poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Rozdział 23



Ciężkie krople deszczu, spadające z gęsto zachmurzonego i ciemnego nieba, uderzające raz po raz w parapet za oknem w jednostajnym rytmie. Wybudzają mnie z głębokiego i dość przyjemnego snu. Choć panowała fatalna pogoda za oknem, obudziłam się w dobrym nastroju, co nie zdarzało mi się za często w ostatnich tygodniach. Przeciągam się leniwie, starając rozprostować, zdrętwiałe ciało od spania w jednej pozycji. 
Następnie przecieram delikatnie zaspane oczy, rozglądając się po wnętrzu dobrze znajomego mi pokoju. Nie pierwszy już raz, spędziłam w nim w końcu noc. Tylko tym razem, nic nie było jednak, tak jak być powinno. Starałam się mimo to, wykrzesać z siebie jakąś nutkę optymizmu i wiary, że jeszcze będzie dobrze.




Mimowolnie uśmiecham się sama do siebie. Przypominając wydarzenia ostatniej nocy. Markus mimo wyraźnego zawahania i początkowego zdystansowania. Został ze mną do samego rana nie wypuszczając, ani przez chwilę ze swoich objęć. Tulił mnie do siebie, jakbym znowu była dla niego tą najważniejszą i najukochańszą osobą, dla której był gotów zrobić, praktycznie wszystko. Nie zważał na to, że był w związku z inną, której na pewno by się to nie spodobało. To dawało mi jakiś promyk nadziei, że nie wszystko jeszcze stracone w kwestii, naszego powrotu do siebie.




Dzięki jego obecności, którą podświadomie wyczuwałam, niemal do samego przebudzenia. Udało mi się przespać w spokoju kilka godzin. Bez dręczących myśli i strachu przed tym, co będzie dalej. Była to miła odmiana po ostatnich nocach, które przypominały mi, niekończący się koszmar. Podczas którego, sen długo nie nadchodził, a następnie był zawsze kilkukrotnie przerywamy przez nieustanny niepokój, jaki wewnętrznie odczuwałam.




Miałam świadomość, że czekała mnie, niezwykle trudna droga. Mająca na celu mój powrót do normalności. Narobiłam przecież tyle głupstw, za które było mi wstyd przed samą sobą.
Chciałam jednak, zrobić wszystko aby było tak, jak przed kilkoma miesiącami.

Zanim zdarzył się ten potworny wypadek i poznałam Alexandra. Kiedy byłam sobą i cieszyłam się każdym kolejnym dniem, spędzonym z osobą, którą niespodziewanie obdarzyłam ogromnym uczuciem. Próbowałam wrócić do momentu, gdy miałam zaplanowaną przyszłość. Powrócić do snucia planów i marzeń, które będą miały okazję się zrealizować.
Chciałam, aby Markus znowu był tylko mój i mogłabym się cieszyć, szczęśliwym życiem u jego boku. Dlatego też, za wszelką cenę, próbowałam uciszyć cichy głos w swojej głowie, który przypominał mi nieustannie, że na pewne rzeczy, może być zdecydowanie za późno. A ktoś inny ma teraz w posiadaniu to, o czym ja naiwnie marzyłam.





Musiałam jednak, zacząć naprawianie wyrządzonych krzywd od szczerych przeprosin Caroline i Karla, licząc że mi wybaczą i dadzą, jeszcze jedną szansę. Abym mogła spróbować, naprawić nasze relacje. W dodatku musiałam wyjaśnić sobie, wszystkie nieporozumienia z Andreasem i rodzicami. Wsparcie ich wszystkich, na pewno będzie mi bardzo potrzebne w niedalekiej przyszłości. Potrzebowałam obok siebie przychylnych mi osób, którzy obdarzą mnie ponownym zaufaniem. Nadszedł najwyższy czas, abym przyznała się do błędów i tego, że nie miałam racji. Nie mogłam dłużej udawać, że byłam nieomylna, bo w rzeczywistości przez swoją upartość, popełniłam ogrom bardzo kosztowych w konsekwencjach błędów.




Próbę pogodzenia się z bliskimi, planowałam z najmniejszymi szczegółami. Z głęboką wiarą, że ten ostatni raz mi wybaczą, a ja nigdy więcej ich nie zawiodę.
Nie miałam tylko pojęcia, jak zabrać się za próbę odbudowania swojej relacji z Markusem. Nie mogłam mieć pewności, czy on naprawdę coś w ogóle do mnie, jeszcze czuje. Mimo że udzielił mi ogromnego wsparcia i próbował pocieszyć, gdy niespodziewanie pojawiłam się pod jego drzwiami, praktycznie w środku nocy. To nie był to wystarczający dowód. Mógł się kierować, jedynie zwykłym, ludzkim współczuciem. Po moich ostatnich wybrykach, wcale by mnie to nie zdziwiło. Gdyby jego uczucia do mnie, uległy znacznemu ochłodzeniu.





Wiedziałam, że zainicjowanie przeze mnie naszego pocałunku, a następnie moja prośba o to, żeby został ze mną, nie była w porządku. Stawiałam go w trudnym położeniu i zmuszałam do niezbyt uczciwego zachowania wobec Claudii. Nie powinnam była tego robić, ale nie potrafiłam się zwyczajnie powstrzymać. Potrzebowałam go i pragnęłam, aby między nami znów było, jak dawniej. Abyśmy ponownie spróbowali. Wierzyłam, że teraz naprawdę może się nam udać. Choć obydwoje wiele przeszliśmy, a ostatnie miesiące były koszmarne. To nadal, nie przestałam go kochać. Nic nie było w stanie, zmienić moich uczuć do niego. Miałam nadzieję, że damy sobie ostatnią szansę. Ubiegłe godziny, które wspólnie spędziliśmy, utwierdziły mnie wyłącznie w tym, że to właśnie z nim i nikim więcej, chciałam spędzić swoje życie. Przestałam się w końcu oszukiwać, zaprzeczać swoim uczuciom i oczywistym faktom.





Kolejną zagadką, pozostawała dla mnie relacja Markusa z Claudią. Był strasznie tajemniczy w tym temacie. Nie mogłam się wiele od niego dowiedzieć, a swoją wiedzę opierałam na niczym, niepotwierdzonych domysłach. Bałam się, że obydwoje zdążyli na poważnie zaangażować się w ten związek. Być może, pojawiły się między nimi, także głębsze uczucia. Jeśli tak się stało, będę musiała się z tym pogodzić i nie stawać na drodze ich szczęściu. Ze świadomością, że nie wykorzystałam swoich szans w przeszłości. Markus miał prawo ułożyć sobie życie, tak jak będzie tego chciał. W tym aspekcie, już nic nie zależało ode mnie. Jeśli wybierze Claudię, będę musiała to zaakceptować, czy mi się to podobało, czy nie. Nie odważyłabym się, rozbić ich związku.




Wstaję w końcu z łóżka z zamiarem odnalezienia Markusa. Wychodzę na korytarz, swoje kroki, niemal od razu kierując do kuchni, z której wydobywa się aromatyczny zapach, świeżo zaparzonej kawy.
Staję przez chwilę w przejściu, z niezwykłą uwagą go obserwując. Uświadamiając sobie, jak bardzo za nim tęskniłam. Do tej pory skrywałam, swoją tęsknotę pod ogromem pozorów i okropnym zachowaniem.





- Już wstałaś? Myślałem, że pośpisz trochę dłużej. Jest jeszcze wcześnie - odwraca się moim kierunku, wyraźnie zaskoczony z mojej obecności w tym miejscu.
- Tyle snu mi wystarczy, jestem w pełni wyspana - odpowiadam z delikatnym uśmiechem, siadając przy stole. Sekundę później w moich dłoniach, pojawia się kubek kawy. Upijam z niej mały łyk. Delektując się jej smakiem. Była dokładnie taka, jaką uwielbiam. Nieprzesadnie mocna z jedną łyżeczką cukru.





- Jak się czujesz? - pyta, siadając naprzeciwko mnie. Stawiając na dodatek przede mną, talerz ze śniadaniem. Znowu dbał o mnie, bardziej niż ja sama.
- Na szczęście, dużo lepiej niż wczoraj. Udało mi się uspokoić i spojrzeć z dystansem na te wydarzenia z Alexem. Obiecałam sobie, wziąć się w garść i spróbować wszystko naprawić. Na początku, zacznę od przeprosin twojej osoby. Za moje ostatnie zachowanie. Było wręcz karygodne. Poza tym, jeszcze raz bardzo ci dziękuję za pomoc. Nie wiem, jak poradziłabym sobie bez ciebie - mówię, patrząc na niego ze szczerą wdzięcznością.
- Nie zrobiłem nic specjalnego. Naprawdę, nie musisz za nic dziękować. Od tego ma się przyjaciół. A teraz jedz, bo coś mi się wydaje, że ostatnio często pomijałaś posiłki - znowu bez żadnych większych problemów mnie przejrzał. W ostatnim czasie, faktycznie nie miałam apetytu i najczęściej jadłam raz dziennie, praktycznie się do tego zmuszając.





Śniadanie upływa nam w dość przyjemnej i przyjaznej atmosferze. Rozmawiamy ze sobą na niezbyt wymagające i dość bezpieczne tematy. Informuję go między innymi o swoim urlopie i zamiarze pogodzenia się z przyjaciółmi. Słucham o jego najbliższych planach, związanych z zawodami i postępach w treningach. Zachowujemy się, jak zwykli przyjaciele Wiem, że na razie musi mi to wystarczyć. Dlatego cieszę się, każdą wspólną sekundą. Czas spędzony, wyłącznie w swoim towarzystwie, upływa nam jednak w mgnieniu oka.





Dopiero dzwoniący telefon Markusa. Przywraca nas do rzeczywistości. Mimowolnie spoglądam na niego ukradkiem. Dostrzegając imię Claudii. Widzę, jak mój towarzysz podnosi się nerwowo ze swojego miejsca i opuszcza w pośpiechu z telefonem w ręce kuchnię. Niemal od razu, tracę swój dobry humor. Gdy przebywałam sam na sam z Markusem. Często zapominałam o istnieniu jego dziewczyny. Która dobitnie mi właśnie o sobie przypomniała.




W pośpiechu kończę jedzenie i dopijam kawę. Próbowałam się uspokoić, ale niepewność i niewiedza, o czym rozmawiają. Zwyczajnie mi na to nie pozwalała.
Gdy Markus wraca z powrotem i zajmuje swoje poprzednie miejsce. Staram się udawać, że wszystko jest w porządku.
- Mógłbyś w drodze na trening, odwieźć mnie do mojego mieszkania? Okropnie pada - pytam, unikając patrzenia na niego. Nie chciałam dać po sobie poznać, że przeszkadzała mi jego relacja z Claudią. Nie miałam żadnych praw do robienie mu jakichkolwiek wyrzutów. Od razu można było jednak wyczuć, że atmosfera sprzed kilku minut, zniknęła na dobre.
- A co z wizytą u lekarza? - przypomina. Ku mojemu niezadowoleniu. Miałam nadzieję że o niej zwyczajnie zapomniał.
- To nie jest konieczne. Naprawdę, nic mi nie jest. To tylko zwykłe stłuczenie - nie chciałam udać się na wizytę lekarską, głównie z powodu niechęci tłumaczenia, skąd pojawił się u mnie taki uraz. Byłam pewna, że zaczęłyby się niewygodne pytania, których wolałam uniknąć. 
- Jak zwykle jesteś uparta. Niech będzie, ale gdyby ból się nasilił. Obiecaj mi, że tego nie zlekceważysz - zgadzam się, wiedząc że inaczej by w życiu nie odpuścił.





Droga do mojego mieszkania, upływa nam w ciszy. Wpatruję się w widoki za oknem, po którym spływają liczne krople deszczu. Zbieram się w końcu na odwagę i zadaję pytanie Markusowi, które nie dawało mi spokoju od dłuższego już czasu.
- Jak ci się układa z Claudią? Jesteś z nią szczęśliwy? - wypowiadając te słowa, patrzę na jego twarz, szukając na niej, jakiś emocji. Ale pozostaje niewzruszona.
- Jest w porządku. Dobrze się ze sobą dogadujemy i miło spędza nam się czas w swoim towarzystwie - mogłam się spodziewać takiej odpowiedzi. W końcu Claudia, była naprawdę świetną dziewczyną. Na pewno z dużo mniej skomplikowaną przeszłością i charakterem niż ja.
- Cieszę się. Przynajmniej tobie zaczęło się układać. Choć jednemu z nas się wiedzie - staram się brzmieć normalnie, choć nie jest to najłatwiejsze zadanie. Świadomość, że osoba którą kochasz jest tak blisko, a jednocześnie należy do kogoś innego, była bardzo trudna do akceptacji.
- Clara, zobaczysz że będziesz, jeszcze szczęśliwa. Musisz tylko w to uwierzyć - z każdą minutą, coraz bardziej traciłam na to nadzieję. Doskonale wiedząc, że szczęśliwa mogłabym być tylko z nim.





- Masz może czas, dziś wieczorem? Może byśmy się spotkali i spędzili trochę czasu razem? Nie chciałabym być sama - gdy jesteśmy na miejscu, podejmuję ostatnią próbę, zmiany aktualnego stanu rzeczy.
- Przepraszam, ale jestem już umówiony. Może innym razem? - jego odpowiedź do reszty mnie dołuje. Byłam pewna, że to właśnie o tym rozmawiał ze swoją dziewczyną, dziś rano.
- Jasne. Będziemy w kontakcie. Do zobaczenia - żegnam się z nim i w pośpiechu wysiadam. Wchodząc po schodach do swojego mieszkania. Dociera do mnie bolesny fakt, że prawdopodobnie jedyne, na co mogę liczyć ze strony Markusa, to zwykła znajomość. Moje opamiętanie się, przyszło stanowczo za późno. Pewnych rzeczy, nie dało się już przez to naprawić.





Wczesnym popołudniem, gdy przestało padać. Wybieram się do Caroline. Chcąc mieć już za sobą, trudną rozmowę z nią.
Pukam niepewnie do drzwi. Obawiając się, że może nie chcieć mnie widzieć. To była nasza pierwsza, tak poważna kłótnia. Do tej pory, nigdy wcześniej coś takiego nie miało miejsca, dlatego nie miałam pojęcia, co mam jej w ogóle powiedzieć i jak zacząć przepraszać za swoją głupotę.





Otwiera drzwi, patrząc na mnie z ogromnym zdziwieniem. Kompletnie się mnie nie spodziewając. Wpatruje się we mnie w milczeniu. Jakby nie dowierzała, że naprawdę mnie widzi.
- Cześć, mogę wejść? - pytam, ledwie słyszalnie. Przerywając milczenie, jakie panowało między nami od dłuższej chwili. 
- Jasne, proszę - odpowiada mi niemal natychmiast, przepuszczając w wejściu. Mimo uprzejmości, od razu dostrzegłam również, ogromną powściągliwość w jej zachowaniu. Zapewne bała się, że przyszłam do niej z jakimś, kolejnym szalonym pomysłem.





Zaprasza mnie do salonu, tego samego w którym przed dwoma dniami, powiedziałam jej tyle przykrych słów. Naprawdę nie wiedziałam, co we mnie wtedy wstąpiło. Okropnie tego żałowałam. Ona zwyczajnie, nie zasłużyła sobie na takie traktowanie. Zrobiła dla mnie tyle dobrego, a ja odpłaciłam się jej za wszystko w tak okropny sposób.





- Napijesz się czegoś? - proponuje, ale kręcę przecząco głową.
- Może później. Caroline, przyszłam tutaj, bo chciałam cię ogromnie przeprosić za ostatnie miesiące. Zachowywałam się okropnie. To cud, że tyle ze mną wytrzymałaś. Proszę cię, wybacz mi. Obiecuję, że już nigdy więcej cię nie zawiodę. Skończyłam z Alexandrem i jego znajomymi. Okazało się, że od początku miałaś rację, co do niego. Boleśnie się wczoraj o tym przekonałam - siostra słucha mnie w milczeniu. A na jej twarzy, rysuje się zupełna obojętność. Nie napawało mnie to optymizmem.
- W końcu przejrzałaś na oczy? Nie uważasz, że trochę za późno? Zrujnowałaś swoje życie, odsunęłaś się od nas. Myślisz, że wystarczy jedno przepraszam i znów będzie wspaniale? - zasypuje mnie wyrzutami. W pełni się z nią, jednak zgadzałam. Miała prawo być na mnie wściekła.
- Wiem, że nie naprawię niczego od razu i na wszystko potrzeba czasu. Chciałam, mimo wszystko od czegoś zacząć. Przysięgam ci, że szczerze żałuję, tego co zrobiłam. Nie mogę jednak, cofnąć czasu. Mam tylko nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. Pójdę już, nie będę dłużej zajmować ci czasu - kolejny już dzisiaj raz, przekonałam się, że zawaliłam wszystko na całej linii. Mogłam się teraz poczuć, jak wszyscy moi bliscy. Byłam traktowana tak samo, jak oni. W pełni mi się należało.





Udaję się w stronę wyjścia, gdy słyszę za sobą, głos swojej siostry.
- Clara, poczekaj. Nie masz nawet pojęcia, jak jestem na ciebie wściekła. Ale nadal, jesteś moją kochaną siostrą, która pomagała mi tysiące razy, gdy tylko tego potrzebowałam. Cieszę się, że tu przyszłaś i znowu jesteś sobą. Strasznie się o ciebie ostatnio martwiłam. Odchodziłam od zmysłów, gdy nie odbierałaś telefonów - Caroline przytula mnie mocno do siebie, a ja od razu odwzajemniam jej uścisk.
- Od teraz wszystko wróci do normy. Zawsze też będę cię słuchać, jesteś zdecydowanie mądrzejsza ode mnie. Koniec z robieniem głupot i zachowywaniem się, jak rozpuszczona nastolatka - zapewniam ją. W myślach dziękując, że dała mi szansę.




- Chodź, opowiesz mi na spokojnie, co się w ogóle stało. Gdzie ty się w ogóle podziewałaś, byłam u ciebie z samego rana, ale cię nie zastałam. I co ci się stało w rękę? - gdy na powrót wracamy do salonu, siadając wygodnie w fotelach. Caroline zasypuje mnie, tysiącem pytań. 
- Uprzedzam od razu, że nie będzie to przyjemna opowieść - informuję ją, po czym opowiadam wydarzenia z wczorajszego dnia. O tym, jak przebiegłym i wyrachowanym typem, okazał się Alexander, czy chociażby że nie byłam jego pierwszą ofiarą. Potem na spokojnie tłumaczę jej, gdzie spędziłam większość ostatniej nocy. 
- To się po prostu, nie mieści w głowie. Nie możesz odpuścić i pozwolić, żeby uszło mu to bezkarnie. Straciłaś tyle pieniędzy i w dodatku, naraził cię na inne niebezpieczeństwa - Caroline nie odpuszcza.
- To nie ma sensu. Niczego mu nie udowodnię. Dobrowolnie dałam mu te pieniądze. Zresztą one nie są najważniejsze, przez swoją głupotę. Straciłam coś dużo ważniejszego - mówię ze smutkiem. Nie potrafiąc się z tym pogodzić.
- Chodzi o Markusa? - moja siostra, chce się upewnić. Kiwam na potwierdzenie głową.
- Jest szczęśliwy z Claudią, która dużo bardziej na niego zasługuje niż ja. Nie mogę się mieszać w ich życie, wystarczy że wczoraj już to zrobiłam. Chyba będę musiała się z tym pogodzić, że nigdy już nie będziemy razem - czuję, że oczy zaczynają mi się szklić.
- Nie poddawaj się. Bądź cierpliwa i daj mu trochę czasu, nie wymagaj od niego, żeby od tak do ciebie wrócił. Tym bardziej, że był praktycznie pewien, że między wami ostatecznie wszystko skończone. Musisz teraz mu pokazać, że naprawdę ci na nim zależy. Przede wszystkim, zacznij od szczerej rozmowy - słucham jej rad, które jednak nie napawają mnie optymizmem.
- Chciałam z nim porozmawiać, ale dziś jest już zajęty. Umówił się z Claudią. Ja po prostu nie wierzę, że on zaryzykuje stabilną i szczęśliwą przyszłość u jej boku. Na rzecz, czegoś niepewnego ze mną. Nie po tym, co się wydarzyło. Doświadczenia z przeszłości, wyraźnie pokazują, że wcale nie wiadomo, czy nam mogłoby się ponownie udać - odpowiadam jej ze zrezygnowaniem. Będąc zniechęcona do tego wszystkiego. 
- Ale to ciebie nadal kocha. Mam wrażenie, że ich nie łączy nic poważnego, ani głębokiego. Podczas tej nieszczęsnej kolacji, wcale nie zachowywali się, jak zakochana para. A gdy tylko ty się pojawiłaś, zwracał uwagę wyłącznie na ciebie. Mógł udawać i próbować to ukryć, ale przede mną się mu nie udało. Taka miłość, jak wasza jest naprawdę wyjątkowa i nie zdarza się, zbyt często. Walcz o nią i nie pozwól, aby się zmarnowała - motywuje mnie do wzięcia spraw w swoje ręce. Ale ja nadal, nie podzielałam jej entuzjazmu. Nie widząc w tym większego sensu. Nie miałam szans w rywalizacja z Claudią. To krótkie spotkanie z nią, dobitnie mi to pokazało. Na pierwszy rzut oka, nie posiadała żadnych wad. Była miłą, uczynną, dobrą, czułą dziewczyną. Wprost wymarzoną kandydatką na życiową partnerkę. W przeciwieństwie do mnie, która miała liczne wady i problemy. 
- Postaram się, ale nie oczekuję spektakularnych rezultatów. Jednak dość o mnie i moich problemach. Chętnie posłucham, co u ciebie - ostatnio nie miałam, najmniejszego pojęcia o życiu swojej siostry.






- Jak na razie w porządku. Z Karlem układa się nam naprawdę dobrze. Boję się tylko, co się z nami stanie, gdy w przyszłym tygodniu wrócę do Monachium. Czeka nas długa rozłąka. W dodatku, już niedługo nawet w weekendy, nie będziemy mieli okazji się zobaczyć. Nie wiem, czy sobie z tym poradzimy - wyraźnie dostrzegam jej niepewność i strach przed najbliższą przyszłością.
- Jestem pewna, że sobie poradzicie. To twój ostatni rok na uczelni. Tyle na pewno wytrzymacie. Przecież się kochacie i żadna odległość tego nie zmieni. Zobaczysz te kilka miesięcy, minie w mgnieniu oka i znowu będziecie razem mieszkać - staram się ją pocieszyć. Związki na odległość, nigdy nie są łatwe, ale byłam przekonana, że akurat oni sobie poradzą.
- Tak myślisz? - pyta niepewnie.
- Nie tylko myślę, ale po prostu wiem - uśmiecham się w jej stronę, potwierdzając swoje słowa.






Kolejne godziny, upływają nam na niekończącej się rozmowie. Staramy się nadrobić, stracony podczas ostatnich tygodni czas. Dowiaduję się kilku nowych faktów z jej życia i innych ważnych dla mnie osób. Przekonując się, jak wiele mnie ominęło. 
- Caroline, już jestem - późnym popołudniem, słyszymy głos Karla z korytarza, który w końcu wrócił.
- Chodź do salonu, mamy niespodziewanego gościa. Na pewno się ucieszysz z tej wizyty - odpowiada mu moja siostra, pełnym radości tonem głosu. 




Po chwili w drzwiach staje Karl, który przypatruje mi się z dużym szokiem.
- Clara? Bardzo się cieszę, że cię widzę. Myślałem, że naprawdę postanowiłaś zerwać z nami kontakt - przytula mnie do siebie na powitanie. Wyraźnie oddychając z ulgą. Byłam na siebie wściekła, że dostarczyłam im w ostatnim czasie, tyle stresu. 
- Przepraszam za tamto. Całkowicie odebrało mi rozum. Na szczęście w ostatniej chwili go odzyskałam - nie zagłębiam się, zbytnio w szczegóły. Nie chcąc po raz kolejny do tego wracać. Poza tym, byłam przekonana że Caroline o wszystkim mu potem opowie.




We trójkę spędzamy miło czas. Znów jest tak, jak dawniej. Mamy niekończącą się ilość, wspólnych tematów. Potrafimy zrozumieć się, praktycznie bez słów. Nareszcie nie muszę nikogo udawać i mogę być po prostu sobą. Kimś, kogo osoby znajdujące się obok mnie w pełni akceptują. Nie zmuszając do żadnych zmian. W przeciwieństwie do moich, byłych już znajomych. 




- Czas na mnie. Zrobiło się późno. Zajęłam wam i tak, zdecydowanie zbyt dużo czasu. Spędzając tu, praktycznie cały dzień - gdy za oknami, zaczyna zapadać zmierzch. Postanawiam wrócić do siebie i dać tej dwójce trochę prywatności.
- Wiesz, że dla nas to żaden problem. Możesz zostać ile chcesz i wpadać, kiedy tylko chcesz. Zawsze jesteś mile widziana. Poza tym, potrzebujesz teraz towarzystwa, bliskich ci osób - słyszę zapewnienia Caroline
- Będę pamiętać. Dziękuje wam za wszystko, znowu po raz kolejny, postawiliście mnie na nogi. Niedługo na pewno was odwiedzę. Wy, także możecie zresztą wpaść do mnie. Do zobaczenia - ubieram swoją kurtkę i buty, następnie żegnając się z siostrą i jej chłopakiem. Z szerokim uśmiechem na ustach. Będąc szczęśliwa, że przynajmniej ich udało mi się odzyskać. 





W drodze powrotnej, towarzyszy mi zdecydowanie lepszy humor. Miło było mieć świadomość, że mam chociażby z kim porozmawiać i nie jestem sama. Towarzystwo Caroline i Karla bardzo mi pomogło i pozwoliło uwierzyć, że uda mu się za jakiś czas, na nowo poukładać swoje życie.




Nieoczekiwanie pod drzwiami swojego mieszkania, zastaję ostatnią osobę, jakiej bym się tutaj spodziewała.
- Andreas? Co ty tutaj robisz? - patrzę raz na niego, raz na niewielką walizkę, stojącą obok niego.
- Wpadłem w odwiedziny. Chyba mogę? Czy nadal jesteś na mnie śmiertelnie obrażona? - pyta ze śmiechem.
- Oczywiście, że nie jestem i cieszę się z twojej obecności. Myślałam jednak, że to ty nadal jesteś na mnie zły. Nie powinnam była się tak zachowywać wobec ciebie - próbuję wyjaśnić z nim, wszystkie nieporozumienia. Ale mi przerywa.
- Daj spokój. Zapomnijmy o tym. Najważniejsze, że pozbyłaś się w końcu tego idioty ze swojego życia - dopiero po wypowiedzeniu tych słów. Andreas uświadamia sobie, że się wygadał. Zapewne miał udawać, że nic nie wie. 
- Skąd o tym wiesz? Kto kazał ci mnie pilnować? Caroline czy Karl? - chciałam się dowiedzieć. Byłam pewna, że podczas mojej wizyty u nich, postarali się o sprowadzenie tutaj Andreasa, najszybciej jak to możliwe. Nadal się o mnie martwiąc. Nie miałam do nich o to pretensji. Nawet w głębi siebie, cieszyłam się z tego. Nie chciałam być sama, zwyczajnie się tego bojąc.
- Akurat nie zgadłaś. Markus zadzwonił do mnie dziś rano i opowiedział w skrócie o wszystkim, co cię spotkało. Tak się złożyło, że mam kilka dni wolnego. Więc poprosił, żebym dotrzymał ci towarzystwa. Zresztą nawet nie musiał o to prosić. Bez tego, zrobiłbym to też z największą przyjemnością. To jak, wpuścisz mnie do środka, czy będziemy tutaj tak stać? - mimo że cieszyłam się z obecności Andreasa. Poczułam także, delikatne ukłucie w sercu. Markus wolał, aby ktoś go wyręczył w pomocy odzyskania mi kontroli nad własnym życiem, zamiast zrobić to samemu. To był kolejny dowód na to, że on ani przez chwilę nie pomyślał, że moglibyśmy do siebie wrócić.




Po rozgoszczeniu się mojego przyjaciela w pokoju gościnnym. Pojawia się obok mnie w salonie, siadając obok. Wyrywając tym samym z głębokiego rozmyślania.
- Co się dzieje? Może starasz się udawać, że wszystko jest w porządku, ale jestem przekonany, że tak nie jest. Zbyt dobrze cię znam - Andreas bardzo szybko, orientuje się, że zwyczajnie udaję, jak to świetnie sobie ze wszystkim radzę.
- Boję się, że sobie nie poradzę. Nie potrafię zapomnieć o Markusie, podczas gdy jemu, jak widać się to udało. Jego widok z inną, jest dla mnie czymś ogromnie bolesnym. Z jednej strony, chcę żeby był szczęśliwy, ale z drugiej chciałabym, abym to ja była tym powodem do szczęścia. Wiem, że zraniłam go swoim związkiem z Alexandrem, ale on teraz, nawet nie daje mi szansy tego naprawić. Chyba w ogóle nie jest zainteresowany, jakąkolwiek dalszą znajomością ze mną - zwierzam się, wiedząc że mogę mu zaufać.
- Clara, wciąż jesteś dla niego bardzo ważna. Jestem o tym wprost przekonany. On po prostu nie wie, co ma teraz zrobić. Z jednej strony jesteś ty, a z drugiej jego nowa dziewczyna. To wcale nie jest takie łatwe, jak mogłoby się wydawać. Tym bardziej, że jeszcze do wczoraj. Wszystko wskazywało na to, że tobie już nie zależy. Zobaczysz, że prędzej czy później będziecie razem. Jesteście dla siebie stworzeni, choć kiedyś wydawało mi się to kompletnym absurdem. Gdy przypomnę sobie wszystkie wasze kłótnie, nadal nie mogę uwierzyć, że mogliście się w sobie zakochać - zaczynam się śmiać razem z Andreasem, wspominając te często, bardzo dziecinne sprzeczki.




- Cieszę się, że tu jesteś. Jak nikt inny, potrafisz poprawić mi humor - mówię, ocierając łzy rozbawienia.
- Dla ciebie, wszystko. Droga, przyjaciółko. A skoro mamy wolny wieczór i nie musimy jutro, rano wstawać. Co powiesz na maraton filmowy, albo serialowy? Wybór należy do ciebie. Ale tylko dzisiaj. Jutro to ja przejmuję tutaj władzę, bez twojego najmniejszego sprzeciwu. 
- Zdecydowanie, wybieram dziś filmy - odpowiadam bez wahania. Następnie idę do kuchni, aby znaleźć w niej, jakieś niezbyt dietetyczne przysmaki. Które mam zamiar zjeść w niekoniecznie zdrowych porcjach.




- Widzę, że dawna Clara naprawdę wróciła. Tylko ty, potrafisz zjeść tyle słodyczy, podczas jednego wieczoru i się nie pochorować - patrzy, rozbawiony na trzymane przeze mnie słodkości.
- Od dziś to mój jedyny nałóg, więc się nie śmiej. Od czasu do czasu, mogę sobie na coś takiego pozwolić - informuję go. Dziś rano, wyrzuciłam wszystkie papierosy, a alkoholu nie tknę na pewno przez długi czas. Koniec z używkami, które zniknęły wraz z Alexem i bardzo niekorzystnym okresem w moim życiu.




Do późnych godzin nocnych, oglądam wraz z Andreasem filmy, jeden po drugim. Nieustannie zanosząc się głośnym śmiechem z powodu jego komentarzy do wydarzeń na ekranie.
Po północy, oczy same mi się zamykają i nawet nie wiem kiedy, po prostu zasypiam. Wdzięczna Andreasowi, że zdecydował poświęcić się, właśnie dla mnie, swój wolny czas.


---------
W końcu udało mi się wymęczyć ten rozdział, strasznie trudno mi się go pisało. Ale przynajmniej udało mi się go dziś dokończyć.
Do końca, zostały prawdopodobnie jeden rozdział +epilog.

6 komentarzy:

  1. Ja to chyba jestem nienormalna. Jak przeczytałam, że Andreas do niej przyszedł i będzie się nią opiekować to zaczęłam liczyć na coś więcej. Otrząsnęłam się jak powiedział do niej 'przyjaciółko' i pomyślałam sobie, CO TAK SŁABO ANDREAS XDDD po prostu żyję w jakieś telenoweli i wszędzie bym chciałam jakieś romanse, ale mam chory łeb hahaha
    Markus wraca z wielkim hukiem. Za wielkim, bo jest troszeczkę obojętny wobec Clary. Czy to przez jego dziewczynę? Czy może nie wierzy już, że on i Clara mogli by stworzyć związek? Mam mieszane uczucia, co do tego, bo on zawsze ją kochał, a teraz jest taki no jakby nieuczuciowy. Niby jakoś się tam o nią martwi, bo daje jej złote rady i przysłał Andreasa, no sama nie wiem...Mam taką burzę w myślach teraz.
    Clara pokutuje za swoje bezmyślne decyzje. Taka kolej rzeczy. Ponosi konsekwencję swoich wyborów od Markusa aż po Caroline i Karla. Tyle, że parka jej dosyć szybko wybaczyła, ale trudno się dziwić, bo oni zawsze i do samego końca walczyli o dziewczynę. Cóż no Clarze trzeba życzyć dużo szczęścia i cierpliwości, bo pewnie czuje się teraz jak gówno.
    Wracając do mojego pragnienia kolejnego romansu to tak myślę sobie, że to by było bekowe. Bo najpierw Calra była z Karlem, potem Markus i na koniec byłby Andreas hahaha cała kadra zaliczona. Ej no czy to nie było by śmieszne? :')
    W ogóle twierdzisz, ze rozdział pisało Ci się ciężko, a mi się podobał i wydaje mi się, że jest troszkę dłuższy niż zawsze. No i jestem w szoku, że to już prawie koniec. Nie mogę się z tym pogodzić aj, aj, aj.
    Udanej majówy,
    N

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha tak sobie czytam komentarz Natoli i ja pomyślałam o tym samym. Clara i Andreas 😂😂😂 Kurczę niewiem czemu przyszło mi to na myśl jak tylko przeczytałam że do niej przyszedł😉
    Ale od początku, ja ciągle nie wierzę w parę Markus i Claudia. To jego dziwne jest w porządku i w ogóle. No jakoś mi to nie pasuje i tyle.Ale może to tylko moje odczucia. Nie dziwię sie troche Markusowi że traktuje teraz Clarę z lekkim dystansem .W końcu to ona sama z nim skończyła. I związała się z Alexem. Mimo to ja wierzę że oni będą razem .No nie ma innej opcji 😉 Caroline i Karl trochę za szybko jej wybaczy to wszystko co robiła, no ale cóż jest dla nich najbliższą osobą więc pewno są szczęśliwi że w końcu się dziewczyna ogarnęła. Nie wpadłam na to że to Markus przysłał Andreasa , bardziej właśnie stawialabym na Karla. Mam nadzieje że z pomocą przyjaciół Clara dojdzie do siebie i w końcu poukłada swoje życie. I zgadzam się z Caroline że Clara nie powinna odpuszczać i Alex powinien ponieść karę za swoje postępowanie .Nie tylko względem niej ale też innych dziewczyn. I znów tak jak Natola nie zgadzam się na to żeby to był koniec. No co Ty . Jak możesz Ja się pytam???😉 Czekam z niecierpliwością na kolejnh rozdział . Pozdrawiam 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się że Clara poszła po rozum do głowy i to chwilowe "zniknięcie prawdziwej ja" ma za sobą. Co najważniejsze, cieszy mnie fakt że dociera do niej że "spoufalanie" się z Markusem nie jest do końca fair względem Claudii. Najpierw powinna wszystkich przeprosić, wrócić do swojego normalnego życia i cierpliwie czekać. Chłopak nie rzuci w ciągu kilku sekund wszystkiego bo jej się odwidziało i nadal go kocha. Szczególnie że Claudia nie zasłużyła sobie na to.
    Głosem rozsądku była, jest i chyba zawsze będzie Caroline :) Ja ją po prostu uwielbiam, a gdy coś mówi to mam ochotę za każdym razem kiwać głową z uznaniem ... co z boku wyglądałoby śmiesznie xD Na prawdę dziewczyna ma głowę na karku, i mimo że jest "tą młodszą" to wydaje się być bardziej dojrzalsza. Cieszę się że dziewczyny się pogodziły :)
    No i Andreas ... taki przyjaciel to skarb :) Markus go wysłał do niej chcąc mieć pewność że nie będzie sama i nic się jej nie stanie podczas gdy on ... no właśnie. Ciekawi mnie przeogromnie co on teraz zrobi, bo to że kocha Clarę to jest wiadome. Co więc z Claudią?
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Clara w końcu ponownie zaczyna ogarniać swoje życie. Na szczęście rozstała się z Aleksandrem, zakończyła ten rozdział i teraz pozostało jej tylko odbudować świat sprzed wypadku. Ale to oczywiście nie będzie proste. Szczególnie ze względu na Markusa. W końcu chłopak znalazł sobie dziewczynę i wydaje się być naprawdę z nią szczęśliwy. Mam nadzieję, że Clara to zrozumie i nie będzie nic robić na siłę. Straciła już jedną szansę i jedyne, co może teraz zrobić, to czekać na kolejną. Innego rozwiązania nie widzę.
    Dobrze, że pogodziła się też z Caroline i Karlem. To w końcu jej rodzina, przyjaciele. A Caroline zawsze służy dobrą radą. Mam wrażenie, że bez niej Clara już dawno by zginęła xd Coś w tym jest, że te młodsze siostry często potrafią być głosem rozsądku.
    Taki przyjaciel jak Andreas zdarza się raz na milion. Dobrze, że Clara może na niego liczyć. Choć ciekawi mnie jakimi tak naprawdę intencjami kierował się Markus, wysyłając przyjaciela do Clary. Może było w tym coś głębszego? Na pewno cała sytuacja jest niesamowicie ciekawa i nie mam pojęcia, jak rozwiążesz to w jednym rozdziale i epilogu. Czekam więc z niecierpliwością na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  5. Co tak szybko chcesz kończyć? :( Ja zgłaszam protest! :D
    Całe szczęście, że Clara podjęła rozsądną decyzję odnośnie ratowania swojego życia. Postanowiła wziąć się w garść, zapomnieć o Alexandrze i o tym, co ją spotkało, co już jest sukcesem. I zdecydowała się odzyskać zaufanie najbliższych, czyli przede wszystkim Markusa, Caroline, Karla, Andreasa, rodziców. Szczerze to nawet się obawiałam, że nie pójdzie tak łatwo, ale na szczęście się myliłam. Caroline jest wspaniałą siostrą, co udowodniła już nie raz, nie dwa. Naprawdę, cieszę się bardzo, że tak szybko wybaczyła Clarze jej ostatnie zachowanie i przykre słowa. To samo dotyczy się oczywiście Karla. Takie osoby jak oni to prawdziwy skarb. I odzyskała przyjaciela w postaci Andreasa :) To wspaniale jest mieć przy swoim boku takiego przyjaciela.
    Co do Markusa... Tak bardzo, bardzo, ale to bardzo bym chciała, żeby oni byli razem. Żeby się pogodzili i spróbowali jeszcze raz stworzyć związek. W końcu kochają się i są dla siebie całym światem. Jednak... Markus ma Claudię. Nie wydaje mi się, żeby darzył ją uczuciem, takim jakim obdarzył Clarę, ale coś czuje na pewno. Tylko, co zrobi? Czy zdecyduje się porzucić dziewczynę dla miłości swojego życia? Nie ukrywam, takie rozwiązanie mi pasuje najbardziej :D
    Clara chyba nie może nic więcej zrobić... Może być blisko niego, próbować walczyć, ale tak, żeby na siłę nie rozwalić jego związku. W końcu to chyba teraz od niego wszystko zależy... Ale tak jak pisałam już nie raz, nie dwa, trzymam kciuki za nich! :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. https://allein-freunde.blogspot.com/ zapraszam serdecznie na rozdział szesnasty ;*

    OdpowiedzUsuń