wtorek, 13 marca 2018

Rozdział 3



Schodzę szybko po schodach. Nie chcąc marnować czasu, czekaniem na windę. Trochę zajęło mi, wytłumaczenie naszemu wyjątkowo buntowniczo nastawionemu gościowi, że nie jest u siebie w domu i słuchanie głośno muzyki, jest nie do przyjęcia. Kilkanaście minut próbowałam mu tłumaczyć, że może przeszkadzać innym tymczasowym mieszkańcom hotelu. Gdy nareszcie udało mi się dojść z nim do porozumienia, a muzyka została ściszona. Moja praca, podczas dzisiejszego dnia, dobiegła końca. Dlatego ze zniecierpliwieniem pokonywałam ostatnie metry, dzielące mnie od mojego gabinetu. 




Wchodzę do niego w pośpiechu. Starając się poprawić, choć trochę swój wygląd. Najpierw rozpuszczam swoje włosy, które rano splątałam w luźnego warkocza. Opadają mi one delikatnie na plecy i okalają twarz. Następnie wyciągam ze swojej torebki kosmetyczkę i lusterko. Poprawiając makijaż, który przez cały dzień, zdążył się już delikatnie rozmazać.

Jak zawsze, chciałam wyglądać perfekcyjnie i olśniewająco. Mimo spędzenia dnia w pracy.
Czułam, że znów staję się drugą wersją siebie. Tą zdecydowanie gorszą i pozbawioną skrupułów. Wyzbytą z moralności i jakichkolwiek granic. Nie angażującą się w żadną emocjonalną relację, nastawioną jedynie na danie i otrzymanie upajającej i niekończącej się przyjemności. Znaną tylko Markusowi.




Gdy jestem już gotowa, aby spotkać się z Markusem. Z zamiarem popełnienia, kolejnego niewybaczalnego czynu. Mój wzrok, mimowolnie pada na pierścionek zaręczynowy, podarowany przez Karla. Zaczyna mi on niespodziewanie ciążyć. Waham się tylko przez chwilę, po czym ściągam go i wkładam do jednej z przegródek w swojej torebce.
Wiedziałam, że Markus nie ma jeszcze pojęcia o naszych zręcznych. Karl nie zdążył się tym właściwie nikomu pochwalić, a ja nie miałam zamiaru być tą, która go o tym uświadomi. Zdawałam sobie sprawę, że niedługo się o wszystkim dowie. Ale dzisiaj, nie miałam ochoty się przed nim tłumaczyć, ani odpowiadać na niewygodne pytania, które mogłyby się pojawić. Poza tym uważałam, że to nie była jego sprawa. Nie powinno więc go to w ogóle obchodzić. Między nami i tak nic to nie zmieniało, że zostałam narzeczoną Karla. A w głównej mierze. To i tak ja, będę ponosić wszelkie możliwe konsekwencje, jeśli ktoś dowie się o naszym romansie. To ja od samego początku miałam, zdecydowanie więcej do stracenia.




Wychodzę z gabinetu, zamykając go na klucz. Zamiast jednak do wyjścia, kieruję się w stronę, bocznej części holu hotelu. Z daleka już dostrzegając, że ktoś na mnie czeka. Coraz bardziej zniecierpliwiony. Coraz częściej dostrzegłam u niego, że nie mógł się doczekać naszego kolejnego spotkania, jeszcze mocniej ode mnie. Zaczynałam podejrzewać, że dużo bardziej niż ja, zaangażował się w naszą relację. Co wydawało się być na początku, praktycznie niemożliwe. Daję sobie jednak spokój z dalszym roztrząsaniem tego. Uświadamiając z kim mam w końcu do czynienia. To był przecież Markus. Ten sam, który zarzekał się tysiące razy, że dla niego liczy się tylko dobra zabawa.



- Clara, nareszcie jesteś. Nie mogłem się doczekać. Zaczynałem się już nawet martwić, że nie przyjdziesz - gdy tylko do niego podchodzę, przybliża się do mnie. Szepcząc mi do ucha i składając delikatny pocałunek tuż za nim. Przy okazji opierając swoje dłonie na mojej talii. Rozglądam się dyskretnie po korytarzu, czy nie ma na nim nikogo, poza nami.
- Musiałam rozwiązać problem z jednym z gości. Dlatego trochę się przeciągnęło - w momencie wypowiadania przeze mnie tych słów. Pojawia się upragniona, przeze mnie winda. Jak zawsze w jego obecności, nie mogłam się już wprost doczekać, aż znajdziemy się w ustronnym miejscu. Chciałam nareszcie zapomnieć o wszystkim i zrelaksować się po ciężkim dniu pracy.
- Ale teraz jesteś już, wyłącznie do mojej dyspozycji? - pyta niemal od razu, gdy tylko wchodzimy do środka windy. Po czym, zjeżdża swoimi dłońmi jeszcze niżej, wprost na moje biodra. Przysuwając mnie do siebie na tyle blisko, że prawie stykamy się ze sobą.
- To zależy, czego ode mnie oczekujesz - odpowiadam prowokująco, wprost w jego usta. Wciskając przycisk oznaczający, bardzo dobrze mi znane czwarte piętro.
- Tego samego, co zawsze. Nieziemskiego seksu i twojego ciała, które będzie się pode mną wiło z rozkoszy, jaką za chwilę ci ofiaruję - rozpala mnie samymi słowami, które wypowiada uwodzicielskim tonem. Za nic, nie potrafiłam się mu oprzeć. Od samego początku, miał nade mną władzę. I z premedytacją to wykorzystywał.





Wpija się gwałtownie w moje usta, a ja bez zastanowienia odwzajemniam jego pocałunki. Wplatając swoje dłonie w jego włosy. Próbując być tym samym, jak najbliżej niego. Napiera na mnie swoim ciałem, przypierając do ściany windy. Zaczynając schodzić ze swoimi pocałunkami niżej. Wprost na mój dekolt. Jak zawsze przejmował kontrolę nad tym, co się między nami działo. Ale mi to w żadnym wypadku nie przeszkadzało. Poddawałam mu się bez najmniejszego sprzeciwu.
Po chwili, ciche jęki przyjemności zaczynają wypływać z moich ust. Przez co, moje pragnienie jego osoby, coraz bardziej wzrasta. Markus niemal od zawsze wiedział, co sprawia mi największą przyjemność. I co zrobić, abym wprost błagała o więcej.




Winda dociera na właściwe piętro, a my praktycznie nie odrywając się od siebie. Podążamy w stronę, bardzo dobrze nam znanego pokoju. Wiedziałam, że tu możemy sobie na to pozwolić. To piętro, było praktycznie nieużywane. Co stanowiło, doskonałe miejsce do naszych spotkań.
Z ledwością, udaje mi się otworzyć drzwi od pokoju, przez jego odurzające pocałunki, które skutecznie uniemożliwiały mi skupienie się na czymś innym niż one. Doprowadzał mnie wprost do szaleństwa, wyzwalając najgłębiej ukryte pragnienia.




Niemal wpadamy do pokoju i bez zbędnej zwłoki, zaczynamy ściągać z siebie ubrania. Tym razem, byłam okropnie spragniona jego bliskości. Przez co, jak najszybciej chciałam przejść do rzeczy. Moja sukienka, jako pierwsza ląduje na podłodze. Dostrzegam, jakim spojrzeniem Markus obdarza moje ciało w zmysłowej bieliźnie. O taki efekt, właśnie mi chodziło. Uwielbiałam ten wzrok, którym obdarzał mnie właśnie w takich momentach.




- Jesteś taka piękna. Ale bez tego, będziesz wyglądać jeszcze lepiej - sięga do zapięcia mojego biustonosza, obdarzając przy okazji mój kark, ledwo wyczuwalnymi muśnięciami swoich ust.
- Może trochę się pośpieszysz? Od kiedy to lubisz, taką powolną grę wstępną? Zawsze wolałeś przechodzić od razu do rzeczy - mówię z niezadowoleniem, czując że Markus stara się odciągnąć w czasie, moment kulminacyjny naszego spotkania. Wciąż zastanawiając się, czy pozbawić mnie górnej części bielizny.
- Może coś się zmieniło? Może chciałbym się, trochę dłużej tobą nacieszyć niż tylko marną godziną w porywach do dwóch. Raz na tydzień - odpowiada mi zaskakująco. Na szczęście sekundę później, ulega moim naleganiom i układa mnie z niezwykłą, jak na niego delikatnością na łóżku. Zdecydowanie zachowywał się inaczej niż zawsze. Był ostrożniejszy i starał się zadbać przede wszystkim o moją wygodę. Kiedyś to było, nie do pomyślenia. Zupełnie nie liczył się z takimi rzeczami, zapatrzony wyłącznie na zaspokojenie własnych pragnień. Nie mogłam niestety się nad tym dłużej zastanawiać, ponieważ za chwilę jego namiętne pocałunki, którymi ponownie obdarza moje usta. Odbierają mi zdolność racjonalnego myślenia.





W końcu, gdy wszystkie nasze ubrania. Lądują na podłodze, a moje zmysły są pobudzone do granic możliwości. Wiem, że nadeszła chwila, w której otrzymam to, o co chodziło mi od samego początku.




Nie mogłam się już doczekać, aż znajdzie się we mnie. Kiedy to w końcu nastąpiło. Pozwalam sobie na głośniejsze westchnienie przyjemności. To było właśnie to, czego teraz najbardziej potrzebowałam. Wszystkie moje myśli, jednocześnie odlatują daleko stąd. Liczyło się dla mnie jedynie, to co tu i teraz. Przez te kilka, skrzętnie skrywanych przed całym światem chwil. Czułam się, jak w niebie. Gdy uwaga Markusa skupiała się tylko na mnie i zapewnieniu mi, jak największego spełnienia.




Jego ruchy stawały się coraz szybsze i głębsze, a ja dłużej nie potrafiłam tłumić swoich głośnych jęków wyrażających, jak bardzo było mi w tej chwili dobrze. Chciałam, żeby to się zwyczajnie nie kończyło. Powoli zaczynałam, odpływać na sam skraj rozkoszy, po której była już tylko błoga nieświadomość. Trwająca sekundy, zanim następował powrót do przytłaczającej mnie rzeczywistości.




Po wszystkim, gdy odzyskuję zdolność skupienia się na racjonalnym myśleniu. Leżę na łóżku, przytulona do Markusa. Starając się odzyskać siły, które pozwolą mi w normalny sposób wrócić do domu. Czuję, jak delikatnie gładzi mnie po włosach i plecach. Wyraźnie nad czymś rozmyślając. Przez co staję się, jeszcze bardziej senna. Wiedziałam jednak, że nie mogę sobie na to pozwolić. Nie mogłam zwyczajnie zasnąć, wtulona w jego ramiona. Choć ta perspektywa, była dzisiejszego dnia bardzo kusząca. Coś między nami zaczynało się zmieniać, a ja wcale nie byłam z tego zadowolona. Nie potrafiłam, jednak wstać i przerwać tej dziwnej chwili czułości między nami.
Mimo świadomości, że powinnam zacząć doprowadzać swój wygląd do porządku i wrócić do mieszkania, gdzie czekał już na mnie, nie mający o niczym pojęcia Karl.




Markus był dzisiaj, zadziwiająco delikatny. Od samego początku do końca. Do tej pory rzadko kiedy, zdarzało mu się, żeby zostawał ze mną, jeszcze przez chwilę w łóżku po naszym zbliżeniu. Najczęściej znikał w łazience, pozostawiając mnie samą z moimi kolejnymi, dodanymi do kolekcji wyrzutami sumienia. Pokazywał tym samym, kompletny brak zainteresowania moim nastrojem, czy samopoczuciem. Natomiast tym razem, było zupełnie inaczej. Wystarczyło, że został przy mnie. A dołujące myśli wydają się stłumione i łatwiejsze do zniesienia. Jakby rozkładały się po połowie na nas dwoje. Przynajmniej raz, nie musiałam radzić sobie sama z poczuciem winy. Z powodu tego, co robimy.





- Clara, może następnym razem spędzilibyśmy ze sobą czas inaczej? Poszli na kawę, obiad, czy chociażby na zwykły spacer. Sypiamy ze sobą od roku, a ja ostatnio uświadomiłem sobie, że tak naprawdę, kompletnie nic o sobie nie wiemy - Markus przerywa milczenie, które trwało już od jakiegoś czasu między nami. Podnoszę się delikatnie, opierając na łokciu. Spoglądając na niego ze zdziwieniem.
- Co takiego? Chcesz mnie lepiej poznać, po co? Przecież wiesz, że w życiu się ze sobą nie dogadamy. Próbowaliśmy nie raz i nic z tego nie wyszło. Poza tym od początku, jasno określiliśmy kształt naszej relacji - nie rozumiałam, dlaczego wpadł w ogóle na tak głupi pomysł. Ktoś go dzisiaj podmienił? Kompletnie go nie poznawałam. Zachowywał się zupełnie, jak nie on. Troska, zainteresowanie, czy czułość kompletnie nie leżały w jego naturze.
- Ale minęło już trochę czasu od ustalenia zasad. Możemy więc od nowa je przedyskutować. Zrozum, że powoli przestaje mi to wystarczać - wskazuje na pokój dookoła, spoglądając na mnie. Po chwili, składając na moich ustach czuły pocałunek i przejeżdżając pieszczotliwie, swoimi opuszkami palców po moich licznych piegach, zdobiących twarz. Których od zawsze nie znosiłam. Byłam wprost zszokowana jego odpowiedzią i zachowaniem. To wszystko, zaczynało mi się, coraz mniej podobać.
- Markus, ja nic innego nie jestem w stanie ci zaoferować. Od początku o tym wiedziałeś i się na to zgodziłeś. Miał łączyć nas tylko seks i nic poza tym. Żadnego zaangażowania ani interesowania się życiem, tej drugiej osoby. To by tylko, jeszcze bardziej wszystko skomplikowało. Wystarczy, że już i tak zachowujemy się skandalicznie - jego wyraz twarzy, wyraźnie pochmurnieje. Ale ja nie zamierzałam go okłamywać. Nie miałam pojęcia, skąd mu się w ogóle wzięła, ta nagła próba przekształcenia naszej relacji. Przecież to było nam do niczego niepotrzebne i niosłoby za sobą, wyłącznie dodatkowe problemy. Zupełnie mnie tym zaskoczył. Poza tym, ja nie odczuwałam takiej potrzeby. Było mi dobrze tak, jak jest i nie chciałam niczego zmieniać.
- Jasne, zrozumiałem. Ja jestem od seksu, a Karl od wszystkiego innego. Zapomnij o tej rozmowie. Nie było tematu - wstaje z łóżka, zamykając z głośnym trzaskiem drzwi od łazienki. Wygląda na to, że moje słowa, w jakiś sposób go dotknęły. Choć nadal, wydawało mi się to niemożliwe. Markus od zawsze, wydawał się bezuczuciowym draniem. Pozbawiony zdolności do odczuwania wyższych uczuć A już myśl, że mógłby akurat właśnie mnie obdarzyć takim uczuciem, była kompletną abstrakcją. My nawet na przyjaciół się nie nadawaliśmy, a co dopiero mówić o czymś większym. Byłam pewna, że to wszystko, co powiedział. To tylko, jakaś jego kolejna gra. Może chciał sprawdzić, ile byłabym w stanie zrobić, aby go przy sobie zatrzymać? Albo wpadł na jakiś inny, podstępny pomysł. Doskonale wiedziałam, że potrafi być przebiegły. I bawić się w bardzo nieczyste i często perfidne zagrania.





Mimo wszystko, jego słowa wyraźnie zepsuły mi nastrój. Siadam więc na parapecie, swoim stałym miejscu do rozmyślań. Szukając w swojej torebce, paczki papierosów. Niestety, gdy ją znajduję okazuje się ona pusta. Wzdycham z niezadowoleniem, gdyż zwłaszcza teraz, potrzebowałam uspokajającej dawki nikotyny. Dokładnie w tym samym momencie, kiedy przeglądam zawartość paczki, Markus opuszcza łazienkę.
- Naprawdę myślisz, że papierosy rozwiążą twoje problemy? Popadniesz tylko znowu w nałóg - patrzy z niechęcią na trzymaną przeze mnie niewielką paczkę.
- Moich problemów, nic nie jest w stanie rozwiązać. Jakoś do tej pory ci to nie przeszkadzało, że czasami sobie zapalę. Co w ciebie dzisiaj wstąpiło? Zupełnie cię nie poznaję - pytam, gdy zaczyna się ubierać. Dostrzegam, że jest wyraźnie zdenerwowany, a to oznaczało tylko jedno. Za chwilę się pokłócimy. Tak właśnie kończyła się, każda próba naszej dłuższej rozmowy.
- Zupełnie nic. Wszystko jest, w jak najlepszym porządku. Poza tym z tego co wiem, nasz układ nie obejmuje zwierzania się sobie. Dlatego daruj sobie te pytania - odpowiada mi nieprzyjemnie. Po czym, bez żadnego słowa pożegnania, zwyczajnie wychodzi. Nie byłam tym zdziwiona, już nie raz kończyło się to wszystko w taki sposób. Jednak dziś po raz pierwszy, poruszył tak dziwny temat, dotyczący naszej relacji. Sama już nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim sądzić. Bo jeśli on mówił poważnie, nie byłam pewna. Czy rzeczywiście nie chciałabym poznać go z lepszej strony i nauczyć się spędzać z nim czas nie tylko w jeden sposób.
Najbardziej irytowało mnie w Markusie to, że był tak kompletnie nieprzewidywalny. Nigdy nie wiedziałam, co za chwilę zrobi albo, jak zareaguje na dane wydarzenie. Nie wiedziałam też kiedy był szczery, a kiedy zwyczajnie kłamał. Był dla mnie kompletnie nieodgadniony. W przeciwieństwie do Karla. Jego nastrój, potrafiłam odczytać z samego wyrazu twarzy. Wspomnienie o moim narzeczonym przypomina mi, że powinnam zacząć się zbierać. Dosyć myślenia o Markusie i jego zachowaniu. Teraz muszę się skupić, przede wszystkim na kimś innym.





Wracam do mieszkania, krótko przed dziewiętnastą. Po odłożeniu swoich rzeczy. I upewnieniu się, że wyglądam zwyczajnie. Odnajduję Karla w salonie, gdzie ogląda jakiś film. Bez słowa siadam obok niego i po prostu się przytulam. Zwyczajnie go teraz potrzebowałam. Tylko jego obecność, potrafiła mnie uspokoić i poprawić zepsuty przez Markusa humor. Równocześnie czułam się okropną egoistką. Wykorzystywałam niczego nieświadomego narzeczonego, żeby zapomnieć o swoim kochanku.




- Wszystko w porządku? Wyglądasz na zmartwioną - pyta spokojnym i kojącym głosem. Całując mnie krótko na powitanie.
- Miałam ciężki dzień. Jestem zmęczona i mam wszystkiego dość, praca mnie dobija - kłamię z trudem. Ale przecież, nie mogłam powiedzieć prawdy. Z każdym dniem, było mi coraz trudniej go okłamywać. Zaczynałam się powoli w tym gubić.
- Może powinnaś pomyśleć nad jej zmianą? Ta zdecydowanie, źle na ciebie wpływa. Jesteś wciąż zdenerwowana i zmęczona. Na szczęście w przyszłym tygodniu, nareszcie wyjeżdżamy. W końcu sobie trochę odpoczniesz i nabierzesz dystansu - dopiero teraz przypominam sobie o naszych krótkich wakacjach. Z dużym trudem, udało mi się wywalczyć ten tydzień urlopu. Akurat w takim terminie.
- Cieszę się, że spędzimy ze sobą więcej czasu. Nie mogę się już doczekać przyszłego tygodnia - mówię szczerze. Łącząc ze sobą nasze dłonie. Naprawdę chciałam, pobyć tylko z Karlem. Z daleka od tego miasta i Markusa. Miałam nadzieję, że może to odbuduje naszą relację i pomoże mi zdobyć się w końcu na zakończenie mojego romansu. To byłoby, najlepsze wyjście dla nas wszystkich. Tym bardziej teraz, kiedy Markus zaczynał coraz dziwniej się zachowywać. A ja mimo tego, że wciąż nie wiedziałam, co tak naprawdę o nim sądzę. Nie chciałam, żeby kiedyś przeze mnie cierpiał. Wystarczyło, że narażałam już na to swojego narzeczonego.




- Clara, gdzie twój pierścionek? - Karl patrzy podejrzliwie na nasze splecione dłonie. A ja mam ochotę, zapaść się pod ziemię. Kompletnie zapomniałam, ponownie go założyć, starając się jak najszybciej wrócić do domu.
- Pokazywałam go koleżance. Zdjęłam go, bo chciała dokładnie go obejrzeć. A potem zrobiło się zamieszanie przy recepcji i odruchowo wrzuciłam pierścionek do torebki. Już po niego idę - wymyślam na szybko. Po czym udaję do korytarza i wyciągam z miejsca, do którego z premedytacją włożyłam go kilka godzin temu. Po raz pierwszy od rozpoczęcia swojego romansu, popełniłam błąd. Czułam, że to było ostrzeżenie. I być może ostatnia szansa na opamiętanie. Ponownie wsuwam pierścionek na palec. Tam, gdzie jest jego miejsce. Obiecując sobie, że nigdy więcej już go nie zdejmę.




- Widzisz, jest z powrotem - wyciągam dłoń w kierunku Karla. Delikatnie się do niego uśmiechając.
- Cieszę się. Przez chwilę pomyślałem, że zwyczajnie nie chcesz, aby ktokolwiek wiedział o naszych zaręczynach - przez sekundę można dostrzec cień zawodu w jego oczach. Bardzo źle się czuję z tym, że sprawiłam mu przykrość. 
- Nawet tak nie mów. Takim narzeczonym, jak ty to grzech się nie pochwalić. To wszystko, przez tą pracę. Naprawdę pomyślę nad jej zmianą - całuję go delikatnie w policzek, starając się rozwiać jego wątpliwości. Wywołuję tym delikatny uśmiech na jego twarzy. Po czym ponownie się do niego przytulam.
- Kocham cię, Clara - słyszę wyznanie Karla.
- Ja ciebie też - odpowiadam z lekkim zawahaniem, ale i głębokim przekonaniem, że szczerze. Mimo, że okrutnie go raniłam. Naprawdę go kochałam, może na swój własny, pokręcony sposób, ale jednak. Wiedziałam, że zasługiwał na o wiele więcej, ale aktualnie nie mogłam mu tego zapewnić. Zamierzałam jednak w niedalekiej przyszłości, postarać się to zmienić. 





Tego wieczoru, po raz pierwszy od kilku dobrych miesięcy. Poczułam się, jak dawniej. Kiedy to liczył się tylko Karl i nikt więcej. Zastanowiłam się także, bardzo głęboko nad swoim życiem. Wiedziałam, że na dłuższą metę. Nie dam już rady, żyć w nieustannym kłamstwie, jak dotychczas. Zbliżał się powoli czas, kiedy będę musiała zdecydować. Co, a przede wszystkim kto, jest dla mnie ważniejszy. I mimo, że odpowiedź powinna wydawać się natychmiastowa i prosta, to zaczynałam mieć jakieś wątpliwości. Co wcale nie wprawiało mnie w pozytywny nastrój.

4 komentarze:

  1. Jest rozdział! A jaki długi! Chyba że to moje wrażenie 😀
    Zaczęło się od gorącego spotkania Clary i Markusa. Tak dobrze odpisałaś co się działo, że czułam się jakbym była jakimś podgladaczem. Bez kitu hahaha
    Chcę osobno wypowiedzieć się o Markusie, którego nie lubię. Chyba przez to jaka jest osoba w tym opowiadaniu. Dla mnie to taki czarny charakter a w zasadzie kusiciel. Niby liczy się dla niego seks i cotygodniowe spotkania, ale...Ale tym razem było inaczej. Czemu? Wydaje mi się, że on już wie o zareczynach i boi się że straci możliwość spotkania się z Clara. Mam przeczucie, że oni się nie lubili na ppczatku, ale przez ta chora relacje jemu zaczęło zależeć na dziewczynie. Tylko nie chce się do tego przyznać!
    Moim ulubieńcem jest Karl. To taki zwykły, slodziutki chłopak. Zrobiłby wszystko dla Clary, która słabo to docenia. Chłopak marzenie. Martwi się i planuje np wakacje. No jak tu co nie kochać!?
    Clare zrobię króciutko, bo w zasadzie ciągle nie mogę jej rozgryźć. Ma takiego narzeczonego, a szuka innych doznań. Twierdzi, że kocha Karla na swój własny sposób...A może to nie jest już miłość? Może to zwykle przyzwyczajenie?
    Co tu dużo mówić...Opowiadanie nabiera tempa. Każdy rozdział wnosi wiele nowych i ciekawych rzeczy. Czekam na następny w którym zapewne wspólny wyjazd Clary i Karla. Oby im się udał i oby ożywil ich umierający związek!
    N

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze raz przepraszam za moją nieobecność. Tak na wstęp, a teraz właściwa część.
    Świetnie opisałaś spotkanie Clary i Markusa. Czytając to, można się poczuć, jakby samemu się tam było i to wszystko oglądało. I co to się dzieje z naszym bad boyem? Czyżby zaczęło mu zależeć? A może to tylko jakaś przykrywka? Ciężko mi go rozgryźć. Mam nadzieję, że niedługo poznam odpowiedzi na te pytania. Wiem jedno - nie lubię Markusa!
    Cały czas ubolewam, że główna bohaterka tak bardzo nie docenia tego co ma - narzeczonego, związku. Zapewne kiedyś się doigra, chociaż wolałabym, żeby nic pomiędzy nią a Karlem się nie zmieniało. Z drugiej jednak strony zasłużyła. Postępuje bardzo źle i stała się niezwykle wyrachowaną osobą.
    Na koniec zostawiłam sobie Karla. Nie było go w tym rozdziale zbyt wiele, ale stanowił odskocznię oraz taki miły akcent. Zdecydowanie to mój ulubieniec! Jest taki kochany... Szkoda, że w rzeczywistości takich nie ma. :(
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału oraz (jak się domyślam) wspólnych wakacji narzeczonych. Może dzięki temu wyjazdowi uda im się ocieplić ich związek i naprawić błędy. Może to doda siły i odwagi Clarze, która zbierze się na odwagę, aby zakończyć romans.
    Pozdrawiam i życzę weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super że już jest nowy rozdział, czekałam na niego 😊 To ja się wyłamię 😉nie wiem czemu ale ja jakoś Markusa polubiłam w tym opowiadaniu.Może jeszcze zmienię zdanie ,Ale na razie normalnie go lubię (sama się sobie dziwię). I zacznę od niego,kurczę czyżby zaczęło mu zależeć na naszej bohaterce?Normalnie wszystko na to wskazuje.Zaczął wykazywać nią zainteresowanie nie tylko w łóżku.Mam nadzieję że szybko się to wyjaśni 😉Clara niby kocha Karla, ale mi wydaje się pozbawioną jakichkolwiek uczuć.Kurcze przyszła wprost od kochanka ,kłamię to w żywe oczy i zapewnia o swojej miłości.Ale z tego co widzę już też zaczyna się wahać.Karla jak zawsze mi żal. Noe zasługuje na takie traktowanie.Ciekawią mnie te wspólne wakacje.Jestem ciekawa jak Clara poradzi sobie w sytuacji gdy będzie z Karlem na okrągło.Może w końcu coś do niej dotrze.Oby , bo coraz mocniej zatraca się w tym romansie z Markusem.Nie muszę już chyba pisać że jak zwykle czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.Pisz szybciutko 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć!
    Nie spodziewałam się, że rozdziały będą pojawiać się tak szybko po sobie. Przepraszam, że przychodzę tak późno.
    Historia niezwykle wciąga i jestem tak zainteresowana jej przebiegiem, że już z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
    Karl jest naprawdę świetnym facetem, mam nadzieję, że wszystko potoczy się tak, że na końcu na pewno będzie szczęśliwy, bo na to właśnie zasługuje.
    Nie dziwię się Clarze, że zastanawia ją zachowanie Markusa. Wydaje mi się, że po prostu pragnie stworzyć z nią coś więcej, ponieważ zaczął czuć do niej coś więcej. Istnieje też wiele innych możliwości jak np. Że ma na celu tylko zobaczenia do czego jest zdolna i w końcu zapragnie uderzyć, mówiąc o wszystkim Karlowi.
    Na miejscu głównej bohaterki incydent z pierścionkiem rzeczywiście potraktowałabym jaką ostatnią szansę do skończenia wszystkiego.
    Życzę miłego dnia i czekam.
    Pozdrawiam, Shoshano

    OdpowiedzUsuń