Patrzę
z ogromną niepewnością i wyczekiwaniem na Andreasa, siedzącego na
przeciwko mnie. Przed chwilą, nie widząc sensu w dalszym
okłamywaniu go i zaprzeczaniu jego podejrzeniom, zresztą na co i
tak by się nie nabrał. Wyjawiłam mu całą prawdę. Nie miałam
pojęcia, jak na nią zareaguje. Dlatego moje zdenerwowanie z każdą
sekundą jego milczenia, coraz bardziej narastało. Nie mogąc dłużej
wytrzymać jego spojrzenia, spuszczam wzrok na zamówioną przez
siebie herbatę. W ostatnich dniach, po kawie dostawałam dziwnych
mdłości, które nie miały miejsca, nigdy wcześniej. Dlatego
wolałam po raz kolejny nie ryzykować. Rozglądam się po wnętrzu
kawiarni, czekając aż mój wciąż jeszcze przyjaciel, odzyska
zdolność mowy i powie mi zapewne dosadnie, co o tym wszystkim
sądzi.
- Nie wiem nawet, co mam powiedzieć.
Jestem w totalnym szoku. Ty i Markus? W dodatku chcecie, stworzyć ze
sobą wspólną przyszłość? - kolejna osoba była szokowana. Wcale
im się nie dziwiłam. Jeszcze jakiś czas temu, sama nie mogłabym w
to uwierzyć.
- Wiem, że trudno sobie to racjonalnie
wytłumaczyć. Ale stało się. Nie jestem dumna z tego, że akurat w
taki sposób i okolicznościach. Nie powinniśmy, budować swojego
szczęścia na krzywdzie Karla. Ale już za późno, czasu nie
cofniemy. Pewnie masz o mnie teraz fatalne zdanie - miał do tego
pełne prawo. Wiedziałam, że moje zachowanie jest godne
potępienia.
- Clara, nie pochwalam waszego postępowania. Ale
nie mam zamiaru oceniać, ani ciebie, ani Markusa. Nie ma pojęcia,
co bym zrobił, gdybym był ma waszym miejscu. To bardzo delikatna
sytuacja. Dziwnie się czuję, wiedząc o wszystkim. W końcu cała
wasza trójka, jest dla mnie ważna. Dlatego nie chciałbym,
opowiadać się po którejkolwiek stronie - oddycham z ulgą, słysząc
te słowa. Cieszyłam się, że przez swoją relację z Markusem. Nie
stracę kolejnej ważnej dla mnie osoby.
- Czyli między nami
będzie, jak dawniej? - chcę się upewnić.
- Jasne. Przecież
nadal jesteś tą samą osobą. Twoje życie prywatne, ani wybory
jakich dokonujesz, nie mają na to wpływu. Nie martw się, nie
powiem o niczym Karlowi. Nie jestem do tego właściwą osobą. Ale
ty powinnaś to zrobić, jak najszybciej. Im dłużej będziesz z tym
zwlekać tym gorzej. Obiecaj mi, że to zrobisz. Znam cię i wiem, że
wolałabyś odciągać to w nieskończoność, aby tylko nikogo nie
zranić. Ale uwierz mi, to jest najgorsze wyjście z tej sytuacji -
wiedziałam, że wszyscy mają w tej kwestii rację. Naprawdę
musiałam zebrać się na odwagę i szczerze porozmawiać ze swoim
narzeczonym.
- Obiecuję. Dziękuję za twoją wyrozumiałość.
Wiem, że postawiłam cię w bardzo niezręcznej sytuacji. Dlatego,
jeszcze bardziej jestem ci wdzięczna - uśmiecham się nikle w jego
kierunku.
- Od tego ma się przyjaciół. Odpowiedz mi tylko
szerze na jedno pytanie. Jesteś pewna, że to Markus jest tym
właściwym? Wiem, że to mój przyjaciel i ostatnio się zmienił.
Ale wasza przeszłość nie jest, zbyt przyjemna. Nie chcę, żebyś
cierpiała - Andreas patrzy na mnie z troską i zmartwieniem.
-
Kocham go i tylko przy nim mogę być naprawdę szczęśliwa. Poza
tym, ufam mu. On się naprawdę ogromnie zmienił, czasami sama go
nie poznaję. Dlatego chcę zaryzykować i spróbować - mówię z
pewnością. Od jakiegoś już czasu wiedziałam, że tego i niczego
innego właśnie chcę.
- W takim razie, życzę wam powodzenia.
Mam też nadzieję, że Karl jakoś sobie z tym poradzi. Oby to tylko
nie odbiło się na naszej całej drużynie - sama także się tego
obawiałam. Nie chciałam stać się, przyczyną jakiegoś
rozłamu.
Rozmawiam z Andreasem, jeszcze przez
chwilę o dużo mniej poważniejszych tematach. Ciesząc się czasem,
spędzonym w jego towarzystwie. Od kiedy tylko pamiętam, potrafił
poprawić mi humor. Dlatego od dłuższego już czasu, śmieję się
z jego opowieści. Zapominając, że mam do uprzątnięcia niezły
bałagan, którego narobiłam.
Niestety
patrząc na zegarek, znajdujący się na moim lewym nadgarstku. Wiem,
że nieubłaganie nadchodzi koniec naszego spotkania, oznaczający
równocześnie że muszę wracać do pracy.
- Andreas, świetnie
się z tobą rozmawia. Ale i tak przedłużyłam swoją przerwę.
Powinnam być już właściwie w hotelu. Mam tylko nadzieję, że
niedługo znowu się spotkamy. Tym razem w przyjemniejszych
okolicznościach - wstaję z zajmowanego miejsca. Z zamiarem
pożegnania się z nim.
Nieoczekiwanie czuję
delikatny zawrót głowy. Kolejny już, podczas dzisiejszego dnia.
Nie wiedziałam, co się ze mną od kilku dni dzieje. Byłam okropnie
senna i osłabiona. Nie miałam też apetytu, co spowodowane było
częstymi mdłościami. Miałam tylko nadzieję, że te anomalia
występowały wyłącznie z powodu przepracowania i ciągłego
zmęczenia, a gdy tylko odpocznę wszystko wróci do normy. Nie
chciałam nawet myśleć, że mogłoby to oznaczać, jakieś dłuższe
problemy zdrowotne.
- Clara, wszystko w
porządku? Dobrze się czujesz?- słyszę zaniepokojenie w głosie
Andreasa.
- Tak, zaraz mi przejdzie. Ostatnio jestem przemęczona
i nieraz coś takiego mi się zdarza. Na szczęście od następnego
poniedziałku, nareszcie zacznie się wszystko stabilizować -
tłumaczę mu spokojnie, biorąc głębszy wdech.
- Jesteś
pewna, że to tylko zwykłe przemęczenie? - patrzy na mnie dziwnym
wzrokiem, a ja zupełnie nie wiem, co ma na myśli.
-
Oczywiście. A cóż by innego? Nie martw się, naprawdę wszystko
jest w porządku - wychodzimy na zewnątrz kawiarni. Następnie
całuję go lekko w policzek na pożegnanie i udaję się w stronę
hotelu.
Przekraczając próg swojego miejsca pracy,
dostrzegam niemałe zamieszanie na recepcji. Mia wyraźnie nie radzi
sobie z nieznanym mężczyzną, który ma do niej o coś pretensję.
-
Powtarzam panu, że to nie moja wina. Inna recepcjonistka, zapominała
dopilnować pana rezerwacji. Przykro mi, ale obecnie wszystkie pokoje
mamy zajęte - dziewczyna tłumaczy mu, coraz mniej pewnym głosem.
Zapewne bojąc się jego kolejnego wybuchu gniewu.
- Nic mnie to
nie interesuje. To nie moja wina, że macie tu taki bałagan. Gdzie
mam niby spać? Na ulicy? - jego podniesiony głos, słychać w całym
holu. Tego było po prostu za wiele. Nie miałam zamiaru, pozwolić
mu na dalsze odstawianie tego przedstawienia.
-
Przepraszam, ale jest pan bardzo niekulturalny. Prosiłabym o
ostudzenie swoich emocji - dołączam do rozmowy z zamiarem
zainterweniowania.
- A kim pani jest, że będzie mi mówiła,
co mam robić? - tym razem gniew mężczyzny, przenosi się na
mnie.
- Clara Angerer, menadżer tego hotelu. Wygląda na to, że
zaszło małe nieporozumienie i ktoś nie dopilnował pana
rezerwacji. Za chwilę spróbujemy to rozwiązać. Proszę tylko o
zachowanie spokoju - po chwili na szczęście, przekonuję go do
zajęcia, wolnego miejsca w dalszej części holu. I zaprzestania
niepotrzebnej awantury.
- Dzięki za pomoc. Prosiłam
Sebastiana, aby tu zszedł. Ale zupełnie mnie zignorował, a ciebie
nie było. Spanikowałam i przestałam panować nad sytuacją.
Przepraszam, nie powinno mi się to zdarzyć - Mia jest wyraźnie zła
na samą siebie. A ja mam ochotę, zrobić coś Sebastianowi. Jego
bezczelne zachowanie, przekraczało jakiekolwiek granice. Nic go nie
interesowało. Całymi dniami siedział u siebie, nie wyściubiając
nosa poza swój laptop. Miałam mu odpuścić, ale chyba jednak
pofatyguję się na rozmowę z właścicielem na jego temat.
-
Spokojnie, nic się nie stało. Każdemu mogło się to zdarzyć,
szczególnie że ten facet wygląda na niezłego furiata. Zadzwoń do
okolicznych hotelów i zapytaj, czy mają jakieś wolne miejsca.
Jeśli coś znajdziesz, to zarezerwuj na nasz koszt i poinformuj tego
pana. Gdybyś czegoś, jeszcze potrzebowała będę u siebie - staram
się ją uspokoić i opanować tą nerwową sytuację.
- Clara,
jeszcze raz dziękuję. I przepraszam za moje ostatnie zachowanie,
nie powinnam była być taka podła. To w sumie nie moja sprawa. Co
nie znaczy, że pochwalam twoje zachowanie - odpowiadam na jej słowa
delikatnym uśmiechem. Wiedziałam, że już nigdy nie zostaniemy na
powrót przyjaciółkami. Ale musiałyśmy przynajmniej, nauczyć się
zgranej współpracy. Przed chwilą, zrobiłyśmy ku temu, duży krok
do przodu.
Kolejne godziny, upływają mi na
szczęście we względnym spokoju. Gdyby było inaczej, miałabym
duży problem, ponieważ wyjątkowo źle się czułam. Nie miałam
pojęcia, co się ze mną dzieje. W końcu, największy nawał pracy
minął już kilka dni temu. Tymczasem mój organizm, zamiast wracać
do równowagi. Zaczynał się, coraz bardziej buntować.
Mój
wzrok mimowolnie, pada na kalendarz stojący na biurku. Uświadamiając
mi, jedną niepokojącą kwestię. Ze zdenerwowaniem, liczę dni od
swojej ostatniej miesiączki. Gdy dochodzę do czterdziestu, zaczyna
ogarniać mnie przerażenie. To nie mogła być prawda, nawet nie
dopuszczałam do siebie myśli o ciąży. Przecież to byłby koniec.
Wszystkie moje plany, zostałyby zniszczone. Nie chciałam sobie
tego, choćby wyobrażać. Jak najszybciej, wyrzucam to podejrzenie
ze swojej głowy. Wmawiam sama sobie, że zapewne to tylko ostatni
stres i przemęczenie. Opóźniają skutecznie jej pojawienie. Aby
dłużej nie roztrząsać swojego dziwnego stanu, skupiam się
wyłącznie na pracy. Modląc, żeby całe moje życie do reszty się
nie zawaliło.
W drodze do domu, mijam jak zawsze
aptekę. Której wyjątkowo długo się tym razem przypatruję.
Zdawałam sobie sprawę, że powinnam do niej wejść i kupić test.
Który rozwiałby moje wątpliwości. Nie robię tego jednak, zbyt
bardzo się bojąc poznania prawdy. Zachowując się tym samym,
okropnie niedojrzale, jak jakaś nastolatka. Z drugiej strony,
przecież jeśli we mnie rzeczywiście rozwijało się dziecko, było
już za późno. To i tak się stało. Więc pozostanie w niewiedzy
przez jeszcze kilka dni, nie zrobi mi różnicy.
Jedynym
pozytywem tej możliwej katastrofy, była jedynie moja prawie
pewność, kto byłby ojcem. Albo tylko sobie tak wmawiałam, że
wiem, kto nim jest. Myśląc życzeniowo. Zupełną pewność
zyskałabym przecież, dopiero w momencie dokładnego określenia
możliwego poczęcia. To było wyjątkowo dołujące i do reszty mnie
dobijające. Czułam się, jak w jakimś kiepskim koszmarze, który
jeśli się ziści. Pociągnie mnie na samo dno.
W
piątek wieczorem, pakuję ostatnie rzeczy do swojej walizki na
jutrzejszy wyjazd. Przez moje ostatnie, niepokojące podejrzenia nie
cieszę się już na niego, tak samo mocno jak na początku.
Wiedziałam, że po powrocie, będę musiała zmierzyć się z
rzeczywistością. Czekała mnie trudna przeprawa. Przede wszystkim,
będę musiała zrobić ten przeklęty test. Od którego będzie
zależało, praktycznie wszystko. Od tego kawałka plastiku, leżącego
od dwóch dni w łazienkowej szafce, będzie zależała moja dalsza
przyszłość.
Poza tym przysięgłam samej sobie, że w
niedzielę wieczorem. Przyznam się do wszystkiego Karlowi. Tym razem
nie stchórzę. Nie mogłam dłużej tego odwlekać, i tak
wystarczająco to przeciągałam.
Niespodziewanie
Caroline, wchodzi do pokoju i siada na łóżku. Bacznie się mi
przypatrując.
- Clara, ty wcale nie masz żadnego szkolenia,
prawda? - pyta szeptem, abym Karl przypadkiem nas nie usłyszał.
-
Nie mam. Nie powiedziałam ci wcześniejszych, bo nie chciałam cię
stawiać w niezręcznej sytuacji w stosunku do Karla - tłumaczę
się, mając nadzieję że nie będzie miała mi za złe kłamstwa.
-
Nie myśl, że chcę ci robić wyrzuty, albo coś tym stylu. Ale
kiedy zamierzasz z nim porozmawiać? Nie sądzisz, że trwa to już,
zbyt długo. Kłamstwo pogania kłamstwo. W dodatku, coraz więcej
osób jest w to wplątane. Ktoś może się w końcu zapomnieć i
narobić tym samym, bardzo poważnych w konsekwencjach szkód -
patrzy na mnie wyczekująco, czekając na to, co jej odpowiem.
-
Zdecydowałam, że powiem mu, jak tylko wrócę. Nie ma najmniejszego
sensu tego przeciągać - informuję ją.
- Naprawdę? Cieszę
się. W takim razie w niedzielę pojadę do mamy. I tak miałam ją
odwiedzić, a nie będę wam przeszkadzała. Oczywiście, jeśli
tylko będziesz mnie po wszystkim potrzebowała. Od razu zadzwoń.
Wszystko będzie dobrze, zobaczysz - nie byłam już tego, taka
pewna. Jeśli potwierdzi się najgorszy scenariusz, nic się nie
ułoży. Nie potrafiłam się mimo wszystko przełamać i podzielić
z siostrą swoimi podejrzeniami. To było wciąż dla mnie, takie
nierealne i absurdalne.
- Strasznie się tego boję. Karl
pewnie mnie znienawidzi - wyjawiam jej swoje obawy.
- Myślę,
że nie będzie tak źle. Zaufaj mi - posyła mi pocieszający
uśmiech.
- Jakoś nie podzielam twojego entuzjazmu - odpowiadam
jej, zapinając niewielką walizkę.
- To
dokąd się wybieracie? Bo na pewno nie wyjeżdżasz sama, czyż nie?
- pyta, gdy siedzimy obok siebie przez dłuższy czas w milczeniu.
Każda pogrążona we własnych myślach.
- Tam, gdzie
spędzałyśmy każde wakacje w dzieciństwie - mimowolnie uśmiecham
się na wspomnienie tamtych lat. Gdy wszystko było takie proste, a
ja byłam beztroskim dzieckiem.
Przez następne
minuty, wspominamy spędzone wspólnie w tamtym miejscu chwile.
Przepełnione szczęściem i naszą dziecięcą radością. Dzięki
Caroline i poświęconemu przez nią czasu na rozmowę ze mną.
Przynajmniej na chwilę, zapominam o dręczących mnie problemach.
Nie dających mi przez ostatnie dni, ani chwili wytchnienia.
-
W takim razie, życzę ci udanego wyjazdu. Tylko uważajcie. Nie
chciałabym, jeszcze zostać ciocią - żart mojej siostry,
wypowiedziany na pożegnanie. Dodatkowo mnie zdołował. Gdyby tylko
Caroline wiedziała, że być może za kilka miesięcy nią zostanie,
na pewno nie byłaby taka wesoła.
- O czym rozmawiacie? - do
naszej dwójki dołącza Karl.
- O niczym ważnym. Takie sprawy
między siostrami - odpowiada mu moja siostra, po czym zostawia
samych. Od razu nerwowym gestem, poprawiam swoje włosy. Aby tylko
zasłaniały, pewną część mojej szyi. Od paru dni, na każdym
kroku przypominałam sobie, aby nie związywać w domu włosów. W
dodatku zużyłam już, pokaźną ilość swojego korektora. Który
przynajmniej trochę maskował moją najnowszą „pamiątkę”.
-
Naprawdę musisz wyjeżdżać na cały weekend? Myślałem, że
odwiedzisz ze mną moich rodziców. Wiesz, że mama cię wprost
uwielbia - wiedziałam, że to nie potrwa już długo. Kiedy tylko
dowie się, jak zraniłam jej syna. Znienawidzi mnie na zawsze.
-
Przykro mi, ale nie mogę przełożyć tego szkolenia. Choć z wielką
chęcią, bym się z nią spotkała. Dawno nie miałyśmy, okazji się
zobaczyć - mówię szczerze. Zawsze lubiłam jego rodziców. Byli
kochającym i wspaniałym małżeństwem. Nie raz zazdrościłam
Karlowi, że wychował się w tak szczęśliwej rodzinie.
- Na
pewno będzie do tego, jeszcze wiele okazji - zapewnia mnie.
-
Karl, gdy wrócę chciałabym z tobą poważnie porozmawiać -
próbuję go w jakiś sposób przygotować. Na nadchodzące wieści.
-
Nie możemy teraz? To coś poważnego? - zasypuje mnie pytaniami.
-
Proszę cię, o nic nie pytaj. Powiem ci wszystko, gdy wrócę.
Dobrze? - kiwa głową na znak zgody. A ja przytulam się do niego,
chcąc nacieszyć ostatnimi chwilami, gdy między nami wszystko jest
w porządku.
Przez większość nocy, nie mogę
zasnąć. Przekręcając się z boku na bok. Nie wiedziałam, jak
przez najbliższe dwa dni, uda mi się zachowywać normalnie. Aby nie
wzbudzić, żadnych podejrzeń u Markusa. Nie mogłam mu w żadnym
wypadku, zdradzić swoich nie najlepszych przeczuć. Najpierw
musiałam poznać jego nastawienie do posiadania dzieci. Nigdy nie
mieliśmy okazji, poruszyć tego tematu. Ironią losu jest to, że z
Karlem wielokrotnie o tym rozmawiałam. Obydwoje chcieliśmy mieć w
przyszłości dwójkę dzieci. Ale najpierw miał być ślub,
ustabilizowanie jego kariery, mojej pozycji zawodowej. Teraz nie było
nawet, najmniejszej szansy na zrealizowanie tych planów. Przeze
mnie, to ja wszystko zniszczyłam. A teraz miałam ponieść,
konsekwencje swoich czynów. Podświadomie obawiałam się
najgorszego. Samotnego wychowywania, niechcianego przez siebie
dziecka.
W sobotę rano, w ciszy zbieram się do
opuszczenia mieszkania. Nie chcąc obudzić Caroline, ani Karla.
Żegnam się z nim, całując go z czułością w policzek. To była
zresztą, prawdopodobnie ostatnia okazja do takiego gestu. Gdy wrócę,
nasza relacja już nigdy nie będzie taka sama. A być może,
zostanie na zawsze zakończona.
Z daleka już
dostrzegam, czekającego na mnie Markusa. Mimo wszystko uśmiecham
się na jego widok. Ciesząc, że spędzę z nim trochę czasu. Ze
świadomością, że nie musimy się na każdym kroku pilnować.
-
Nareszcie jesteś. Wiesz, jak się za tobą stęskniłem w ostatnich
dniach? - przytula mnie do siebie na przywitanie i delikatnie
całuje.
- Też tęskniłam. Jedziemy? - pytam ponaglająco.
Chcąc, jak najszybciej znaleźć się na miejscu.
- Jasne. Coś
się stało? Wyglądasz na zmartwioną - przypatruje mi się
uważnie.
- Wszystko jest w porządku. Po prostu się nie
wyspałam - liczyłam, że w to uwierzy. Nie chciałam zepsuć sobie
do reszty naszego wyjazdu. Jakąś kolejną, zupełnie niepotrzebną
sprzeczką.
Na szczęście Markus odpuszcza.
Przemierzamy drogę w ciszy, a ja zastanawiam się jak poruszyć nie
dający mi spokoju temat. W końcu wpadam na pewien pomysł.
-
Wczoraj podczas powrotu z pracy. Spotkałam swoją dawną znajomą ze
szkoły. Wiesz, że spodziewa się dziecka? Razem z jej mężem,
bardzo się z tego cieszą. Nie mogą się już wprost doczekać, aż
się urodzi - kłamię, zaczynając bardzo drażliwy temat. Licząc
że uda mi się jakoś go pociągnąć i sprowadzić na właściwy
tor.
- Podziwiam takie osoby. Ja kompletnie nie wyobrażam sobie , siebie w roli ojca. Przynajmniej przez, jeszcze kilka dobrych lat.
Nie zamierzam nawet o tym myśleć. Dziecko to wielka
odpowiedzialność. Nie jestem na coś takiego gotowy. Przecież jemu
trzeba, podporządkować całe swoje życie. To zwyczajnie nie dla
mnie. Zresztą najpierw, chciałbym się nacieszyć życiem tylko z
tobą. Kiedy nareszcie, będziemy razem bez żadnych tajemnic i
ukrywania, tego co nas łączy. Chciałbym zrobić tyle rzeczy -
splata ze sobą nasze dłonie, a ja odwracam wzrok. Właśnie takiej
odpowiedzi się spodziewałam. Miałam ochotę się rozpłakać.
Dlaczego to musiało spotkać akurat mnie?
- Co się
dzieje? Tylko mi nie mów, że chciałabyś mieć teraz dziecko. W
naszej sytuacji, to byłby jakiś koszmar. Na pieluchy i nieprzespane
noce, mamy jeszcze dużo czasu - po tych słowach. Ostatecznie
utwierdzam się w przekonaniu, że jeśli moje przypuszczenia o ciąży
się potwierdzą. On mnie zwyczajnie zostawi. Nie wierzyłam, że z
dnia na dzień zmieni zdanie i otoczy nas opieką. Szczególnie, że
nie miałby żadnego potwierdzenia, czy to on jest rzeczywiście
ojcem. Także moje potencjalne dziecko, będzie wychowywać się bez
ojca. Nie ma co, zapewne mu od samego początku świetne
perspektywy. Nie miałam pojęcia, jak sobie z tym poradzę. Ale nie
mogłam się łudzić, że zakończy się to wszystko, jakimś
szczęśliwym zakończeniem. Markus zapewne, gdyby nawet je uznał. W
życiu, nie podjąłby się jego wychowania. Za nic w to nie uwierzę,
szczególnie po wypowiedzianych przez niego słowach. A Karlowi nie
zrobiłabym takiego świństwa, aby próbować mu wmówić, że
dziecko jest jego. Szansa na to, była mniej niż znikoma. W końcu
ostatni raz spaliśmy ze sobą, podczas naszych wspólnych wakacji.
Wyglądało więc na to, że będę musiała sama zmierzyć się z
odpowiedzialnością za swoje czyny i wybory. Perspektywa zostania
samotną matką była przerażająca. Dlatego błagałam wszystkie
bóstwa, aby test okazał się negatywny.
- Oczywiście, że nie
chcę teraz dziecka. Zmieńmy w ogóle temat. A na następnym
skrzyżowaniu skręć w prawo - instruuję go, jak dojechać do
naszego celu. W myślach dodając, że nie raz spotyka nas to, czego
bardzo nie chcemy. Kompletnie się tego nie spodziewając.
Musiałam
wykorzystać nasz wspólny wyjazd, najbardziej jak się tylko dało.
To mogły być nasze, ostatnie wspólne chwile. Chciałam się więc
nimi nacieszyć. Po tym weekendzie, mogłam zostać naprawdę
zupełnie sama. Co byłoby zasłużoną karą, za wszystko czego się
dopuściłam.
Dlatego, gdy dojeżdżamy na miejsce. Zostawiam
wszystkie swoje zmartwienia za sobą, odcinając się od całej
rzeczywistości. Inaczej do reszty bym się załamała.
_________________________________
Mam nadzieję, że nikt nie będzie miał mi za złe, że "odrobinkę" po raz kolejny skomplikowałam sytuację. :D
Clara jest w tej ciąży, czy nie? ;)
Zdradzę tylko, że w następnym rozdziale, na pewno emocji nie zabraknie...
Potrafisz dostarczyć emocji z samego rana. Nooo ciekawe czy jest w tej ciąży. Mam nadzieje że w następnym rozdziale w końcu powie Karlowi i sprawy choć trochę się wyprostują. Czekając na kolejny rozdział pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńAleż się porobiło! Wyraźnie można odczuć, że sytuacja się zagęszcza, staje coraz bardziej skomplikowana. Liczę, że mimo wszystko Clara ułoży sobie życie. No i oczywiście mam nadzieję, że Markus jednak zmieni podejście co do zostania ojcem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Shoshano
Odrobinkę? Jezu Camille, jak to jest odrobinka to nie wyobrażam sobie co uważasz że trochę więcej niż odrobinka :D
OdpowiedzUsuńZanim zaczęłam pisać musiałam pozbierać szczękę z podłogi ;)
Jak tylko przeczytałam o mdłościach przy kawie, padłam. Kurczę Clara w ciąży? Miejmy nadzieję ,że to tylko stres i przemęczenie. Choć znając Ciebie :D Nie mam pojęcia czego się spodziewać. Reakcja Markusa gdy , ona napomknęła o dziecku znajomych , nie napawa optymizmem. Niestety. Ale jestem pewna ,że gdyby jednak dziecko było.Zmieniłby zdanie ;) Przecież on jest przekochany. I koniec. Liczę na niego. I mam nadzieję ,że by mnie nie zawiódł.
Reakcja Andreasa prawidłowa. Właśnie na taką miałam nadzieję i nie zawiodłam się. Zachował się jak prawdziwy przyjaciel który jej nie ocenił.I później potrafił też choć na chwilę sprawić ,żeby zapomniała o wszystkich przykrych rzeczach. Co nie zmienia faktu, że pewno też będzie mu ciężko ukrywać to wszystko.W końcu i Karl i Markus są jego przyjaciółmi. Oj strasznie to wszystko skomplikowane.
Mia pokazała ludzkie uczucia. No zadziwiające.Ale i tak mojej sympatii już nie zyska.
Clara w końcu po weekendzie chce powiedzieć Karlowi prawdę. Jestem ciekawa czy zdobędzie się na odwagę i jak przebiegnie ta rozmowa.Kurcze taki fajny weekend się szykuje naszej bohaterce, a w jej głowie tyle nieprzyjemnych myśli.Mam nadzieję ,że nie przeszkodzi jej to w korzystaniu z chwil z Markusem.
Sytuacja Karla i Caroline nadal mnie zastanawia. Więc nie będzie nic nowego w tym jak napiszę,że znów czekam z niecierpliwością. Pozdrawaiam :)
Ale jaja!!! Jak najbardziej nie przeszkadza mi ta sytuacja. Już zżera mnie ciekawość, jak wszystko dalej się potoczy. Dziecko to spory kłopot.
OdpowiedzUsuńOczywiście mdłości przy kawie już wszystko mi powiedziały. Myślę sobie NO NIE WPADŁA! Potem reszta dziwnych objawów, a ja po chwili zaczęłam sobie tłumaczyć, że to stres, bo dostała awans i musi porozmawiać w końcu z Karlem. Twoje pytanie, czy jest w tej ciąży, jest dla mnie mylące i teraz już nic nie wiem. Czego mam się po tobie spodziewać?
Jedyną rzeczą, której jestem pewna, to fakt, że Markus nie jest gotowy na dzieci. Przez jego wypowiedź Clara tylko wpadła w jakąś depresję i zaczęła wymyślać jakieś niestworzone historie. Nawet jak jest w tej ciąży, to przecież Markus jej nie zostawi (taką mam bynajmniej nadzieję). Gdyby dziecko było, bo najprawdopodobniej było by jego, to został by jego tatą i tyle. MARKUS NIE ZAWIEDŹ MNIE!!!
Wiem też, że Karl chciał mieć dwójkę dzieci. Więc on na pewno by się ucieszył (chyba) bo ostatnio dziwnie się zachowuje i on też ma romans na bank! Gdyby się dowiedział, bo jakaś znikoma szansa, że dziecko jest jego jest, to został by przy Clarze. Chociaż się nie kochają już, to pewnie próbowali by stworzyć rodzinę i odbudować swoje uczucia. Takie wyjście z sytuacji mnie nie kręci...
Dlatego oby Clara nie była w ciąży i po problemie. Po powrocie rozstanie się z Karlem i będzie pięknie. Wspomniałaś, że czeka nas emocjonujący rozdział, co zapala jakąś kontrolkę w mojej głowie.
Co ty tam dla nas szykujesz? Hmmm?
Czekam z niecierpliwością,
N
Andiś <3 Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej zareagował na to, co Clara miała mu do powiedzenia :) Nie potępiał, tylko w spokoju wysłuchał i powiedział, co myśli... Prawdziwy przyjaciel!
OdpowiedzUsuńGdy tylko przeczytałam o tym, że Clara ma mdłości po kawie wpadła mi do głowy myśl o ciąży, a później to już samo się potoczyło... Postanowiła, że po powrocie zrobi test i powie o wszystkim Karlowi. Oby naprawdę już wyznała mu prawdę, bo tylko się męczy niepotrzebnie i nie może ruszyć dalej. Hm... Oby tylko Karl przez przypadek nie znalazł tego testu w łazience. I mam nadzieję, że sekrety które on też niewątpliwie skrywa wyjdą na jaw i oboje wyłożą karty na stół.
Clara podstępem spytała Markusa o jego zdanie na temat ojcostwa i cóż, zareagował tak jak zareagował. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że gdyby okazało się, że Clara naprawdę jest w ciąży i ojcem jest Markus to zmieniłby swoje podejście... Przecież się kochają. Wiadomo, że dziecko to nowe wyzwanie i odpowiedzialność, ale wydaje mi się, że daliby sobie radę. Ale zobaczymy, co przyniesie czas i ich wspólny weekend :) Niech spędzą go bez zmartwień i cieszą się sobą :) A skoro mówisz, że emocji nie zabraknie :D
Pozdrawiam ;*
Biedna, Clara. Chyba nigdy nie doczeka się spokoju i szczęścia. Czas pokaże, jak to się wszystko potoczy.
OdpowiedzUsuńNie będę oryginalna, ale ja również od razu po przeczytaniu o mdłościach przy kawie, pomyślałam o ciąży. A każdy kolejny objaw tylko utwierdzał mnie w przekonaniu, że to ciąża. Zarzucanie winy na stres i zmęczenie, dużo tu nie da. Co ma być, to będzie. Jednak odkładanie tego w czasie, nie jest dobrym pomysłem. Tak samo jak ciągłe zwodzenie Karla.
Co do niego... Mam nadzieję, że w momencie, gdy Clara wyjawi mu swoja tajemnicę o romansie, on również nie będzie jej dłużny i przyzna się do swoich grzeszków. A wszyscy świetnie wiemy, że je ma. O ile w końcu do tej rozmowy dojdzie.
Jestem ciekawa, jak zareagują poszczególne osoby na wieść o ciąży. Jeśli się dowiedzą i jest to prawda rzecz jasna. Jaka będzie reakcja Markusa, Karla, a jaka Caroline.
Fajnie, że Andreas tak dobrze zareagował na wiadomość o romansie. Okazał się dobrym przyjacielem i chociaż w nim Clara ma wsparcie, którego nie uzyskała od Mii. Wiadomo, że między nimi dwiema przyjaźni już nie będzie, ale dobre i to, co się wydarzyło dzisiaj.
Wszystko wskazuje na ciążę, chociaż wolałabym jednak, żeby było to coś innego.
Czekam na kolejny rozdział i życzę weny! ;*
Po raz kolejny wszystko spada Clarze na głowie. Ma totalnie przerąbane i nie mam pojęcia, jak sobie z tym wszystkim poradzi.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że od kilku rozdziałów czułam, że prędzej czy później pojawi się ciąża. Zastanawiał się tylko kiedy. I jak bardzo wpłynie to na fabułę.
Teraz Clara musi powiedzieć Karlowi o romansie. I to jeszcze za nim dowie się o ciąży. To jedyne wyjście, by wszystko skończyło się jako tako dobrze. Szczególnie, że on też nie ma czystego sumienia. Przynajmniej dzięki temu łatwiej zniesie te wszystkie informacje.
Strasznie jestem ciekawa, jak zareaguje Markus, gdy dowie się o dziecku. Z jednej strony teraz mówi, że nie jest gotowy na potomstwo, ale czuję, że wbrew pozorom ucieszy się z maleństwa. To dobry człowiek, choć lekko nie przewidywalny.
Dobrze, że jest jeszcze Andreas. On i Caroline będą najważniejszym wsparciem dla Clary w tych trudnych chwilach.
Ode mnie to tyle. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin