Przeglądam
się w lustrze. Oceniając końcowy, całkiem dobrze wyglądający
efekt. Dzisiejszej pracy nad moim wyglądem. Przy okazji, spoglądam
na zegarek. Orientując się, że Alexander spóźnia się już
półgodziny. Zaczynałam się powoli niecierpliwić. Chciałam
pojawić się u Karla punktualnie, aby nie wywoływać niepotrzebnego
zamieszania i nie wyjść na osobę, która nie szanuje pracy innych.
Doskonale wiedziałam, że Caroline pół dnia spędziła w kuchni.
Starając się, przygotować wybrane przez siebie dania, najlepiej
jak tylko potrafiła. Chciała, aby wszystko było idealnie, a
wieczór okazał się dla każdego, miło spędzonym czasem. To był
jej pierwszy dzień mieszkania z Karlem. Po dłuższym zastanowieniu,
zgodziła się w końcu, spędzić ostatnie dwa tygodnie przed
powrotem na studia u niego. Chcieli ze sobą trochę pobyć, wiedząc
że w najbliższym czasie, czekała ich dłuższa
rozłąka.
Niestety mój chłopak, miał chyba
inne zamiary i nie przejmował się, tak błahą dla niego rzeczą,
jak punktualność. Wiedziałam, że z wielką niechęcią,
zaakceptował pomysł towarzyszenia mi, podczas tej kolacji.
Podejrzewałam, że gdyby nie moja obietnica rozmowy z Karlem na
temat sprzedaży mieszkania. Za nic, nie zgodziłby się na spędzenie
tego wieczoru w takim gronie. Dodatkowo starając się, mnie także
odwieść od tego.
Wiązałam
swoją przyszłość z człowiekiem, który miał więcej wad niż
zalet. Często dziwiłam się samej sobie, że bez problemu je
akceptowałam. Godziłam się na wszystko, aby go tylko zadowolić.
Przymykałam oko na jego niektóre zachowania, czy słowa. Nie
potrafiłam się mu sprzeciwić. W przeszłości, nigdy bym sobie na
coś takiego nie pozwoliła, ale obecnie byłam gotowa zrobić
wszystko, aby zatrzymać go przy sobie. Rozpaczliwie potrzebowałam
obok siebie drugiej osoby, zwyczajnie bojąc się samotności. Byłam
pewna, że Alex prędzej czy później, zmusi mnie do wyboru. Albo
on, albo moi bliscy. Nie wiedziałam tylko, co zrobię gdy
ostatecznie będę musiała wybrać.
Ostatni
raz, poprawiam swoje rozpuszczone włosy. Układające się w
delikatne fale. Do kompletu na twarzy, miałam niezbyt przesadny
makijaż, a granatowa sukienka przed kolano. Idealnie się z nim
uzupełniała. Znowu wyglądałam, jak dawna ja. Niespodziewanie
uśmiecham się sama do siebie na ten widok. W ostatnim czasie, nie
często można mnie było zobaczyć w takim wydaniu.
Będzie
to zapewne, miła odmiana dla mojej siostry. Która miała liczne
zastrzeżenia, co do mojego nowego wyglądu. Narzekała na zbyt
wyzywające stroje. W jej ocenie odsłaniające, zdecydowanie za
dużo. Może miała w tym trochę racji, czasami sama się sobie
dziwiłam, że w ogóle odważyłam się włożyć coś takiego na
siebie. Były to jednak, krótkie przebłyski.
Za
słabe na przekonanie mnie do zmiany zachowania. W dodatku moim nowym znajomym,
zupełnie nie przeszkadzały takie ubrania, a nawet zdarzało się,
że je chwalili.
Tym razem, chciałam po prostu
zrobić dobre wrażenie, aby łatwiej było mi przekonać Karla do
mojego, a właściwie Alexa pomysłu. Miałam nadzieję, że nie
będzie mi robił żadnych problemów i przystanie na wszystko, bez
większych protestów. W końcu Karl, zawsze starał się być bez
konfliktowy, a ja wciąż posiadałam wiedzę, jak można go podejść
i zamierzałam to dzisiaj wykorzystać. Byłam zdecydowana na wspólne
zamieszkanie w domu mojego chłopaka i zaczęcie z nim wspólnego
życia. Bez względu na to, co będę musiała za to poświęcić.
Słysząc dzwonek do drzwi, otwieram je w
pośpiechu. Z szerokim uśmiechem na ustach.
Witam
się z Alexem namiętnym pocałunkiem, starając się włożyć w
niego dużo więcej zaangażowania niż zazwyczaj. Nie osiągam
jednak, zamierzonego celu. Jego usta, nie współgrały z moimi.
Jakby do siebie nie pasowały, Nie było w tym żadnego uczucia, dlatego zaprzestaje tej wymianie
czułości. Nie widząc w tym dalszego sensu. Następnie zapraszam go
na chwilę do środka.
Zbierając
w pośpiechu do torebki, potrzebne mi rzeczy.
-
Clara, jak ty się dzisiaj ubrałaś? Idziemy na kolację, czy
pogrzeb? Ta sukienka wygląda, jak wyjęta z szafy mojej babci. Mając
ją na sobie, tracisz wszystkie swoje atuty. Stając się przeciętną,
niczym nie wyróżniającą z tłumu - staram się, nie dać po sobie
poznać, że zabolały mnie jego słowa. Przecież w większości,
właśnie takie rzeczy, wisiały w mojej szafie. Ale nigdy wcześniej,
nikt nie zarzucił mi, że źle w nich wyglądam. Coraz częściej
dostrzegałam, że Alex kompletnie mnie nie zna i posiada mylne
wyobrażenie o mojej osobie. Zaczynałam się obawiać momentu, kiedy
pozna mnie naprawdę. Stanę się pewnie dla niego wtedy nudna i
nieatrakcyjna.
- Ten strój, wcale nie jest taki zły.
Zaufaj mi. Zresztą, nie mam teraz czasu na przebranie. Masz te
kwiaty i wino, o zakup których prosiłam? - pytam, nie dostrzegając
u niego wymienionych przedmiotów.
- Oczywiście, że nie mam.
Za co niby, miałem je kupić? Skoro nie dałaś mi na nie żadnych
pieniędzy. Wiesz, że mi się nie przelewa. Dlatego wybacz, ale nie
będę jeszcze robił prezentów dla osób, które są mi obce i w
dodatku, nie jest mi z nimi po drodze - irytują mnie usłyszane
słowa. W końcu kultura wymagała, odpowiedniego zachowania. Nie
ważne, czy lubił dane osoby, czy nie. Staram się jednak,
powstrzymać od nieprzyjemnego komentarza, aby się z nim nie
pokłócić.
- Dobrze, rozumiem. W takim razie, kupimy je po
drodze. Ja zapłacę za te drobne upominki, w końcu to moi bliscy.
Chodźmy, bo już jesteśmy właściwie spóźnieni - po raz kolejny
mu ustępuję. Zamykając drzwi, czułam że czeka mnie trudny
wieczór. Alex niczego mi nie ułatwiał, ani nie wspierał. Choćby
w najmniejszym stopniu. Był wyraźnie obrażony, że w ogóle musi
się pofatygować do mieszkania Karla. Zaczynałam nawet żałować,
że nie zdecydowałam się sama wybrać na tę kolację. Byłam
pewna, że żadna ze stron, nigdy nie zaakceptuje tej drugiej.
Spędzimy przez to, cały wieczór w napięciu.
Docieramy
na miejsce z kilkunastominutowym opóźnieniem. Nowa okolica, w
której zamieszkał Karl. Bardzo mi się podobała. Było tu cicho i
spokojnie. W dodatku przyjemnie dla oka.
Pukam niepewnie do
drzwi, prowadzących do mieszkania. Ściskając mocniej dłoń Alexa.
Z każdą sekundą, zaczynałam odczuwać narastające zdenerwowanie.
W końcu miałam świadomość, że w środku, znajdował się już
zapewne Markus i jego nowa dziewczyna. Nie miałam pojęcia, jak
zareaguję na ich widok. Bałam się, że nie utrzymam nerwów na
wodzy i zrobię coś głupiego. Z żalu, że ktoś inny zajął moje
miejsce. Przez zbyt pochopną decyzję, jaką podjęłam przed
kilkoma miesiącami.
Po chwili, drzwi
się otwierają. Dostrzegam stojącego w nich Karla, który obdarza
mnie delikatnym uśmiechem. Jak zawsze, nie miał do mnie o nic
pretensji i nie robił wyrzutów, że praktycznie zerwałam z nim
kontakt. Miał do mnie nieskończone pokłady cierpliwości.
-
Nareszcie jesteście. Miło was widzieć. Zapraszam - Alexander
niechętnie ściska w geście przywitania, wyciągnięta w jego
kierunku dłoń Karla . Za to ja, nie mam takich oporów, jak on. Po
chwili, mocno się przytulając do swojego byłego narzeczonego.
-
Stęskniłam się za tobą. Cieszę się, że nareszcie spędzimy ze
sobą trochę czasu - szepczę cicho, aby tylko on mnie usłyszał.
Dostrzegając, jak Alex przypatruje się nam z niezadowoleniem.
-
Ja też się cieszę. Ostatnio nie było do tego w ogóle okazji. Mam
nadzieję, że to się od teraz zmieni. Postaraj się tylko zachować
spokój, Markus już jest - Karl dyskretnie mnie uprzedza. Jak zawsze
się o mnie troszcząc.
- Clara, jesteś w
końcu. Myślałam, że już się nie zjawisz. Ślicznie dziś
wyglądasz, w końcu jak prawdziwa ty - dołącza do nas Caroline.
Przytulając mnie na powitanie i chwaląc mój wygląd. Za to Alexa,
kompletnie ignoruje. Jakby był zwykłym powietrzem.
-
Przepraszamy za spóźnienie, ale trochę zajęły nam poszukiwania
twoich ulubionych kwiatów - spoglądam znacząco na swojego
towarzysza, który dopiero wtedy bez żadnego słowa, podaje jej
bukiet. A Karlowi wręcza wino. Od razu dało się wyczuć, że
między nimi panuje napięta atmosfera. Skryta pod fasadą sztucznej
uprzejmości.
- Chodźcie do salonu, przywitacie się z resztą
- w głąb mieszkania, zaprasza nas jego właściciel. Kierujemy się
za nim, a ja wstrzymuję oddech, gdy przekraczam próg ładnie i
gustownie urządzonego salonu. Nadszedł czas na zmierzenie się z
przeszłością.
Niemal od razu, dostrzegam
Markusa. Stojącego przy oknie z wyraźnie zaciętą miną. Domyślam
się, że wcale nie jest zadowolony z mojej obecności w tym miejscu.
Patrzy z jawną niechęcią na Alexa, mierząc go przenikliwym
spojrzeniem. Byłam pewna, że Caroline i Karl zdążyli podzielić
się z nim, swoją negatywą opinią na temat mojego chłopaka. Z
góry uprzedzając go do niego.
Kiedy nasze
spojrzenia się spotykają. Przez jeden, krótki moment, dostrzegam w
jego oczach tęsknotę i smutek. Oraz dobrze znajomy mi błysk, który
był przeznaczony wyłącznie dla mnie. Znika on jednak, tak szybko,
jak się pojawił. Ustępując czystej złości. Widocznie wróciliśmy
do dawnej nienawiści, która towarzyszyła nam, zanim rozpoczęliśmy
szaleńczy romans.
Gdy
chcę już do niego podejść i się przywitać. Wykorzystując to,
jako pretekst. Aby choć na chwilę, znaleźć się blisko niego.
Uprzedza mnie niska szatynka o świetnym wyglądzie, wtulając się
ufnie w jego ramiona. Dopiero wtedy, w ogóle dostrzegam jej
obecność. Niemal od razu, zalewa mnie fala zazdrości i poczucia,
że ona posiada coś, co powinno należeć do mnie. Sytuacji nie
poprawia jej szczery uśmiech, który posyła w moim kierunku.
-
Pewnie to ty, jesteś Clara. Dużo o tobie słyszałam. Jestem
Claudia, miło mi cię poznać - podchodzi do mnie, przyjaźnie
nastawiona do mojej osoby. Uśmiecham się sztucznie w jej kierunku,
nie chcąc sprawić jej przykrości. Byłam ciekawa, ile naprawdę
wiedziała. Czy była świadoma, tego co łączyło mnie z jej
obecnym chłopakiem.
Po uprzejmym powitaniu.
Przedstawiam jej Alexandra, spoglądając ukradkiem na Markusa. Który
wygląda na zupełnie niezainteresowanego, ani mną, ani moim nowym
partnerem. Był pogrążony w cichej rozmowie z Karlem i nie zwracał
na mnie, nawet najmniejszej uwagi. Robi mi się przykro, gdy dochodzi
do mnie świadomość, że przestało mu na mnie do reszty zależeć
i ułożył sobie życie bez mojego udziału. Jego już nie
interesowała, ani moja teraźniejszość, ani przyszłość. Nie
mogłam się zresztą temu dziwić, sama go w końcu do tego
zmusiłam. Kilkukrotnie odrzucając, gdy starał się wszystko
naprawić.
- Zapraszam do stołu. Wszystko już stygnie -
Caroline widząc, że źle znoszę obecną sytuację. Stara się,
zrobić coś, co powstrzyma moje widoczne cierpienie.
Kolacja
upływa mi w fatalnym nastroju. Prawie w ogóle się nie odzywam.
Przysłuchując wyłącznie rozmowom innych. Widzę, jak Claudia
złapała świetny kontakt z Caroline. Jak Karl zaczyna, stopniowo
dochodzić do porozumienia z Markusem. Rozmawiają ze sobą swobodnie
bez towarzyszącej im niechęci. Wszystko było, jak dawniej. Oprócz
moich relacji z nimi.
Zupełnie nie pasowaliśmy z Alexem do
tego towarzystwa. Wpatruję się więc w swój talerz z niechęcią,
marząc aby ten wieczór się skończył. Odpływam daleko stąd
myślami. Do chwil, kiedy miałam tysiące wspólnych tematów z
większością siedzących przy stole osób. Co się więc z nami
stało? Dlaczego wszystko zniszczyłam? Oddalając się od nich i
odrzucając jakąkolwiek chęć pomocy?
Podnosząc
swój wzrok z nad blatu stołu, niemal od razu natrafiam na
spojrzenie Markusa, siedzącego na przeciw mnie, który musiał mi
się bacznie przypatrywać od dłuższego już czasu. Byłam pewna,
że domyślił się, jak źle się tutaj czuję. Nie mogłam
wytrzymać jego potępiającego mnie wzroku. Zapewne uważał, że to
wyłącznie na moje życzenie, straciłam dobry kontakt z Caroline i
Karlem. Jeśli tak myślał, miał cholerną rację. Ale ja nie
potrafiłam już nic w tej kwestii zmienić. Nie kontrolując swojego
zachowania, wstaję w pośpiechu od stołu, wzbudzając tym samym
zainteresowanie innych.
- Przepraszam na chwilę.
Zrobiło mi się strasznie duszno, wyjdę na balkon – tłumaczę
się nieskładnie. Musiałam, jak najszybciej stąd wyjść. Nie
zniosłabym dłużej tego napięcia.
- Pójść z tobą? -
słyszę zmartwiony głos Caroline. Ona w przeciwieństwie do Alexa,
przejęła się mną. On za to, siedział na krześle zupełnie
niewzruszony. Zupełnie się mną nie interesując. Odpowiadał na
pytanie Claudii o jego pracę. Widać było, że dziewczyna bardzo
się starała, aby wciągnąć go jakoś do wspólnej rozmowy. Co
wcale nie było najłatwiejszym zadaniem.
- Nie trzeba, poradzę
sobie. Karl, mogłabym z tobą porozmawiać później na osobności?
- przed wyjściem z jadalni, zadaję mu pytanie. Wzbudzając u niego
duże zdezorientowanie. Nie miał pojęcia, o co może mi chodzić.
-
Jasne, w takim razie za chwilę do ciebie przyjdę. Tylko to dokończę
- wskazuje na swój talerz. Kiwam głową na zgodę i opuszczam
pomieszczenie. Oddycham z ulgą, gdy tylko znikam z zasięgu ich
wzroku.
Wychodzę na balkon, ściskając w dłoni
paczkę papierosów, którą wzięłam po drodze ze swojej torebki.
Spoglądam na nocne niebo, przykryte warstwą ciemnych chmur. Znowu
czułam się nieszczęśliwa i miałam ochotę płakać. Ponowny
widok Markusa, zniszczył wszystko, co osiągnęłam w ostatnich
tygodniach. Moja uśpiona miłość do niego, dawała o sobie znać
ze zdwojoną siłą. Oddałabym wszystko, żeby móc cofnąć czas do
tamtej rozmowy, odbytej na szpitalnym korytarzu. Kiedy to
definitywnie zamknęłam drzwi do naszej wspólnej przyszłości.
Gdybym mogła, jeszcze raz zdecydować. Podjęłabym wtedy inną
decyzję. Ale było za późno. Musiałam więc ponieść
konsekwencje swoich wyborów.
- Przeziębisz
się. Jest chłodno - Karl przynosi mi ciepły koc, którym okrywa
moje ramiona.
- Dziękuję, cały czas zapominam, że mamy już
jesień - posyłam w jego stronę uśmiech wdzięczności.
Przypatruję się mu przez dłuższą chwilę, dostrzegając że jest
szczęśliwy. Związek z Caroline wyraźnie mu służył.
- O
czym chciałaś ze mną porozmawiać? Coś się stało? - pyta.
Słyszę w jego głosie duże zmartwienie.
- Wszystko jest w
porządku. Po prostu doszliśmy z Alexem ostatnio do wniosku, że
chcemy ze sobą zamieszkać. W związku z tym, chciałabym sprzedać
mieszkanie, w którym obecnie mieszkam. Wiem, że kupiliśmy je razem
i jesteś współwłaścicielem, dlatego przyszłam poprosić cię o
zgodę. Oczywiście po sprzedaży, oddam ci należną się tobie
część - przechodzę od razu do rzeczy, chcąc mieć to jak
najszybciej za sobą. Za chwilę zamierzałam opuścić to miejsce i
wraz z Alexem udać się gdziekolwiek. Byle, daleko stąd. Marzyłam
o napiciu się paru kieliszków wina, albo czegoś mocniejszego.
Dzisiejsze spotkanie z niektórymi osobami, wyprowadziło mnie z
równowagi.
- Co takiego? Clara, przecież to absurdalny pomysł.
Możecie ze sobą zamieszkać, ale po co od razu chcesz sprzedawać
mieszkanie? Gdzie wrócisz, gdy coś wam nie wyjdzie? - Karl jest
bardzo sceptycznie, nastawiony do tego pomysłu. Mogłam się tego po
nim spodziewać.
- Dlaczego zakładasz najgorsze? Może właśnie
się nam uda. Poza tym, za pieniądze ze sprzedaży. Moglibyśmy
zrobić remont w jego domu. Bo od dawna go już wymaga - tłumaczę,
mając nadzieję że mnie zrozumie i jednak się zgodzi. Musiałam go
jakoś przekonać.
- Ty masz sponsorować mu remont? Przecież
to przechodzi wszelkie granice. Jak chce go zrobić, to niech pożyczy
od kogoś pieniądze, albo weźmie kredyt. Błagam cię, przejrzyj w
końcu na oczy. On cię najzwyczajniej w świecie wykorzystuje.
Zasługujesz na kogoś dużo lepszego. Dla kogo nie będziesz,
chodzącym bankomatem. Alex sprowadza cię wyłącznie na dno - czuję
się, jakbym słyszała słowa Caroline. Nic dziwnego, Karl znajdował
się w końcu pod jej wpływem. Miałam tego dość.
- Czyli się
nie zgodzisz? - byłam przekonana, jaką usłyszę odpowiedź. Widząc
jego niezadowoloną minę.
- Oczywiście, że nie. Na szczęście,
mogę cię powstrzymać przed tym szaleństwem. Nie sprzedasz tego
mieszkania, bo za nic nie wyrażę na to zgody. Uwierz mi, że robię
to dla twojego dobra i jeszcze kiedyś mi podziękujesz - usłyszane
słowa wywołują u mnie wściekłość.
- Świetnie. Dziękuję
ci bardzo. Nawet na ciebie, nie mogę już liczyć. Nikomu z was, nie
zależy na moim szczęściu. Ubzduraliście sobie, że Alex mnie wykorzystuje i nic do was nie dociera. Wspaniali z was przyjaciele.
Nie potrzebuję takich. Poradzę sobie sama, bez waszej pomocy.
Bardzo się na tobie zawiodłam, myślałam że chociaż ty mnie
zrozumiesz - przelewam całą swoją frustrację z dzisiejszego
wieczoru na niego. Robiąc niesprawiedliwe wyrzuty.
- Clara,
uspokój się. Wiesz, że zawsze chcę dla ciebie, jak najlepiej.
Nigdy nie stawał bym na drodze twojemu szczęściu. Ale ono nie
istnieje. Alexander ci go nie zapewni, bo jesteś dla niego wyłącznie
zabawką - Karl się nie poddaje i nadal próbuje, wpłynąć na moje
postrzeganie rzeczywistości.
- Mylisz się. On po prostu ma
trudny charakter i masę problemów na głowie, dlatego to tak
wygląda dla postronnych osób. Ale gdy tylko zamieszkamy razem, to
się zmieni - nie wiem, komu próbuję wmówić to bardziej. Karlowi,
czy sobie. Łudziłam się naiwnie, że mogę być szczęśliwa z
Alexandrem.
- Sama nie wierzysz w to, co mówisz. Naprawdę
jesteś taka naiwna? Co się z tobą stało? - patrzy na mnie z jawną
dezaprobatą.
- Nic się nie stało. Poza tym, że o mało nie
zginęłam i straciłam dziecko, które zdążyłam bezgranicznie
pokochać. Czy nikt nie widzi, że wszystko straciłam? Nic mi nie
zostało. Dlatego będę żyła, jak chcę. Czy to się komuś
podoba, czy nie - oczy zaczynają mi się szklić. Nie mogłam się
tutaj rozpłakać. Obiecałam sobie, że będę silna i pogodzę się
z przeszłością.
- Niektóre rzeczy, można jeszcze naprawić.
Możesz jeszcze odzyskać, coś na czym wciąż ci zależy. Musisz
tylko chcieć. Spotkała cię tragedia, ale nie jest to powód, aby
zgotować sobie tak okrutny los, jak ty próbujesz. Proszę cię,
przemyśl to - kręcę przecząco głową.
- Nie, Karl. Ja już
postanowiłam i nic nie będę zmieniać. Przepraszam, ale chcę
zostać sama - chłopak waha się przez chwilę, ale spełnia moją
prośbę. Godząc się z tym, że nie wpłynie na zmianę mojego
zachowania.
Ocierając kilka łez, których nie
mogłam powstrzymać. Zastanawiam się nad słowami Karla. Być może
bym spróbowała, skorzystać z jego rady. Gdyby tylko Markus, nadal
nie pozostawał w związku. Teraz był z Claudią. Z wspaniałą
osobą, przy której najwyraźniej był szczęśliwy. Dla mnie nie
było już miejsca w jego życiu.
Przypominam sobie o trzymanej w dłoni
paczce papierosów. W pośpiechu wyciągam z niej jednego. Musiałam
się uspokoić, a papierosy zawsze mi w tym pomagały.
Nieoczekiwanie,
ktoś pojawia się przy mnie i po prostu zabiera mi go z ręki.
Wyrzucając przed siebie.
- Mówiłem ci już
kiedyś, że palenie nie rozwiąże twoich problemów - zamieram,
słysząc doskonale znany mi głos. Odwracam się w kierunku Markusa,
orientując że jest poważnie zdenerwowany.
- To przypomnij
sobie moją odpowiedź, albo ja to zrobię. Moich problemów, nic
nie jest w stanie rozwiązać - odpowiadam cicho, opierając się o
barierkę.
- Poza samą sobą. Tylko ty, możesz je rozwiązać
- mówiąc te słowa, coraz bardziej zbliża się do mnie. Nie miałam
pojęcia, co on wyprawiał.
- Daruj sobie te umoralniające
pogawędki. Wystarczająco dużo ich codziennie wysłuchuję -
odpowiadam nieprzyjemnie.
- Dziwisz się? Spójrz tylko na to,
jak się zachowujesz. Jak traktujesz Caroline i Karla. Wiesz, jak oni
się o ciebie martwią? On przed chwilą, wyglądał na załamanego
po rozmowie z tobą. Za to twoja siostra, nie wie już, co ma robić.
Nie może patrzeć, jak niszczysz sobie życie. Co oni ci zrobili, że
tak ich odrzucasz? Co zrobił ci Andreas, który dopytuje o ciebie
Karla przed każdymi zawodami? Będąc coraz mocniej zmartwionym,
twoim postępowaniem.
Mnie możesz nienawidzić, mieć żal. Ale
oni, nie są niczemu winni. Zawsze cię wspierali i byli przy tobie,
gdy tylko tego potrzebowałaś. A ty odsunęłaś ich od siebie i
związałaś się z człowiekiem, który okropnie cię traktuje i nie
ma do ciebie, ani grama szacunku - wstrzymuję oddech, gdy znajduje
się w bardzo bliskiej odległości ode mnie. Praktycznie się ze
sobą stykamy. Wiedziałam, że miał rację. Nie miałam prawa ich
tak traktować. Ale za nic, nie przyznam mu się do tego.
- Nie moja
wina, że nie potrafią zaakceptować Alexandra. Robią wszystko, aby
mnie do niego zniechęcić. Nie rozumiejąc, że chcę z nim być i
planuję wspólne życie - Markus kwituje moją odpowiedź, kpiącym
uśmiechem.
- Gratuluję pomysłu na życie. Ten idiota odebrał
ci rozum. Zobacz, kim się przez niego stałaś. Jakim cudem w ogóle
zwróciłaś na niego uwagę. Przecież to przebiegły drań, który
cię skrzywdzi. Gdzie jest ta Clara, którą pokochałem? Ona nie
dałaby się, tak oszukiwać - zbliża swoją twarz, jeszcze bardziej
do mojej. Odgarniając mi z niej, jeden z niesfornych kosmyków.
Wpatruje się wprost w moje oczy. Pragnęłam, żeby mnie pocałował.
A potem przytulił i obiecał, że wszystko będzie dobrze. Zapewnił,
że możemy jeszcze raz spróbować, że nadal mnie kocha i nigdy nie
przestał. Gdybym tylko usłyszała coś takiego, bez wahania bym na
to przystała. Nie liczyłoby się nic innego.
Niestety,
pojawienie się znikąd Claudii, przywraca nas z powrotem do
rzeczywistości. Markus odsuwa się ode mnie gwałtownie, podchodząc
do swojej dziewczyny. Która jest wyraźnie zdezorientowana z powodu
tego, czego była świadkiem. Po raz kolejny, los boleśnie mi
uświadomił, że on już nie zależy do mnie. Musiałam się z tym
pogodzić i pozwolić mu być szczęśliwym z Claudią. Ona była do
tego odpowiednią osobą.
Wymijam ich bez słowa,
wchodząc do mieszkania. Wpadając na Caroline, która przypatruje mi
się z wypisaną na twarzy wściekłością.
- Naprawdę wiele
mogłam tolerować, ale pomysł ze sprzedażą mieszkania, przebił
wszystko. Clara, do cholery. Czy ty nie widzisz, co się dzieje -
siostra pierwszy raz w życiu, podnosi na mnie głos. Karl na moje
nieszczęście, zdążył już jej przekazać, o czym ze mną
rozmawiał.
- Daj mi spokój. Najlepiej wszyscy, dajcie mi
święty spokój. Myślicie, że wszystko wiecie najlepiej? Mam was
serdecznie dość. Do niczego was nie potrzebuję. Chyba będzie
lepiej, jak w ogóle przestaniemy się widywać – nie panuję już
nad sobą. Zostawiam ją zaszokowaną na środku pokoju. Wychodząc
na korytarz w poszukiwaniu Alexa.
Odnajduję
go w jadalni, gdzie samotnie siedzi przy stole, bawiąc się
telefonem.
- Wychodzimy. Nie jesteśmy tu mile widziani - staję
przed nim, z ledwością powstrzymując swoje emocje.
- Co się
stało? Karl się nie zgodził? - patrzy na mnie z wyczekiwaniem,
chcąc się dowiedzieć.
- Oczywiście, że nie. Miałeś rację,
co do naszych relacji. Już dawno powinnam się od nich całkowicie
odciąć. Od teraz, nie będę się nimi przejmować. Zostałeś mi
tylko ty. Proszę cię, zabierz mnie stąd - Alex przytula mnie do
siebie, po czym bez słowa prowadzi w kierunku drzwi. Z uśmiechem
satysfakcji na ustach. W końcu dokonałam wyboru, na którym od
dawna mu zależało.
- Clara, nie wychodź. Proszę cię,
porozmawiajmy spokojnie - Caroline próbuje mnie zatrzymać, ale
bezskutecznie.
- My nie mamy już o czym rozmawiać. Dopóki nie
zrozumiecie, że jestem z Alexem i nie zaczniecie go traktować
normalnie. Nawet do mnie nie dzwońcie. Udanego wieczoru - obdarzam
ją ironicznym uśmiechem. Po czym wychodzę, ciągnąć Alexa za
sobą.
Idziemy do mojego mieszkania, po drodze
kupując kilka butelek wina. Chciałam zapić swoje smutki alkoholem,
zapominając o nich. Nie obchodziło mnie, że jutro mam iść do
pracy. Czy chociażby, że obiecałam odstawić alkohol. Nie radziłam
sobie z własnym życiem, coraz bardziej się zatracając.
Alexander
oczywiście nie protestuje, gdy kupuję alkohol. Nie kwapi się nawet
do jakichkolwiek słów pocieszenia. Przez większą część drogi,
po prostu milczy. Mój chłopak był, najbardziej bezuczuciowym
człowiekiem, jakiego znałam. Nie było w nim, ani grama troski, czy
współczucia. Ale równocześnie był jedyną osobą, z którą
mogłam się jeszcze porozumieć. Dlatego się go trzymałam, stając
z dnia na dzień kimś podobnym do niego.
- Wygląda
na to, że nie uda nam się spełnić marzenia o wspólnym domu. Karl
pogrzebał do reszty nasze plany - kończąc pić, któryś z kolei
kieliszek czerwonego wina. Słyszę zmartwiony głos Alexa.
-
Wymyślimy coś innego. Udowodnię im, że się mylili, co do ciebie
i potrafię sobie radzić bez ich pomocy - pocieszam go. Nie mając
zamiaru, rezygnować z pomysłu o zamieszkaniu razem.
- Może
kredyt? Ja nie dostanę już od żadnego banku, ani grosza. Bo wciąż
spłacam zaciągnięte zobowiązania. Ale ty masz dobrze płatną
pracę, jesteś wypłacalna. Bez problemu dostałbyś te pieniądze -
namawia mnie, a ja bez większego zastanowienia się do tego
przychylam.
- To jest świetny pomysł. Ale dziś nie mam do
tego głowy, porozmawiamy o tym jutro - siadam mu na kolanach.
Zaczynając zachłannie całować i rozpinać guziki jego koszuli.
Pod wpływem alkoholu, łatwiej mi było przełknąć, że nasze
zbliżenia. Są dalekie od ideału. Nie myślałam wtedy o tym, że
Alex nawet w łóżku jest zimny i nieczuły wobec mnie. Łatwiej mi
było znieść świadomość, że myśli wyłącznie o zaspokojeniu swoich
potrzeb, zapominając o mojej przyjemności.
Budzę
się rano w pustym łóżku. Nie dostrzegając nigdzie Alexa. Staram
się przypomnieć sobie ubiegły wieczór, ale od pewnego momentu mam lukę
w pamięci. Podnosząc telefon z podłogi, dostrzegam mnóstwo
nieodebranych połączeń od Caroline, Karla, a nawet Markusa. Kasuję
je wszystkie. Z przerażeniem uświadamiając sobie, że jest po
dziewiątej i od ponad godziny, powinnam być w pracy. To by było na
tyle z moich obietnic poprawy. Taka niczym nieusprawiedliwiona
nieobecność, mogła mieć dla mnie bardzo przykre konsekwencje.
Dlatego w pośpiechu. Staram się doprowadzić do porządku. Zakładam
na siebie pierwsze, lepsze rzeczy. Wychodząc na korytarz. Przystaję
w nim jednak na chwilę, słysząc telefoniczną rozmowę Alexa.
Która po raz kolejny, wywróci moje życie do góry nogami.
I znów kolejny raz mam ochotę Cię udusić ;)Za to jak skończyłaś, za to kim stała się Clara i za tego całego Alexa.
OdpowiedzUsuńAle od początku.Tak dużo obiecywałam sobie po tej kolacji. Miałam nadzieję ,że Clara da sobie przemówić do rozumu , gdy zobaczy Markusa. Że w końcu przejrzy na oczy,zobaczy jak daremnie się zachowuje. Jaki beznadziejny jest Alex i ,że zależy mu tylko na jej pieniądzach. A ona nie, niby wie że źle robi. Nic nie czuje tak naprawdę do Alexa i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Że nawet pocałunki z nim nie sprawiają jej przyjemności. A jednak dalej brnie w ten beznadziejny układ, oszukując się ,że nie ma dla niej innego wyjścia. Dziewczyno ogarnij się w końcu zanim będzie na wszystko za późno.
Nie docierają do niej żadne tłumaczenia. Ani Karla, ani siostry , a nawet Markusa. Czy ona razem z dzieckiem , mózg straciła czy jak ?
Brawo dla Karla. Cały czas błagałam w myślach, żeby nie zgodził się na sprzedaż mieszkania. To byłaby zupełna katastrofa. Dzięki Ci ,że do tego nie doszło. Ale gdy usłyszałam pomysł Alexa z kredytem , no normalnie mną zatrzęsło . Co za wyrachowany, okropny typ. Zabierz mi go stąd natychmiast.
Dlaczego Claudia weszła na ten balkon ?????A było już tak blisko. Może gdyby się pocałowali, może wtedy Clara doznałaby jakiegoś olśnienia. No kurczę zła jestem i tyle ;)
Mam nadzieję ,że rozmowa telefoniczna którą podsłuchała Clara otworzy jej oczy. Bo już naprawdę nie mam do niej siły.
Trochę może być dzisiaj mało składnie ;) Bo mnie Clara wkurzyła, poza tym mam mało czasu. Zaraz muszę wyjść z domu. I bardzo się cieszę ,że dodałaś rozdział z rana , bo do nocy nie będę miała czasu wejść na neta ;) Więc dziękuję :) Czekam z niecierpliwością na kolejny . Który mam nadzieję przywróci rozum naszej bohaterce ;)Pozdrawiam.
Ej ten Alexander to lekkie przegięcie. Proszę mi przywrócić Markusa. No przecież tamten piiiip zachowuje się jak jakiś dabil. Bez uczyć, niczym sie nie przejmuje i traktuje Clare jak swojego sponsora. Bez przesady. Jeszcze wymyślił kredyt! No szkoda... co jeszcze? Jak tylko czytam o nim to zgrzytam zębami. Mam nadzieję że to co usłyszała Clara na końcu, to jakieś prawdziwe oblicze Alexandra np że ja wykorzystuje czy coś takiego. Oby przez to się go pozbyła.
OdpowiedzUsuńMarkus tęskniłem za Tobą! Naprawdę pokazał się z dobrej strony. Co więcej próbował przemówić Clarze do rozumu i nawet mu się to udawało, ale wszystko przerwała jego dziewczyna. Swoją drogą dobrze, że chłopak układa sobie życie na nowo, ale to nie Caroline jest mu pisana. CLARA&MSRKUS TEAM!!!
Karl jak zwykle wspaniały 😍 no przecież jego nie da się nie lubić...Dobrze zrobił że nie pozwolił sprzedać mieszkana. Na to liczyłam, bo pozbycie się mieszkania rownaloby się ze spadkiem na dno Clary. Najlepsze jest to, że on i Clara powinni się nienawidzić czy coś, a oni po tym wszystkim są przyjaciółmi. To jest piękne! Jeszcze wrócę do chłopaka otóż dobrze że układa mu się z Caroline. Są naprawdę świetna parka. Szkoda że Clara pod wpływem emocji zerwała z nimi kontakt, ale ona jeszcze do nich wróci. Jak syn marnotrawny haha
Na koniec zarzuce Cię moja wizja haha i ciekawe czy się zgadza z twoja, więc pozbywamy się Alexa. Ratujemy związek Clary i Markusa bo przecież oni są dla siebie stworzeni! No i mamy happy ending 😀
Czekam z niecierpliwością,
N
Na początku bardzo, ale to bardzo przeprosić Cię za to, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału. Niestety mój komputer odmówił posłuszeństwa i dopiero dzisiaj odzyskałam go z powrotem, a pisanie komentarzy z telefonu to dla mnie męczarnia.
OdpowiedzUsuńPrzechodząc jednak do rozdziału - bardzo nie podoba i się zachowanie Clary. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego aż tak bardzo się zmieniła. Wiem, że przeżyła tragedie, ale to nie znaczy, że trzeba wchodzić w takie, a nie inne towarzystwo. Nałóg, imprezy - to zdecydowanie nie w jej stylu. Do tego jeszcze godzi się na to, by być wykorzystywaną przez Alexandra i jego kumpli. To naprawdę bardzo niefajne. Mam nadzieję, że niedługo Clara przejrzy na oczy i wróci na właściwą ścieżkę. Inaczej sobie tego nie wyobrażam.
Wiedziałam, że ten rodzinny obiad nie skończy się dobrze. W obecnej sytuacji CLara nie potrafi logicznie myśleć i wszystkie porady odbiera jako atak na swoją osobę. Może jej bliscy powinni pogadać z Aleksandrem? Uświadomić mu jakim jest dupkiem i kazać zostawić dziewczynę w spokoju. Rozumiem, że martwią się o Clarę. Każdy by się martwił. Jednak chyba nie potrafią do końca postawić się w jej sytuacji, wyobrazić sobie, jak ona teraz spostrzega świat. Może wkrótce się to zmieni.
Wrócił też Marcus. Jego nowa dziewczyna wydaje się być sympatyczna, dobrze, że chociaż on próbuje sobie ułożyć życie. Ale i tak liczę na to, że chłopak jednak będzie z Clarą. Innej opcji nie przyjmuje do wiadomości.
Liczę na to, że Caroline nie pozwoli Clarze na całkowite zerwanie kontaktów. Musi coś zrobić, by wyciągnąć siostrę z tego bagna. Choćby i wbrew jej woli.
Mam nadzieję, że Clara nie posłucha Aleksandra i nie weźmie kredytu. To może ją tylko niepotrzebnie pogrążyć. Musi w końcu zobaczyć jaki z niego dupek.
Ode mnie to tyle. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin