niedziela, 8 kwietnia 2018

Rozdział 14



Patrzę z ogromną niepewnością i wyczekiwaniem na Andreasa, siedzącego na przeciwko mnie. Przed chwilą, nie widząc sensu w dalszym okłamywaniu go i zaprzeczaniu jego podejrzeniom, zresztą na co i tak by się nie nabrał. Wyjawiłam mu całą prawdę. Nie miałam pojęcia, jak na nią zareaguje. Dlatego moje zdenerwowanie z każdą sekundą jego milczenia, coraz bardziej narastało. Nie mogąc dłużej wytrzymać jego spojrzenia, spuszczam wzrok na zamówioną przez siebie herbatę. W ostatnich dniach, po kawie dostawałam dziwnych mdłości, które nie miały miejsca, nigdy wcześniej. Dlatego wolałam po raz kolejny nie ryzykować. Rozglądam się po wnętrzu kawiarni, czekając aż mój wciąż jeszcze przyjaciel, odzyska zdolność mowy i powie mi zapewne dosadnie, co o tym wszystkim sądzi.





- Nie wiem nawet, co mam powiedzieć. Jestem w totalnym szoku. Ty i Markus? W dodatku chcecie, stworzyć ze sobą wspólną przyszłość? - kolejna osoba była szokowana. Wcale im się nie dziwiłam. Jeszcze jakiś czas temu, sama nie mogłabym w to uwierzyć.
- Wiem, że trudno sobie to racjonalnie wytłumaczyć. Ale stało się. Nie jestem dumna z tego, że akurat w taki sposób i okolicznościach. Nie powinniśmy, budować swojego szczęścia na krzywdzie Karla. Ale już za późno, czasu nie cofniemy. Pewnie masz o mnie teraz fatalne zdanie - miał do tego pełne prawo. Wiedziałam, że moje zachowanie jest godne potępienia.





- Clara, nie pochwalam waszego postępowania. Ale nie mam zamiaru oceniać, ani ciebie, ani Markusa. Nie ma pojęcia, co bym zrobił, gdybym był ma waszym miejscu. To bardzo delikatna sytuacja. Dziwnie się czuję, wiedząc o wszystkim. W końcu cała wasza trójka, jest dla mnie ważna. Dlatego nie chciałbym, opowiadać się po którejkolwiek stronie - oddycham z ulgą, słysząc te słowa. Cieszyłam się, że przez swoją relację z Markusem. Nie stracę kolejnej ważnej dla mnie osoby.
- Czyli między nami będzie, jak dawniej? - chcę się upewnić.
- Jasne. Przecież nadal jesteś tą samą osobą. Twoje życie prywatne, ani wybory jakich dokonujesz, nie mają na to wpływu. Nie martw się, nie powiem o niczym Karlowi. Nie jestem do tego właściwą osobą. Ale ty powinnaś to zrobić, jak najszybciej. Im dłużej będziesz z tym zwlekać tym gorzej. Obiecaj mi, że to zrobisz. Znam cię i wiem, że wolałabyś odciągać to w nieskończoność, aby tylko nikogo nie zranić. Ale uwierz mi, to jest najgorsze wyjście z tej sytuacji - wiedziałam, że wszyscy mają w tej kwestii rację. Naprawdę musiałam zebrać się na odwagę i szczerze porozmawiać ze swoim narzeczonym.





- Obiecuję. Dziękuję za twoją wyrozumiałość. Wiem, że postawiłam cię w bardzo niezręcznej sytuacji. Dlatego, jeszcze bardziej jestem ci wdzięczna - uśmiecham się nikle w jego kierunku.
- Od tego ma się przyjaciół. Odpowiedz mi tylko szerze na jedno pytanie. Jesteś pewna, że to Markus jest tym właściwym? Wiem, że to mój przyjaciel i ostatnio się zmienił. Ale wasza przeszłość nie jest, zbyt przyjemna. Nie chcę, żebyś cierpiała - Andreas patrzy na mnie z troską i zmartwieniem.
- Kocham go i tylko przy nim mogę być naprawdę szczęśliwa. Poza tym, ufam mu. On się naprawdę ogromnie zmienił, czasami sama go nie poznaję. Dlatego chcę zaryzykować i spróbować - mówię z pewnością. Od jakiegoś już czasu wiedziałam, że tego i niczego innego właśnie chcę.
- W takim razie, życzę wam powodzenia. Mam też nadzieję, że Karl jakoś sobie z tym poradzi. Oby to tylko nie odbiło się na naszej całej drużynie - sama także się tego obawiałam. Nie chciałam stać się, przyczyną jakiegoś rozłamu.




Rozmawiam z Andreasem, jeszcze przez chwilę o dużo mniej poważniejszych tematach. Ciesząc się czasem, spędzonym w jego towarzystwie. Od kiedy tylko pamiętam, potrafił poprawić mi humor. Dlatego od dłuższego już czasu, śmieję się z jego opowieści. Zapominając, że mam do uprzątnięcia niezły bałagan, którego narobiłam.




Niestety patrząc na zegarek, znajdujący się na moim lewym nadgarstku. Wiem, że nieubłaganie nadchodzi koniec naszego spotkania, oznaczający równocześnie że muszę wracać do pracy.
- Andreas, świetnie się z tobą rozmawia. Ale i tak przedłużyłam swoją przerwę. Powinnam być już właściwie w hotelu. Mam tylko nadzieję, że niedługo znowu się spotkamy. Tym razem w przyjemniejszych okolicznościach - wstaję z zajmowanego miejsca. Z zamiarem pożegnania się z nim.





Nieoczekiwanie czuję delikatny zawrót głowy. Kolejny już, podczas dzisiejszego dnia. Nie wiedziałam, co się ze mną od kilku dni dzieje. Byłam okropnie senna i osłabiona. Nie miałam też apetytu, co spowodowane było częstymi mdłościami. Miałam tylko nadzieję, że te anomalia występowały wyłącznie z powodu przepracowania i ciągłego zmęczenia, a gdy tylko odpocznę wszystko wróci do normy. Nie chciałam nawet myśleć, że mogłoby to oznaczać, jakieś dłuższe problemy zdrowotne.




- Clara, wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?- słyszę zaniepokojenie w głosie Andreasa.
- Tak, zaraz mi przejdzie. Ostatnio jestem przemęczona i nieraz coś takiego mi się zdarza. Na szczęście od następnego poniedziałku, nareszcie zacznie się wszystko stabilizować - tłumaczę mu spokojnie, biorąc głębszy wdech.
- Jesteś pewna, że to tylko zwykłe przemęczenie? - patrzy na mnie dziwnym wzrokiem, a ja zupełnie nie wiem, co ma na myśli.
- Oczywiście. A cóż by innego? Nie martw się, naprawdę wszystko jest w porządku - wychodzimy na zewnątrz kawiarni. Następnie całuję go lekko w policzek na pożegnanie i udaję się w stronę hotelu.




Przekraczając próg swojego miejsca pracy, dostrzegam niemałe zamieszanie na recepcji. Mia wyraźnie nie radzi sobie z nieznanym mężczyzną, który ma do niej o coś pretensję.
- Powtarzam panu, że to nie moja wina. Inna recepcjonistka, zapominała dopilnować pana rezerwacji. Przykro mi, ale obecnie wszystkie pokoje mamy zajęte - dziewczyna tłumaczy mu, coraz mniej pewnym głosem. Zapewne bojąc się jego kolejnego wybuchu gniewu.
- Nic mnie to nie interesuje. To nie moja wina, że macie tu taki bałagan. Gdzie mam niby spać? Na ulicy? - jego podniesiony głos, słychać w całym holu. Tego było po prostu za wiele. Nie miałam zamiaru, pozwolić mu na dalsze odstawianie tego przedstawienia.




- Przepraszam, ale jest pan bardzo niekulturalny. Prosiłabym o ostudzenie swoich emocji - dołączam do rozmowy z zamiarem zainterweniowania.
- A kim pani jest, że będzie mi mówiła, co mam robić? - tym razem gniew mężczyzny, przenosi się na mnie.
- Clara Angerer, menadżer tego hotelu. Wygląda na to, że zaszło małe nieporozumienie i ktoś nie dopilnował pana rezerwacji. Za chwilę spróbujemy to rozwiązać. Proszę tylko o zachowanie spokoju - po chwili na szczęście, przekonuję go do zajęcia, wolnego miejsca w dalszej części holu. I zaprzestania niepotrzebnej awantury.




- Dzięki za pomoc. Prosiłam Sebastiana, aby tu zszedł. Ale zupełnie mnie zignorował, a ciebie nie było. Spanikowałam i przestałam panować nad sytuacją. Przepraszam, nie powinno mi się to zdarzyć - Mia jest wyraźnie zła na samą siebie. A ja mam ochotę, zrobić coś Sebastianowi. Jego bezczelne zachowanie, przekraczało jakiekolwiek granice. Nic go nie interesowało. Całymi dniami siedział u siebie, nie wyściubiając nosa poza swój laptop. Miałam mu odpuścić, ale chyba jednak pofatyguję się na rozmowę z właścicielem na jego temat.
- Spokojnie, nic się nie stało. Każdemu mogło się to zdarzyć, szczególnie że ten facet wygląda na niezłego furiata. Zadzwoń do okolicznych hotelów i zapytaj, czy mają jakieś wolne miejsca. Jeśli coś znajdziesz, to zarezerwuj na nasz koszt i poinformuj tego pana. Gdybyś czegoś, jeszcze potrzebowała będę u siebie - staram się ją uspokoić i opanować tą nerwową sytuację.
- Clara, jeszcze raz dziękuję. I przepraszam za moje ostatnie zachowanie, nie powinnam była być taka podła. To w sumie nie moja sprawa. Co nie znaczy, że pochwalam twoje zachowanie - odpowiadam na jej słowa delikatnym uśmiechem. Wiedziałam, że już nigdy nie zostaniemy na powrót przyjaciółkami. Ale musiałyśmy przynajmniej, nauczyć się zgranej współpracy. Przed chwilą, zrobiłyśmy ku temu, duży krok do przodu.





Kolejne godziny, upływają mi na szczęście we względnym spokoju. Gdyby było inaczej, miałabym duży problem, ponieważ wyjątkowo źle się czułam. Nie miałam pojęcia, co się ze mną dzieje. W końcu, największy nawał pracy minął już kilka dni temu. Tymczasem mój organizm, zamiast wracać do równowagi. Zaczynał się, coraz bardziej buntować.





Mój wzrok mimowolnie, pada na kalendarz stojący na biurku. Uświadamiając mi, jedną niepokojącą kwestię. Ze zdenerwowaniem, liczę dni od swojej ostatniej miesiączki. Gdy dochodzę do czterdziestu, zaczyna ogarniać mnie przerażenie. To nie mogła być prawda, nawet nie dopuszczałam do siebie myśli o ciąży. Przecież to byłby koniec. Wszystkie moje plany, zostałyby zniszczone. Nie chciałam sobie tego, choćby wyobrażać. Jak najszybciej, wyrzucam to podejrzenie ze swojej głowy. Wmawiam sama sobie, że zapewne to tylko ostatni stres i przemęczenie. Opóźniają skutecznie jej pojawienie. Aby dłużej nie roztrząsać swojego dziwnego stanu, skupiam się wyłącznie na pracy. Modląc, żeby całe moje życie do reszty się nie zawaliło.




W drodze do domu, mijam jak zawsze aptekę. Której wyjątkowo długo się tym razem przypatruję. Zdawałam sobie sprawę, że powinnam do niej wejść i kupić test. Który rozwiałby moje wątpliwości. Nie robię tego jednak, zbyt bardzo się bojąc poznania prawdy. Zachowując się tym samym, okropnie niedojrzale, jak jakaś nastolatka. Z drugiej strony, przecież jeśli we mnie rzeczywiście rozwijało się dziecko, było już za późno. To i tak się stało. Więc pozostanie w niewiedzy przez jeszcze kilka dni, nie zrobi mi różnicy.

Jedynym pozytywem tej możliwej katastrofy, była jedynie moja prawie pewność, kto byłby ojcem. Albo tylko sobie tak wmawiałam, że wiem, kto nim jest. Myśląc życzeniowo. Zupełną pewność zyskałabym przecież, dopiero w momencie dokładnego określenia możliwego poczęcia. To było wyjątkowo dołujące i do reszty mnie dobijające. Czułam się, jak w jakimś kiepskim koszmarze, który jeśli się ziści. Pociągnie mnie na samo dno.




W piątek wieczorem, pakuję ostatnie rzeczy do swojej walizki na jutrzejszy wyjazd. Przez moje ostatnie, niepokojące podejrzenia nie cieszę się już na niego, tak samo mocno jak na początku. Wiedziałam, że po powrocie, będę musiała zmierzyć się z rzeczywistością. Czekała mnie trudna przeprawa. Przede wszystkim, będę musiała zrobić ten przeklęty test. Od którego będzie zależało, praktycznie wszystko. Od tego kawałka plastiku, leżącego od dwóch dni w łazienkowej szafce, będzie zależała moja dalsza przyszłość.
Poza tym przysięgłam samej sobie, że w niedzielę wieczorem. Przyznam się do wszystkiego Karlowi. Tym razem nie stchórzę. Nie mogłam dłużej tego odwlekać, i tak wystarczająco to przeciągałam.




Niespodziewanie Caroline, wchodzi do pokoju i siada na łóżku. Bacznie się mi przypatrując.
- Clara, ty wcale nie masz żadnego szkolenia, prawda? - pyta szeptem, abym Karl przypadkiem nas nie usłyszał.
- Nie mam. Nie powiedziałam ci wcześniejszych, bo nie chciałam cię stawiać w niezręcznej sytuacji w stosunku do Karla - tłumaczę się, mając nadzieję że nie będzie miała mi za złe kłamstwa.
- Nie myśl, że chcę ci robić wyrzuty, albo coś tym stylu. Ale kiedy zamierzasz z nim porozmawiać? Nie sądzisz, że trwa to już, zbyt długo. Kłamstwo pogania kłamstwo. W dodatku, coraz więcej osób jest w to wplątane. Ktoś może się w końcu zapomnieć i narobić tym samym, bardzo poważnych w konsekwencjach szkód - patrzy na mnie wyczekująco, czekając na to, co jej odpowiem. 
- Zdecydowałam, że powiem mu, jak tylko wrócę. Nie ma najmniejszego sensu tego przeciągać - informuję ją.
- Naprawdę? Cieszę się. W takim razie w niedzielę pojadę do mamy. I tak miałam ją odwiedzić, a nie będę wam przeszkadzała. Oczywiście, jeśli tylko będziesz mnie po wszystkim potrzebowała. Od razu zadzwoń. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz - nie byłam już tego, taka pewna. Jeśli potwierdzi się najgorszy scenariusz, nic się nie ułoży. Nie potrafiłam się mimo wszystko przełamać i podzielić z siostrą swoimi podejrzeniami. To było wciąż dla mnie, takie nierealne i absurdalne. 
- Strasznie się tego boję. Karl pewnie mnie znienawidzi - wyjawiam jej swoje obawy.
- Myślę, że nie będzie tak źle. Zaufaj mi - posyła mi pocieszający uśmiech.
- Jakoś nie podzielam twojego entuzjazmu - odpowiadam jej, zapinając niewielką walizkę.





- To dokąd się wybieracie? Bo na pewno nie wyjeżdżasz sama, czyż nie? - pyta, gdy siedzimy obok siebie przez dłuższy czas w milczeniu. Każda pogrążona we własnych myślach.
- Tam, gdzie spędzałyśmy każde wakacje w dzieciństwie - mimowolnie uśmiecham się na wspomnienie tamtych lat. Gdy wszystko było takie proste, a ja byłam beztroskim dzieckiem.




Przez następne minuty, wspominamy spędzone wspólnie w tamtym miejscu chwile. Przepełnione szczęściem i naszą dziecięcą radością. Dzięki Caroline i poświęconemu przez nią czasu na rozmowę ze mną. Przynajmniej na chwilę, zapominam o dręczących mnie problemach. Nie dających mi przez ostatnie dni, ani chwili wytchnienia.




- W takim razie, życzę ci udanego wyjazdu. Tylko uważajcie. Nie chciałabym, jeszcze zostać ciocią - żart mojej siostry, wypowiedziany na pożegnanie. Dodatkowo mnie zdołował. Gdyby tylko Caroline wiedziała, że być może za kilka miesięcy nią zostanie, na pewno nie byłaby taka wesoła.
- O czym rozmawiacie? - do naszej dwójki dołącza Karl.
- O niczym ważnym. Takie sprawy między siostrami - odpowiada mu moja siostra, po czym zostawia samych. Od razu nerwowym gestem, poprawiam swoje włosy. Aby tylko zasłaniały, pewną część mojej szyi. Od paru dni, na każdym kroku przypominałam sobie, aby nie związywać w domu włosów. W dodatku zużyłam już, pokaźną ilość swojego korektora. Który przynajmniej trochę maskował moją najnowszą „pamiątkę”.




- Naprawdę musisz wyjeżdżać na cały weekend? Myślałem, że odwiedzisz ze mną moich rodziców. Wiesz, że mama cię wprost uwielbia - wiedziałam, że to nie potrwa już długo. Kiedy tylko dowie się, jak zraniłam jej syna. Znienawidzi mnie na zawsze.
- Przykro mi, ale nie mogę przełożyć tego szkolenia. Choć z wielką chęcią, bym się z nią spotkała. Dawno nie miałyśmy, okazji się zobaczyć - mówię szczerze. Zawsze lubiłam jego rodziców. Byli kochającym i wspaniałym małżeństwem. Nie raz zazdrościłam Karlowi, że wychował się w tak szczęśliwej rodzinie.
- Na pewno będzie do tego, jeszcze wiele okazji - zapewnia mnie.
- Karl, gdy wrócę chciałabym z tobą poważnie porozmawiać - próbuję go w jakiś sposób przygotować. Na nadchodzące wieści.
- Nie możemy teraz? To coś poważnego? - zasypuje mnie pytaniami.
- Proszę cię, o nic nie pytaj. Powiem ci wszystko, gdy wrócę. Dobrze? - kiwa głową na znak zgody. A ja przytulam się do niego, chcąc nacieszyć ostatnimi chwilami, gdy między nami wszystko jest w porządku.




Przez większość nocy, nie mogę zasnąć. Przekręcając się z boku na bok. Nie wiedziałam, jak przez najbliższe dwa dni, uda mi się zachowywać normalnie. Aby nie wzbudzić, żadnych podejrzeń u Markusa. Nie mogłam mu w żadnym wypadku, zdradzić swoich nie najlepszych przeczuć. Najpierw musiałam poznać jego nastawienie do posiadania dzieci. Nigdy nie mieliśmy okazji, poruszyć tego tematu. Ironią losu jest to, że z Karlem wielokrotnie o tym rozmawiałam. Obydwoje chcieliśmy mieć w przyszłości dwójkę dzieci. Ale najpierw miał być ślub, ustabilizowanie jego kariery, mojej pozycji zawodowej. Teraz nie było nawet, najmniejszej szansy na zrealizowanie tych planów. Przeze mnie, to ja wszystko zniszczyłam. A teraz miałam ponieść, konsekwencje swoich czynów. Podświadomie obawiałam się najgorszego. Samotnego wychowywania, niechcianego przez siebie dziecka.




W sobotę rano, w ciszy zbieram się do opuszczenia mieszkania. Nie chcąc obudzić Caroline, ani Karla. Żegnam się z nim, całując go z czułością w policzek. To była zresztą, prawdopodobnie ostatnia okazja do takiego gestu. Gdy wrócę, nasza relacja już nigdy nie będzie taka sama. A być może, zostanie na zawsze zakończona.




Z daleka już dostrzegam, czekającego na mnie Markusa. Mimo wszystko uśmiecham się na jego widok. Ciesząc, że spędzę z nim trochę czasu. Ze świadomością, że nie musimy się na każdym kroku pilnować.
- Nareszcie jesteś. Wiesz, jak się za tobą stęskniłem w ostatnich dniach? - przytula mnie do siebie na przywitanie i delikatnie całuje.
- Też tęskniłam. Jedziemy? - pytam ponaglająco. Chcąc, jak najszybciej znaleźć się na miejscu.
- Jasne. Coś się stało? Wyglądasz na zmartwioną - przypatruje mi się uważnie.
- Wszystko jest w porządku. Po prostu się nie wyspałam - liczyłam, że w to uwierzy. Nie chciałam zepsuć sobie do reszty naszego wyjazdu. Jakąś kolejną, zupełnie niepotrzebną sprzeczką.





Na szczęście Markus odpuszcza. Przemierzamy drogę w ciszy, a ja zastanawiam się jak poruszyć nie dający mi spokoju temat. W końcu wpadam na pewien pomysł.
- Wczoraj podczas powrotu z pracy. Spotkałam swoją dawną znajomą ze szkoły. Wiesz, że spodziewa się dziecka? Razem z jej mężem, bardzo się z tego cieszą. Nie mogą się już wprost doczekać, aż się urodzi - kłamię, zaczynając bardzo drażliwy temat. Licząc że uda mi się jakoś go pociągnąć i sprowadzić na właściwy tor.
- Podziwiam takie osoby. Ja kompletnie nie wyobrażam sobie , siebie w roli ojca. Przynajmniej przez, jeszcze kilka dobrych lat. Nie zamierzam nawet o tym myśleć. Dziecko to wielka odpowiedzialność. Nie jestem na coś takiego gotowy. Przecież jemu trzeba, podporządkować całe swoje życie. To zwyczajnie nie dla mnie. Zresztą najpierw, chciałbym się nacieszyć życiem tylko z tobą. Kiedy nareszcie, będziemy razem bez żadnych tajemnic i ukrywania, tego co nas łączy. Chciałbym zrobić tyle rzeczy - splata ze sobą nasze dłonie, a ja odwracam wzrok. Właśnie takiej odpowiedzi się spodziewałam. Miałam ochotę się rozpłakać. Dlaczego to musiało spotkać akurat mnie?
- Co się dzieje? Tylko mi nie mów, że chciałabyś mieć teraz dziecko. W naszej sytuacji, to byłby jakiś koszmar. Na pieluchy i nieprzespane noce, mamy jeszcze dużo czasu - po tych słowach. Ostatecznie utwierdzam się w przekonaniu, że jeśli moje przypuszczenia o ciąży się potwierdzą. On mnie zwyczajnie zostawi. Nie wierzyłam, że z dnia na dzień zmieni zdanie i otoczy nas opieką. Szczególnie, że nie miałby żadnego potwierdzenia, czy to on jest rzeczywiście ojcem. Także moje potencjalne dziecko, będzie wychowywać się bez ojca. Nie ma co, zapewne mu od samego początku świetne perspektywy. Nie miałam pojęcia, jak sobie z tym poradzę. Ale nie mogłam się łudzić, że zakończy się to wszystko, jakimś szczęśliwym zakończeniem. Markus zapewne, gdyby nawet je uznał. W życiu, nie podjąłby się jego wychowania. Za nic w to nie uwierzę, szczególnie po wypowiedzianych przez niego słowach. A Karlowi nie zrobiłabym takiego świństwa, aby próbować mu wmówić, że dziecko jest jego. Szansa na to, była mniej niż znikoma. W końcu ostatni raz spaliśmy ze sobą, podczas naszych wspólnych wakacji. Wyglądało więc na to, że będę musiała sama zmierzyć się z odpowiedzialnością za swoje czyny i wybory. Perspektywa zostania samotną matką była przerażająca. Dlatego błagałam wszystkie bóstwa, aby test okazał się negatywny.
- Oczywiście, że nie chcę teraz dziecka. Zmieńmy w ogóle temat. A na następnym skrzyżowaniu skręć w prawo - instruuję go, jak dojechać do naszego celu. W myślach dodając, że nie raz spotyka nas to, czego bardzo nie chcemy. Kompletnie się tego nie spodziewając.




Musiałam wykorzystać nasz wspólny wyjazd, najbardziej jak się tylko dało. To mogły być nasze, ostatnie wspólne chwile. Chciałam się więc nimi nacieszyć. Po tym weekendzie, mogłam zostać naprawdę zupełnie sama. Co byłoby zasłużoną karą, za wszystko czego się dopuściłam.
Dlatego, gdy dojeżdżamy na miejsce. Zostawiam wszystkie swoje zmartwienia za sobą, odcinając się od całej rzeczywistości. Inaczej do reszty bym się załamała.



_________________________________



Mam nadzieję, że nikt nie będzie miał mi za złe, że "odrobinkę" po raz kolejny skomplikowałam sytuację. :D

Clara jest w tej ciąży, czy nie? ;)
Zdradzę tylko, że w następnym rozdziale, na pewno emocji nie zabraknie...

7 komentarzy:

  1. Potrafisz dostarczyć emocji z samego rana. Nooo ciekawe czy jest w tej ciąży. Mam nadzieje że w następnym rozdziale w końcu powie Karlowi i sprawy choć trochę się wyprostują. Czekając na kolejny rozdział pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ się porobiło! Wyraźnie można odczuć, że sytuacja się zagęszcza, staje coraz bardziej skomplikowana. Liczę, że mimo wszystko Clara ułoży sobie życie. No i oczywiście mam nadzieję, że Markus jednak zmieni podejście co do zostania ojcem.
    Pozdrawiam, Shoshano

    OdpowiedzUsuń
  3. Odrobinkę? Jezu Camille, jak to jest odrobinka to nie wyobrażam sobie co uważasz że trochę więcej niż odrobinka :D
    Zanim zaczęłam pisać musiałam pozbierać szczękę z podłogi ;)
    Jak tylko przeczytałam o mdłościach przy kawie, padłam. Kurczę Clara w ciąży? Miejmy nadzieję ,że to tylko stres i przemęczenie. Choć znając Ciebie :D Nie mam pojęcia czego się spodziewać. Reakcja Markusa gdy , ona napomknęła o dziecku znajomych , nie napawa optymizmem. Niestety. Ale jestem pewna ,że gdyby jednak dziecko było.Zmieniłby zdanie ;) Przecież on jest przekochany. I koniec. Liczę na niego. I mam nadzieję ,że by mnie nie zawiódł.
    Reakcja Andreasa prawidłowa. Właśnie na taką miałam nadzieję i nie zawiodłam się. Zachował się jak prawdziwy przyjaciel który jej nie ocenił.I później potrafił też choć na chwilę sprawić ,żeby zapomniała o wszystkich przykrych rzeczach. Co nie zmienia faktu, że pewno też będzie mu ciężko ukrywać to wszystko.W końcu i Karl i Markus są jego przyjaciółmi. Oj strasznie to wszystko skomplikowane.
    Mia pokazała ludzkie uczucia. No zadziwiające.Ale i tak mojej sympatii już nie zyska.
    Clara w końcu po weekendzie chce powiedzieć Karlowi prawdę. Jestem ciekawa czy zdobędzie się na odwagę i jak przebiegnie ta rozmowa.Kurcze taki fajny weekend się szykuje naszej bohaterce, a w jej głowie tyle nieprzyjemnych myśli.Mam nadzieję ,że nie przeszkodzi jej to w korzystaniu z chwil z Markusem.
    Sytuacja Karla i Caroline nadal mnie zastanawia. Więc nie będzie nic nowego w tym jak napiszę,że znów czekam z niecierpliwością. Pozdrawaiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale jaja!!! Jak najbardziej nie przeszkadza mi ta sytuacja. Już zżera mnie ciekawość, jak wszystko dalej się potoczy. Dziecko to spory kłopot.
    Oczywiście mdłości przy kawie już wszystko mi powiedziały. Myślę sobie NO NIE WPADŁA! Potem reszta dziwnych objawów, a ja po chwili zaczęłam sobie tłumaczyć, że to stres, bo dostała awans i musi porozmawiać w końcu z Karlem. Twoje pytanie, czy jest w tej ciąży, jest dla mnie mylące i teraz już nic nie wiem. Czego mam się po tobie spodziewać?
    Jedyną rzeczą, której jestem pewna, to fakt, że Markus nie jest gotowy na dzieci. Przez jego wypowiedź Clara tylko wpadła w jakąś depresję i zaczęła wymyślać jakieś niestworzone historie. Nawet jak jest w tej ciąży, to przecież Markus jej nie zostawi (taką mam bynajmniej nadzieję). Gdyby dziecko było, bo najprawdopodobniej było by jego, to został by jego tatą i tyle. MARKUS NIE ZAWIEDŹ MNIE!!!
    Wiem też, że Karl chciał mieć dwójkę dzieci. Więc on na pewno by się ucieszył (chyba) bo ostatnio dziwnie się zachowuje i on też ma romans na bank! Gdyby się dowiedział, bo jakaś znikoma szansa, że dziecko jest jego jest, to został by przy Clarze. Chociaż się nie kochają już, to pewnie próbowali by stworzyć rodzinę i odbudować swoje uczucia. Takie wyjście z sytuacji mnie nie kręci...
    Dlatego oby Clara nie była w ciąży i po problemie. Po powrocie rozstanie się z Karlem i będzie pięknie. Wspomniałaś, że czeka nas emocjonujący rozdział, co zapala jakąś kontrolkę w mojej głowie.
    Co ty tam dla nas szykujesz? Hmmm?
    Czekam z niecierpliwością,
    N

    OdpowiedzUsuń
  5. Andiś <3 Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej zareagował na to, co Clara miała mu do powiedzenia :) Nie potępiał, tylko w spokoju wysłuchał i powiedział, co myśli... Prawdziwy przyjaciel!
    Gdy tylko przeczytałam o tym, że Clara ma mdłości po kawie wpadła mi do głowy myśl o ciąży, a później to już samo się potoczyło... Postanowiła, że po powrocie zrobi test i powie o wszystkim Karlowi. Oby naprawdę już wyznała mu prawdę, bo tylko się męczy niepotrzebnie i nie może ruszyć dalej. Hm... Oby tylko Karl przez przypadek nie znalazł tego testu w łazience. I mam nadzieję, że sekrety które on też niewątpliwie skrywa wyjdą na jaw i oboje wyłożą karty na stół.
    Clara podstępem spytała Markusa o jego zdanie na temat ojcostwa i cóż, zareagował tak jak zareagował. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że gdyby okazało się, że Clara naprawdę jest w ciąży i ojcem jest Markus to zmieniłby swoje podejście... Przecież się kochają. Wiadomo, że dziecko to nowe wyzwanie i odpowiedzialność, ale wydaje mi się, że daliby sobie radę. Ale zobaczymy, co przyniesie czas i ich wspólny weekend :) Niech spędzą go bez zmartwień i cieszą się sobą :) A skoro mówisz, że emocji nie zabraknie :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedna, Clara. Chyba nigdy nie doczeka się spokoju i szczęścia. Czas pokaże, jak to się wszystko potoczy.
    Nie będę oryginalna, ale ja również od razu po przeczytaniu o mdłościach przy kawie, pomyślałam o ciąży. A każdy kolejny objaw tylko utwierdzał mnie w przekonaniu, że to ciąża. Zarzucanie winy na stres i zmęczenie, dużo tu nie da. Co ma być, to będzie. Jednak odkładanie tego w czasie, nie jest dobrym pomysłem. Tak samo jak ciągłe zwodzenie Karla.
    Co do niego... Mam nadzieję, że w momencie, gdy Clara wyjawi mu swoja tajemnicę o romansie, on również nie będzie jej dłużny i przyzna się do swoich grzeszków. A wszyscy świetnie wiemy, że je ma. O ile w końcu do tej rozmowy dojdzie.
    Jestem ciekawa, jak zareagują poszczególne osoby na wieść o ciąży. Jeśli się dowiedzą i jest to prawda rzecz jasna. Jaka będzie reakcja Markusa, Karla, a jaka Caroline.
    Fajnie, że Andreas tak dobrze zareagował na wiadomość o romansie. Okazał się dobrym przyjacielem i chociaż w nim Clara ma wsparcie, którego nie uzyskała od Mii. Wiadomo, że między nimi dwiema przyjaźni już nie będzie, ale dobre i to, co się wydarzyło dzisiaj.
    Wszystko wskazuje na ciążę, chociaż wolałabym jednak, żeby było to coś innego.
    Czekam na kolejny rozdział i życzę weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Po raz kolejny wszystko spada Clarze na głowie. Ma totalnie przerąbane i nie mam pojęcia, jak sobie z tym wszystkim poradzi.
    Powiem szczerze, że od kilku rozdziałów czułam, że prędzej czy później pojawi się ciąża. Zastanawiał się tylko kiedy. I jak bardzo wpłynie to na fabułę.
    Teraz Clara musi powiedzieć Karlowi o romansie. I to jeszcze za nim dowie się o ciąży. To jedyne wyjście, by wszystko skończyło się jako tako dobrze. Szczególnie, że on też nie ma czystego sumienia. Przynajmniej dzięki temu łatwiej zniesie te wszystkie informacje.
    Strasznie jestem ciekawa, jak zareaguje Markus, gdy dowie się o dziecku. Z jednej strony teraz mówi, że nie jest gotowy na potomstwo, ale czuję, że wbrew pozorom ucieszy się z maleństwa. To dobry człowiek, choć lekko nie przewidywalny.
    Dobrze, że jest jeszcze Andreas. On i Caroline będą najważniejszym wsparciem dla Clary w tych trudnych chwilach.
    Ode mnie to tyle. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń