wzajemnością - w pierwszej
chwili, nie dociera do mnie sens tych słów. Dopiero po jakimś
czasie, uderzają z pełną mocą. Powodując uczucie zawodu i
delikatnego ukłucia w sercu.
- Mieliście romans za moimi
plecami? Tuż pod moim nosem. Okłamywaliście mnie, wykorzystując
to, że ufałam wam bezgranicznie - wyrywam swoją dłoń z jego
uścisku. Dopiero teraz orientując się, że trwaliśmy tak od
dłuższej chwili.
- Przysięgam ci, że między nami do niczego
poważnego nie doszło. Poza jednym pocałunkiem, który miał
miejsce wtedy, gdy zaszła zmiana planów i pojechałem do niej bez
ciebie. Uwierz mi, wcale nie chcieliśmy tego uczucia. Ono pojawiło
się tak niespodziewanie. Nie mamy ze sobą żadnego romansu. Nie
mogliśmy ci czegoś takiego zrobić. Zbyt wiele dla nas znaczysz.
Dlatego cały czas się powstrzymywaliśmy, mimo że obydwoje
wyznaliśmy sobie uczucia, już jakiś czas temu. Caroline jednak od
razu zastrzegła, że jeśli będziesz miała coś przeciwko naszemu
związkowi, gdy nareszcie wyznam ci prawdę. Poświęci naszą miłość
dla dobra waszych relacji. Już ma wyrzuty sumienia, że w ogóle
dopuściła do narodzin tej miłości. Ty jesteś dla niej
najważniejsza. W końcu tak wiele dla niej zrobiłaś, praktycznie
sama ją wychowywałaś, mimo że jest od ciebie tylko trzy lata
młodsza. Zawsze wybierze ciebie. W pełni ją rozumiem - kolejne
rewelacje tego dnia, pozbawiają mnie resztek sił. Zastanawiałam
się, jakim cudem jeszcze nie zwariowałam. Najpierw wiadomość o
ciąży, teraz o Karlu i Caroline. To dla mnie, stanowczo za wiele.
Nie miałam jednak prawa, stawać na drodze ich szczęściu. Mieli
prawo do niego, jak każdy. Nie zawsze możemy wygrać ze swoimi
uczuciami. Sama coś o tym wiedziałam.
- Obiecuję, że nie będę stawała wam na drodze.
Jeżeli zdecydujecie się na bycie razem. Przynajmniej będę miała
pewność, że Caroline jest w dobrych rękach - posyłam w jego
stronę, ledwie dostrzegalny uśmiech. Równocześnie kilka łez,
spływa po mojej twarzy. Karl widząc je, bez zastanowienia przytula
mnie do siebie.
Trwamy tak w tym uścisku, przytuleni do
siebie. Pogrążeni we własnych myślach.
- Karl, co się z
nami stało? Byliśmy przecież ze sobą tacy szczęśliwi. Byłam
pewna, że jesteś tym jedynym. A wszystko potoczyło się zupełnie
na odwrót. Nie mogę wprost w to uwierzyć - odzywam się po chwili,
przerywając nasze milczenie.
- Widocznie tak musiało być. Nie
byliśmy sobie pisani. Przestaliśmy dbać o naszą miłość, myśląc
że nie wymaga już ona żadnych starań, ani pielęgnacji. Aż w
końcu nieodwracalnie odeszła. Byliśmy dla siebie, zbyt idealni. Co
wcale nie było w tym wypadku zaletą. Bezgranicznie sobie ufaliśmy,
będąc pewnymi, że nic złego się nie stanie. Popatrz, my nawet
kłócić się ze sobą nie potrafimy. Po tym, co sobie wyjawiliśmy.
Tu powinna odbywać się awantura stulecia, tymczasem siedzimy
przytuleni do siebie, jakby nic się nie stało. To ostatecznie
dowodzi, że naszego uczucia od dawna już nie ma. Nie ma w nas, ani
zazdrości, ani złości. Clara może głupio to zabrzmi, ale od
dłuższego już czasu, jesteś dla mnie jak siostra - zaczynam się
po prostu śmiać, słysząc te słowa.
- Więc obiecasz mi, że
nadal będziesz obecny w moim życiu? Potrzebuję cię i nie
chcę stracić. Nikt nie rozumie mnie, tak jak ty - patrzę na niego
z wyczekiwaniem.
- Nie stracisz mnie. Pamiętaj, że zawsze
możesz się do mnie zwrócić z każdym problemem. Albo gdy będziesz
potrzebowała, chociażby pogadać. Przeżyliśmy ze sobą wspaniałe
lata, których nigdy nie zapomnę i na zawsze już będziesz kimś
wyjątkowym w moim życiu - zapewnia.
- Ja też nigdy ich nie
zapomnę. Mam też nadzieję, że będziecie ze sobą szczęśliwi z
Caroline. Pasujecie do siebie zdecydowanie lepiej niż my - naprawdę
chciałam, żeby im się udało. Mieli na to duże szanse. W
przeciwieństwie do mnie, ale tym martwić będę się później.
-
Zatrzymam się przez jakiś czas u rodziców. Kiedy emocje trochę
opadną i ochłoniemy, będziemy musieli rozwiązać kilka wspólnych spraw - Karl
podchodzi do szafy i zaczyna pakować swoje rzeczy.
- Nie musisz
tego robić. To ja mogę się wyprowadzić - proponuję.
-
Nigdzie się stąd nie ruszasz. Musisz teraz dbać o siebie i przede
wszystkim dużo odpoczywać. Jesteś w końcu w ciąży. Niech tylko
Markus, spróbuje się odpowiednio tobą nie zająć. Wtedy mnie
popamięta - wspomnienie o nim, pogarsza mój i tak fatalny nastrój.
Byłam pewna, że źle przyjmie wiadomość o naszym dziecku.
-
Mogę cię prosić, abyś nie przekreślał do końca waszej
przyjaźni? Wiem, że to trudne dla ciebie. Ale skoro starasz się
wybaczyć mnie, to może za jakiś czas uda ci się i jemu? - nie
chciałam, aby przeze mnie ich relacje stały się nie do
naprawienia.
- Nie mogę ci tego obiecać. Ale postaram się.
Muszę z nim najpierw, bardzo poważnie porozmawiać. Od tego będzie
wiele zależeć. Wciąż nie mogę uwierzyć w waszą dwójkę razem.
W ogóle nie mogę w to wszystko uwierzyć, co się wydarzyło. Mam
wrażenie, że śnię i za chwilę się obudzę - chwilami sama
miałam takie wrażenie.
Stres związany z
przeżyciami tego dnia, całkowicie mnie pokonał i wykończył.
Ulegając naleganiom Karla, położyłam się do łóżka i starałam
się uspokoić, co wcale nie było łatwe. Gdybym wiedziała, że
nasza rozmowa potoczy się właśnie w taki sposób. Już dawno, bym
ją przeprowadziła. Uniknęłabym wtedy wiele stresu. Wiedziałam,
że to wszystko, co się ostatnio działo, źle wpływa na dziecko.
Ale nie mogłam już, nic na to poradzić.
-
Będę się zbierał. Dzwoniłem do Caroline, powinna za chwilę tu
być. Musicie ze sobą porozmawiać. Macie sobie obie, chyba wiele do
powiedzenia. Poza tym, lepiej żebyś nie była teraz sama. Do
zobaczenia, Clara - nachyla się nade mną i składa delikatny
pocałunek na policzku. W jego spojrzeniu dostrzegam cień smutku i
nostalgii. Ten krótki moment, to było ostatnie pożegnanie z
naszym związkiem. Od tego momentu, zaczęliśmy budować naszą nową
relację. Opierającą się wyłącznie na przyjaźni.
- Do
zobaczenia - odpowiadam mu na pożegnanie. Po chwili słysząc odgłos
zamykanych drzwi. Oznaczający również, zamknięcie pewnego etapu w
moim życiu. Bałam się tego nowego, który nadchodził. Gdyż wcale
nie zapowiadał się kolorowo. Nie miałam pojęcia, jak przekażę
Markusowi tą szokującą dla niego wiadomość o moim aktualnym
stanie.
__________________
Trochę tajemnic i zagadek, zostało rozwiązane.
Tylko, co będzie dalej...?
Ostrzegam jednak, że to wcale nie koniec dramatu. On dopiero niedługo nadejdzie... ;)
Dlaczego Karl musi być taki idealny 😭😢 no przecież on nawet nie umiał porządnie się zezloscic, kiedy dowiedział się prawdy. W dodatku twierdził, że to on popełnił gorszy błąd...Serio? 😐 on tylko się zakochał, nie doszlo do niczego gorszego oprócz pocałunku (spodziewałam się gorącego romansu, ale Karl to jednak porządny chłopak). Clara go zdradziła XD to są dwie różne sytuacje. Muszę przyznać, że podobała mi się ich rozmowa. Mieli ciężkie tematy do poruszenia, A mimo tego rozmawiali że sb jak dorośli ludzie z klasą. Szacun 👊
OdpowiedzUsuńA wiec Clara jest w ciąży. Zapewne wiele rzeczy od teraz się zmieni. Szkoda tylko, że nie ufa do końca Markusowi i myśli, że chłopak ja zostawi gdy dowie się o dziecku. Już wymyśliła sobie jak to sama je wychowa, a to przecież nie koniecznie musi tak być. Kurczę no narobilo się jej teraz problemów, a przecież nie powinna się stresować.
Markus był słodki podczas ich wykaz. Zachowywał się jak chłopak z prawdziwego zdarzenia. Wyznał swoje prawdziwe uczucia, które jak się okazało pojawiły się dużo, dużo wcześniej.
Co będzie dalej? Hmm myślę, że zgotujesz nam jeszcze nie jeden moment, w którym wstrzymam oddech 😉 życzę weny i pozdrawiam nie koniecznie ciepło bo na zewnątrz już jest wystarczająco hahaha
N
Ich wyjazdu*
UsuńNajpierw może ich wyjazd. Taki cudowny, wymarzony- po prostu sielanka. I wyznanie uczuć przez Markusa.On jest kochany( tak wiem powtarzam to w każdym rozdziale ;))
OdpowiedzUsuńI jednak ciąża, Clara musiała być załamana. Mam nadzieję ,że Markus okaże się odpowiedzialny i stanie na wysokości zadania. Nie zostawi jej samej teraz kiedy ona najbardziej go potrzebuje. Karl , no cóż ja mogę o nim powiedzieć. Chyba tylko to co Natola powyżej. On jest tak idealny ,że aż boli. Pocałunek? Jeden jedyny? A my go tu wszystkie podejrzewałyśmy o najgorsze :D A chłopak "tylko" zakochał w innej i nie wiedział jak to wyznać Clarze. Jejku ile wcześniejsza szczera rozmowa zaoszczędziłaby wszystkim stresów.Ich rozmowa idealna , bez zbędnych kłótni i złości. Tak zwyczajnie wszystko sobie wyjaśnili.Jestem ciekawa jak potoczy się ponowne spotkanie Karla i Markusa. Jak teraz między nimi będzie. Mam nadzieję ,że Karl szybko wybaczy przyjacielowi.
I co Ty nam tu piszesz?Jakie kolejne dramaty? A już jest tak pięknie.Mam nadzieję ,że Markus nam nic nie nawywija. Pozdrawiam i czekam na następny :)
Teraz mi głupio, że ostatnio tak źle mówiłam o Karlu. Okazał się być naprawdę kochany i zachował się bardzo dobrze. A do tego wcale nie miał jakiegoś burzliwego romansu - jeden pocałunek to nic aż tak wielkiego. Zapunktował u mnie tym, że pomimo ich rozstania zaproponował jej pomoc i powiedział, że zawsze może na niego liczyć. Zaimponowałeś mi, Karl.
OdpowiedzUsuńMiałam rację! Od samego początku podejrzewałam Karla i Caroline. Jak się okazało - miałam rację. Jej!
A teraz od początku...
Wyjazd był niezwykle romantyczny. Nie potrzeba nic wielkiego. Drogie hotele, restauracje, wizyty w spa nie są potrzebne. Taki mały, skromny domek, spacery, śniadanie do łóżka... Tyle wystarczy do pełni szczęścia. Po prostu bajkowo😊
No i jednak ciąża. Tak jak przewidywałam (Czyli znowu miałam rację!) Clara się załamała i to dobrze, że znalazł ją akurat (były już) narzeczony. Odpowiednio się nią zaopiekował i mam nadzieję, że dziewczyna poradzi sobie z takim wyzwaniem.
Może jestem złym człowiekiem, ale gdyby tak poroniła... Chociaż jak na to popatrzeć, to ostatnio Clara przeżywa dużo strwsu, więc... Nie zapewnia najlepszych warunków dziecku rozwijającym się w niej.
Czeka nas niedługo jeszcze rozmowa Karla i Markusa. Nie mam pojęcia jak się potoczy, dlatego spokojnie zaczekam, aż dojdzie to skutku.
Dramat dopiero się zacznie? O, niee... A już jest tak dobrze. Orswds wyszła na jaw, wyjaśnili sobie wszystko, pozostają w dobrych stosunkach. Brakuje jeszcze tylko Markusa. Boję się jego reakcji na ciążę i obawiam się ich dalszej przyszłości.
Nie mogę się doczekać, aż dowiem się jak to rozegrasz. Przesyłam wenę i czekam na następny rozdział! ;*
Jestem! Dotarłam! Mam małe zaległości (ugh te życiowe obowiązki) ale ... ile tu się podziało w ciągu dwóch rozdziałów! Aż nie wiem od czego zacząć :D
OdpowiedzUsuńOk ... może o najważniejszej rzeczy czyli ciąży. No nie powiem, ale byłam zaskoczona. Jakoś w ogóle nie brałam tego pod uwagę :) I cóż, rozumiem obawy Clary, ale najpierw powinna porozmawiać z Markusem. Bo ok, teoretycznie nie chce mieć w tym momencie dzieci, ale doskonale wie skąd się biorą, więc sam podejmował ryzyko :P Po za tym, on to powiedział nie wiedząc że jego własne już zaczyna się rozwijać ... na prawdę trudno mi uwierzyć, aby nie mógł go/ją pokochać. Może z początku będzie przerażony, ale jestem pewna że ich nie zostawi ... Markus nie zawiedź mnie!
Rozstanie Clary i Karla ... kurcze, rzeczywiście ten gościu jest idealny haha xD To była bardzo smutna scena, ale ... taka piękna! Na prawdę. Bardzo dojrzała rozmowa o swoich uczuciach. Szkoda że jedna na milion ...
Mimo wszystkich "dowodów" ja nadal nie byłam pewna romansu Karla z Caroline. COŚ mi nie pasowało i w 80% miałam rację. Podziwiam ich że wytrzymali tą całą sytuację! Obydwoje wydawali mi się zbyt dobrzy na takie rzeczy ... zasługują na szczęście i na to, aby być razem. Dobrze że Clara powiedziała że nie ma nic przeciwko ich związkowi. Na prawdę plus dla niej, bo nie każda czułaby się komfortowo w takiej sytuacji, mimo że zachowała się gorzej.
W tym wszystkim najbardziej ciekawi mnie rozmowa Karla i Markusa. Czy to koniec ich przyjaźni?
W ogóle to naszła mnie taka nostalgia ... jaki ten świat byłby lepszy gdyby związki gdzie kończy się miłość miały taki "dobry" koniec. Bez kłótni, awantur, nie daj Boże gorszych rzeczy ... po prostu poważna rozmowa dwóch dorosłych ludzi. Szkoda że jest to raczej nierealne.
Czekam z niecierpliwością na rozmowę Clary i Markusa :)
<3
Jeju, ten rozdział jest przecudowny, naprawdę. Jest uroczy, piękny i taki dobry, pozytywny. Naprawdę przez chwilę bałam się, że będzie gorzej, że Karl się wścieknie. Ale on tego nie zrobił, bo jest idealny, wspaniały i ogólnie znów go uwielbiam. Zresztą, co ja mówię, zawsze go lubiłam! I nie miał romansu z Caroline, co jeszcze bardziej mnie cieszy. W końcu nie muszę mu odbierać tytułu mojego ulubionego bohatera.
OdpowiedzUsuńCo do Clary, to powiem szczerze, że do samego końca wahałam się, czy na pewno jest w ciąży. W końcu to mogła być tylko zmyłka. Ale naprawdę spodziewa się dziecka. To będzie dla niej bardzo trudne, jednak musi pamiętać, że nie jest sama. Ma Karla, siostrę, może nawet Andreasa którzy w razie czego zawsze pomogą. No i nigdy nie wiadomo, czy Markus też się nie dołączy. W końcu jest ojcem, a coś czuję, może zareagować na tę wiadomość całkiem pozytywnie. Oczywiście pod warunkiem, że nie ubzdura sobie, że ojcem jest Karl. Wtedy wyjdzie na skończonego idiotę i głupka.
Rozmowa Clary i Karla była wspaniała. Dobrze, że wszystko sobie spokojnie wyjaśnili. Teraz mogą na nowo układać sobie życie, jednocześnie cały czas się przyjaźniąc. To bardzo ważne, bo zaufany przyjaciel to prawdziwy skarb.
Już nie mogę się doczekać rozmowy Clary z Markusem.To będzie bardzo, ale to bardzo ciekawe.
Ode mnie to tyle.
Pozdrawiam
Violin