czwartek, 26 kwietnia 2018

Rozdział 22


Stoję, jak zamurowana. Opierając się o ścianę pod drzwiami mojego własnego salonu.

Staram się być, jak najciszej. Aby pod żadnym pozorem, nie zdradzić swojej obecności w tym miejscu. Jednakże trudno mi utrzymać nerwy na wodzy. Z coraz większym niedowierzaniem, przysłuchując się słowom Alexa. To jakim prześmiewczym tonem, wypowiadał kolejne zdania. Jak ironiczny i pozbawiony skrupułów, był w tej rozmowie. Nie mogłam wprost uwierzyć, że naprawdę coś takiego słyszę. Po raz pierwszy, miałam okazję poznać prawdziwe oblicze Alexandra. Było one, jeszcze okrutniejsze i tysiąc razy gorsze od tego, które zdążyłam poznać. Przekonuję się tym samym, że byłam kompletnie zaślepiona i okazałam się największą kretynką pod słońcem. Którą można było podejść niewyobrażalnie łatwo. 




- Spokojnie, Marlene. Mogę swobodnie rozmawiać. Nasza naiwna Clarusia, śpi jak zabita. Zapominając o bożym świecie, nawet o pójściu do pracy. Nie obudzi się pewnie przed południem. Wczoraj piła na umór, rozpaczając po kłótni ze swoimi ukochanymi przyjaciółmi. Była załamana i musiałem w nieskończoność, wysłuchiwać jej żali. Myślałem, że się wykończę. Ona jest taka nudna i beznadziejna. Mam jej, już od dawna dość. Chyba żadna do tej pory nie była, aż tak żałosna. Wiecznie nieszczęśliwa i zapłakana. Mająca niekończące się pretensje do świata. Na szczęście w końcu mamy z głowy jej siostrę i byłego narzeczonego. Stanowili spore zagrożenie, bo od razu mnie przejrzeli - zastanawiałam się, czy przypadkiem nie śnię. Miałam nadzieję, że za chwilę się obudzę z tego koszmaru. To po prostu, nie mogła być prawda. Czy wszyscy od początku naprawdę mieli, co do niego rację? A tylko ja, próbowałam zakłamać rzeczywistość, nie widząc oczywistych faktów? Nie mogę uwierzyć, że wiązałam swoją przyszłość z kimś takim, jak mężczyzna stojący w salonie i rozmawiający z wydawać by się mogło, moją jakby nie było koleżanką.




- Niestety dla nas, oni mają zdecydowanie więcej rozumu niż ta naiwniaczka. Po tym, jak jej były nie zgodził się na sprzedaż mieszkania. Jest na nich wściekła i ma zamiar zerwać z nimi całkowity kontakt. Może ominą nas pieniądze z potencjalnej sprzedaży. Ale przynajmniej, mamy ją w garści. Ona jest gotowa, zrobić dla mnie wszystko. Nikt nas już nie powstrzyma. Została sama i jeszcze kilka tygodni, a sprowadzimy ją na samo dno. To będzie, bardzo spektakularny upadek. Takiej grzecznej, dobrej i ułożonej dziewczyny. Kochana Clara, już teraz nie panuje nad tym, co robi. Zaniedbuje pracę, odcina się od swoich znajomych, nadużywa alkoholu. Jesteśmy na dobrej drodze. Musimy to tylko, dobrze rozegrać. Nie możemy jej teraz pozwolić, aby przypadkiem zaczęła logicznie myśleć. Każdego wieczoru, musimy ją namawiać na imprezy i buntować przeciwko wszystkim osobom, które mogą nam zagrozić. Po alkoholu, zamienia się w kompletną marionetkę, można z nią wtedy zrobić, co tylko się chce. Dlatego utrzymywanie ją w takim stanie, jeszcze bardziej wszystko nam ułatwi - szyderczy śmiech Alexa, rozbrzmiewa w moich uszach. Rozbijając się głośnym echem o ściany. Po czym następuje chwila ciszy, zapewne przez to, że Marlene coś do niego mówiła.




- Nie martw się, niedługo będziemy już w posiadaniu. Całkiem niezłej sumy gotówki. Namówiłem ją na kredyt. Tak nią pokieruję, że weźmie największą sumę, jaką tylko zaproponuje jej bank. Gdy nie będzie to satysfakcjonująca nas kwota, to poproszę o kolejny, gdzieś indziej. Zawsze mojej mamie, może się w końcu pogorszyć i będę potrzebował pieniędzy na prywatną opiekę dla niej. Poudaję trochę załamanego, biorąc ją na litość. W ostateczności, nakłonię ją dodatkowo do wyciągnięcia pieniędzy od rodziców. Jej tatuś, próbując odkupić winy z przeszłości. Na pewno, da jej wszystko, o co tylko poprosi - nie mogłam zrozumieć, jak on mógł być tak podły. Chciał wykorzystać współczucie, jakie posiadałam dla jego zmyślonej i trudniej sytuacji rodzinnej. Oraz moje przykre doświadczenia z przeszłości, którymi się z nim podzieliłam, aby mną zwyczajnie manipulować.




- Możesz powoli, szukać kolejnej pokrzywdzonej przez los panienki. Tym razem, odegramy historyjkę z chorym ojcem. Jakoś ta z matką, już mi się znudziła. Czas zmienić otoczenie i to obskurne miasto - gdy kolejne kłamstwa Alexa, wychodzą na jaw. Złość i ból, jakie odczuwam z tego powodu. Są wręcz nie do zniesienia. Wyglądało też na to, że nie byłam pierwszą dziewczyną, którą oszukiwał i wykorzystał.




- Przestań się martwić. Nie ma nawet mowy, żeby się nam nie udało, dokończyć ułożonego w najmniejszych szczegółach planu. Clara kocha mnie bezgranicznie i jest we mnie zapatrzona, jak w jakieś bóstwo. Ona nie widzi świata, poza moją osobą. Aby mnie przy sobie zatrzymać, spełni każdą moją zachciankę. Będę kończył. Wieczorem spotkajmy się tam, gdzie zawsze. Mam ochotę spędzić z tobą noc. Po ostatnich dniach, które musiałem poświęcić tej nudziarze, muszę się odstresować. Do zobaczenia - rozłącza się, a ja nie mam pojęcia, co ze sobą zrobić. Świadomość, że padłam ofiarą perfidnego oszustwa, jest wręcz przytłaczająca. Alex bez najmniejszego zawahania wykorzystał to, że byłam załamana po wyjściu ze szpitala. Omamił mnie i wykorzystywał materialnie. Z premedytacją nakłaniał do rzeczy, które mi szkodziły i sprowadzał na złą drogę. Nie zależało mu na mnie, ani przez chwilę. Pomylił się tylko w jednej rzeczy, nie kochałam go i nigdy nie potrafiłabym pokochać. To nie miłość, przysłoniła mi prawidłowy osąd rzeczywistości. A rozpacz za kimś, kogo straciłam na własne życzenie. Przez podjęcie, pośpiesznej i niewłaściwej decyzji. Mogłam przecież poprosić Markusa o więcej czasu. Na pewno, by na to przystał. Sam to w końcu proponował, ale ja znowu chciałam być mądrzejsza. Skoro potrafiłam mu wybaczyć, będąc już z Alexem. Na pewno stałoby się to także, gdybym go ostatecznie nie odrzuciła. Mogliśmy się nadal spotykać, jako zwykli znajomi i zobaczyć, do czego nas to doprowadzi. Ale ja wolałam unieść się honorem i wszystko zniszczyć.




Podsłuchana rozmowa, otworzyła mi na szczęście oczy, właściwie w ostatniej chwili. Gdybym nie zrządzenie losu, popełniłabym nieodwracalny w konsekwencjach błąd, który zrujnowałby mnie ostatecznie. Na dniach straciłabym pracę, zostając z gigantycznym kredytem do spłaty, którego nie ujrzałabym na oczy. Wpadłabym też w końcu w jakiś poważny nałóg, te imprezy musiałyby się tak skończyć. 
Nadszedł więc najwyższy czas, pozbyć się pewnych toksycznych i szkodliwych osób ze swojego życia.




Bez wahania, wchodzę do salonu. Wpatrując się z nieukrywaną nienawiścią w niczego nieświadomego Alexandra. Zastanawiam się, co ja w nim widziałam. W końcu nawet grając przede mną, miał paskudny charakter. Jak źle musiało ze mną być, że dopuściłam do tego, aby kierował moim życiem, właściwie w każdym jego aspekcie.




Podchodzę do niego i nawet nie wiem kiedy, moja dłoń ląduje na jego policzku z głośnym trzaskiem. Nie panowałam nad sobą, a emocje które we mnie wręcz wrzały, musiały znaleźć gdzieś swoje ujście.
- Zwariowałaś? Co ty wyprawiasz? - łapie się za policzek, który robił się, coraz bardziej zaczerwieniony od mojego uderzenia. Byłam zaskoczona, tym co zrobiłam. Był on w końcu, pierwszą osobą w moim życiu, którą odważyłam się uderzyć. Nikt inny, nie zasłużył sobie na to, tak jak on. Czułam satysfakcję, że przynajmniej w jednym procencie poczuł się upokorzony. 




- Masz minutę na wyjście stąd i zniknięcie z mojego życia, raz na zawsze - mówię stanowczym głosem. Nie mogąc znieść jego obecności. Brzydziłam się nim.
- Możesz mi powiedzieć, o co ci chodzi? Zachowujesz się, jak nienormalna - Alex nadal widocznie się nie domyśla, że słyszałam jego rozmowę z Marlene. W życiu bym nie podejrzewała, że są zdolni zaplanować tak okropny plan, mający na celu wyłudzenie ode mnie pieniędzy i ucieczkę z nimi.
- Może o to, że jesteś wyrachowanym oszustem bez sumienia? Albo o wykorzystywanie mnie przez ostatnie miesiące? Albo o żerowanie na dobroci i współczuciu innych? Może też o wykorzystywanie czyichś tragedii lub nie najlepszego okresu w ich życiu? Może jestem naiwna, ale do czasu. Właśnie ta naiwność, dobiegła końca. Twoja pewność siebie cię zgubiła. Widzisz, gdybyś znał mnie lepiej, wiedziałbyś że ja nigdy nie śpię do południa. Bez względu na to, czy poprzedniego dnia piłam, czy nie. Nigdy nie mogę długo spać, budząc się samoistnie. Dzięki twojej rozmowie z Marlene, wiem o wszystkim. Stałeś się nieostrożny, myśląc że osiągnąłeś swój cel. Ale to koniec, nie dostaniesz ode mnie już, ani grosza - mierzę go pogardliwym spojrzeniem. Nie wiedząc, jak w ogóle mogłam wytrzymać z nim przez tyle czasu. Dlaczego wcześniej nie zauważyłam, że to zwykła kanalia. A w dodatku, nie chciałam słuchać osób, które od zawsze, chciały dla mnie dobrze.
- Clara, nie wiem, o czym ty w ogóle mówisz. Musiałaś coś źle zrozumieć, albo się przesłyszeć - zaczynam się ironicznie śmiać. Gdy próbuje ratować sytuację i brnie w jakieś absurdalne teorie.
- Teraz chcesz zrobić ze mnie wariatkę? Uwierz mi, że posiadam jeszcze, pełną władzę nad swoim umysłem. Więcej mnie nie omamisz. Dlatego powtórzę, jeszcze raz. Wyjdź stąd dobrowolnie, albo przestanie być miło. Za chwilę do reszty stracę cierpliwość - chciałam zostać sama, nie mogąc znieść widoku tego oszusta.
- Kochanie, proszę cię. Uspokój się. Ty naprawdę coś pomyliłaś. Wiesz, że cię kocham i nigdy bym cię nie skrzywdził. Ty też mnie kochasz, naprawdę chcesz zniszczyć naszą miłość przez jakieś nieporozumienie? - Alex się nie poddaje i próbuje grać na moich uczuciach. Nie jest tylko świadomy, że nie posiadam wobec niego żadnych oprócz nienawiści. Podchodzi do mnie, ale od razu się odsuwam.
- Poprawka, mój drogi. Nie kocham cię i nigdy nie kochałam. Tej jednej rzeczy, nie udało ci się osiągnąć, nie rozkochałeś mnie w sobie. Dlatego teraz, nic nie ugrasz na odwoływaniu się do naszych, nieistniejących uczuć. Po prostu, wynoś się stąd - wskazuję mu ręką drzwi, podnosząc ton swojego głosu. W tym samym momencie, maska Alexa spada ostatecznie. W jego oczach, dostrzegam wściekłość i furię.





- Uważaj sobie. Skoro poznałaś prawdę, mogę przestać być miły. Nie jesteś jednak taka głupia i czasami potrafisz myśleć. Widzisz twoja poprzedniczka, nie miała tyle szczęścia. Biedaczka chciała się zabić z rozpaczy, że ją zostawiłem. Próbowała mnie wziąć tym na litość, abym tylko do niej wrócił. Dla niej, nie było ważne, że zabrałem jej wszystkie oszczędności, których miała całkiem sporo. Od początku do samego końca, była słaba. Tyle dobrego, że dzięki odwiedzinom jej, poznałem ciebie. Kolejną naiwną, nie radzącą sobie z problemami. Mimo że ją oszukiwałem i wykorzystywałem, ona nadal mnie kochała. Błagała, abyśmy dali sobie, jeszcze jedną szansę. Ty też prędzej czy później, będziesz chciała do mnie wrócić. Myślisz, że tak po prostu się mnie pozbędziesz i zapomnisz? Zbyt wiele nas łączyło, aby tak się stało - zbliża się do mnie i ściska z całej siły mój nadgarstek. Następnie go wykręcając. Na mojej twarzy, pojawia się grymas bólu. W dodatku byłam przerażona, że potrafił doprowadzić jakąś kobietę do próby samobójczej. Jego okrucieństwo, nie mieściło mi się w głowie.
- Niedoczekanie twoje. Nienawidzę cię. Dlatego odejdź stąd dobrowolnie. To chyba dla ciebie, najlepsze rozwiązanie. W innym wypadku, poniesiesz konsekwencje swoich oszustw - staram się wyrwać rękę z jego uścisku, ale jest za silny. Ściska mi ją, jeszcze mocniej. Widzę, jak pojawiają się na niej czerwone pręgi.





- Konsekwencje? Niby czego? Przecież do niczego cię nie zmuszałem. Z własnej woli pożyczałaś i dawałaś mi pieniądze. Niczego mi nie udowodnisz, opanowałem do perfekcji swoje działania. Żadnej się nie udało mi czegokolwiek udowodnić i ty nie będziesz wyjątkiem. Gdybym chciał, mógłbym teraz zrobić z tobą, co tylko chcę. Nikt nawet by się nie zorientował, ale nie jesteś tego warta. Jesteś najbardziej beznadziejną i naiwną z moich ofiar. Nie musiałem się, choćby odrobinę wysilać, aby cię zdobyć. Inne adorowałem, uwodziłem, a ty sama wpadłaś w moje ramiona. Ciebie mógłby mieć każdy. Wystarczy, że będzie miły i wykaże odrobinę zainteresowania twoją osobą. Marzysz o miłości, jak z bajki. Szukasz księcia na białym koniu, tylko że za każdym razem trafiasz gorzej. Pozwól, że boleśnie cię uświadomię. To jest prawdziwe życie, nie znajdziesz tutaj swojego ideału. A nawet gdyby, to i tak by cię nie zechciał. Bo z tobą, nie da się być na dłużej. Przekonał się o tym, choćby Karl. Nawet on, wolał twoją siostrę od ciebie. Beze mnie, nie masz już nikogo. Zostałaś kompletnie sama. Ale nie jest mi cię żal. Sama jesteś temu winna, jak wszystkie podobne do ciebie. Z jednej strony, to nawet dobrze, że wszystko się wydało. Twoje marne pieniądze nie są warte, dłuższego znoszenia twojego towarzystwa. Musiałabyś być miliarderką, żeby wynagrodzić mi moje poświęcenie. Dlatego, znikam stąd. Zbyt długo cię znosiłem. Nie radzę ci jednak, próbować robić mi problemów. Nie uda ci się, a tylko gorzko tego pożałujesz - popycha mnie z całej siły na znajdującą się za mną ścianę. Zupełnie się tego nie spodziewając. Uderzam mocno głową o jej twarde podłoże. Właśnie na własnej skórze, przekonałam się, że on jest zdolny do wszystkiego i nie cofnie się przed niczym. Cichy okrzyk bólu, wypływa z moich ust. Przykładam dłoń w bolące miejsce z tyłu głowy. Czując delikatne na szczęście, niegroźne rozcięcie. Słysząc odgłos, głośno zamykanych drzwi wejściowych. Oddycham z ulgą. Powoli zaczynałam się go bać. Bez żadnych przeszkód, mógł zrobić mi krzywdę. Nie miałabym z nim szans. A o pomocy kogokolwiek, mogłabym zapomnieć.





Stoję przez dłuższy czas bez większego ruchu, wpatrując się w jeden punkt. Rozmasowuję bolącą rękę, nadal nie wierząc, że to wszystko stało się naprawdę. Wydarzenia ostatnich miesięcy, przelatują mi przed oczami. Wszystkie imprezy, kłótnie z Caroline, spotkania z Alexem, zaniedbywanie pracy, częste przesadzanie z alkoholem. Kiedy dociera do mnie, co zrobiłam ze swoim życiem i kim się stałam. Ogarnia mnie rozpacz w najczystszej postaci.

Jak mogłam do tego dopuścić? Stać się egoistką, myślącą tylko o sobie. Zraniłam swoim zachowaniem, wszystkie bliskie mi osoby. Na których najbardziej mi zależało. Nie słuchałam ich, uważając że nie mają racji. Odsunęłam ich od siebie, nie dając nic sobie wytłumaczyć. Odrzucałam chęć pomocy, myśląc że nie mają o niczym pojęcia. Podczas, gdy to ja myliłam się dosłownie we wszystkim.




Osuwam się na podłogę i wpadam w prawdziwą histerię. Mam ochotę zniknąć, aby nie musieć radzić sobie ze świadomością bałaganu, którego narobiłam. Mój szloch, rozbrzmiewa w całym mieszkaniu, odbijając się echem od pustych ścian. Nie mogłam znieść pustki, jaka mnie otaczała.




Wyciągam z przedniej kieszeni spodni swój telefon. Za nic, nie chcąc być teraz sama. Bardzo szybko przypominam sobie jednak, że nie mam już nikogo, do kogo mogłabym się zwrócić o pomoc, czy chociażby krótką rozmowę. Po tym, jak wczoraj potraktowałam Caroline i Karla. Byłam pewna, że nie chcą ze mną rozmawiać. Poza tym, wstyd nie pozwolił mi zadzwonić do któregoś z nich. Od samego początku mieli we wszystkim rację, gdybym ich tylko posłuchała. Nie byłabym teraz w takim stanie. Chęć udowodnienia sobie, że potrafię sama poradzić sobie z trudnymi dla mnie wydarzeniami, a przede wszystkim z zakończeniem swojej relacji z Markusem. Doprowadziła mnie, praktycznie do zguby. Nie miałam pojęcia, jak mam posprzątać bałagan, którego narobiłam w swoim życiu. Nie miałam do tego, ani siły, ani ochoty. Byłam na siebie wściekła. Wszystko na czym mi zależało i dodawałoby siły do walki, było nieosiągalne. Markus był już nieosiągalny. Świadomość tego, była niezwykle bolesna i dołująca. Nie mogłam sobie darowywać swojej głupoty. Kiedy nie zatrzymałam go tamtego dnia, gdy czekał na mnie pod drzwiami mieszkania. Ze strachu i głupiej upartości, zmarnowałam ostatnią szansę. Teraz było już za późno na jakąkolwiek zmianę. Był z Claudią, z która wyraźnie świetnie się mu układało.




Nie wiem, ile czasu siedzę na podłodze. Tracę poczucie czasu, a łzy bezsilności nieustannie spływają po mojej twarzy. Nie potrafię się uspokoić i wziąć w garść. Mętlik panujący w mojej głowie, jest nie do zniesienia. Po jakimś czasie, zbieram się jednak w sobie. Zmuszam do wstania z zajmowanego miejsca, wiedząc że jeśli tego nie zrobię. Po prostu za chwilę zwariuję.





Idę do łazienki i przemywam swoją zaczerwienioną twarz i zapuchnięte od płaczu oczy zimną wodą. Następnie biorę lodowaty prysznic, mając nadzieję że przyniesie mi on otrzeźwienie. Przy okazji, próbuję wyrzucić z siebie wspomnienia wszystkich pocałunków i nocy spędzonych z Alexem. Nie chciałam o tym pamiętać. O tym, że oddałam mu całą siebie, stając się jego marionetką. Najchętniej zapomniałbym o wszystkim, co było związane z jego osobą.




Po opuszczeniu łazienki i przebraniu się w czyste i wygodnie ubrania. Odzyskuję jakąś cząstkę racjonalnego i logicznego myślenia. Zaczynam próbę ratowania, pozostałości swojego dawnego życia. Dzwonię do swojej zastępczyni w hotelu. Biorąc tygodniowy urlop na żądanie, tłumacząc się wymyśloną chorobą. Proszę ją o przekazanie tego właścicielowi. Podejrzewałam, że mi nie uwierzyła. Ale nie skomentowała tego w żaden sposób. Byłam jej za to wdzięczna. Praca to właściwie jedyna rzecz, jakiej nie straciłam. Była ostatnim łącznikiem, który łączył mnie z życiem, jakie prowadziłam przed kilkoma miesiącami.






Poprosiłam o wolne, gdyż przez następne dni, nie byłabym w stanie pracować. Musiałam odzyskać równowagę i na nowo wrócić na właściwe tory. Nie mogłam się w nieskończoność, użalać nad sobą. Ten ostatni raz, chciałam poskładać swoje życie do kupy. Modliłam się tylko, abym dostała tę ostatnią szansę w pracy i miała, gdzie jeszcze wrócić w następny poniedziałek. 





Przez kolejne godziny, robię wszystko, aby tylko nie myśleć o wydarzeniach z poranka i wczorajszego wieczoru. Sprzątam w całym mieszkaniu, które przypomina pobojowisko po moich wczorajszych, kolejnych już wybrykach. Nie zwracając uwagi na upierdliwy ból ręki. Wyrzucam puste butelki po wypitym alkoholu. Szoruję z całej siły dywan, poplamiony plamami po winie. Zmieniam pościel, aby nigdy więcej nie wyczuwać w mieszkaniu zapachu perfum Alexa. Wkładam całą swoją energię i złość w przywrócenie mieszkaniu poprzedniego wyglądu. Gdy moje życie, było jeszcze proste. 




Czyszcząc na błysk, kolejne pomieszczenia. Próbowałam zająć czymś czas, który dłużył mi się niemiłosiernie. Niemal na okrągło, walczyłam z piekącymi łzami. Choć bardzo się starałam, nie umiałam wyrzucić z głowy, wszystkiego co się stało. To było, zbyt bolesne. Jak po czymś takim mogłam zaufać, jakiejkolwiek nowo poznanej osobie? Od teraz wszyscy, będą dla mnie podejrzani.




Gdy całe mieszkanie lśni czystością, siadam na kanapie, aby przez chwilę odpocząć. Bezmyślnie gapiąc się w telewizor. Nie potrafiłam skupić się na wydarzeniach, dziejących się na ekranie. Paliłam papierosy, jeden za drugim. Ale nawet wypalenie całej paczki, nie pozwoliło się mi uspokoić. Byłam samotna, zła i załamana. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca.




Przed północą, gdy sen ani myśli nadejść. Nie mogąc dłużej, wytrzymać w pustych ścianach. Wpadam na szalony i pozbawiony sensu pomysł. Ubieram się w pośpiechu, a następnie biorę ze sobą wyłącznie telefon i klucze. Zakładając ciepłą kurtkę, opuszczam mieszkanie.
Nie interesowało mnie, że jest okropnie późno, ani że mój fatalny stan w jakim się znajdowałam, nie był odpowiedni do żadnych odwiedzin. Szczególnie już u osoby, do której się wybierałam.




Ciemna i chłodna noc, nie była najodpowiedniejszą porą na spacer, ale musiałam się z kimś zobaczyć. Byłam kompletnie zagubiona i przypominałam chodzący kłębek nerwów. Dlatego udaję się szybkim krokiem pod bardzo dobrze znany mi adres.




Pukam głośno, po raz drugi w drewniane drzwi. Dopiero w tym momencie, dochodzi do mnie jak absurdalnie się zachowuję. Przecież on, może nie być sam. Było już jednak za późno na odwrót, ponieważ słyszę zgrzyt zamka, a drzwi powoli się otwierają.




- Clara? Co ty tutaj robisz o tej porze? - słyszę zaspany głos Markusa, który wpatruje się we mnie z niezrozumieniem. Zupełnie zdezorientowany. 
- Przepraszam. Nie wiem, co ja sobie myślałam. Nie powinnam tutaj przychodzić. Już sobie idę - patrząc na niego. Niemal od razu uznaję, że moja wizyta tutaj, jest delikatnie mówiąc niestosowna. Nie powinnam przychodzić w środku nocy, jak gdyby nigdy nic. W dodatku bez żadnego uprzedzenia.
- Poczekaj. Wejdź - gdy chcę się odwrócić i odejść. Łapie mnie za rękę i ciągnie za sobą do środka. Na nieszczęście, jest to ta sama ręka, która ucierpiała po starciu z Alexem. Mimowolnie syczę z bólu. Z każdą godziną, ból w tym miejscu się nasilał. Markus niemal od razu orientuje się, że coś jest nie tak. Bez większego zawahania, podwija rękaw mojej kurtki. Ukazując, prawie cały zasiniały nadgarstek i część przedramienia. Następnie przypatruje mi się ze strachem, zapewne starając się upewnić, że nie stało mi się nic poważniejszego.




- Kto ci to zrobił? Dlaczego płakałaś? Proszę cię, powiedz mi - wraz z jego pytaniami, wspomnienia sprzed kilkunastu godzin, znowu do mnie wracają. Nie wytrzymuję i wybucham głośnym płaczem, przytulając się do niego.
- Miałeś rację, wszyscy ją mieliście. Alex to zwyczajny oszust, który chciał mnie wykorzystać i zostawić z niczym - szlocham, mocno się w niego wtulając. Dopiero w jego ramionach, poczułam się w pełni bezpieczna, a niepokój jaki odczuwałam przez cały dzień, zaczął powoli znikać.
- Clara, wiem że to trudne, ale spróbuj się uspokoić. Usiądziemy i wszystko mi na spokojnie opowiesz. Jednak najpierw, zajmiemy się tym. Zgoda? - wskazuje na mój nadgarstek. Kiwam posłusznie głową, ściągając swoją kurtkę. Odwieszam ją na pobliski wieszak i udaję się za nim w stronę łazienki.






Markus przez następne minuty z niezwykłą delikatnością i ostrożnością. Zajmuje się moją bolesną pamiątką, zostawioną przez Alexandra. Najpierw dezynfekuje starty naskórek i kilka otarć, a następnie nakłada maść przeciwbólową na całą powierzchnię mojej skóry, która ucierpiała. Wszystko owija delikatnie bandażem, starając się sprawić mi przy tym, jak najmniej bólu.





- To powinno pomóc. Nie wygląda to na coś bardzo poważnego. Ale mimo wszystko, powinien to zobaczyć lekarz. Z samego rana cię do niego zaprowadzę. Jak tylko się obudzisz - patrzę na niego zdziwiona.
- Mam zostać na noc u ciebie? - pytam. Choć nie mam w zasadzie, nic przeciwko temu.
- Oczywiście. Dochodzi pierwsza, nigdzie stąd nie wyjdziesz o takiej porze. Poza tym, nie powinnaś być sama. Nie wyglądasz najlepiej - patrzy na mnie z jawnym zmartwieniem.
- Dziękuję ci za wszystko - mówię szczerze. Po tym, co się między nami wydarzyło. Nie miał żadnego obowiązku martwić się o mnie, ani tym bardziej zajmować.
- Nie masz, za co. Przecież ci obiecałem, że zawsze ci pomogę, gdy tylko będziesz tego potrzebowała. Opowiesz mi teraz, co się wydarzyło? - idziemy do salonu, zajmując miejsca na kanapie obok siebie.





Paląca się w nim, wyłącznie jedna lampa, stojąca w rogu. Sprawia, że w pomieszczeniu panuje półmrok. Jest mi on na rękę. Dzięki niemu, łatwiej mi mówić.
Przez następne minuty, opowiadam Markusowi wszystko czego się dowiedziałam na temat Alexa i jego zamiarów wobec mnie.




-Byłam taka głupia. Naprawdę nie wiem, jak mogłam się na to wszystko nabrać - kończę swoją opowieść, przytulając się znowu do niego.
- To okropne, co cię spotkało. Aż wprost niewiarygodne. Ale mogło się to, przydarzyć każdemu. Miłość jest czasami ślepa - widzę, jak z wielkim trudem, wypowiada te słowa. Będąc pewnym, że kochałam Alexandra.
- To jest w tym wszystkim, chyba najgorsze. Gdybym była w nim zakochana, mogłabym zrzucić swoją naiwność na miłość. Ale ja, ani przez chwilę, nie czułam do niego, niczego więcej niż cienka nić sympatii. Byłam z nim, bo chciałam zagłuszyć swoje prawdziwe uczucia do kogoś innego - patrzę wprost w jego oczy. Będąc pewna, że domyśli się, że mówię o nim.
- Nie wiń się i spróbuj powoli zapominać o tym koszmarze. Bo to po części, także moja wina. Gdybym nie zostawił cię samej, mimo naszego rozstania. Być może, nie doszłoby do tego wszystkiego. Ten oszust, wykorzystał twoją dobroć i fakt, że potrzebowałaś kogoś bliskiego. Nie daruję mu tego, że tak cię skrzywdził. Znajdę go i się z nim policzę. Nikt nie ma prawa, traktować cię w taki sposób. Nie przejmuj się też żadnym z jego słów. Wcale nie jesteś beznadziejna. Jesteś wspaniała i zasługujesz na wszystko, co najlepsze - ostatnie słowa, wywołują na mojej twarzy delikatny i szczery uśmiech. Pierwszy od dawna.
- Obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego. Nie warto robić sobie problemów przez takiego człowieka, jak Alex. Przynajmniej dostałam nauczkę na całe życie. Nigdy więcej, nie będę już taka naiwna - od teraz wiedziałam, że nie mogę ufać bezgranicznie. Praktycznie nieznajomym mi osobą.
- Nie mogę ci tego obiecać, ale się postaram. Dobrze, że przynajmniej prawda wyszła na jaw i nie udało mu się osiągnąć celu. Nawet nie chcę myśleć, co by się mogło stać, gdybyś dłużej pozostawała pod jego wpływami.






Po krótkiej chwili milczenia. Kierowana jakąś dziwną odwagą. Przybliżam swoją twarz do jego. Łącząc nasze usta w pocałunku. Przez moje ciało, niemal od razu przebiega przyjemny dreszcz. Od dawna marzyłam o tym, aby móc ponownie posmakować tych ust. Które, jak zawsze idealnie współgrają z moimi. Markus prawie od razu, odwzajemnia mój pocałunek. Po chwili się jednak, ode mnie odsuwa pozbawiając mnie nadziei, że możemy jeszcze odbudować naszą relację.
- Nie powinniśmy - te dwa słowa, ranią mnie gorzej niż największe obelgi Alexa.
- Ze względu na Claudię, prawda? Nie chcesz jej pewnie ranić. W końcu jesteście razem. Nie wiem, co ja sobie wyobrażałam. Przecież ty układasz sobie życie z kimś innym - nie miałam prawa oczekiwać, że rzuci dla mnie wszystko. Nie po tym, jak się ostatnio zachowywałam. 
- Nie chodzi o nią, a o ciebie. Jesteś teraz roztrzęsiona i zagubiona. Nie chcę, żebyś pod wpływem emocji, zrobiła coś, czego będziesz potem żałowała. Na rozmowę, dotyczącą naszej relacji, przyjdzie czas. Ale to na pewno, nie jest odpowiedni moment. Chodź, jest strasznie późno. Powinnaś się położyć i odpocząć. Za tobą, okropny dzień - bierze mnie delikatnie za rękę, prowadząc w stronę swojej sypialni.
Chciałam mu powiedzieć, że nie pocałowałam go pod wpływem emocji. Zrobiłam to w pełni świadomie, chcąc tego. Ale postanowiłam z tym poczekać, idąc za jego radą.




Kładę się posłusznie do łóżka. Czując, jak Markus przykrywa mnie szczelnie kołdrą. A następnie, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, kieruje się do wyjścia.
- Gdzie idziesz? - pytam, podnosząc się delikatnie. Patrzę na niego uważnie.
- Prześpię się na kanapie. Dobranoc - chce już wyjść, ale go zatrzymuję.
- Zostań ze mną. Nie chcę być sama - proszę go. Mimo świadomości, że nie powinnam. To było bardzo nie fair, wobec Claudii. Ten ostatni raz, postanowiłam być jednak egoistką. Chciałam mieć go, choćby przez kilka godzin przy sobie. Widzę, jak się waha. Ale po chwili, ustępuje mi i kładzie na łóżku.



- Możesz mnie przytulić? Boję się, że to wszystko okaże się snem. I za chwilę, obudzę się w swoim mieszkaniu, zupełnie sama. Wcale nie będąc tutaj z tobą - Markus bez słowa, spełnia moją prośbę. Przyciąga mnie do siebie i obejmuje w talii. Niedługo potem, spokojnie zasypiam. Z postanowieniem, że od jutra wraca stara, dobrze znajoma wszystkim Clara.
Miałam zamiar zawalczyć o swoją miłość i szczęście. Nie ważne, jak będzie to trudne.
Czując, że nareszcie jestem we właściwym miejscu i z właściwą osobą.

7 komentarzy:

  1. W końcu!!!
    Żegnaj Alex :) pojawiłeś się tak szybko i już musisz znikać, cóż za pech. Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie cieszy. Wyszło prawdziwe oblicze tego naciągacza. Od początku był podejrzany i nie ufałam w nigdy. Pojawił się tak nagle i potem odstawiał cyrk. Traktował Clarę jak bankomat, ale skończyła się jego dobra passa. Dobrze, że Clara nie wkręciła się w jego daremne próby wyjaśnienia tego wszystkiego. Jeszcze, jak on się tłumaczył...Chciał zrobić z dziewczyny idiotkę. Niestety Alexander twój czas już minął.
    Clara musiała być w ogromnym szoku. Dobrze, że mu zarąbała hahaha bardzo dobrze. Ogólnie to czułam, że on może ją uderzyć, ale do scen dantejskich na szczęście nie doszło. Trochę się wyobijała, ale warto było XD przynajmniej się go pozbyła, ale nie odzyskała pieniędzy. Przecież wydała na niego sporą sumę, co ona teraz zrobi? Dobrze, że ogarnęła się i w porę odbiła się od dna, na którym się znalazła. Teraz będzie musiała ratowac wszystko, co poświęciła dla tego oszusta. Na szczęście zwróciła się o odpowiedniej osoby po pomoc :D
    Markus, ale jesteś teraz gość. Zdecydowanie wydoroślał, no jest jakiś taki poważniejszy. Fajnie, że zajął się Clarą. Byłam w szoku, że przerwał pocałunek, który mógł skończyć się miłą sprawą :) on zdecydował się na spokój i racjonalne podeście i bardzo dobrze, bo tylko to ich uratuje! Ale on jest prze słodziutki teraz <3
    Ciekawe co wymyślisz dalej. Clara musi przeprosić wszystkich za swoje zachowanie, które było beznadziejne. Czekam aż wszystko wróci do normalności no i na happy ending C&M <3
    N

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam za moją ostatnią nieobecność! Nie będę się usprawiedliwiać, bo wiem, że nie ma to sensu. Po prostu przepraszam.
    A teraz przechodzę do rzeczy...
    Zacznę może od poprzedniego rozdziału. Cieszę się, że Karl nie pozwolił na sprzedaż domu, bo byłaby to tragedia. Opóźniło to trochę plany Alexandra, dzięki czemu nie udało mu się ich zrealizować.
    No właśnie... Alexander 😡 No co za palant! Specjalnie na początku był taki miły, "zajął się" Clarą po rozstaniu z Markusem, żeby potem mieć ją w garści i chamsko wykorzystywać. Nigdy w życiu nie zrozumiem takich ludzi. Nie wiem, jak można żerować na czyimś nieszczęściu. Wykorzystał jej chwilową słabość i poznał niektóre fakty z jej życia, które pozwalały mu swobodnie nią manipulować. Najgorsze jest to, że świetnie mu to szło. Na całe szczęście prawda wyszła na jaw. Myślał, że ma już ją w garści. Jego pewność siebie go zgubiła. I dobrze mu tak! Od samego początku czułam, że ta choroba matki jest zmyślona.
    Szkoda, że Clara orzejrzala na oczy dopiero wtedy, gdy praktycznie wszystko straciła.
    Nie wiem, jak można uderzyć kobietę. Dla mnie to jest niepojęte. Maaasaaakraaa
    Dobrze, że Markus nie pozwolił jej odejść i przygarnął do siebie. Nadal żyję nadzieją, że oni jeszcze do siebie wrócą. Muszą do siebie wrócić! Są sobie przeznaczeni i nadal się kochają. Obydwoje. Klaudia wydaje się miła, ale niech spada na drzewo.
    Oby Clara wróciła do dawnej wersji siebie przy pomocy bliskich. Tych prawdziwych, wiernych i mających na uwadze jej dobro.
    Czekam na to, co szykujesz dla nas dalej i mam nadzieję, że nie będzie więcej takich przykrych niespodzianek. No i rzecz jasna, żeby nie zwolnili Clary z pracy. Życzę dużo weny! ;*
    Clara + Markus
    =

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie pozbyliśmy się Alexandra, choć moim zdaniem powinien jeszcze porządnie oberwać za wszystko 😉 Jak mógł w ogóle podnieść rękę na Clarę.No nie potrafię tego zrozumieć. Choć w sumie czego innego mogliśmy się spodziewać po kimś takim jak on. Jejku nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa że gościł tutaj tak krótko.Choc namieszać i tak za dużo.Clara na szczęście w porę przejrzała na oczy dzieki jego zbytniej pewności siebie.Mam nadzieję że szybko pozbierać się po tym wszystkim. I że nie straci pracy przez swoją własną głupotę.Pójście do Markusa w tej sytuacji było najlepszym wyjściem.I nie mam pojęcia czemu ja mam wrażenie że on i Claudia wcale nie są parą.Może tylko dobrymi przyjaciółmi? 😉😂 Markus bardzo się zmienił, po tych wszystkich wydarzeniach .Mam wrażenie że myśli dużo poważniej niż jeszcze kilka miesięcy temu.Troszkę żałuję że myśli aż zbyt racjonalnie i przerwał ten pocałunek.A mogło być tak przyjemnie 😉No ale cóż na wszystko przyjdzie jeszcze pora 😉 Taka mam przynajmniej nadzieję.Clara powinna jak najszybciej zdecydować się na rozmowę z siostrą i Karlem.No i oczywiście Andreasem. Zapewne wszyscy bardzo się ucieszą że rozdział pod tytułem Alexander jest już zamknięty.Jestem ciekawa czy to już koniec dramatów u Clary 😉Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział . Pozdrawiam 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Są przypadki, w których to dobrze że mam dwa rozdziały zaległości, bo o ile poprzedni podniósł mi ciśnienie, tak ten je trochę unormował :D
    No nareszcie Clara przejrzała na oczy! Chociaż nie, ona to przecież wszystko widziała, ale udawała że jest w porządku ... ja bym "ślepotą" tego nie nazwała. Ale przyznam szczerze że mimo wszystko jestem zaskoczona z powodu prawdziwej intencji Alexandra. Serio sądziłam że to typowy wygodny typ który żeruje na kobietach ... utrzymanek! A on był aż tak perfidny! No w głowie mi się to nie mieści. I jeszcze te słowa skierowane do niej ... typowy facet, który nigdy nie przyzna się do błędu więc robi wszystko aby "winę" zrzucić na kobietę. Typowe psychologiczne podejście, mimo że brutalne. Na szczęście Clara jest silna i nie zdołowało jej to kompletnie. Najważniejsze że pozbyła się go ... mam nadzieję raz na zawsze :)
    No i znalazła drogę do Markusa, zrozumiała nareszcie że to tylko jego kocha, mimo tych okropnych kilku miesięcy. Ale nie pochwalam całkowicie jej zachowania. Ok, przyszła do niego bo potrzebowała wsparcia, rozmowy, ale potem zachowywała się tak jakby miał on do niej wrócić za kiwnięciem palca. Ten pocałunek, a potem poprosiła aby z nią spał i ją przytulił ... to za dużo jak na "pierwszy krok". Tym bardziej że nie wiemy jaka jest relacja Markusa z Claudią, powinna wziąć to pod uwagę. On i tak dużo dla niej zrobił tej nocy. Bo w końcu jakby nie podsłuchała rozmowy Alexa z Marlene to nawet by nie pomyślała aby "odwiedzić" Markusa. Powoli, a do celu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu Clara przejrzała na oczy. Alexander to skończony dupek i należałoby dać mu popalić. Rozumiem jednak, że dziewczyna nie chce się w nic pochopnie pakować. To zrozumiałe. Najlepiej zakończyć ten rozdział w życiu. Cieszę się, że to koniec historii Alexandra. Takiego dupka to dawno świat nie widział. Perfidny drań, który żerował na innych. I jeszcze śmiał nazwać Clarę idiotką i zwalić na nią całą winę. A potem nawet ją popchnął. Naprawdę, po cichu liczę na to, że jeszcze dostanie za swoje, tak raz a porządnie.
    Powiem szczerze, że nie spodziewałam się, że Clara zdecyduje się pójść do Markusa. W końcu od niego wszystko się zaczęło. Z jednej strony, to dobrze. Chłopak wytłumaczył jej, że nikt ją nie wini za jej zachowanie, że to Aleksander jest dupkiem i że Clara nie może się obwiniać. Zajął się nią, zaopiekował. Zaoferował wsparcie, którego tak bardzo potrzebowała.
    Ale jednocześnie nie podoba mi się, że Clara pocałowała Markusa. W ogóle cała ta sytuacja jest dość kontrowersyjna. Przecież on jest teraz z Claudią, która wydaje się być w porządku. W tym momencie relacja CLary i Markusa powinna opierać się na przyjaźni, wzajemnym wsparciu i ewentualnie w przyszłości mogliby wrócić do siebie.
    Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale Clara pogodzi się także z Caroline i Karlem. I oczywiście z Andreasem. Liczę też, że Markus nie będzie miał żadnych problemów w związku z przenocowaniem Clary.
    Ode mnie to tyle. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem już i od razu przepraszam za mały poślizg w komentowaniu! ;*
    Co tu się działo! Gdy czytałam rozdziały o diametralnej zmianie zachowania Clary to myślałam, że zwariuje. Miałam ochotę jakoś do niej dotrzeć i nią potrząsnąć, żeby się opamiętała. To, co wyprawiała, jak wpadła w sidła i pułapki Alexandra, jak olała pracę i bliskie jej osoby, to jak potraktowała Markusa, gdy widział ją z tym typem... No nie poznawałam jej i naprawdę zastanawiałam się, jak w tak krótkim czasie mogła się aż tak zmienić. Bliscy mieli dość jej zachowania i szczerze nie dziwi mnie to. Bo ona miała ich gdzieś, liczył się tylko Alexander i jej naiwne marzenia o tym, że zwiąże się z nim na stałe. Byłby to nieodwracalny błąd i Bogu niech będą dzięki, że podsłuchała jego rozmowę telefoniczną! Nie mam słów na Alexandra, to taki perfidny człowiek, że aż się w głowie nie mieści. Nie wiem, jak tacy ludzie w ogóle mogą po świecie chodzić, no naprawdę. Dobrze, że Clara przejrzała na oczy, dość w porę by uniknąć kolejnych nieprzyjemnych i niepotrzebnych sytuacji.
    Oby tylko udało jej się odbudować relacje z bliskimi, przede wszystkim z Markusem. Nadal kochają się bardzo mocno, a scena, jak zasypia wtulona w niego... <3
    Trzymam za nich kciuki z całych sił!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. https://allein-freunde.blogspot.com/ zapraszam serdecznie na rozdział piętnasty ;*

    OdpowiedzUsuń