poniedziałek, 19 marca 2018

Rozdział 6




Nieunikniony powrót do domu, który nieubłaganie nastąpił, napawał mnie dużym niepokojem. Bałam się powrotu do rzeczywistości i codzienności, jaką wiodłam przed wakacjami w Hiszpanii. Tam wszystko, było łatwiejsze. Był tylko Karl i ja. Żadnych zmartwień i problemów. Które tuż po powrocie do domu, zaatakowały mnie ze zdwojoną siłą. Wszystkie wątpliwość, które myślałam, że udało mi się rozwiać. Powróciły wraz z tamtą wiadomością.



Dlatego też, siedzę już od bladego świtu w kuchni. Obracając w dłoniach kubek z zimną kawą, mającą zrekompensować mi nieprzespane godziny. Praktycznie nie zmrużyłam oka, minionej nocy przez okropny mętlik, panujący w mojej głowie.
Bezwiednie wpatruję się w okno, obserwując jak kolejny dzień budzi się do życia. Który miał być dla mnie przełomowym i stać się nowym początkiem.





Wiedziałam, że będę musiała dziś stawić czoła Markusowi i definitywnie zakończyć nasz romans. Bałam się tej rozmowy. Po której, powinnam być gotowa na wszystko. Nawet na to, że w akcie zemsty, wyjawi całą prawdę Karlowi o naszej, zbyt zażyłej relacji. W końcu, miał do tego prawo. To byłoby zresztą najuczciwsze, wobec mojego narzeczonego. Sama już dawno, powinnam się mu do wszystkiego przyznać, ale byłam zbyt dużym tchórzem i egoistką.





Nie łudziłam się, że Markus przyjmie dobrze to, co miałam mu do przekazania i nie będzie próbował, namawiać mnie do zmiany zdania. Ale ja nie miałam zamiaru pod żadnym pozorem ulec. Choć decyzja o zakończeniu naszego romansu, mimo że jest najrozsądniejsza i najbardziej korzystna dla nas wszystkich. Była dla mnie jedną z najtrudniejszych, jaką musiałam podjąć w swoim życiu. Rozważałam wszystko. bardzo dokładnie i uznałam, że tak będzie lepiej. Czułam jednak żal i smutek z tego powodu. W ciągu ostatniego czasu, dużo się zmieniło. Zaangażowałam się mocniej w naszą relację, przez co dużo trudniej mi ją teraz zakończyć.




W pośpiechu, przygotowuję się do pracy. Nie chcąc się spóźnić, pierwszego dnia po powrocie z urlopu. Odpływając myślami, kompletnie straciłam poczucie czasu. Zapominając o swoich obowiązkach. Byłam roztargniona i rozkojarzona, co nie często mi się zdarzało. Nie potrafiłam nawet znaleźć rzeczy, znajdujących się na wierzchu, w zasięgu mojego wzroku. Przez to wszystko, obudziłam przypadkiem Karla. Który zupełnie nie rozumiał, mojego dziwnego zachowania i zdenerwowania bez żadnego, większego powodu.




- Clara, uspokój się. Nic się przecież nie stanie, jak spóźnisz się te dziesięć minut. Zresztą dziś pewnie i tak zostaniesz po godzinach, więc im to odpracujesz. Jest w końcu wtorek - po słowach Karla, moje sumienie znów daje o sobie znać. Pogarszając mój nastrój, jeszcze bardziej. Gdyby on tylko wiedział, czym w rzeczywistości były moje nadgodziny. Na pewno, nie byłby taki spokojny.
- Właściwie to, postanowiłam z nimi skończyć. Dziś zostanę ostatni raz i na pewno dużo krócej. Chyba naprawdę, poszukam innej pracy. W tej nie mam za wielu szans na dalsze rozwinięcie swoich umiejętności - moja odpowiedź, wywołuje u niego zadowolenie. Ale i niedowierzanie.
- Naprawdę? Bardzo się z tego cieszę. Nie powinnaś się dla nich, aż tak poświęcać. Ten awans, nie jest tego warty. Skoro więc wrócisz wcześniej, to może zjemy razem kolację, poza domem? - pyta, obejmując mnie w pasie.
- Z chęcią. Ale teraz, naprawdę muszę już iść. Do zobaczenia, wieczorem - całuję go na pożegnanie i opuszczam nasze mieszkanie. Jedynym pocieszeniem tego dnia było to, że zaczyna nam się z Karlem układać. Chciałam, aby tak pozostało i nic już nie stanęło na naszej drodze do wspólnego i szczęśliwego życia.





Spóźniona ponad kwadrans, przekraczam próg hotelu. Próbując niezauważona, przedostać się do swojego gabinetu. Niestety już w holu, natykam się na Sebastiana, który patrzy na mnie z niezadowoloną miną.
- Miło, że raczyłaś się w końcu pojawić, Claro. Nie dość, że bierzesz sobie urlop w kompletnie nie odpowiednim terminie, to jeszcze spóźniasz się po jego zakończeniu. Właściciel na pewno, nie będzie zadowolony - patrzy na mnie z wrednym uśmiechem. Od samego początku naszej współpracy, nie polubiliśmy się. Dodatkowo Sebastian, widział we mnie poważne zagrożenie swojego stanowiska i robił wszystko, aby tylko obrzydzić mi pracę na wszelkie możliwe sposoby. Nieustannie dokładając coraz więcej obowiązków i rzeczy do przypilnowania.
- I kto to mówi? Osoba, która wychodzi sobie, kiedy tylko chce. Nie informując o tym nikogo. Kompletnie nie przestrzegając, godzin swojej pracy - odpłacam mu się przytykami w jego stronę.
- Zazdrosna? Widzisz, niektórzy mogą więcej. Ale ty się do nich nie zaliczasz. Może gdybyś miała wyższe stanowisko, ale niestety wszystkie są już zajęte. Przykro mi - patrzę na niego z politowaniem. Wymijając bez słowa. Nie widziałam sensu, prowadzenia z nim dalszej rozmowy.





Sebastian był ode mnie o dobre kilka lat starszy, a zachowywał się, jak małe dziecko. W dodatku posiadał już rodzinę. Miał żonę i dwójkę dzieci, ale nawet to nie nauczyło go odpowiedzialności i sumienności. Zachowywał się, jakby był tutaj szefem i próbował rządzić, kim tylko mógł. Wywyższając się przy tym i mając za nie wiadomo kogo. 




Następne godziny, upływają mi w zastraszającym tempie. Nie mam, nawet chwili wytchnienia, bez reszty pogrążając się w wykonywaniu swojej pracy. Przez ubiegły tydzień. Sebastian narobił olbrzymich zaległości w obowiązkach, które miał ode mnie przejąć na ten czas. Kompletnie sobie je zlekceważył. Przez co, musiałam jak najszybciej wszystko nadrobić. Przeplatałam więc bieżące sprawy hotelu z tymi z zeszłego tygodnia. Będąc tym, coraz bardziej sfrustrowana i zniechęcona. Miałam dość tej pracy i tego miejsca. Wykorzystywania przez Sebastiana dumnego menadżera i wykonywania większości jego obowiązków. Byłam już niemal w pełni zdecydowana, aby zmienić tą pracę na inną. Jeśli znajdę tylko coś na podobnych warunkach. To będzie kolejna dobra rzecz, jaką zrobię. W celu poukładania, swojego życia na nowo.




Gdy na zegarze, wybija równa szesnasta. Zmęczona, ale i zadowolona, że udało mi się opanować kryzys oraz pozałatwiać, wszystkie zaległe sprawy. Zamykam laptopa i chowam poszczególne dokumenty do teczek. Odkładając je na właściwe półki.
Nie fatygując się nawet, na najmniejszą poprawę swojego wyglądu. W rozpadającym się koku, z którego powypadało większość kosmyków oraz bez grama makijażu na twarzy. Zamykam za sobą drzwi i kieruję się w stronę, doskonale znanego mi korytarza, być może nawet po raz ostatni. Jednakże w zupełnie innym celu niż zazwyczaj.





Już z daleka, dostrzegam Markusa. A moje serce, mimowolnie przyśpiesza swoje bicie. Z każdym kolejnym krokiem, ogarnia mnie coraz większe zdenerwowanie. Gdy nasze spojrzenia się spotykają, czuję jak dreszcz przechodzi przez całe moje ciało. Uświadamiam sobie, że naprawdę za nim tęskniłam, co powinno być niedorzeczne. Bo to oznaczało, że zależy mi na nim, bardziej niż myślałam. A za chwilę, będę musiała się pogodzić, że to nasze ostatnie spotkanie tylko we dwoje. Po tym, jak powiem mu, że między nami wszystko skończone. Podjęłam jednak taką, a nie inną decyzję i zamierzam się jej trzymać. Nie zważając na swoje, dziwne reakcje na jego widok. My nie mieliśmy wspólnej przyszłości. Gdybym nawet była wolna, nie stworzylibyśmy udanego związku. Zbyt mocno się od siebie różniliśmy i prędzej czy później, to by się rozpadło. Poza tym nie potrafiłabym mu zaufać na tyle, aby uwierzyć, że byłabym tą jedyną w jego życiu. Doskonale wiedziałam ,że wierność nie leżała w jego naturze.




Nie zdążam nawet dojść do niego, ponieważ on sam niweluje, ostatnie dzielące nas metry. Bez słowa, zamykając w swoich objęciach. Zaskakuje mnie tym gestem, kompletnie do niego nie podobnym. Dlatego przez chwilę, odwzajemniam jego uścisk, wiedząc że to nasze ostatnie chwile. Gdy jesteśmy tak blisko siebie.
- Nie masz nawet pojęcia, jak się za tobą stęskniłem. Te dwa tygodnie, to była dla mnie wieczność. Przepraszam, że ostatnio wyszedłem bez słowa, nie powinienem był - szepcze mi do ucha, po raz kolejny, kompletnie szokując. Przepraszający Markus, to było coś niespotykanego. Swoim niecodziennym zachowaniem, jeszcze bardziej utrudniał mi to, co miałam mu powiedzieć.
- W porządku. To już i tak nie ważne – odpowiadam, próbując się odsunąć od niego. Nie pozwala mi jednak na to i ponownie do siebie przybliża, tym razem z zamiarem pocałowania. Wiedząc, co się szykuje. Przekręcam głowę, a jego usta lądują na moim policzku.
- Coś nie tak? - pyta zdezorientowany moim zachowaniem. Patrząc na mnie przenikliwie.
- Pójdziemy na kawę? Tutaj obok jest kawiarnia. Muszę z tobą porozmawiać - spoglądam na niego z niemą prośbą, aby się zgodził i nie zadawał więcej zbędnych pytań.
- Jasne, skoro chcesz - bez słowa podążamy w kierunku wyjścia z hotelu. A ja staram się, podczas tej krótkiej drogi, ułożyć sobie w głowie przemowę, którą za chwilę mu wygłoszę.





Zajmujemy stolik, położony w jednym z rogów niewielkiej kawiarni, najbardziej oddalony od drzwi. Nie chciałam, aby ktoś nam przeszkadzał i przypadkiem usłyszał, o czym rozmawiamy. Milczymy, czekając na nasze zamówienie. Rozglądam się po przyjemnym dla oka wnętrzu. Robiąc wszystko, aby tylko nie natrafić na przenikliwe spojrzenie Markusa. Dostrzegam, że robi się coraz bardziej zdezorientowany i zniecierpliwiony, moim tajemniczym zachowaniem. Gdy w końcu na stoliku, pojawiają się nasze kawy. Wiem, że nadeszła chwila, którą chciałam, jak najdłużej odciągnąć w czasie.




- Ostatnio wszystko sobie dokładnie przemyślałam i doszłam do wniosku, że czas zakończyć naszą relację – zaczynam cichym i nie do końca pewnym głosem , od razu przechodząc do rzeczy. Nie będąc w stanie na niego spojrzeć.
- Słucham? O czym ty mówisz? Dlaczego chcesz to skończyć i to właśnie teraz? - Markus zasypuje mnie pytaniami. Oczekując na nie odpowiedzi.
- Nie udawaj, że nie wiesz. Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że Karl mi się oświadczył. Nie mogę dłużej go okłamywać, nie daję już rady. On nie zasługuje na takie traktowanie. Poza tym sam przyznałeś, że nasze spotkania przestają ci wystarczać. Skoro nie mogę zapewnić ci niczego innego, najlepiej w końcu to przerwać. Czas skończyć z tym szaleństwem, które nigdy nie powinno się wydarzyć - odpowiadam na pozór spokojnie. Podczas, gdy w środku przeżywam burzę przeciwstawnych emocji. Nie było mi łatwo, prowadzić tej rozmowy.
- Clara, proszę cię. Nie rób tego. Uwierz, że mi naprawdę, zaczęło na tobie zależeć. To nie jest, już dla mnie tylko seks. Wiem, że nie powinno tak być. Tak samo, jak nie powinno w ogóle dojść między nami do czegoś więcej. W końcu Karl to mój przyjaciel. Ale to się stało i nic na to nie poradzę. Pozwól mi udowodnić, że ja także na ciebie zasługuję - ściska moją dłoń leżącą na stoliku. Tą samą, na której znajduje się pierścionek od Karla. Nie mam pojęcia, co mam powiedzieć. Nie spodziewałam się takiego wyznania po nim i desperacji, jaka temu towarzyszyła.
- Nie mogę. Zrozum, że to jego kocham i to z nim, chcę spędzić życie. Tak było od samego początku. Przepraszam, ale musisz o mnie zapomnieć i znaleźć kogoś, kto zapewni ci szczęście. Ja niestety, nie jestem tą osobą. Lepiej już pójdę - podnoszę się z zajmowanego miejsca i ruszam do wyjścia. Starając się powstrzymać piekące łzy, próbujące wypłynąć z moich oczu. Nie miałam pojęcia, skąd się one wzięły. I Dlaczego zaczęłam, odczuwać dziwną pustkę. Która pojawiła się, wraz z opuszczeniem kawiarni. Powinnam być przecież szczęśliwa. Powoli wracałam na ścieżkę prawości, ale wcale mnie to nie cieszyło.




Po przejściu, zaledwie kilku metrów, ktoś łapie mnie za rękę i odwraca w swoją stronę. Kompletnie zdezorientowana, patrzę na Markusa.
- Nie myśl, że tak łatwo się poddam. Będę o ciebie walczył, aż w końcu mi uwierzysz, że jesteś dla mnie, kimś bardzo ważnym i dasz mi szansę - determinacja w jego głosie, jest wprost porażająca.
- Nie marnuj swojego czasu. Bo nie ma to najmniejszego sensu. Ja już wybrałam i nie zmienię swojego zdania - staram się go zniechęcić. Ale nie odnosi to żadnego rezultatu.
- Skoro tak, to dlaczego jesteś smutna? Dlaczego masz zaszklone oczy? Przecież podobno, nic dla ciebie nie znaczę. Wiesz jaka jest prawda? Ty się zwyczajnie boisz, bo ja także nie jestem ci obojętny, choć próbujesz wmówić sobie coś innego. Boisz się tych uczuć i dlatego chcesz to skończyć. Wolisz być z Karlem z przyzwyczajenia, bo boisz się zmian i nieznanego. Znam cię lepiej niż myślisz - reaguję złością na jego słowa, nie chcąc dopuścić do siebie świadomości, że po części mogą być prawdą.
- Znasz mnie? Dobre sobie. Kompletnie nic o mnie nie wiesz. Nie masz pojęcia, co myślę, co lubię, co mnie rozśmiesza, albo smuci. Jakie są moje cele, marzenia. Nie wiesz nawet, kiedy mam głupie urodziny. Nie masz o niczym pojęcia. Więc nie wmawiaj mi, że czujesz do mnie coś więcej niż pożądanie. Bo to wyłącznie ono, od samego początku nas łączyło i nic więcej. Masz o mnie mylne wyobrażenie, kogoś kim nie jestem. Znajdź sobie inną naiwną, która nabierze się na twoją zmianę i czułe słówka. Ostatni raz cię proszę, żebyś dał mi spokój - mówię podniesionym głosem, próbując wyrwać swoją rękę z jego uścisku. Ale mi na to, po raz kolejny nie pozwala.
- Dałaś mi kiedykolwiek szansę, abym cię lepiej poznał? Kiedy o to prosiłem, nawet nie chciałaś słuchać. A teraz masz do mnie pretensje? Ja i tak wiem, więcej niż myślisz. Tak samo, jak jestem pewien tego, co czuję. Niczego nie udaję. Dlatego tak łatwo nie odpuszczę - przyciąga mnie do siebie, jeszcze bliżej i składa desperacki pocałunek na moich ustach.





Wiedziałam, że powinnam się odsunąć, ale nie potrafiłam. Odwzajemniam ten pocałunek, kolejny raz ulegając. Całujemy się na środku chodnika, nie zważając na nic. Dopiero po chwili, wraca do mnie świadomość, że znajdujemy się w miejscu publicznym. Zachowywałam się kompletnie nieracjonalnie i nieodpowiedzialnie. Odpycham go od siebie, będąc wściekła sama na siebie, że dałam się po raz kolejny ponieść chwili, nie zważając na nic. Przecież dosłownie każdy. mógł nas zobaczyć.
- Nigdy więcej tego nie rób. To koniec - mówię najbardziej pewnym głosem, na jaki mnie stać.
- To się jeszcze okaże - odpowiada mi z delikatnym uśmiechem, wyraźnie zadowolony z odwzajemnienia przeze mnie pocałunku.




Odchodzę szybkim krokiem z tego miejsca. Mając nadzieję, że więcej nie będzie próbował mnie zatrzymywać i da sobie ze mną spokój.
Pokonuję drogę do mieszkania, wolnym krokiem. Starając się uspokoić i poukładać w głowie wydarzenia dzisiejszego dnia. Nie miałam pojęcia, co mam o tym wszystkim myśleć. Wiedziałam tylko, że jeśli chcę naprawić mój związek z Karlem. Muszę trzymać się od Markusa z daleka. Co wcale, nie będzie takie łatwe, jeśli on naprawdę nie miał zamiaru odpuścić. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego wciąż o nim myślę i nie potrafię wyrzucić ze swojej głowy. Przecież sama chciałam zakończyć z nim nasz romans. Dlaczego więc zachowuję się tak, jakbym tego żałowała?




Wracam do mieszkania, zastając w nim czekającego na mnie Karla.
- Już jesteś? Nie spodziewałem się, że wrócisz tak szybko - wita mnie wyraźnie zaskoczony.
- Nie cieszysz się? - pytam, będąc zdziwiona jego niepewną miną.
- Oczywiście, że się cieszę. Tęskniłem za tobą - całuje mnie krótko, a mi przed oczami od razu staje pocałunek, sprzed kilkunastu minut. Odrzucam jednak szybko tą myśl od siebie. To było już skończone.
- Też za tobą tęskniłam. Ostatnio przyzwyczaiłam się, że cały czas jesteś obok - gdy Karl był w pobliżu, było mi łatwiej nie myśleć, o kimś o kim w ogóle nie powinnam.
- W takim razie, skoro już jesteś. Wychodzimy gdzieś, czy może jednak zostajemy tutaj? - pyta, pozostawiając podjęcie decyzji mojej osobie.
- Może zostańmy. Spędzimy ze sobą miły wieczór, obejrzymy jakiś film. Jestem strasznie zmęczona, za mną dosyć trudny dzień - na potwierdzenie tych słów, siadam wygodnie na kanapie. Przymykając na chwilę oczy.
- Mówiłem ci już tyle razy, że za dużo pracujesz. Tak dłużej być nie może - siada obok mnie i obejmuje swoim ramieniem.
- Nie będzie. Od dzisiaj się wszystko zmieni - obiecuję. Nie będąc tylko pewna, czy na lepsze. Bo, mimo że na pozór, wszystko powinno zacząć się teraz układać. Wcale nie czułam się szczęśliwa. Uporczywe poczucie pustki i wrażenie, że straciłam coś dla mnie ważnego. Nie pozwalało mi w pełni cieszyć się z tego, że mam obok siebie cudownego narzeczonego, który był prawie ideałem. Mimo wszystko, brakowało mi czegoś, a raczej kogoś. Kto nigdy nie będzie dla mnie właściwy i kimś z kim nie można by było, pomyśleć o stworzeniu normalnego związku.


5 komentarzy:

  1. Niby wszystko ok.Niby Clara zerwała z Markusem i chce zacząć wszystko od nowa.Ale tak naprawdę nic nie jest ok.Jak dla mnie ona powinna w końcu uświadomić sobie to że z Karlem jest tylko z przyzwyczajenia.I wcale to nie kocha.Jej zachowanie całkowicie temu przeczy.Ją wszystko przyciąga do Markusa i to on według mnie ma szczególne miejsce w jej sercu.To za nim tęskni i to o nim wciąż myśli.Nawet podczas pocałunku Karla. Sama nie wiem czego bym tutaj chciała.Bo Karl jest idealny , tak idealny że aż boli na samą myśl o tym że ona mogłaby go zostawić.Ale być z kimś tylko z przyzwyczajenia to coś okropnego.I to nie tylko dla Clary.Ale również dla Karla. Przecież on poczuje się jeszcze bardziej zraniony.A Markus ,no cóż nie mam pojęcia co o nim myśleć.Sypia z narzeczoną swojego najlepszego przyjaciela.Na początku łączy go z nią tylko seks.A Teraz? Teraz on jest w niej po prostu zakochany.I mimo tego że zachował się okropnie. Że to niedopuszczalne że przespal się z Clarą .To dziś mi go jednak zwyczajnie żal.Wydał mi się szczery i w jakiś sposób też pokrzywdzony w tym chorym układzie. Więc mam jakiś mętlik w głowie 😉 Wolałam go jednak w tej gorszej wersji😉 Nie mialam wtedy problemu z tym kto powinien byc z kim 🤣Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział który może choć trochę zmniejszy ten mętlik😉

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama nie wiem, co mam myśleć o takim obrocie spraw. Clara zerwała relacje z Markusem, a przynajmniej tak jej się wydaje. To dobrze, bo ich relacja opierała się tylko na jednym i w normalnych okolicznościach nie miałaby przyszłości. Niestety okazuje się, że Markus chyba zakochał się w dziewczynie. A raczej nie chyba, a na pewno coś do niej czuje. Trochę martwi mnie, co może z tego wyniknąć.
    W całej tej sytuacji najbardziej żal mi jest Karla. On naprawdę jest po uszy zakochany w Alex, stara się i w ogóle, a tu pod jego nosem ukochana i najlepszy przyjaciel romansują sobie w najlepsze. Dobrze, że to się już skończyło, to przynajmniej jest szansa, że Karl o niczym się nie dowie ( chyba, że Markus się dowie).
    Oczywiście rozdział jak zwykle był genialny. Masz naprawdę niesamowity styl, który wciąga czytelnika bez reszty.
    Pozdrawiam i weny życzę
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  3. "Ty się zwyczajnie boisz, bo ja także nie jestem ci obojętny, choć próbujesz wmówić sobie coś innego. Boisz się tych uczuć i dlatego chcesz to skończyć. Wolisz być z Karlem z przyzwyczajenia, bo boisz się zmian i nieznanego."

    Markus idealnie podsumował to co sama mam w głowie czytając tą historię :) Nie muszę w tym wątku nic więcej dodawać!

    Kurcze ... niby Clara i Karl to taka idealna para ale ... jakoś mi bardziej ona pasuje do Markusa. W końcu przeciwieństwa się przyciągają, a skoro on chce o nią walczyć ... ciekawi mnie sposób w jaki to zrobi :)

    Jestem zakochana w tej historii! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale wtopiłam. Przeczytałam rozdział w autobusie i jeszcze wtedy był tylko komentarz julki...Teraz wchodzę żeby dodać i będę dopiero czwarta. Ale wstyd! Już trochę z Tobą jestem i powinnam co najmniej druga skomentować...W przyszłości się poprawię!
    Po pierwsze, jestem zaskoczona totalnie. Myślałam, że Clara tylko tak mówi, że zakończy swoją chorą relację z Markusem. Nie wierzyłam w to, że się odważy...A tu jednak. Zrobiła to. Jestem w szoku. Oczywiście dotknęło ją to i to dosyć porządnie, ale nie jest to coś z czym nie mogła by sobie poradzić.
    Markus ostatnio świruje. Albo wcześniej tego nie dostrzegałam, że zakochał się w dziewczynie. Bynajmniej tak twierdzi i faktycznie może to być prawdą. Mógł być taki niepozorny i się z nią kłócić, a w głębi serca mogła mu się od początku podobać. Szkoda tylko, że jest gotowy poświęcić przyjaźń z Karlem dla tej miłości. A może z drugiej strony to dobrze o nim świadczy? Że dla miłości zrobi wszystko...
    Clara i Karl idealna para. Już im przyszłość w głowie po mału planowałam...A tu okazuje się, że chyba to nie on jest tym odpowiednim dla Clary. Już sama nie wiem co myśleć. Mam mętlik pewnie i tak mniejszy od Clary.
    Czekam na następny rozdział ciekawa, co takiego wymyśli Markus żeby udowodnić Clarze swoje rzekome uczucia.
    N

    OdpowiedzUsuń
  5. Od samego początku chciałam, żeby to zakończyła, ale teraz, gdy już do tego doszło to mam mieszane uczucia. Niby dobrze, ale Clara nie jest teraz szczęśliwa. W grę weszły już uczucia, dlatego zmieniło się wszystko. Z Karlem jest już chyba tylko z przyzwyczajenia i jest to "idealna partia" do spędzenia reszty życia. Tylko czy warto przekładać to nad własne szczęście?
    Markus, Markus, Markus... Trochę mnie zaskoczył. Widać, że jemu naprawdę zaczęło zależeć. Tylko boję się jego planu, który pozwoli mu utrzymać przy sobie ukochaną. Kto wie, co wymyśli. Jeżeli pójdzie z tym do Karla to zrobi się nieprzyjemnie. Powoli zaczynam darzyć sympatią Markusa i kto wie? Może nawet go polubię.
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń