czwartek, 12 kwietnia 2018

Rozdział 16



Budzę się z krótkiego i niespokojnego snu. Orientując, że za oknami powoli zapada zmierzch. Wciąż jestem kłębkiem nerwów i za nic nie potrafię się uspokoić. Strach o moją dalszą przyszłość jest przytłaczający. Nie wiedziałam, co będzie dalej. Wiadomość o ciąży, zniszczyła wszystko. Rozsypując wszystkie moje wyobrażenia do reszty. To w końcu, nie tak miało wyglądać. Zamiast wyprostować swoje życie, jeszcze bardziej je skomplikowałam.




Rozglądam się po wnętrzu pokoju, dostrzegając siedzącą na jednym z foteli po drugiej stronie pomieszczenia Caroline. Jest wyraźnie zmartwiona i pogrążona w swoich myślach. Dla niej to wszystko też musi być trudne. W ostatnim czasie, znalazła się w niezbyt fortunnym położeniu. Między własną siostrą, a jej narzeczonym którego kocha. Mimo wszystko do końca starała się być w porządku wobec nas obojga. Nie wykorzystując żadnej wiedzy, jaką posiadała dla uzyskania przez nią jakiś korzyści.




- Już się obudziłaś? - pyta, patrząc na mnie niepewnie. Zapewne obawiała się mojej reakcji na wyjawioną przez Karla prawdę.
- Nie mogę spać. Zbyt dużo się dzisiaj wydarzyło. Caroline, chyba musimy ze sobą szczerze porozmawiać - chciałam, żeby między nami wszystko było jasne. Miałam dość niedomówień, kłamstw i tajemnic.
- Clara, ja nawet nie wiem, jak mam zacząć cię przepraszać. Jestem okropną siostrą. Nie dość, że zakochałam się w twoim narzeczonym. To w dodatku, nie miałam odwagi ci się do tego przyznać. Naprawdę chciałam ci powiedzieć, ale zwyczajnie się bałam. Dopóki nie opowiedziałaś mi o Markusie. Byłam przekonana, że nadal kochasz Karla i jesteś z nim bardzo szczęśliwa. Jak więc mogłabym ci go odebrać? - słyszę, że łamie jej się głos. Bez większego zastanowienia, podchodzę do niej i po prostu przytulam.





- Właśnie, że jesteś wspaniałą siostrą. Najlepszą, jaką mogę tylko mieć. Nie mam do ciebie o nic żalu, ani tym bardziej pretensji - zapewniam ją, mając nadzieję że przestanie się zadręczać. Dla mnie, nie zrobiła nic złego. W dodatku starała się walczyć z tym uczuciem.
- Naprawdę? - kiwam głową, utwierdzając ją w tym przekonaniu.
- Obiecuję, że nie będę miała nic przeciwko, jeśli zdecydujecie się z Karlem na bycie razem. Będę się cieszyć waszym szczęściem. Jesteście jednymi z najważniejszych dla mnie osób w życiu. Dlatego nie próbuj nawet rezygnować z tej miłości ze względu na mnie. Wyjaśniłam sobie już wszystko z nim i obydwoje zgodnie stwierdziliśmy, że najlepiej będzie jak zostaniemy przyjaciółmi. Nasza miłość dawno zniknęła. A wy macie prawo ułożyć sobie życie, jak tylko sobie tego zażyczycie - musiałam odwieść Caroline od popełniania największej głupoty w życiu i dobrowolnego zrezygnowania przez nią z szansy na szczęście.




- Jesteś pewna? W końcu to trochę nie w porządku. Ty byłaś z nim pierwsza, mieliście w przyszłości się pobrać. Wiesz, co powiedzą ludzie? Nasza mama chyba do reszty zwątpi w życie. Wszyscy będą w szoku. Zaczną się plotki, że odbiłam ci Karla, powstanie tysiące niestworzonych historii. Nie wiem, czy będę na to gotowa - wiedziałam, że miała rację. Ludzie od zawsze interesowali się czyimś życiem, zamiast swoim. Oceniali z góry bez znajomości faktów. Ale mnie powoli, przestawało zależeć na opinii innych. Chciałam żyć po swojemu, bez przejmowania się, czy postępuję właściwie w ich ocenie.
- Niech mówią, co chcą. To nie ich sprawa. Tysiące ludzi się rozstaje i wiąże z kimś innym. Dlatego zamiast się nimi przejmować, kierujemy się tym czego chcemy, a nie tym czy to wypada, czy nie - przekonuję ją. Mając nadzieję, że pójdzie za głosem serca.
- Masz rację. Ale nie będę się z niczym spieszyć, aby czegoś nie popsuć. Musimy się najpierw upewnić z Karlem, czy rzeczywiście chcemy ze sobą być. To nie jest takie proste, jak w twoim przypadku. Poza tym, przed chwilą rozstał się z tobą, musi sobie chyba najpierw to poukładać i w pełni się z tym pogodzić - mnie także, wciąż było trudno przyjąć do wiadomości, że między nami rzeczywiście nastąpił koniec. Przez tyle lat, zdążyłam się na tyle przyzwyczaić do tego, że jesteśmy razem. Przez co teraz nasze rozstanie, wydawało mi się czymś, wprost nierealnym.





- Więc teraz, skoro nic nie stoi wam na przeszkodzie. Będziecie ze sobą nareszcie szczęśliwi z Markusem. Cieszę się, że nareszcie znowu zaczyna ci się układać. Jak się w ogóle udał wam wyjazd? - nie podzielałam entuzjazmu siostry, która wciąż pozostawała nieświadoma. Odnośnie pewnej kwestii.
- Było cudownie, lepiej nie mogłam sobie tego wymarzyć. Ale wcale nie byłabym taka pewna, czy ta bajka za chwilę się nie skończy - gdy tylko myślę o dziecku, od razu czuję łzy zbierające się pod moimi powiekami.
- O czym ty mówisz? Co się stało? Przecież mówiłaś, że świetnie się wam układa. Dlaczego więc, coś miałoby się zepsuć? - Caroline czeka z niecierpliwością, aż jej odpowiem.





- Nie wiesz o najważniejszym. Jestem w ciąży - wypowiadam te słowa z płaczem. Nie potrafiąc się opanować. Dla mnie ta świadomość, była jak spełnienie najgorszego koszmaru.
- Co takiego? Będziesz miała dziecko? Jesteś pewna? - jest wcale nie w mniejszym szoku niż ja, gdy się o tym dowiedziałam.
- Dzisiaj robiłam test. Wyszedł pozytywny. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja nie chcę tego dziecka. Choć ono, nie jest przecież niczemu winne. To ja byłam nieodpowiedzialna. Ale nie zmienia to faktu, że nie jestem na nie gotowa w tym momencie. Co będzie z moją pracą? Planami? Chciałam zrobić, jeszcze tyle rzeczy, które teraz nie będą możliwe. Boję się, że sobie zwyczajnie nie poradzę. Dziecko to ogromna odpowiedzialność - wyjawiam jej swoje największe obawy. Ocierając kolejne łzy z twarzy. Dawno już ich tyle nie wypłakałam, jak podczas dzisiejszego dnia.
- Spokojnie, Clara. Wszystko można jakoś poukładać. Wiem, że to zmienia bardzo dużo. Ale pamiętaj, to nie jest koniec świata. Zobaczysz, że we dwoje sobie poradzicie. Na pewno będziecie dobrymi rodzicami. Pokochacie to dziecko, szybciej niż ci się zdaje. Już niedługo, nie będziesz się mogła doczekać, aż się urodzi. Musisz tylko zacząć o siebie od teraz dbać i jak najszybciej powiedzieć o tym Markusowi, to w końcu dotyczy także jego - próbuje mnie pocieszyć, ale nie odnosi to rezultatu. Ja od samego początku, nie miałam dobrych przeczuć.
- Boję się mu powiedzieć. Niedawno podczas naszej rozmowy, stwierdził że nie czuje się gotowy na dzieci i nie chce ich w najbliższej przyszłości. Na pewno więc, nie ucieszy go ta wiadomość - coraz bardziej obawiałam się jego reakcji. Spodziewałam się najgorszego. Złości, pretensji, a nawet ostatecznego rozstania.
- Ale stało się. Dziecko już jest. Może nie było planowane, ale czasu nie cofniecie. Nie tylko ty, za to odpowiadasz. Będzie dobrze, ale przede wszystkim musisz się uspokoić. Stres na pewno, źle na nie wpływa. Jutro powinnaś się także, umówić na wizytę u lekarza oraz zwolnić tempo w pracy. Teraz musisz myśleć nie tylko o sobie – Caroline bardzo szybko, odzyskuje zdolność trzeźwego myślenia w przeciwieństwie do mnie. Od zawsze radziła sobie lepiej ze stresem. Zwalczała go wszystko dokładnie planując, krok po kroku.
- Obiecuję, że jutro zadzwonię i się zapiszę na pierwszy wolny termin. Ale pójdziesz ze mną do tego lekarza? Nie chcę być tam sama - proszę ją. Chciałam, jak najszybciej mieć to za sobą i sprawdzić, czy na pewno wszystko jest w porządku.
- Oczywiście, jeśli tylko chcesz. Ale nie uważasz, że ktoś inny powinien ci towarzyszyć? - doskonale wiedziałam, że ma na myśli Markusa.
- Powiem mu dopiero o dziecku po tej wizycie. Teraz nawet nie jestem w stanie i nie mam pojęcia, jak się do tego zabrać. Chcę się najpierw upewnić, że wszystko jest dobrze - wiedziałam, że odciąganie tego w czasie nic mi nie da. Może jedynie spowodować, jeszcze więcej problemów. Ale strach przed jego reakcją był silniejszy.




- Zrobisz, jak uważasz. Ale znasz moje zdanie na ten temat. A teraz dosyć tego smucenia, zaraz poprawię ci humor. Zrobimy sobie „słodyczowy” wieczór, tak jak w dzieciństwie. To zawsze działało, pamiętasz? - znika na chwilę w korytarzu, po chwili wracając z pokaźną ilością słodyczy. Caroline, jak zawsze świetnie się przygotowała.
- Co ja bym, bez ciebie zrobiła? Jesteś niezastąpiona - mówię, sięgając po moją ulubioną czekoladę. Ciesząc się, że mam siostrę przy sobie.




Następnego dnia, który jest pierwszym na moim nowym stanowisku. Patrzę na wszystko z trochę lepszej perspektywy. Mimo, że inaczej sobie wyobrażałam swoje aktualne życie. Staram się wykrzesać z siebie, choćby trochę optymizmu. Wiedząc, że mam przy sobie osoby, na które mogę liczyć w każdej sytuacji. To było pocieszające i dawało w jakiś sposób poczucie bezpieczeństwa.




W czasie przerwy, umawiam się telefonicznie na wizytę u ginekologa. Ze świadomością, że czas wziąć się w garść i zaakceptować rzeczywistość taką, jaka jest. Nie było to najłatwiejszym zadaniem, ale musiałam przynajmniej spróbować.




- Nareszcie jesteś. Myślałem, że już się ciebie nie doczekam - Markus całuje mnie krótko na przywitanie. Pojawiłam się u niego od razu po skończeniu pracy, jak zawsze ulegając jego błaganiom.
- Aż tak się stęskniłeś? Widzieliśmy się wczoraj. W dodatku wieczorem, rozmawialiśmy przez telefon - po wcześniejszych rewelacjach wczorajszego dnia, nie miałam na nic innego siły, a zwłaszcza na spotkanie z nim.
- I co z tego? Najchętniej w ogóle bym się z tobą teraz nie rozstawał. Kiedy nic już, nie stoi nam na przeszkodzie. Chodź napijesz się kawy, od razu poprawi ci się humor. Bo widzę, że masz nie najlepszy - pociąga mnie za sobą w głąb mieszkania.
- Wolę napić się soku - wywołuje tym u niego zdziwienie. Wiedziałam jednak, że czas najwyższy odstawić kawę, przynajmniej pitą w takich ilościach, jak dotychczas.
- Coś ci dolega? Ty w życiu nie odmówiłabyś sobie kawy. Co się stało? - wiedziałam, że to była świetna okazja na poinformowanie go ciąży, ale zwyczajnie nie potrafiłam się przemóc.
- Nic mi nie jest, po prostu,wypiłam jej już dzisiaj, zbyt dużo. To wszystko - kłamię, nie wiedząc jak inaczej wybrnąć z tego tematu.





- Dobrze, niech ci będzie. Mam jednak wrażenie, że czegoś mi nie mówisz. W dodatku Karl nakazał mi o ciebie odpowiednio zadbać, twierdząc że potrzebujesz tego teraz, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej - zamieram słysząc imię mojego byłego już narzeczonego. Równocześnie ciesząc się, że nie zdradził mu informacji o mojej ciąży.

- Karl tu był? Dlaczego nic mi wcześniej nie powiedziałeś? Co ci powiedział? - chcę poznać przebieg ich spotkania. Równocześnie bardzo się tego obawiając.
- Spokojnie, nie denerwuj się. Jak widzisz, jeszcze żyję. Więc chyba nie było, aż tak źle. Może nie odbyliśmy najprzyjemniejszej rozmowy w swoim życiu, ale i tak było lepiej niż się spodziewałem. Oczywiście Karl jest na mnie nadal wściekły. W końcu jakby nie było, odbiłem mu narzeczoną. Czegoś takiego na pewno, nie da się łatwo zapomnieć, ani odpuścić. Na razie nie ma mowy, aby było między nami jak dawniej. Może nawet nigdy nie będzie. Ale przynajmniej, nie przekreślił definitywnie naszej przyjaźni. Wciąż także nie jest zachwycony, że mam zamiar stworzyć z tobą prawdziwy związek. Przez moją, niezbyt chwalebną przeszłość, sądzi że zasługujesz na kogoś dużo lepszego. Na koniec zastrzegł, że jeśli kiedykolwiek cię skrzywdzę, to gorzko tego pożałuję. W dodatku dodał coś o odpowiedzialności i drastycznej zmianie prowadzonego przeze mnie życia. Kompletnie nie wiem, o co mu chodziło - za to ja wiedziałam doskonale. Na szczęście Markus nie połączył faktów i nie domyślił się, co jest na rzeczy. Poznanie przez niego prawdy w taki sposób, byłoby najgorszym rozwiązaniem.





Pogrążona we własnych myślach, stoi przy oknie i przyglądam się powoli zachodzącemu słońcu. 
- Co się dzieje? Jesteś dzisiaj taka smutna i zamyślona - Markus podchodzi do mnie, obejmując w talii. Wyraźnie zmartwiony moim dziwnym samopoczuciem, którego nie potrafiłam przed nim ukryć.
- Wszystko jest w porządku. Przyzwyczajam się tylko do nowej rzeczywistości. Potrzebuję trochę czasu na poukładanie sobie tego wszystkiego. Od wczoraj, tak wiele się zmieniło - tłumaczę spokojnie, czując niespotykane wcześniej przygnębienie.
- Żałujesz rozstania z Karlem? To właśnie o to chodzi? - odwracam się w jego stronę zaskoczona.
- Oczywiście, że tego nie żałuję. To była w pełni świadoma i przemyślana decyzja. Chcę być z tobą i z nikim więcej. Po prostu nie jest łatwo w jeden dzień, przyzwyczaić się do tak wielu zmian. Wiesz, że cię kocham i może tego nie widać, ale cieszę się, że nareszcie możemy być ze sobą razem - zapewniam go, składając delikatny pocałunek na jego ustach.




Jakiś czas później, wybieramy się na wieczorny spacer, ku moim wyraźnym naleganiom. Musiałam wyjść na zewnątrz, potrzebowałam świeżego powietrza i otwartej przestrzeni. Inaczej nie potrafiłabym dłużej, ukrywać przed nim swoich niedających mi spokoju obaw o naszą wspólną przyszłość.





- Zostaniesz dzisiaj u mnie? - słyszę ciche pytanie, które przerywa milczenie panujące od dłuższej chwili.
- Powinnam wrócić do siebie. Rano idę do pracy, poza tym Caroline pewnie na mnie czeka - informuję przytomnie, choć propozycja jest naprawdę kusząca.
- Właśnie dlatego powinniśmy, jak najszybciej zamieszkać razem. Rozwiązałoby to wszystkie problemy i moglibyśmy spędzać ze sobą więcej czasu. Nie uważasz? - wiedziałam, że miał rację. Ale dopóki nie poznam jego reakcji na moją ciążę, nie było nawet o tym mowy.
- Na wszystko przyjdzie czas, ale jak tak bardzo ci zależy. To mogę dzisiaj zostać - próbuję go udobruchać, aby przypadkiem nie wywołać jakiejś kłótni.
- Mam lepszą propozycję. Nie będę na razie nalegał na wspólne zamieszkanie, jeśli dasz się przedstawić, jako moja dziewczyna mojej rodzinie w sobotę. W końcu wtedy odbywa się przyjęcie - dopiero teraz sobie o tym przypominam. Kompletnie o tym zapomniałam przez ostatnie wydarzenia. Na szczęście wszystko było już dokładnie zaplanowane i przygotowane. Aktualnie nie miałabym do tego głowy. 
- Nie sądzisz, że to za szybko? Ile wtedy będziemy ze sobą razem, niecały tydzień? Przecież chyba nie masz zamiaru powiedzieć im, jak naprawdę zaczęła się nasza relacja. Wystarczy, że przed moją rodzicielką, tego nie ukryjemy. Nie chcę zrobić, złego wrażenia na nich - zależało mi na tym, aby w przyszłości mnie polubili. Co wcale może nie być proste, przez niespodziewane pojawienie się dziecka. Zapewne będą uważali, że jesteśmy ze sobą wyłącznie ze względu na nie. O ile Markus naprawdę zdecyduje się ze mną zostać.
- Może masz trochę racji. Ale to by była świetna okazja. Obiecaj, że jeszcze to przemyślisz - prosi.
- Zastanowię się nad tym - uśmiecham się nieznacznie do niego. Początek naszej prawdziwej relacji, jest dużo trudniejszy niż myślałam. Wszystko jest takie skomplikowane i pogmatwane. Na każdym kroku, pojawia się kolejny problem, który będziemy musieli rozwiązać. Chwilami stawało się to dla mnie przytłaczające. Musiałam się jednak z tym pogodzić. W końcu od początku wiedziałam, na co się piszę. 





Gdy kolejny dzień, wielkimi krokami dobiega końca. Czekam na nadejście snu, mocno wtulona w ramiona Markusa. Czując, że to jest właśnie to miejsce i ta właściwa osoba, przy której chciałabym spędzić resztę swojego życia. Miałam nadzieję, że to będzie miało szansę się zrealizować.
- Clara, nawet sobie nie wyobrażasz, od jak dawna marzyłem o czymś takim. Nadal nie mogę uwierzyć, że jesteś już tylko moja. Kocham cię, jesteś dla mnie najważniejsza - całuje mnie w czubek głowy. Za niedługo zapadając w sen.




Zasypiam z wiarą w to, że Markus obdarzy takim samym uczuciem, jak moją osobę. Także nasze dziecko. Powoli oswajałam się z myślą, że ono naprawdę istnieje. Mimowolnie moja dłoń, podąża w stronę jeszcze zupełnie płaskiego brzucha. A na moich ustach, niespodziewanie pojawia się delikatny uśmiech. Być może Caroline miała rację i za jakiś czas, naprawdę zacznę z niecierpliwością wyczekiwać na pojawienie się pierwszego potomka.





Niemal biegnąc, pokonuję ostatnie metry dzielące mnie od recepcji w hotelu, gdzie czeka już na mnie moja siostra. Musiałam przeciągnąć swój dzisiejszy pobyt w pracy i skończyć ważne zestawienie. W dodatku zapomniałam o tym poinformować Caroline. Przez co pewnie, zniecierpliwiona wyczekuje na mnie od dłuższego już czasu. Doskonale wiedziałam, jak nie znosi niepunktualności.





Podchodzę do niej z przepraszającą miną. Widząc, że jest wyraźnie zła.
- Clara, gdzieś ty się tyle czasu podziewała? Dzwoniłam do ciebie. Obiecałaś, że nie będziesz się przepracowywać, a już na samym wstępie to robisz. Kiedy do ciebie w końcu dotrze, że jesteś w ciąży i musisz się oszczędzać, zwłaszcza teraz, gdy dziecko dopiero się rozwija - słucham w milczeniu kazania siostry. Będąc niemal pewna, że w ciągu ostatnich dni przeczytała wszystkie możliwe informacje, dotyczące ciąży. Którymi będzie mnie nieustannie zasypywać i umoralniać. 
- Przepraszam. Kompletnie wyleciało mi z głowy, żeby do ciebie zadzwonić i powiedzieć, że skończę trochę później. Chodź, inaczej do reszty się spóźnię na tą wizytę u lekarza - chcę już skierować się do wyjścia, gdy słyszę za sobą głos mojej dawnej przyjaciółki.




- Jesteś w ciąży? Po prostu nie wierzę. Naprawdę wpadłaś? W życiu nie uwierzę, że było ono planowane. Przecież za wszelką cenę, próbowałaś się skupić na karierze zawodowej i nawet nie chciałaś słyszeć o dzieciach. Kto jest ojcem Karl czy Markus? A może nie wiesz? Tak się kończy, gra na dwa fronty. Trochę mi cię nawet szkoda - ostatnie pytanie wyprowadza mnie z równowagi. Mia była dzisiaj w wyraźnie skłonnym do złośliwości nastroju. Nie dość, że przypadkiem dowiedziała się o ciąży, czego wolałam na razie uniknąć, gdyż nie miałam pojęcia, co zrobi z tą wiedzą. W dodatku jest z tego powodu rozbawiona. Myślałam, że ostatnio zaszła w niej jakaś drobna zmiana i przestanie być dla mnie, aż taka wredna. Ale było to, jak widać tylko chwilowe.
- Daruj sobie te zbędne komentarze. To wyłącznie sprawa mojej siostry z kim będzie miała dziecko i czy było ono planowane. Ale jak już musisz wiedzieć, to do twojej wiadomości, tak właśnie że było. Zajmij się lepiej sobą, bo widzę że masz wyjątkowo nudne życie, skoro aż tak interesujesz się Clary. I radzę ci się trzymać od Karla z daleka. Clarze mogłaś wmówić, że nic już do niego nie czujesz. Ale ja doskonale wiem, że jest inaczej - Caroline odpowiada jej nieprzyjemnie. W dodatku z groźnym spojrzeniem. Po czym, nie dając mi dojść do głosu, ciągnie za sobą w stronę wyjścia. Zostawiając zszokowaną Mię za nami.




- Co za wredna jędza. Nie wiem, jak mogłaś się z nią kiedykolwiek przyjaźnić. Jak ty z nią w ogóle wytrzymujesz? - dziewczyna nadal jest wzburzona, idzie tak szybko że muszę za nią praktycznie biec.
- Mia kiedyś była inna. Nie wiem, co się z nią ostatnio stało. Nie sądzisz, że mimo wszystko byłaś dla niej trochę za ostra? - miałam wrażenie, że moja siostra mogła być delikatniejsza.
- Żartujesz sobie? I tak starałam się być miła. Gdybyśmy nie były w twoim miejscy pracy, już ja bym jej wygarnęła. Nie będzie w taki sposób cię traktować - Caroline pozostaje nadal w buntowniczym nastroju.
- W dodatku nie mogłaś sobie odmówić groźby, że powinna omijać Karla szerokim łukiem. Nie wiedziałam, że z ciebie taka zazdrośnica - zaczynam się głośno śmiać.
- Bardzo zabawne, naprawdę - posyła w moją stronę wyjątkowo groźne spojrzenie, takie samo jak przed chwilą Mii. Wywołując tym samym u mnie, jeszcze większe rozbawienie.





W poczekalni przed gabinetem lekarki, która podobna jest prawdziwym lekarzem z powołania, przynajmniej takie krążą o niej opinię. Dostrzegam dwie kobiety w zaawansowanej ciąży. Rozmawiają ze sobą, wymieniając się swoimi doświadczeniami. Na pierwszy rzut oka, można dostrzec że ogromnie się cieszą ze swojego brzemiennego stanu. Czułam, że kompletnie nie pasuję do tego towarzystwa. Ja nigdy nie będę, taka jak one. Swobodnie rozmawiające o wyższości takiego wózka dla dzieci nad innym.

Dlatego siadam z daleka od nich, wpatrując się w ścianę. Caroline od razu zauważa, że zaczynam się denerwować. Posyła więc w moją stronę uspokajający uśmiech. 




Gdy nadchodzi moja kolej i kobieta w średnim wieku o przyjaznym uosobieniu, zaprasza mnie do swojego gabinetu. Zaczynam odczuwać, jeszcze większe zdenerwowanie. Modliłam się, aby dziecko prawidłowo się rozwijało, a mój ostatni zabiegany i stresujący tryb życia, nie narobiły mu żadnych szkód.





Przez następną godzinę, zostają mi wykonane podstawowe badania, dające stuprocentową pewność, że jestem w ciąży. Nie mogło być mowy o żadnej pomyłce. Najwięcej emocji, towarzyszy mi jednak przy USG. Kiedy to zostaje mi pokazany. Jeden, ledwo widoczny dla oka punkcik, będący moim i Markusa dzieckiem. W tym samym momencie za całą fasadą strachu, niepewności i uprzedzeń. Zaczynam odczuwać coś na kształt maleńkiej radości i ciekawości. Zaczynam się zastanawiać, czy będzie to chłopiec, czy może jednak dziewczynka. Do kogo będzie bardziej podobne. Raptownie w mojej głowie, pojawia się tysiące pytań, na które chciałam poznać odpowiedź.




- Pani, Claro. Płód rozwija się prawidłowo. Na szczęście, nie widzę nic niepokojącego. Oczywiście zalecam pani dużo spokoju, zwłaszcza jeśli doświadczyła pani ostatnio dużo stresów, jak wynika z naszej rozmowy. Przepiszę witaminy, proszę brać je dwa razy dziennie. To chyba na razie wszystko. Do zobaczenia za cztery tygodnie - lekarka posyła w moją stronę życzliwe spojrzenie. 
- Dziękuję za wszystko. Do widzenia - biorę receptę i opuszczam z ulgą gabinet. Wiedząc, że przede mną pozostawało najgorsze. Powiadomienie Markusa, że zostanie ojcem, dużo szybciej niż się tego spodziewał.


7 komentarzy:

  1. Wszystko zaczyna się powoli układać. Bardzo mnie to cieszy, bo Clara i Markus zasługują na szczęśliwe, spokojne życie, dom z ogródkiem, urocze dzieci i psa.
    Caroline jest wspaniałą osobą. Taka siostra to prawdziwy skarb. Dobrze, że pomaga Clarze w tych trudnych chwilach. Jej wsparcie na pewno zmieniło spojrzenie Clary na macierzyństwo. Teraz uwierzyła, że wszystko będzie dobrze.
    Liczę na to, że Markus mimo wszystko pozytywnie zareaguje na wiadomość, że zostanie ojcem. Jest dobrym człowiekiem, on i Clara na pewno poradzą sobie w nowej sytuacji.
    Strasznie ciekawi mnie jak przebiegnie spotkanie Clary z rodziną ukochanego. Coś czuję, że może być ciekawie, a przynajmniej śmiesznie. Mam nadzieję, że nikt nie będzie miał nic przeciwko temu związkowi.
    Ode mnie to niestety tyle. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  2. Clara i Caroline , jak dobrze ,że mają siebie i nawzajem się wspierają. Clarze na pewno przyda się teraz pomoc siostry.Caroline świetnie poradziła sobie z Mają. Jezu ona jest okropna. Zgadzam się z Caroline, że ona nadal czuje coś do Karla. I tylko czeka na właściwą okazję . Clara na prawdę powinna zacząć o siebie dbać.A nie znowu została dłużej w pracy. To troszkę nieodpowiedzialne z jej strony.Mam nadzieję że widok małej kropeczki na USG jej to uświadomił.Fajnie ,że Markus przeżył rozmowę z Karlem ;) Może nie będą już super przyjaciółmi. Ale przynajmniej normalnie ze sobą porozmawiali. Clara niech nie zwleka z powiadomieniem Markusa o ciąży. Jestem pewna ,że wszystko będzie dobrze.Tylko co Ty za dramat nam szykujesz ?Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Caroline to dobra siostra. Przyznam, że nie darzę jej jakąś ogromną sympatią. To chyba przez to, że podejrzewałam, że ma romans z Karlem. Kiedy to wszystko okazało się tylko po części prawdę, to moja niechęć do dziewczyny zniknęła tylko w niewielkim stopniu. Najważniejsze jest jednak, że siostry się dogadują :)))))
    Markus i Clara w końcu, legalnie i bez przeszkód mogą być razem. Są najlepsi. Wielka miłość i te sprawy, ale teraz pojawiają się czarne chmury. Markus musi usłyszeć najnowsze rewelacje. Mam nadzieję, że zareaguje dobrze, na informacje o dziecku.
    Czyli w następnym rozdziale czeka nas rozmowa z Markusem. Już zaczęłam się stresować za Clarę hahaha. Oby wszystko poszło dobrze!
    N

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku przepraszam, że nie zdążyłam skomentować poprzedniego rozdziału :* Co do niego to jestem pod wrażeniem dojrzałej rozmowy Clary i Karla, naprawdę. Rozstali się z klasą, obyło się bez awantur, wyzwisk, krzyków. Był tylko spokój i zrozumienie. Fajnie, że pomimo tego, co zaszło obiecali być dla siebie przyjaciółmi i dalej się wspierać. To naprawdę piękne :)
    I bardzo cieszy mnie fakt, że między siostrami panuje taka, a nie inna atmosfera. Mimo tego, że Caroline i Karl się w sobie zakochali.
    Wydawać by się mogło, że teraz Markus i Clara bez przeszkód mogą być razem... Jestem naprawdę ciekawa, jak Markus zareaguje na wiadomość o ciąży. Wydaje mi się, że jego podejście powinno się zmienić, zobaczymy :) To na pewno będzie rewolucja w ich życiu, ale razem na pewno dadzą sobie radę.
    Czekam z niecierpliwością na nowy :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Od samego początku pałałam sympatią do Caroline, dlatego też nie wierzyłam do końca w jej romans z Karlem. Wydawała mi się być na to zbyt "dobra" i zbyt ... "dojrzała"? Mimo że zakochała się w chłopaku, to starała się tłamsić to uczucie w sobie ze względu na siostrę. I nawet wiedząc że Clara sama święta nie była (w końcu relacja jej i Karla, a relacja Clary i Markusa to niebo i ziemia!)czuła się tą winną bojąc się reakcji siostry. Zasługuje na szczęście u boku faceta którego kocha z wzajemnością, cieszę się że ta sytuacja nie wpłynęła na ich siostrzaną więź. W końcu Clara jej teraz bardzo potrzebuje!
    Za to Mia wkurza mnie niemiłosiernie! Ja już wspominałam że w jej zachowaniu jest drugie dno, a słowa Caroline mnie tylko utwierdziły w tym że mam rację! Dobrze że jej wygarnęła co i jak. Ja bym na miejscu Mii nawet się nie patrzyła na Karla, bo zazdrosna Caroline może być nieobliczalna :D Ale to dobrze, w końcu ktoś mus :P
    Czyli oficjalnie ... Clara w ciąży :) Jej się tylko tak wydaje że "nie chce" tego dziecka. To nadal dla niej szok, tym bardziej że miała zaplanowaną przyszłość krok po kroku. Ale gdy pogodzi się z tą sytuacją to na pewno zmieni zdanie :)
    Na końcu zostawiłam sobie Markusa. Wiesz, to urocze jak on dobrze zna Clarę i dostrzega drobne szczegóły z nią związane. A mówią że faceci są ślepi :P Chłopak jest lekko zdezorientowany jej zachowaniem, na dodatek Karl zasiał ziarenko podejrzenia ... aż dziwne że nie przeszło mu przez myśl to co powinno. Kurcze, jestem tak strasznie ciekawa jego reakcji! Nie mogę się doczekać :D

    <3

    OdpowiedzUsuń
  6. To co robi Mia, to przechodzi ludzkie pojęcie! Jak w ogóle można się tak zachowywać? Przecież kiedyś były przyjaciółkami. A nawet jeśli nie przyjaciółkami to były bliskimi koleżankami. A teraz? Mia na każdym kroku stara się uprzykrzyć życie Clarze. To naprawdę nie fajne. Najpierw Sebastian, teraz Mia. A już myślałam, że Clara będzie miała spokój. Przeliczyłam się.
    Zaczynam powoli darzyć sympatią Caroline. Przez moje podejrzenia o romansie miałam o niej raczej nie za dobre zdanie, ale czytając o jej zachowaniu i odczuciach, zmieniam zdanie. Okazała się być porządną siostrą. Nie robiła nic, aby skrzywdzić siostrę lub zaszkodzić jej związkowi. Nawet informacji o Markusie nie użyła. A byłoby to przecież dla niej na korzyść. I w dodatku bardzo ją wspiera. Clara będzie teraz potrzebowała jak najwięcej takich osób.
    Dobrze, że Karl również zalicza się do tego grona. Jeszcze dodatkowo dał Markusowi kilka wskazówek. Oby z czasem rany się zaleczyły i doszli do porozumienia. Jednak takich rzeczy łatwo się nie zapomina. Nie wiem, jak ja zareagowałabym na coś takiego.
    No właśnie... Markus. Do ostatniego momentu miałam nadzieję, że ona jednak nie jest w ciąży i test był zepsuty. Wizyta u ginekologa wszystko potwierdziła. Na nasze nieszczęście. Oby tylko Markus odpowiednio się zachował, wziął sprawę po męsku i odpowiednio zaopiekował się Clarą. Dziewczyna będzie potrzebowała dużo uwagi i zrozumienia. Niestety nie mam dobrych przeczuć. Markus (zresztą Clara także) nie wydaje mi się być gotowy na ojcostwo. Chyba jsszjes nie dorósł do takiej odpowiedzialności.
    Jestem strasznie ciekawa, jak Ty to sobie wyobrażasz i jak to się dalej potoczy. Czekam niecierpliwie na następny rozdział i życzę weny! ;*

    OdpowiedzUsuń