sobota, 17 marca 2018

Rozdział 5



Hiszpańska Barcelona, przywitała nas słoneczną i ciepłą pogodą. Mimo, że była dopiero połowa kwietnia, tutaj można już było poczuć, pierwsze ciepłe podrygi lata. Z utęsknieniem czekałam na tę porę roku. Dlatego samo to, wprawiało mnie już w pozytywny nastrój.

Od samego początku, byłam zachwycona tym miejscem. A moje wyobrażenia, przeszły najśmielsze oczekiwania. Wraz z postawieniem, pierwszych kroków na katalońskiej ziemi, zostawiłam za sobą wszystkie problemy. Odcinając się, przynajmniej na moment od swojego życia. Zapomniałam o romansie z Markusem, jego dziwnym spotkaniu z moim narzeczonym. A nawet o tym, że po powrocie będzie na mnie czekać, niezwykle trudna rozmowa. Która na pewno zrani czyjeś uczucia i zakończy coś, co od samego początku nie miało najmniejszego sensu. To wszystko nie miało jednak, teraz znaczenia. Starałam się wyrzucić z głowy wszystkie złe i pesymistyczne myśli, aby nie zepsuć sobie nimi, nadchodzącego tygodnia.




Uwielbiałam podróże, dzięki nim mogłam stać się anonimową osobą w tłumie. Nikt mnie nie znał, ani nie ocieniał. Mogłam być, kimkolwiek chcę. I tak jak wszyscy inni, wyłącznie zachwycać się, tym wspaniałym miejscem.




Obiecałam sobie, że przez następne dni, będzie się liczył dla mnie tylko Karl. Zamierzałam zrobić wszystko, aby wynagrodzić mu krzywdy, jakie wyrządziłam. I na nowo, zacząć być wobec niego uczciwa. Chciałam, aby nasze wakacje były początkiem, kolejnego etapu w naszym związku. Pełnego pięknych wspomnień i ponownego rozbudzenia naszego przygasającego uczucia. Próbowałam odnaleźć, to co czułam na samym początku naszego związku. Kiedy to, nie widziałam świata poza nim.




Po dotarciu do hotelu, w którym mieliśmy zamiar się zatrzymać. Podczas naszego pobytu w Hiszpanii. Oraz rozpakowaniu rzeczy i zaaklimatyzowaniu się w naszym pokoju. Siadam obok Karla na łóżku i z delikatnym uśmiechem na ustach, przytulam się do niego.
- Miałeś świetny pomysł, abyśmy się tutaj wybrali. Jest wspaniale - mówię z pełnym przekonaniem. Mimo, że byliśmy tutaj dopiero chwilę, już pokochałam to miejsce.
- Cieszę się, że jesteś zadowolona. To dla mnie najważniejsze - całuje mnie delikatnie w czubek głowy. A mnie po raz kolejny, choć wcale tego nie chcę. Ogarnia poczucie winy. Karl w pierwszej kolejności, zawsze myślał o mojej osobie. Na wszelkie możliwe sposoby, próbował mnie uszczęśliwiać. Podczas gdy ja, kompletnie nie potrafiłam tego docenić. Żyjąc w nieustannym kłamstwie i postępując bardzo wyrachowanie.
- Dziękuję za wszystko, co dla mnie robisz. Jesteś wspaniały, a ja kompletnie na to nie zasługuję - słowa mimowolnie, wydobywają się z moich ust. Wywołując tym samym, duże zdziwienie u Karla.
- Clara, oczywiście że na to zasługujesz. Na to i o wiele więcej. Jesteś najlepszym, co mnie spotkało. Nie wyobrażam sobie, dalszego życia bez ciebie. To z tobą i nikim więcej, chcę założyć rodzinę i się zestarzeć - wiedziałam, że powinnam się cieszyć z tego wyznania. Ale nie potrafiłam. Choć sama, także w przeszłości o tym marzyłam. Teraz nie byłam przekonana, czy w ogóle ma to szansę się zrealizować. Narobiłam przecież tyle głupstw. Jeśli one kiedykolwiek, wyjdą na jaw, Karl nie będzie, chciał mnie znać. A o wybaczeniu, nawet nie było mowy. Czegoś takiego, nikt nie byłby w stanie wybaczyć. 




Wieczorem wybieramy się na kolację do hotelowej restauracji. Spędzając podczas niej, naprawdę miło ze sobą czas. Na nowo, czułam się coraz lepiej w towarzystwie swojego narzeczonego. Zniknęła gdzieś, cała te niezręczność i wycofanie, które towarzyszyło mi od rozpoczęcia niemoralnej relacji z jego przyjacielem. Z każdym kolejnym dniem, coraz bardziej starałam się odbudować, to co zniszczyłam przez ostatnie miesiące.





Następnego dnia z samego rana, wybieramy się na zwiedzanie miasta. Pozytywna energia, wprost ze mnie emanowała. Byłam optymistycznie nastawiona do swojej przyszłości u boku Karla. Wyrzuciłam tym samym, całkowicie ze swojej głowy wspomnienie osoby Markusa oraz jego wyznania, o którym ostatnio się dowiedziałam. Gdy nie było go w pobliżu, było mi zdecydowanie łatwiej o nim nie myśleć, czy chociażby zapomnieć, że łączy nas coś więcej niż zwykła znajomość.




Spacerujemy z Karlem po Plaça d'Espanya, trzymając się za ręce i podziwiając urok hiszpańskiej kultury. Obdarzam radosnym uśmiechem, każdego mijanego przechodnia.
Uwielbiałam poznawać nowe miejsca i odznaczać na swojej liście, kolejne zobaczone widoki na świecie. Od naszych pierwszych, wspólnych wakacji z Karlem. Mieliśmy swoją niepisaną zasadę, że za każdym razem, wybieramy inne miejsce na swoje wakacje. W różnych zakątkach globu. Obydwoje lubiliśmy, poznawać nowe kultury i wszystko, co one za sobą niosą. Nawet pod tym względem, byliśmy ze sobą zgodni, co miało niewątpliwie swoje zalety. 





- Clara, wracajmy. Jest późno, a ty zrobiłaś już dziś, chyba z tysiąc zdjęć - słyszę delikatne zniecierpliwienie w jego głosie. 
- Za chwilę. Jeszcze tylko parę. Chcę mieć pamiątkę. Wiesz, że pokochałam to miejsce całą sobą - uśmiecham się do niego z proszącą miną, aby został ze mną, jeszcze przez chwilę. Zanim wrócimy w drogę powrotną do hotelu.
- Dobrze, niech ci będzie - obejmuje mnie w pasie i składa krótki pocałunek na policzku. Karl nigdy nie potrafił mi odmawiać. Zawsze mi ulegał, co nieraz niestety egoistycznie wykorzystywałam. 




Nie tracąc czasu, ponownie właściwe ustawiam obiektyw aparatu i zaczynam fotografować, wszystko co jest dla mnie godne uwagi. Przy okazji, udaje mi się uchwycić uśmiechniętego Karla na jednym ze zdjęć, które właściwie od razu, staje się jednym z moich ulubionych. Cieszyłam się, że spędzanie ze mną czasu, sprawia mu radość. Przynajmniej w ten sposób, próbowałam spłacić, chociażby cząstkę swoich win.




Kolejne dni, mijają nam w podobny sposób. Większość czasu poświęcamy na zwiedzanie zabytków i atrakcji, jakie kryje w sobie Barcelona. Odwiedzamy chociażby słynny Park Güell, który oczarowuje mnie swoim pięknem. Spędzamy w nim większą część dnia na moje wyraźne życzenie. Otoczenie zieleni, napawa mnie ogromną dawką spokoju i nadziei, że wszystko się jakoś ułoży.
Kolejnego dnia, spacerujemy malowniczymi uliczkami stolicy Katalonii. Wymieniając się od czasu do czasu, czułymi pocałunkami. Zachowywaliśmy się, jak zakochana para nastolatków, a nie osoby, będące ze sobą w związku od kilku lat. Byłam zadowolona z takiego obrotu sprawy i miałam nadzieję, że ten stan utrzyma się nawet po naszym powrocie do domu.
Kiedy indziej, wybieramy się do Poble Espanyol. Gdzie zachwycam się przedstawioną tam sztuką. Podziwiam między innymi grafiki odwzorowujące dzieła Pabla Picassa. Jednego z moich ulubionych artystów.
Niemal każdą sekundę naszego pobytu, mieliśmy starannie zaplanowaną. Nie było czasu, choćby nawet pomyśleć o nudzie. Dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie, a ja byłam pewna, że z nikim innym poza Karlem. Nie chciałabym być w tym miejscu. Był najlepszym towarzyszem, jakiego mogłam mieć.




Noce za to, przeznaczaliśmy na długie rozmowy. Podczas których, dyskutowaliśmy o swojej wspólnej przyszłości i planach na nią. Nie miałam także nic przeciwko, gdy nasz w założeniu krótki pocałunek na dobranoc, przeradzał się w wstęp do czegoś dużo poważniejszego.

Na nowo, uczułam się czerpać przyjemność z naszych intymnych chwil. Powoli wracałam do tego, co było zanim popełniłam, jeden z największych błędów swojego życia.





Ostatniego dnia, naszego pobytu w kraju położnym na półwyspie Iberyjskim. Spoglądam z niemym zachwytem na roztaczający się w oddali zachód słońca. Z wielkim skupieniem, obserwuję jak ognista kula. Powoli zanurza się w Morzu Śródziemnym. Kolejny dzień, odchodził nieubłaganie w zapomnienie, ustępując miejsca nocy. Uświadamiając mi tym samym, że powinnam powoli żegnać się z tym miejscem. Jutro czekał nas powrót do rzeczywistości. Musiałam stawić jej czoła, choć najchętniej uciekłabym, jak najdalej. Plaża, na której spędziliśmy większość popołudnia, powoli pustoszała. Dzięki czemu, zewsząd dookoła, ogarnia mnie błoga cisza i spokój. Dająca duże pole do rozmyślań i zastanowienia się nad tym, co będzie dalej. 





Układam głowę na ramieniu osoby, z którą zdecydowałam się spędzić resztę swojego życia. Ostatnie dni, upewniły mnie w moim wyborze. Teraz byłam praktycznie przekonana, że podjęłam słuszną decyzję. Wybierając spokojną i stabilną przyszłość u boku Karla.
- Właśnie taką kocham cię najbardziej - dobiega mnie jego cichy szept.
- Czyli jaką? - pytam, zastanawiając się.
- Taką beztroską i rozmarzoną, ze szczerym uśmiechem na twarzy i rozwianymi włosami. Dokładnie taką, jaką byłaś gdy cię poznałem. Ostatnio byłaś zupełnie inna. Ale cieszę się, że nareszcie wróciłaś - sama także się z tego cieszyłam. Czułam, że podczas tych ostatnich dni. Odnalazłam się na nowo. Jakbym wróciła z długiej podróży do domu. Miałam zamiar się tego trzymać i więcej już nigdy nie błądzić.
- Kocham cię, Karl - wypowiadając te słowa, próbuję przekonać do tego zarówno siebie, jak i jego. Bo choć wydawało mi się, że wszystko między nami jest na dobrej drodze do szczęśliwego związku. Moje uczucie, nadal nie było takie, jak na początku. Coś się w nim, wyraźnie zmieniło. Nie było ono, już tak silne i niezachwiane, jak kiedyś. Ale miałam nadzieję, że wystarczy. Naprawdę chciałam, żebyśmy byli znowu ze sobą szczęśliwi.
- Ja ciebie bardziej - zawsze traktowaliśmy tą odpowiedź, jako żart. Przyjmując ją ze śmiechem. Tym razem, nie było mi jednak do śmiechu. Ponieważ dotarła do mnie świadomość, że niosą za sobą niestety prawdę. To Karl był tą stroną, bardziej zaangażowaną w nasz związek i to on, odczułby dużo boleśniej nasze rozstanie. Dlatego musiałam zrobić wszystko, aby do niego nigdy nie doszło. On nie zasłużył sobie na takie cierpienie. Musiałam zapewnić mu szczęście, nie ważne za jaką cenę. Zasługiwał na nie, jak nikt inny. 





Gdy za oknami, dawno zapada zmrok, wracamy do swojego pokoju. Aby spędzić w nim, ostatnią naszą noc w Hiszpanii. Gdy Karl, idzie do łazienki wziąć prysznic. Wychodzę na balkon, wdychając rześkie powietrze, docierające prosto znad morza. Zamykam oczy, odtwarzając wszystkie nasze wspólne wspomnienia z ostatnich dni. Od dawna, nie czułam się bardziej zrelaksowana i spokojna niż jestem teraz. Nie rozumiałam tylko dlaczego, wciąż odczuwałam jakiś niewytłumaczalny smutek, który nie pozwalał mi być w pełni szczęśliwą. Miałam przecież wszystko, o czym niektórzy mogliby tylko pomarzyć. Szkoda tylko, że nie potrafiłam się z tego cieszyć, ani docenić. Czasami złościłam się z tego powodu sama na siebie. Wiedząc, że muszę znaleźć jakiś sposób. Aby na nowo, cieszyć się w pełni ze swojego życia.




Wracając z powrotem do pokoju. Zabieram się powoli za pakowanie, aby jutro nie musieć się zbytnio śpieszyć. W połowie, wykonywanej przez siebie czynności. Wyciągam z torebki, którą miałam dzisiaj przy sobie. Pamiątkę kupioną specjalnie dla mojej siostry, aby przełożyć ją do walizki. Przez przypadek z samego dna torebki, wypada mój telefon. Który od kilku dni, był właściwie nieużywany. Do niczego, właściwie go nie potrzebowałam. Podnoszę go z podłogi, zauważając że mam jedną wiadomość. Z ciekawości, postanawiam sprawdzić jej nadawcę i treść. Po chwili, bardzo tego żałując. Znajdujące się w niej trzy słowa, burzą cały mój spokój i pewność, co do podjętej decyzji o zakończeniu swojego romansu. Spoglądam raz po raz na ekran telefonu. Ale treść, pozostaje ta sama. Treść, której nigdy nie spodziewałabym się po osobie, która ją wysłała. Po chwili, biorę się w garść i bez wahania ją kasuję. Nie mogłam pozwolić, aby Markus po raz kolejny, namieszał mi w głowie i sprawił, że przez jedną, głupia wiadomość ulegnę i nadal będę kontynuowała to szaleństwo, które jest między nami. 




Jednakże mimo swoich obietnic, nawet zasypiając w objęciach Karla, zapewniając go po raz kolejny o swojej miłości. Jedyne, co miałam przed oczami to treść tej przeklętej wiadomości. Której dźwięk, rozbrzmiewał nieustannie w mojej głowie. Nawet tuż przed zaśnięciem, ostatnią rzeczą o jakiej pomyślałam. To były te trzy, niemające tak naprawdę żadnego sensu, ani większego znaczenia słowa. Które dla mnie, z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu, znaczyły jednak wiele. I sprawiały, że jakieś dziwne ciepło, rozlewało się po moim ciele. Trzy cholerne słowa, zawierające trzynaście liter. Przewracające cały mój świat, od nowa do góry nogami. Przez które, znowu nie byłam niczego pewna. 
Cholerne " Tęsknię za Tobą."
Które po raz pierwszy, padło z jego strony w moim kierunku.


________________________
Z góry przepraszam za jakość tego rozdziału. Ale strasznie się męczyłam z jego napisaniem. Kompletnie nic mi w nim nie wychodziło. Dawno już nie miałam, aż takiego problemu, aby skończyć pisanie rozdziału... :/ Mam nadzieję, że w następnym będzie już lepiej... 

7 komentarzy:

  1. A więc celem podróży była Barcelona. Ale im zazdroszczę, też bym chciała się tam wybrać. Czytając jednak rozdział czułam się jakbym zwiedzała razem z nimi hahahah czyli świetne opisy!
    Wakacje miały służyć Clarze żeby odrodzić w niej tą utraconą poniekąd miłość do Karla. I tak też było. Nasi bohaterowie miło spędzali czas zwiedzając Katalonię. Pojawiły się też rozmowy z perspektywami na przyszłość. Karl nie obszedł się bez wyznań. I to w nim uwielbiam! Jest taki szczery w tym związku. Biedaczysko, bo szykuje mu się zupełnie inna przyszłość niż ta, którą zaplanował.
    Markusa niby nie było, a i tak był i nieźle namieszał. Wystarczyła jedna wiadomość i Clara była myślami tylko z nim. Wychodzi na to, że gdzieś tam między tą chorą relacją opartą na seksie pojawiły się uczucia i zaangażowanie. A nie powinny, bo zrani to osoby trzecie...
    Ja na koniec mam nadzieję, że nie będziesz patrzyła na swoje prace takim krytycznym wzrokiem. Są naprawdę dobre i nie można od nich chcieć niczego więcej. Dużo weny życzę, żebyś nie narzekała, że nie mogłaś rozdziału skończyć :)
    N

    OdpowiedzUsuń
  2. Ledwo skomentowałam poprzednie rozdziały, a tu już pojawia się kolejny. Bardzo mnie to cieszy, bo tak jak już wspomniałam, uwielbiam twoje opowiadanie.
    Barcelona to przepiękne miasto, a Ty świetnie je opisałaś, naprawdę czułam się tak, jakbym tam była i wszystko widziałam. Oddałaś prawdziwego ducha tego miejsca, co wcale nie jest takie łatwe.
    Cieszę się, że Karl i Clara spędzili razem wspaniały czas, ale niepokoją mnie uczucia dziewczyny. Z jednej strony chce ona odbudować swoją więź z narzeczonym, ale jednocześnie widać, że nie jest stuprocentowo pewna co do swoich uczuć. Nie chce zranić Karla, pragnie szczęścia u jego boku, ale coś mimo wszystko ciągnie ją do kochanka.
    Zaniepokoiła mnie wiadomość od Markusa. Czy on naprawdę myśli, że tak po prostu Clara zacznie czuć do niego coś więcej i uda mu się odbić ją Karlowi? Powinien się ogarnąć bo już i tak wystarczająco namieszał w ich życiu.
    Ode mnie to tyle. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Violin
    Lucky One

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę wakacji naszym bohaterom 😉Clara i Karl spędzili że sobą cudowny tydzień.Planując przyszłość i wyznając sobie milosc.Ale ..,gdzieś tam ciągle z tyłu głowy Clara ma Markusa.I mimo tego co robi i mówi nie potrafi o nim zapomnieć.A jego SMS całkowicie wytracil ją z równowagi. Odnoszę coraz większe wrażenie że ona jest z Karlem tylko z przyzwyczajenia i dlatego że nie chce to zranić.A tak naprawdę coraz mocniej zaczyna jej zależeć na Markusie. Nadal żal mi Karla, ale zaczynam myśleć że dla niego byłoby chyba lepiej żeby prawda wyszła na jaw.On nie zasługuje na to by być ciągle oklamywanym.
    P/S Nie przepraszaj u nie krytykuj tak siebie.Rozdział świetny .Jak każdy.Czekam na kolejny z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  4. Barcelona! Zawsze marzyłam, żeby odwiedzić Hiszpanię. Strasznie jej zazdroszczę, nie pogniewałabym się za takie wakacje.
    Po części zamierzony cel został zrealizowany, ale tylko po części... Ten wyjazd miał zbliżyć do siebie i odnowić uczucia pomiędzy naszą słodką parą. Na początku tak było i się to udało, jednak... Ten głupi sms od Markusa zepsuł cały trud wykonany przez Clarę. Też zaczynam mieć wrażenie, że główna bohaterka jest z Karlem tylko z przyzwyczajenia i wygody, a biedaczek na to nie zasługuje. Jest zbyt kochany, żeby tak go traktować. I może tu leży problem... On jest tak bardzo kochany, a Clarze najwyraźniej zabrakło w tym wszystkim "tego czegoś". Spontaniczności, pasji i namiętności. Zapewne zabrakło jej jakiś przeżyć w tym wszystkim, a właśnie to dawał jej Markus. Nie powinnam usprawiedliwiać jej zachowania, bo jest karygodne, ale i tak kibicuję obecnemu związkowi. Musi zacząć od zakończenia relacji z Markusem definitywnie. To będzie pierwszy krok ku lepszemu początkowi.
    Rozdział jest świetny jak każde inne, więc nie masz się czym przejmować.
    Życzę dużo weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest świetny, więc nie masz za co przepraszać! :)
    Och... Karl i Clara wybrali się na upragnione wakacje do Hiszpanii, spędzili ze sobą wiele czasu, początkowo wszystko układało się świetnie, a potem wystarczyła jedna wiadomość od Markusa i skomplikowała sytuację. Wydaje mi się, że Clara sama nie wie, czego chce od życia. Niby chciała jakoś "odrodzić" związek z Karlem, ale... Chyba coś jej nie wyszło. A Karl naprawdę nie zasługuje na takie traktowanie, bo kocha ją całym sercem... I nie wydaje mi się, żeby dziewczyna odwzajemniała jego uczucia, zresztą sama ma, co do tego wątpliwości. Za to wiadomość Markusa obudziła w niej jakieś nieznane dotąd uczucia... Powinna się zdecydować, którą drogą chce iść, bo tak to chyba daleko nie zajdzie...
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział, emocji na pewno nie zabraknie! :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć!
    Rozdział wyszedł ci świetnie. Z każdym kolejnym zakochuje się w tej historii jeszcze bardziej. Masz ogromny talent!
    Ach, ta cała sytuacja staje się coraz bardziej skomplikowana. Liczę, że Clara dokona dobrego wyboru dla samej siebie. Nie ważne co zrobi, jesli jej to przyniesie szczęście - to, to będzie najważniejsze.
    Markus, em... Jakoś tak szkoda mi się go zrobiło. Wygląda na to, że naprawdę się w niej zakochał.
    Ach! Nie wiem co siedzi w twojej głowie i jaki masz pomysł na to opowiadanie, ale nie mogę się doczekać tego jak się to wszystko rozwinie!
    Pozdrawiam,
    Shoshano

    OdpowiedzUsuń
  7. https://allein-freunde.blogspot.com/ zapraszam serdecznie na ósmy rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń