Budzę
się z krótkiego i niespokojnego snu. Orientując, że za oknami
powoli zapada zmierzch. Wciąż jestem kłębkiem nerwów i za nic
nie potrafię się uspokoić. Strach o moją dalszą przyszłość
jest przytłaczający. Nie wiedziałam, co będzie dalej. Wiadomość
o ciąży, zniszczyła wszystko. Rozsypując wszystkie moje
wyobrażenia do reszty. To w końcu, nie tak miało wyglądać.
Zamiast wyprostować swoje życie, jeszcze bardziej je
skomplikowałam.
Rozglądam się po wnętrzu
pokoju, dostrzegając siedzącą na jednym z foteli po drugiej
stronie pomieszczenia Caroline. Jest wyraźnie zmartwiona i pogrążona
w swoich myślach. Dla niej to wszystko też musi być trudne. W
ostatnim czasie, znalazła się w niezbyt fortunnym położeniu.
Między własną siostrą, a jej narzeczonym którego kocha. Mimo
wszystko do końca starała się być w porządku wobec nas obojga.
Nie wykorzystując żadnej wiedzy, jaką posiadała dla uzyskania
przez nią jakiś korzyści.
- Już się
obudziłaś? - pyta, patrząc na mnie niepewnie. Zapewne obawiała
się mojej reakcji na wyjawioną przez Karla prawdę.
- Nie mogę
spać. Zbyt dużo się dzisiaj wydarzyło. Caroline, chyba musimy ze
sobą szczerze porozmawiać - chciałam, żeby między nami wszystko
było jasne. Miałam dość niedomówień, kłamstw i tajemnic.
-
Clara, ja nawet nie wiem, jak mam zacząć cię przepraszać. Jestem
okropną siostrą. Nie dość, że zakochałam się w twoim
narzeczonym. To w dodatku, nie miałam odwagi ci się do tego
przyznać. Naprawdę chciałam ci powiedzieć, ale zwyczajnie się
bałam. Dopóki nie opowiedziałaś mi o Markusie. Byłam przekonana,
że nadal kochasz Karla i jesteś z nim bardzo szczęśliwa. Jak więc
mogłabym ci go odebrać? - słyszę, że łamie jej się głos. Bez
większego zastanowienia, podchodzę do niej i po prostu
przytulam.
- Właśnie, że jesteś wspaniałą
siostrą. Najlepszą, jaką mogę tylko mieć. Nie mam do ciebie o
nic żalu, ani tym bardziej pretensji - zapewniam ją, mając
nadzieję że przestanie się zadręczać. Dla mnie, nie zrobiła nic
złego. W dodatku starała się walczyć z tym uczuciem.
-
Naprawdę? - kiwam głową, utwierdzając ją w tym przekonaniu.
-
Obiecuję, że nie będę miała nic przeciwko, jeśli zdecydujecie
się z Karlem na bycie razem. Będę się cieszyć waszym szczęściem.
Jesteście jednymi z najważniejszych dla mnie osób w życiu.
Dlatego nie próbuj nawet rezygnować z tej miłości ze względu na
mnie. Wyjaśniłam sobie już wszystko z nim i obydwoje zgodnie
stwierdziliśmy, że najlepiej będzie jak zostaniemy przyjaciółmi.
Nasza miłość dawno zniknęła. A wy macie prawo ułożyć sobie
życie, jak tylko sobie tego zażyczycie - musiałam odwieść
Caroline od popełniania największej głupoty w życiu i
dobrowolnego zrezygnowania przez nią z szansy na szczęście.
-
Jesteś pewna? W końcu to trochę nie w porządku. Ty byłaś z nim
pierwsza, mieliście w przyszłości się pobrać. Wiesz, co powiedzą
ludzie? Nasza mama chyba do reszty zwątpi w życie. Wszyscy będą w
szoku. Zaczną się plotki, że odbiłam ci Karla, powstanie tysiące
niestworzonych historii. Nie wiem, czy będę na to gotowa -
wiedziałam, że miała rację. Ludzie od zawsze interesowali się
czyimś życiem, zamiast swoim. Oceniali z góry bez znajomości
faktów. Ale mnie powoli, przestawało zależeć na opinii innych.
Chciałam żyć po swojemu, bez przejmowania się, czy postępuję
właściwie w ich ocenie.
- Niech mówią, co chcą. To nie ich
sprawa. Tysiące ludzi się rozstaje i wiąże z kimś innym. Dlatego
zamiast się nimi przejmować, kierujemy się tym czego chcemy, a nie
tym czy to wypada, czy nie - przekonuję ją. Mając nadzieję, że
pójdzie za głosem serca.
- Masz rację. Ale nie będę się z
niczym spieszyć, aby czegoś nie popsuć. Musimy się najpierw
upewnić z Karlem, czy rzeczywiście chcemy ze sobą być. To nie
jest takie proste, jak w twoim przypadku. Poza tym, przed chwilą
rozstał się z tobą, musi sobie chyba najpierw to poukładać i w
pełni się z tym pogodzić - mnie także, wciąż było trudno
przyjąć do wiadomości, że między nami rzeczywiście nastąpił
koniec. Przez tyle lat, zdążyłam się na tyle przyzwyczaić do
tego, że jesteśmy razem. Przez co teraz nasze rozstanie, wydawało
mi się czymś, wprost nierealnym.
- Więc
teraz, skoro nic nie stoi wam na przeszkodzie. Będziecie ze sobą
nareszcie szczęśliwi z Markusem. Cieszę się, że nareszcie znowu
zaczyna ci się układać. Jak się w ogóle udał wam wyjazd?
- nie podzielałam entuzjazmu siostry, która wciąż pozostawała
nieświadoma. Odnośnie pewnej kwestii.
- Było cudownie, lepiej
nie mogłam sobie tego wymarzyć. Ale wcale nie byłabym taka pewna,
czy ta bajka za chwilę się nie skończy - gdy tylko myślę o
dziecku, od razu czuję łzy zbierające się pod moimi powiekami.
-
O czym ty mówisz? Co się stało? Przecież mówiłaś, że świetnie
się wam układa. Dlaczego więc, coś miałoby się zepsuć? -
Caroline czeka z niecierpliwością, aż jej odpowiem.
-
Nie wiesz o najważniejszym. Jestem w ciąży - wypowiadam te słowa
z płaczem. Nie potrafiąc się opanować. Dla mnie ta świadomość,
była jak spełnienie najgorszego koszmaru.
- Co takiego?
Będziesz miała dziecko? Jesteś pewna? - jest wcale nie w mniejszym
szoku niż ja, gdy się o tym dowiedziałam.
- Dzisiaj robiłam
test. Wyszedł pozytywny. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja
nie chcę tego dziecka. Choć ono, nie jest przecież niczemu winne.
To ja byłam nieodpowiedzialna. Ale nie zmienia to faktu, że nie
jestem na nie gotowa w tym momencie. Co będzie z moją pracą?
Planami? Chciałam zrobić, jeszcze tyle rzeczy, które teraz nie
będą możliwe. Boję się, że sobie zwyczajnie nie poradzę.
Dziecko to ogromna odpowiedzialność - wyjawiam jej swoje największe
obawy. Ocierając kolejne łzy z twarzy. Dawno już ich tyle nie
wypłakałam, jak podczas dzisiejszego dnia.
- Spokojnie, Clara.
Wszystko można jakoś poukładać. Wiem, że to zmienia bardzo dużo.
Ale pamiętaj, to nie jest koniec świata. Zobaczysz, że we dwoje
sobie poradzicie. Na pewno będziecie dobrymi rodzicami. Pokochacie
to dziecko, szybciej niż ci się zdaje. Już niedługo, nie będziesz
się mogła doczekać, aż się urodzi. Musisz tylko zacząć o
siebie od teraz dbać i jak najszybciej powiedzieć o tym Markusowi,
to w końcu dotyczy także jego - próbuje mnie pocieszyć, ale nie
odnosi to rezultatu. Ja od samego początku, nie miałam dobrych
przeczuć.
- Boję się mu powiedzieć. Niedawno podczas naszej
rozmowy, stwierdził że nie czuje się gotowy na dzieci i nie chce
ich w najbliższej przyszłości. Na pewno więc, nie ucieszy go ta
wiadomość - coraz bardziej obawiałam się jego reakcji.
Spodziewałam się najgorszego. Złości, pretensji, a nawet
ostatecznego rozstania.
- Ale stało się. Dziecko już jest.
Może nie było planowane, ale czasu nie cofniecie. Nie tylko ty, za
to odpowiadasz. Będzie dobrze, ale przede wszystkim musisz się
uspokoić. Stres na pewno, źle na nie wpływa. Jutro powinnaś się
także, umówić na wizytę u lekarza oraz zwolnić tempo w pracy.
Teraz musisz myśleć nie tylko o sobie – Caroline bardzo szybko,
odzyskuje zdolność trzeźwego myślenia w przeciwieństwie do mnie.
Od zawsze radziła sobie lepiej ze stresem. Zwalczała go wszystko
dokładnie planując, krok po kroku.
- Obiecuję, że jutro
zadzwonię i się zapiszę na pierwszy wolny termin. Ale pójdziesz
ze mną do tego lekarza? Nie chcę być tam sama - proszę ją.
Chciałam, jak najszybciej mieć to za sobą i sprawdzić, czy na
pewno wszystko jest w porządku.
- Oczywiście, jeśli tylko
chcesz. Ale nie uważasz, że ktoś inny powinien ci towarzyszyć? -
doskonale wiedziałam, że ma na myśli Markusa.
- Powiem mu
dopiero o dziecku po tej wizycie. Teraz nawet nie jestem w stanie i
nie mam pojęcia, jak się do tego zabrać. Chcę się najpierw
upewnić, że wszystko jest dobrze - wiedziałam, że odciąganie
tego w czasie nic mi nie da. Może jedynie spowodować, jeszcze
więcej problemów. Ale strach przed jego reakcją był
silniejszy.
- Zrobisz, jak uważasz. Ale znasz moje
zdanie na ten temat. A teraz dosyć tego smucenia, zaraz poprawię ci
humor. Zrobimy sobie „słodyczowy” wieczór, tak jak w
dzieciństwie. To zawsze działało, pamiętasz? - znika na chwilę w
korytarzu, po chwili wracając z pokaźną ilością słodyczy.
Caroline, jak zawsze świetnie się przygotowała.
- Co ja bym,
bez ciebie zrobiła? Jesteś niezastąpiona - mówię, sięgając po
moją ulubioną czekoladę. Ciesząc się, że mam siostrę przy
sobie.
Następnego dnia, który jest pierwszym na
moim nowym stanowisku. Patrzę na wszystko z trochę lepszej
perspektywy. Mimo, że inaczej sobie wyobrażałam swoje aktualne
życie. Staram się wykrzesać z siebie, choćby trochę optymizmu.
Wiedząc, że mam przy sobie osoby, na które mogę liczyć w każdej
sytuacji. To było pocieszające i dawało w jakiś sposób poczucie
bezpieczeństwa.
W czasie przerwy, umawiam się
telefonicznie na wizytę u ginekologa. Ze świadomością, że czas
wziąć się w garść i zaakceptować rzeczywistość taką, jaka
jest. Nie było to najłatwiejszym zadaniem, ale musiałam
przynajmniej spróbować.
- Nareszcie jesteś.
Myślałem, że już się ciebie nie doczekam - Markus całuje mnie
krótko na przywitanie. Pojawiłam się u niego od razu po skończeniu
pracy, jak zawsze ulegając jego błaganiom.
- Aż tak się
stęskniłeś? Widzieliśmy się wczoraj. W dodatku wieczorem,
rozmawialiśmy przez telefon - po wcześniejszych rewelacjach
wczorajszego dnia, nie miałam na nic innego siły, a zwłaszcza na
spotkanie z nim.
- I co z tego? Najchętniej w ogóle bym się z
tobą teraz nie rozstawał. Kiedy nic już, nie stoi nam na
przeszkodzie. Chodź napijesz się kawy, od razu poprawi ci się
humor. Bo widzę, że masz nie najlepszy - pociąga mnie za sobą w
głąb mieszkania.
- Wolę napić się soku - wywołuje tym u
niego zdziwienie. Wiedziałam jednak, że czas najwyższy odstawić
kawę, przynajmniej pitą w takich ilościach, jak dotychczas.
-
Coś ci dolega? Ty w życiu nie odmówiłabyś sobie kawy. Co się
stało? - wiedziałam, że to była świetna okazja na poinformowanie
go ciąży, ale zwyczajnie nie potrafiłam się przemóc.
- Nic
mi nie jest, po prostu,wypiłam jej już dzisiaj, zbyt dużo. To
wszystko - kłamię, nie wiedząc jak inaczej wybrnąć z tego
tematu.
- Dobrze, niech ci będzie. Mam jednak
wrażenie, że czegoś mi nie mówisz. W dodatku Karl nakazał mi o
ciebie odpowiednio zadbać, twierdząc że potrzebujesz tego teraz,
bardziej niż kiedykolwiek wcześniej - zamieram słysząc imię
mojego byłego już narzeczonego. Równocześnie ciesząc się, że
nie zdradził mu informacji o mojej ciąży.
-
Karl tu był? Dlaczego nic mi wcześniej nie powiedziałeś? Co ci
powiedział? - chcę poznać przebieg ich spotkania. Równocześnie
bardzo się tego obawiając.
- Spokojnie, nie denerwuj się. Jak
widzisz, jeszcze żyję. Więc chyba nie było, aż tak źle. Może
nie odbyliśmy najprzyjemniejszej rozmowy w swoim życiu, ale i tak
było lepiej niż się spodziewałem. Oczywiście Karl jest na mnie
nadal wściekły. W końcu jakby nie było, odbiłem mu narzeczoną.
Czegoś takiego na pewno, nie da się łatwo zapomnieć, ani
odpuścić. Na razie nie ma mowy, aby było między nami jak dawniej.
Może nawet nigdy nie będzie. Ale przynajmniej, nie przekreślił
definitywnie naszej przyjaźni. Wciąż także nie jest zachwycony,
że mam zamiar stworzyć z tobą prawdziwy związek. Przez moją,
niezbyt chwalebną przeszłość, sądzi że zasługujesz na kogoś
dużo lepszego. Na koniec zastrzegł, że jeśli kiedykolwiek cię
skrzywdzę, to gorzko tego pożałuję. W dodatku dodał coś o
odpowiedzialności i drastycznej zmianie prowadzonego przeze mnie
życia. Kompletnie nie wiem, o co mu chodziło - za to ja wiedziałam
doskonale. Na szczęście Markus nie połączył faktów i nie
domyślił się, co jest na rzeczy. Poznanie przez niego prawdy w
taki sposób, byłoby najgorszym rozwiązaniem.
Pogrążona
we własnych myślach, stoi przy oknie i przyglądam się powoli
zachodzącemu słońcu.
- Co się dzieje? Jesteś dzisiaj taka
smutna i zamyślona - Markus podchodzi do mnie, obejmując w talii.
Wyraźnie zmartwiony moim dziwnym samopoczuciem, którego nie
potrafiłam przed nim ukryć.
- Wszystko jest w porządku.
Przyzwyczajam się tylko do nowej rzeczywistości. Potrzebuję trochę
czasu na poukładanie sobie tego wszystkiego. Od wczoraj, tak wiele
się zmieniło - tłumaczę spokojnie, czując niespotykane wcześniej
przygnębienie.
- Żałujesz rozstania z Karlem? To właśnie o
to chodzi? - odwracam się w jego stronę zaskoczona.
-
Oczywiście, że tego nie żałuję. To była w pełni świadoma i
przemyślana decyzja. Chcę być z tobą i z nikim więcej. Po prostu
nie jest łatwo w jeden dzień, przyzwyczaić się do tak wielu
zmian. Wiesz, że cię kocham i może tego nie widać, ale cieszę
się, że nareszcie możemy być ze sobą razem - zapewniam go,
składając delikatny pocałunek na jego ustach.
Jakiś
czas później, wybieramy się na wieczorny spacer, ku moim wyraźnym
naleganiom. Musiałam wyjść na zewnątrz, potrzebowałam świeżego
powietrza i otwartej przestrzeni. Inaczej nie potrafiłabym dłużej,
ukrywać przed nim swoich niedających mi spokoju obaw o naszą
wspólną przyszłość.
-
Zostaniesz dzisiaj u mnie? - słyszę ciche pytanie, które przerywa
milczenie panujące od dłuższej chwili.
- Powinnam wrócić do
siebie. Rano idę do pracy, poza tym Caroline pewnie na mnie czeka -
informuję przytomnie, choć propozycja jest naprawdę kusząca.
-
Właśnie dlatego powinniśmy, jak najszybciej zamieszkać razem.
Rozwiązałoby to wszystkie problemy i moglibyśmy spędzać ze sobą
więcej czasu. Nie uważasz? - wiedziałam, że miał rację. Ale
dopóki nie poznam jego reakcji na moją ciążę, nie było nawet o
tym mowy.
- Na wszystko przyjdzie czas, ale jak tak bardzo ci
zależy. To mogę dzisiaj zostać - próbuję go udobruchać, aby
przypadkiem nie wywołać jakiejś kłótni.
- Mam lepszą
propozycję. Nie będę na razie nalegał na wspólne zamieszkanie,
jeśli dasz się przedstawić, jako moja dziewczyna mojej rodzinie w
sobotę. W końcu wtedy odbywa się przyjęcie - dopiero teraz sobie
o tym przypominam. Kompletnie o tym zapomniałam przez ostatnie
wydarzenia. Na szczęście wszystko było już dokładnie zaplanowane
i przygotowane. Aktualnie nie miałabym do tego głowy.
- Nie
sądzisz, że to za szybko? Ile wtedy będziemy ze sobą razem,
niecały tydzień? Przecież chyba nie masz zamiaru powiedzieć im,
jak naprawdę zaczęła się nasza relacja. Wystarczy, że przed moją
rodzicielką, tego nie ukryjemy. Nie chcę zrobić, złego wrażenia
na nich - zależało mi na tym, aby w przyszłości mnie polubili. Co
wcale może nie być proste, przez niespodziewane pojawienie się
dziecka. Zapewne będą uważali, że jesteśmy ze sobą wyłącznie
ze względu na nie. O ile Markus naprawdę zdecyduje się ze mną
zostać.
- Może masz trochę racji. Ale to by była świetna
okazja. Obiecaj, że jeszcze to przemyślisz - prosi.
-
Zastanowię się nad tym - uśmiecham się nieznacznie do niego.
Początek naszej prawdziwej relacji, jest dużo trudniejszy niż
myślałam. Wszystko jest takie skomplikowane i pogmatwane. Na każdym
kroku, pojawia się kolejny problem, który będziemy musieli
rozwiązać. Chwilami stawało się to dla mnie przytłaczające.
Musiałam się jednak z tym pogodzić. W końcu od początku
wiedziałam, na co się piszę.
Gdy
kolejny dzień, wielkimi krokami dobiega końca. Czekam na nadejście
snu, mocno wtulona w ramiona Markusa. Czując, że to jest właśnie
to miejsce i ta właściwa osoba, przy której chciałabym spędzić
resztę swojego życia. Miałam nadzieję, że to będzie miało
szansę się zrealizować.
- Clara, nawet sobie nie wyobrażasz,
od jak dawna marzyłem o czymś takim. Nadal nie mogę uwierzyć, że
jesteś już tylko moja. Kocham cię, jesteś dla mnie najważniejsza
- całuje mnie w czubek głowy. Za niedługo zapadając w
sen.
Zasypiam z wiarą w to, że Markus obdarzy
takim samym uczuciem, jak moją osobę. Także nasze dziecko. Powoli
oswajałam się z myślą, że ono naprawdę istnieje. Mimowolnie
moja dłoń, podąża w stronę jeszcze zupełnie płaskiego brzucha.
A na moich ustach, niespodziewanie pojawia się delikatny uśmiech.
Być może Caroline miała rację i za jakiś czas, naprawdę zacznę
z niecierpliwością wyczekiwać na pojawienie się pierwszego
potomka.
Niemal biegnąc, pokonuję ostatnie
metry dzielące mnie od recepcji w hotelu, gdzie czeka już na mnie
moja siostra. Musiałam przeciągnąć swój dzisiejszy pobyt w pracy
i skończyć ważne zestawienie. W dodatku zapomniałam o tym
poinformować Caroline. Przez co pewnie, zniecierpliwiona wyczekuje
na mnie od dłuższego już czasu. Doskonale wiedziałam, jak nie
znosi niepunktualności.
Podchodzę
do niej z przepraszającą miną. Widząc, że jest wyraźnie zła.
-
Clara, gdzieś ty się tyle czasu podziewała? Dzwoniłam do ciebie.
Obiecałaś, że nie będziesz się przepracowywać, a już na samym
wstępie to robisz. Kiedy do ciebie w końcu dotrze, że jesteś w
ciąży i musisz się oszczędzać, zwłaszcza teraz, gdy dziecko
dopiero się rozwija - słucham w milczeniu kazania siostry. Będąc
niemal pewna, że w ciągu ostatnich dni przeczytała wszystkie
możliwe informacje, dotyczące ciąży. Którymi będzie mnie
nieustannie zasypywać i umoralniać.
- Przepraszam. Kompletnie
wyleciało mi z głowy, żeby do ciebie zadzwonić i powiedzieć, że
skończę trochę później. Chodź, inaczej do reszty się spóźnię
na tą wizytę u lekarza - chcę już skierować się do wyjścia,
gdy słyszę za sobą głos mojej dawnej przyjaciółki.
-
Jesteś w ciąży? Po prostu nie wierzę. Naprawdę wpadłaś? W
życiu nie uwierzę, że było ono planowane. Przecież za wszelką cenę, próbowałaś się skupić na karierze zawodowej i nawet nie chciałaś słyszeć o
dzieciach. Kto jest ojcem Karl czy Markus? A może nie wiesz? Tak się
kończy, gra na dwa fronty. Trochę mi cię nawet szkoda - ostatnie
pytanie wyprowadza mnie z równowagi. Mia była dzisiaj w wyraźnie
skłonnym do złośliwości nastroju. Nie dość, że przypadkiem
dowiedziała się o ciąży, czego wolałam na razie uniknąć, gdyż
nie miałam pojęcia, co zrobi z tą wiedzą. W dodatku jest z tego powodu rozbawiona. Myślałam, że ostatnio zaszła w
niej jakaś drobna zmiana i przestanie być dla mnie, aż taka
wredna. Ale było to, jak widać tylko chwilowe.
- Daruj sobie
te zbędne komentarze. To wyłącznie sprawa mojej siostry z kim
będzie miała dziecko i czy było ono planowane. Ale jak już musisz
wiedzieć, to do twojej wiadomości, tak właśnie że było. Zajmij
się lepiej sobą, bo widzę że masz wyjątkowo nudne życie, skoro
aż tak interesujesz się Clary. I radzę ci się trzymać od Karla
z daleka. Clarze mogłaś wmówić, że nic już do niego nie
czujesz. Ale ja doskonale wiem, że jest inaczej - Caroline odpowiada
jej nieprzyjemnie. W dodatku z groźnym spojrzeniem. Po czym, nie
dając mi dojść do głosu, ciągnie za sobą w stronę wyjścia.
Zostawiając zszokowaną Mię za nami.
- Co za
wredna jędza. Nie wiem, jak mogłaś się z nią kiedykolwiek
przyjaźnić. Jak ty z nią w ogóle wytrzymujesz? - dziewczyna nadal
jest wzburzona, idzie tak szybko że muszę za nią praktycznie
biec.
- Mia kiedyś była inna. Nie wiem, co się z nią
ostatnio stało. Nie sądzisz, że mimo wszystko byłaś dla niej
trochę za ostra? - miałam wrażenie, że moja siostra mogła być
delikatniejsza.
- Żartujesz sobie? I tak starałam się być
miła. Gdybyśmy nie były w twoim miejscy pracy, już ja bym jej
wygarnęła. Nie będzie w taki sposób cię traktować - Caroline
pozostaje nadal w buntowniczym nastroju.
- W dodatku nie mogłaś
sobie odmówić groźby, że powinna omijać Karla szerokim łukiem.
Nie wiedziałam, że z ciebie taka zazdrośnica - zaczynam się
głośno śmiać.
- Bardzo zabawne, naprawdę - posyła w moją
stronę wyjątkowo groźne spojrzenie, takie samo jak przed chwilą Mii. Wywołując tym samym u mnie,
jeszcze większe rozbawienie.
W
poczekalni przed gabinetem lekarki, która podobna jest prawdziwym
lekarzem z powołania, przynajmniej takie krążą o niej opinię.
Dostrzegam dwie kobiety w zaawansowanej ciąży. Rozmawiają ze sobą,
wymieniając się swoimi doświadczeniami. Na pierwszy rzut oka,
można dostrzec że ogromnie się cieszą ze swojego brzemiennego
stanu. Czułam, że kompletnie nie pasuję do tego towarzystwa. Ja
nigdy nie będę, taka jak one. Swobodnie rozmawiające o wyższości
takiego wózka dla dzieci nad innym.
Dlatego
siadam z daleka od nich, wpatrując się w ścianę. Caroline od razu
zauważa, że zaczynam się denerwować. Posyła więc w moją stronę
uspokajający uśmiech.
Gdy nadchodzi moja
kolej i kobieta w średnim wieku o przyjaznym uosobieniu, zaprasza
mnie do swojego gabinetu. Zaczynam odczuwać, jeszcze większe
zdenerwowanie. Modliłam się, aby dziecko prawidłowo się
rozwijało, a mój ostatni zabiegany i stresujący tryb życia, nie
narobiły mu żadnych szkód.
Przez
następną godzinę, zostają mi wykonane podstawowe badania, dające
stuprocentową pewność, że jestem w ciąży. Nie mogło być mowy
o żadnej pomyłce. Najwięcej emocji, towarzyszy mi jednak przy USG.
Kiedy to zostaje mi pokazany. Jeden, ledwo widoczny dla oka punkcik,
będący moim i Markusa dzieckiem. W tym samym momencie za całą
fasadą strachu, niepewności i uprzedzeń. Zaczynam odczuwać coś
na kształt maleńkiej radości i ciekawości. Zaczynam się
zastanawiać, czy będzie to chłopiec, czy może jednak dziewczynka.
Do kogo będzie bardziej podobne. Raptownie w mojej głowie, pojawia
się tysiące pytań, na które chciałam poznać odpowiedź.
-
Pani, Claro. Płód rozwija się prawidłowo. Na szczęście, nie
widzę nic niepokojącego. Oczywiście zalecam pani dużo spokoju,
zwłaszcza jeśli doświadczyła pani ostatnio dużo stresów, jak
wynika z naszej rozmowy. Przepiszę witaminy, proszę brać je dwa
razy dziennie. To chyba na razie wszystko. Do zobaczenia za cztery
tygodnie - lekarka posyła w moją stronę życzliwe spojrzenie.
-
Dziękuję za wszystko. Do widzenia - biorę receptę i opuszczam z
ulgą gabinet. Wiedząc, że przede mną pozostawało najgorsze.
Powiadomienie Markusa, że zostanie ojcem, dużo szybciej niż się
tego spodziewał.
Wszystko zaczyna się powoli układać. Bardzo mnie to cieszy, bo Clara i Markus zasługują na szczęśliwe, spokojne życie, dom z ogródkiem, urocze dzieci i psa.
OdpowiedzUsuńCaroline jest wspaniałą osobą. Taka siostra to prawdziwy skarb. Dobrze, że pomaga Clarze w tych trudnych chwilach. Jej wsparcie na pewno zmieniło spojrzenie Clary na macierzyństwo. Teraz uwierzyła, że wszystko będzie dobrze.
Liczę na to, że Markus mimo wszystko pozytywnie zareaguje na wiadomość, że zostanie ojcem. Jest dobrym człowiekiem, on i Clara na pewno poradzą sobie w nowej sytuacji.
Strasznie ciekawi mnie jak przebiegnie spotkanie Clary z rodziną ukochanego. Coś czuję, że może być ciekawie, a przynajmniej śmiesznie. Mam nadzieję, że nikt nie będzie miał nic przeciwko temu związkowi.
Ode mnie to niestety tyle. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
Clara i Caroline , jak dobrze ,że mają siebie i nawzajem się wspierają. Clarze na pewno przyda się teraz pomoc siostry.Caroline świetnie poradziła sobie z Mają. Jezu ona jest okropna. Zgadzam się z Caroline, że ona nadal czuje coś do Karla. I tylko czeka na właściwą okazję . Clara na prawdę powinna zacząć o siebie dbać.A nie znowu została dłużej w pracy. To troszkę nieodpowiedzialne z jej strony.Mam nadzieję że widok małej kropeczki na USG jej to uświadomił.Fajnie ,że Markus przeżył rozmowę z Karlem ;) Może nie będą już super przyjaciółmi. Ale przynajmniej normalnie ze sobą porozmawiali. Clara niech nie zwleka z powiadomieniem Markusa o ciąży. Jestem pewna ,że wszystko będzie dobrze.Tylko co Ty za dramat nam szykujesz ?Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCaroline to dobra siostra. Przyznam, że nie darzę jej jakąś ogromną sympatią. To chyba przez to, że podejrzewałam, że ma romans z Karlem. Kiedy to wszystko okazało się tylko po części prawdę, to moja niechęć do dziewczyny zniknęła tylko w niewielkim stopniu. Najważniejsze jest jednak, że siostry się dogadują :)))))
OdpowiedzUsuńMarkus i Clara w końcu, legalnie i bez przeszkód mogą być razem. Są najlepsi. Wielka miłość i te sprawy, ale teraz pojawiają się czarne chmury. Markus musi usłyszeć najnowsze rewelacje. Mam nadzieję, że zareaguje dobrze, na informacje o dziecku.
Czyli w następnym rozdziale czeka nas rozmowa z Markusem. Już zaczęłam się stresować za Clarę hahaha. Oby wszystko poszło dobrze!
N
Na początku przepraszam, że nie zdążyłam skomentować poprzedniego rozdziału :* Co do niego to jestem pod wrażeniem dojrzałej rozmowy Clary i Karla, naprawdę. Rozstali się z klasą, obyło się bez awantur, wyzwisk, krzyków. Był tylko spokój i zrozumienie. Fajnie, że pomimo tego, co zaszło obiecali być dla siebie przyjaciółmi i dalej się wspierać. To naprawdę piękne :)
OdpowiedzUsuńI bardzo cieszy mnie fakt, że między siostrami panuje taka, a nie inna atmosfera. Mimo tego, że Caroline i Karl się w sobie zakochali.
Wydawać by się mogło, że teraz Markus i Clara bez przeszkód mogą być razem... Jestem naprawdę ciekawa, jak Markus zareaguje na wiadomość o ciąży. Wydaje mi się, że jego podejście powinno się zmienić, zobaczymy :) To na pewno będzie rewolucja w ich życiu, ale razem na pewno dadzą sobie radę.
Czekam z niecierpliwością na nowy :)
Pozdrawiam ;*
Od samego początku pałałam sympatią do Caroline, dlatego też nie wierzyłam do końca w jej romans z Karlem. Wydawała mi się być na to zbyt "dobra" i zbyt ... "dojrzała"? Mimo że zakochała się w chłopaku, to starała się tłamsić to uczucie w sobie ze względu na siostrę. I nawet wiedząc że Clara sama święta nie była (w końcu relacja jej i Karla, a relacja Clary i Markusa to niebo i ziemia!)czuła się tą winną bojąc się reakcji siostry. Zasługuje na szczęście u boku faceta którego kocha z wzajemnością, cieszę się że ta sytuacja nie wpłynęła na ich siostrzaną więź. W końcu Clara jej teraz bardzo potrzebuje!
OdpowiedzUsuńZa to Mia wkurza mnie niemiłosiernie! Ja już wspominałam że w jej zachowaniu jest drugie dno, a słowa Caroline mnie tylko utwierdziły w tym że mam rację! Dobrze że jej wygarnęła co i jak. Ja bym na miejscu Mii nawet się nie patrzyła na Karla, bo zazdrosna Caroline może być nieobliczalna :D Ale to dobrze, w końcu ktoś mus :P
Czyli oficjalnie ... Clara w ciąży :) Jej się tylko tak wydaje że "nie chce" tego dziecka. To nadal dla niej szok, tym bardziej że miała zaplanowaną przyszłość krok po kroku. Ale gdy pogodzi się z tą sytuacją to na pewno zmieni zdanie :)
Na końcu zostawiłam sobie Markusa. Wiesz, to urocze jak on dobrze zna Clarę i dostrzega drobne szczegóły z nią związane. A mówią że faceci są ślepi :P Chłopak jest lekko zdezorientowany jej zachowaniem, na dodatek Karl zasiał ziarenko podejrzenia ... aż dziwne że nie przeszło mu przez myśl to co powinno. Kurcze, jestem tak strasznie ciekawa jego reakcji! Nie mogę się doczekać :D
<3
To co robi Mia, to przechodzi ludzkie pojęcie! Jak w ogóle można się tak zachowywać? Przecież kiedyś były przyjaciółkami. A nawet jeśli nie przyjaciółkami to były bliskimi koleżankami. A teraz? Mia na każdym kroku stara się uprzykrzyć życie Clarze. To naprawdę nie fajne. Najpierw Sebastian, teraz Mia. A już myślałam, że Clara będzie miała spokój. Przeliczyłam się.
OdpowiedzUsuńZaczynam powoli darzyć sympatią Caroline. Przez moje podejrzenia o romansie miałam o niej raczej nie za dobre zdanie, ale czytając o jej zachowaniu i odczuciach, zmieniam zdanie. Okazała się być porządną siostrą. Nie robiła nic, aby skrzywdzić siostrę lub zaszkodzić jej związkowi. Nawet informacji o Markusie nie użyła. A byłoby to przecież dla niej na korzyść. I w dodatku bardzo ją wspiera. Clara będzie teraz potrzebowała jak najwięcej takich osób.
Dobrze, że Karl również zalicza się do tego grona. Jeszcze dodatkowo dał Markusowi kilka wskazówek. Oby z czasem rany się zaleczyły i doszli do porozumienia. Jednak takich rzeczy łatwo się nie zapomina. Nie wiem, jak ja zareagowałabym na coś takiego.
No właśnie... Markus. Do ostatniego momentu miałam nadzieję, że ona jednak nie jest w ciąży i test był zepsuty. Wizyta u ginekologa wszystko potwierdziła. Na nasze nieszczęście. Oby tylko Markus odpowiednio się zachował, wziął sprawę po męsku i odpowiednio zaopiekował się Clarą. Dziewczyna będzie potrzebowała dużo uwagi i zrozumienia. Niestety nie mam dobrych przeczuć. Markus (zresztą Clara także) nie wydaje mi się być gotowy na ojcostwo. Chyba jsszjes nie dorósł do takiej odpowiedzialności.
Jestem strasznie ciekawa, jak Ty to sobie wyobrażasz i jak to się dalej potoczy. Czekam niecierpliwie na następny rozdział i życzę weny! ;*
🌸
OdpowiedzUsuń