wtorek, 24 kwietnia 2018

Rozdział 21



Przeglądam się w lustrze. Oceniając końcowy, całkiem dobrze wyglądający efekt. Dzisiejszej pracy nad moim wyglądem. Przy okazji, spoglądam na zegarek. Orientując się, że Alexander spóźnia się już półgodziny. Zaczynałam się powoli niecierpliwić. Chciałam pojawić się u Karla punktualnie, aby nie wywoływać niepotrzebnego zamieszania i nie wyjść na osobę, która nie szanuje pracy innych. Doskonale wiedziałam, że Caroline pół dnia spędziła w kuchni. Starając się, przygotować wybrane przez siebie dania, najlepiej jak tylko potrafiła. Chciała, aby wszystko było idealnie, a wieczór okazał się dla każdego, miło spędzonym czasem. To był jej pierwszy dzień mieszkania z Karlem. Po dłuższym zastanowieniu, zgodziła się w końcu, spędzić ostatnie dwa tygodnie przed powrotem na studia u niego. Chcieli ze sobą trochę pobyć, wiedząc że w najbliższym czasie, czekała ich dłuższa rozłąka.




Niestety mój chłopak, miał chyba inne zamiary i nie przejmował się, tak błahą dla niego rzeczą, jak punktualność. Wiedziałam, że z wielką niechęcią, zaakceptował pomysł towarzyszenia mi, podczas tej kolacji. Podejrzewałam, że gdyby nie moja obietnica rozmowy z Karlem na temat sprzedaży mieszkania. Za nic, nie zgodziłby się na spędzenie tego wieczoru w takim gronie. Dodatkowo starając się, mnie także odwieść od tego.





Wiązałam swoją przyszłość z człowiekiem, który miał więcej wad niż zalet. Często dziwiłam się samej sobie, że bez problemu je akceptowałam. Godziłam się na wszystko, aby go tylko zadowolić. Przymykałam oko na jego niektóre zachowania, czy słowa. Nie potrafiłam się mu sprzeciwić. W przeszłości, nigdy bym sobie na coś takiego nie pozwoliła, ale obecnie byłam gotowa zrobić wszystko, aby zatrzymać go przy sobie. Rozpaczliwie potrzebowałam obok siebie drugiej osoby, zwyczajnie bojąc się samotności. Byłam pewna, że Alex prędzej czy później, zmusi mnie do wyboru. Albo on, albo moi bliscy. Nie wiedziałam tylko, co zrobię gdy ostatecznie będę musiała wybrać.




Ostatni raz, poprawiam swoje rozpuszczone włosy. Układające się w delikatne fale. Do kompletu na twarzy, miałam niezbyt przesadny makijaż, a granatowa sukienka przed kolano. Idealnie się z nim uzupełniała. Znowu wyglądałam, jak dawna ja. Niespodziewanie uśmiecham się sama do siebie na ten widok. W ostatnim czasie, nie często można mnie było zobaczyć w takim wydaniu. 




Będzie to zapewne, miła odmiana dla mojej siostry. Która miała liczne zastrzeżenia, co do mojego nowego wyglądu. Narzekała na zbyt wyzywające stroje. W jej ocenie odsłaniające, zdecydowanie za dużo. Może miała w tym trochę racji, czasami sama się sobie dziwiłam, że w ogóle odważyłam się włożyć coś takiego na siebie. Były to jednak, krótkie przebłyski.

Za słabe na przekonanie mnie do zmiany zachowania. W dodatku moim nowym znajomym, zupełnie nie przeszkadzały takie ubrania, a nawet zdarzało się, że je chwalili.




Tym razem, chciałam po prostu zrobić dobre wrażenie, aby łatwiej było mi przekonać Karla do mojego, a właściwie Alexa pomysłu. Miałam nadzieję, że nie będzie mi robił żadnych problemów i przystanie na wszystko, bez większych protestów. W końcu Karl, zawsze starał się być bez konfliktowy, a ja wciąż posiadałam wiedzę, jak można go podejść i zamierzałam to dzisiaj wykorzystać. Byłam zdecydowana na wspólne zamieszkanie w domu mojego chłopaka i zaczęcie z nim wspólnego życia. Bez względu na to, co będę musiała za to poświęcić. 




Słysząc dzwonek do drzwi, otwieram je w pośpiechu. Z szerokim uśmiechem na ustach.
Witam się z Alexem namiętnym pocałunkiem, starając się włożyć w niego dużo więcej zaangażowania niż zazwyczaj. Nie osiągam jednak, zamierzonego celu. Jego usta, nie współgrały z moimi. Jakby do siebie nie pasowały, Nie było w tym żadnego uczucia, dlatego zaprzestaje tej wymianie czułości. Nie widząc w tym dalszego sensu. Następnie zapraszam go na chwilę do środka.

Zbierając w pośpiechu do torebki, potrzebne mi rzeczy.




- Clara, jak ty się dzisiaj ubrałaś? Idziemy na kolację, czy pogrzeb? Ta sukienka wygląda, jak wyjęta z szafy mojej babci. Mając ją na sobie, tracisz wszystkie swoje atuty. Stając się przeciętną, niczym nie wyróżniającą z tłumu - staram się, nie dać po sobie poznać, że zabolały mnie jego słowa. Przecież w większości, właśnie takie rzeczy, wisiały w mojej szafie. Ale nigdy wcześniej, nikt nie zarzucił mi, że źle w nich wyglądam. Coraz częściej dostrzegałam, że Alex kompletnie mnie nie zna i posiada mylne wyobrażenie o mojej osobie. Zaczynałam się obawiać momentu, kiedy pozna mnie naprawdę. Stanę się pewnie dla niego wtedy nudna i nieatrakcyjna.
- Ten strój, wcale nie jest taki zły. Zaufaj mi. Zresztą, nie mam teraz czasu na przebranie. Masz te kwiaty i wino, o zakup których prosiłam? - pytam, nie dostrzegając u niego wymienionych przedmiotów.
- Oczywiście, że nie mam. Za co niby, miałem je kupić? Skoro nie dałaś mi na nie żadnych pieniędzy. Wiesz, że mi się nie przelewa. Dlatego wybacz, ale nie będę jeszcze robił prezentów dla osób, które są mi obce i w dodatku, nie jest mi z nimi po drodze - irytują mnie usłyszane słowa. W końcu kultura wymagała, odpowiedniego zachowania. Nie ważne, czy lubił dane osoby, czy nie. Staram się jednak, powstrzymać od nieprzyjemnego komentarza, aby się z nim nie pokłócić.
- Dobrze, rozumiem. W takim razie, kupimy je po drodze. Ja zapłacę za te drobne upominki, w końcu to moi bliscy. Chodźmy, bo już jesteśmy właściwie spóźnieni - po raz kolejny mu ustępuję. Zamykając drzwi, czułam że czeka mnie trudny wieczór. Alex niczego mi nie ułatwiał, ani nie wspierał. Choćby w najmniejszym stopniu. Był wyraźnie obrażony, że w ogóle musi się pofatygować do mieszkania Karla. Zaczynałam nawet żałować, że nie zdecydowałam się sama wybrać na tę kolację. Byłam pewna, że żadna ze stron, nigdy nie zaakceptuje tej drugiej. Spędzimy przez to, cały wieczór w napięciu.





Docieramy na miejsce z kilkunastominutowym opóźnieniem. Nowa okolica, w której zamieszkał Karl. Bardzo mi się podobała. Było tu cicho i spokojnie. W dodatku przyjemnie dla oka.
Pukam niepewnie do drzwi, prowadzących do mieszkania. Ściskając mocniej dłoń Alexa. Z każdą sekundą, zaczynałam odczuwać narastające zdenerwowanie. W końcu miałam świadomość, że w środku, znajdował się już zapewne Markus i jego nowa dziewczyna. Nie miałam pojęcia, jak zareaguję na ich widok. Bałam się, że nie utrzymam nerwów na wodzy i zrobię coś głupiego. Z żalu, że ktoś inny zajął moje miejsce. Przez zbyt pochopną decyzję, jaką podjęłam przed kilkoma miesiącami.





Po chwili, drzwi się otwierają. Dostrzegam stojącego w nich Karla, który obdarza mnie delikatnym uśmiechem. Jak zawsze, nie miał do mnie o nic pretensji i nie robił wyrzutów, że praktycznie zerwałam z nim kontakt. Miał do mnie nieskończone pokłady cierpliwości.
- Nareszcie jesteście. Miło was widzieć. Zapraszam - Alexander niechętnie ściska w geście przywitania, wyciągnięta w jego kierunku dłoń Karla . Za to ja, nie mam takich oporów, jak on. Po chwili, mocno się przytulając do swojego byłego narzeczonego.
- Stęskniłam się za tobą. Cieszę się, że nareszcie spędzimy ze sobą trochę czasu - szepczę cicho, aby tylko on mnie usłyszał. Dostrzegając, jak Alex przypatruje się nam z niezadowoleniem.
- Ja też się cieszę. Ostatnio nie było do tego w ogóle okazji. Mam nadzieję, że to się od teraz zmieni. Postaraj się tylko zachować spokój, Markus już jest - Karl dyskretnie mnie uprzedza. Jak zawsze się o mnie troszcząc.





- Clara, jesteś w końcu. Myślałam, że już się nie zjawisz. Ślicznie dziś wyglądasz, w końcu jak prawdziwa ty - dołącza do nas Caroline. Przytulając mnie na powitanie i chwaląc mój wygląd. Za to Alexa, kompletnie ignoruje. Jakby był zwykłym powietrzem.
- Przepraszamy za spóźnienie, ale trochę zajęły nam poszukiwania twoich ulubionych kwiatów - spoglądam znacząco na swojego towarzysza, który dopiero wtedy bez żadnego słowa, podaje jej bukiet. A Karlowi wręcza wino. Od razu dało się wyczuć, że między nimi panuje napięta atmosfera. Skryta pod fasadą sztucznej uprzejmości.
- Chodźcie do salonu, przywitacie się z resztą - w głąb mieszkania, zaprasza nas jego właściciel. Kierujemy się za nim, a ja wstrzymuję oddech, gdy przekraczam próg ładnie i gustownie urządzonego salonu. Nadszedł czas na zmierzenie się z przeszłością.





Niemal od razu, dostrzegam Markusa. Stojącego przy oknie z wyraźnie zaciętą miną. Domyślam się, że wcale nie jest zadowolony z mojej obecności w tym miejscu. Patrzy z jawną niechęcią na Alexa, mierząc go przenikliwym spojrzeniem. Byłam pewna, że Caroline i Karl zdążyli podzielić się z nim, swoją negatywą opinią na temat mojego chłopaka. Z góry uprzedzając go do niego.




Kiedy nasze spojrzenia się spotykają. Przez jeden, krótki moment, dostrzegam w jego oczach tęsknotę i smutek. Oraz dobrze znajomy mi błysk, który był przeznaczony wyłącznie dla mnie. Znika on jednak, tak szybko, jak się pojawił. Ustępując czystej złości. Widocznie wróciliśmy do dawnej nienawiści, która towarzyszyła nam, zanim rozpoczęliśmy szaleńczy romans.

Gdy chcę już do niego podejść i się przywitać. Wykorzystując to, jako pretekst. Aby choć na chwilę, znaleźć się blisko niego. Uprzedza mnie niska szatynka o świetnym wyglądzie, wtulając się ufnie w jego ramiona. Dopiero wtedy, w ogóle dostrzegam jej obecność. Niemal od razu, zalewa mnie fala zazdrości i poczucia, że ona posiada coś, co powinno należeć do mnie. Sytuacji nie poprawia jej szczery uśmiech, który posyła w moim kierunku.





- Pewnie to ty, jesteś Clara. Dużo o tobie słyszałam. Jestem Claudia, miło mi cię poznać - podchodzi do mnie, przyjaźnie nastawiona do mojej osoby. Uśmiecham się sztucznie w jej kierunku, nie chcąc sprawić jej przykrości. Byłam ciekawa, ile naprawdę wiedziała. Czy była świadoma, tego co łączyło mnie z jej obecnym chłopakiem. 




Po uprzejmym powitaniu. Przedstawiam jej Alexandra, spoglądając ukradkiem na Markusa. Który wygląda na zupełnie niezainteresowanego, ani mną, ani moim nowym partnerem. Był pogrążony w cichej rozmowie z Karlem i nie zwracał na mnie, nawet najmniejszej uwagi. Robi mi się przykro, gdy dochodzi do mnie świadomość, że przestało mu na mnie do reszty zależeć i ułożył sobie życie bez mojego udziału. Jego już nie interesowała, ani moja teraźniejszość, ani przyszłość. Nie mogłam się zresztą temu dziwić, sama go w końcu do tego zmusiłam. Kilkukrotnie odrzucając, gdy starał się wszystko naprawić.
- Zapraszam do stołu. Wszystko już stygnie - Caroline widząc, że źle znoszę obecną sytuację. Stara się, zrobić coś, co powstrzyma moje widoczne cierpienie.




Kolacja upływa mi w fatalnym nastroju. Prawie w ogóle się nie odzywam. Przysłuchując wyłącznie rozmowom innych. Widzę, jak Claudia złapała świetny kontakt z Caroline. Jak Karl zaczyna, stopniowo dochodzić do porozumienia z Markusem. Rozmawiają ze sobą swobodnie bez towarzyszącej im niechęci. Wszystko było, jak dawniej. Oprócz moich relacji z nimi.
Zupełnie nie pasowaliśmy z Alexem do tego towarzystwa. Wpatruję się więc w swój talerz z niechęcią, marząc aby ten wieczór się skończył. Odpływam daleko stąd myślami. Do chwil, kiedy miałam tysiące wspólnych tematów z większością siedzących przy stole osób. Co się więc z nami stało? Dlaczego wszystko zniszczyłam? Oddalając się od nich i odrzucając jakąkolwiek chęć pomocy?




Podnosząc swój wzrok z nad blatu stołu, niemal od razu natrafiam na spojrzenie Markusa, siedzącego na przeciw mnie, który musiał mi się bacznie przypatrywać od dłuższego już czasu. Byłam pewna, że domyślił się, jak źle się tutaj czuję. Nie mogłam wytrzymać jego potępiającego mnie wzroku. Zapewne uważał, że to wyłącznie na moje życzenie, straciłam dobry kontakt z Caroline i Karlem. Jeśli tak myślał, miał cholerną rację. Ale ja nie potrafiłam już nic w tej kwestii zmienić. Nie kontrolując swojego zachowania, wstaję w pośpiechu od stołu, wzbudzając tym samym zainteresowanie innych.





- Przepraszam na chwilę. Zrobiło mi się strasznie duszno, wyjdę na balkon – tłumaczę się nieskładnie. Musiałam, jak najszybciej stąd wyjść. Nie zniosłabym dłużej tego napięcia.
- Pójść z tobą? - słyszę zmartwiony głos Caroline. Ona w przeciwieństwie do Alexa, przejęła się mną. On za to, siedział na krześle zupełnie niewzruszony. Zupełnie się mną nie interesując. Odpowiadał na pytanie Claudii o jego pracę. Widać było, że dziewczyna bardzo się starała, aby wciągnąć go jakoś do wspólnej rozmowy. Co wcale nie było najłatwiejszym zadaniem.
- Nie trzeba, poradzę sobie. Karl, mogłabym z tobą porozmawiać później na osobności? - przed wyjściem z jadalni, zadaję mu pytanie. Wzbudzając u niego duże zdezorientowanie. Nie miał pojęcia, o co może mi chodzić.
- Jasne, w takim razie za chwilę do ciebie przyjdę. Tylko to dokończę - wskazuje na swój talerz. Kiwam głową na zgodę i opuszczam pomieszczenie. Oddycham z ulgą, gdy tylko znikam z zasięgu ich wzroku.




Wychodzę na balkon, ściskając w dłoni paczkę papierosów, którą wzięłam po drodze ze swojej torebki. Spoglądam na nocne niebo, przykryte warstwą ciemnych chmur. Znowu czułam się nieszczęśliwa i miałam ochotę płakać. Ponowny widok Markusa, zniszczył wszystko, co osiągnęłam w ostatnich tygodniach. Moja uśpiona miłość do niego, dawała o sobie znać ze zdwojoną siłą. Oddałabym wszystko, żeby móc cofnąć czas do tamtej rozmowy, odbytej na szpitalnym korytarzu. Kiedy to definitywnie zamknęłam drzwi do naszej wspólnej przyszłości. Gdybym mogła, jeszcze raz zdecydować. Podjęłabym wtedy inną decyzję. Ale było za późno. Musiałam więc ponieść konsekwencje swoich wyborów.




- Przeziębisz się. Jest chłodno - Karl przynosi mi ciepły koc, którym okrywa moje ramiona.
- Dziękuję, cały czas zapominam, że mamy już jesień - posyłam w jego stronę uśmiech wdzięczności. Przypatruję się mu przez dłuższą chwilę, dostrzegając że jest szczęśliwy. Związek z Caroline wyraźnie mu służył.
- O czym chciałaś ze mną porozmawiać? Coś się stało? - pyta. Słyszę w jego głosie duże zmartwienie.
- Wszystko jest w porządku. Po prostu doszliśmy z Alexem ostatnio do wniosku, że chcemy ze sobą zamieszkać. W związku z tym, chciałabym sprzedać mieszkanie, w którym obecnie mieszkam. Wiem, że kupiliśmy je razem i jesteś współwłaścicielem, dlatego przyszłam poprosić cię o zgodę. Oczywiście po sprzedaży, oddam ci należną się tobie część - przechodzę od razu do rzeczy, chcąc mieć to jak najszybciej za sobą. Za chwilę zamierzałam opuścić to miejsce i wraz z Alexem udać się gdziekolwiek. Byle, daleko stąd. Marzyłam o napiciu się paru kieliszków wina, albo czegoś mocniejszego. Dzisiejsze spotkanie z niektórymi osobami, wyprowadziło mnie z równowagi.
- Co takiego? Clara, przecież to absurdalny pomysł. Możecie ze sobą zamieszkać, ale po co od razu chcesz sprzedawać mieszkanie? Gdzie wrócisz, gdy coś wam nie wyjdzie? - Karl jest bardzo sceptycznie, nastawiony do tego pomysłu. Mogłam się tego po nim spodziewać.
- Dlaczego zakładasz najgorsze? Może właśnie się nam uda. Poza tym, za pieniądze ze sprzedaży. Moglibyśmy zrobić remont w jego domu. Bo od dawna go już wymaga - tłumaczę, mając nadzieję że mnie zrozumie i jednak się zgodzi. Musiałam go jakoś przekonać.
- Ty masz sponsorować mu remont? Przecież to przechodzi wszelkie granice. Jak chce go zrobić, to niech pożyczy od kogoś pieniądze, albo weźmie kredyt. Błagam cię, przejrzyj w końcu na oczy. On cię najzwyczajniej w świecie wykorzystuje. Zasługujesz na kogoś dużo lepszego. Dla kogo nie będziesz, chodzącym bankomatem. Alex sprowadza cię wyłącznie na dno - czuję się, jakbym słyszała słowa Caroline. Nic dziwnego, Karl znajdował się w końcu pod jej wpływem. Miałam tego dość.
- Czyli się nie zgodzisz? - byłam przekonana, jaką usłyszę odpowiedź. Widząc jego niezadowoloną minę.
- Oczywiście, że nie. Na szczęście, mogę cię powstrzymać przed tym szaleństwem. Nie sprzedasz tego mieszkania, bo za nic nie wyrażę na to zgody. Uwierz mi, że robię to dla twojego dobra i jeszcze kiedyś mi podziękujesz - usłyszane słowa wywołują u mnie wściekłość.
- Świetnie. Dziękuję ci bardzo. Nawet na ciebie, nie mogę już liczyć. Nikomu z was, nie zależy na moim szczęściu. Ubzduraliście sobie, że Alex mnie wykorzystuje i nic do was nie dociera. Wspaniali z was przyjaciele. Nie potrzebuję takich. Poradzę sobie sama, bez waszej pomocy. Bardzo się na tobie zawiodłam, myślałam że chociaż ty mnie zrozumiesz - przelewam całą swoją frustrację z dzisiejszego wieczoru na niego. Robiąc niesprawiedliwe wyrzuty.
- Clara, uspokój się. Wiesz, że zawsze chcę dla ciebie, jak najlepiej. Nigdy nie stawał bym na drodze twojemu szczęściu. Ale ono nie istnieje. Alexander ci go nie zapewni, bo jesteś dla niego wyłącznie zabawką - Karl się nie poddaje i nadal próbuje, wpłynąć na moje postrzeganie rzeczywistości.
- Mylisz się. On po prostu ma trudny charakter i masę problemów na głowie, dlatego to tak wygląda dla postronnych osób. Ale gdy tylko zamieszkamy razem, to się zmieni - nie wiem, komu próbuję wmówić to bardziej. Karlowi, czy sobie. Łudziłam się naiwnie, że mogę być szczęśliwa z Alexandrem.
- Sama nie wierzysz w to, co mówisz. Naprawdę jesteś taka naiwna? Co się z tobą stało? - patrzy na mnie z jawną dezaprobatą.
- Nic się nie stało. Poza tym, że o mało nie zginęłam i straciłam dziecko, które zdążyłam bezgranicznie pokochać. Czy nikt nie widzi, że wszystko straciłam? Nic mi nie zostało. Dlatego będę żyła, jak chcę. Czy to się komuś podoba, czy nie - oczy zaczynają mi się szklić. Nie mogłam się tutaj rozpłakać. Obiecałam sobie, że będę silna i pogodzę się z przeszłością.
- Niektóre rzeczy, można jeszcze naprawić. Możesz jeszcze odzyskać, coś na czym wciąż ci zależy. Musisz tylko chcieć. Spotkała cię tragedia, ale nie jest to powód, aby zgotować sobie tak okrutny los, jak ty próbujesz. Proszę cię, przemyśl to - kręcę przecząco głową.
- Nie, Karl. Ja już postanowiłam i nic nie będę zmieniać. Przepraszam, ale chcę zostać sama - chłopak waha się przez chwilę, ale spełnia moją prośbę. Godząc się z tym, że nie wpłynie na zmianę mojego zachowania.




Ocierając kilka łez, których nie mogłam powstrzymać. Zastanawiam się nad słowami Karla. Być może bym spróbowała, skorzystać z jego rady. Gdyby tylko Markus, nadal nie pozostawał w związku. Teraz był z Claudią. Z wspaniałą osobą, przy której najwyraźniej był szczęśliwy. Dla mnie nie było już miejsca w jego życiu.
Przypominam sobie o trzymanej w dłoni paczce papierosów. W pośpiechu wyciągam z niej jednego. Musiałam się uspokoić, a papierosy zawsze mi w tym pomagały.
Nieoczekiwanie, ktoś pojawia się przy mnie i po prostu zabiera mi go z ręki. Wyrzucając przed siebie.




- Mówiłem ci już kiedyś, że palenie nie rozwiąże twoich problemów - zamieram, słysząc doskonale znany mi głos. Odwracam się w kierunku Markusa, orientując że jest poważnie zdenerwowany.
- To przypomnij sobie moją odpowiedź, albo ja to zrobię. Moich problemów, nic nie jest w stanie rozwiązać - odpowiadam cicho, opierając się o barierkę.
- Poza samą sobą. Tylko ty, możesz je rozwiązać - mówiąc te słowa, coraz bardziej zbliża się do mnie. Nie miałam pojęcia, co on wyprawiał.
- Daruj sobie te umoralniające pogawędki. Wystarczająco dużo ich codziennie wysłuchuję - odpowiadam nieprzyjemnie.
- Dziwisz się? Spójrz tylko na to, jak się zachowujesz. Jak traktujesz Caroline i Karla. Wiesz, jak oni się o ciebie martwią? On przed chwilą, wyglądał na załamanego po rozmowie z tobą. Za to twoja siostra, nie wie już, co ma robić. Nie może patrzeć, jak niszczysz sobie życie. Co oni ci zrobili, że tak ich odrzucasz? Co zrobił ci Andreas, który dopytuje o ciebie Karla przed każdymi zawodami? Będąc coraz mocniej zmartwionym, twoim postępowaniem.
Mnie możesz nienawidzić, mieć żal. Ale oni, nie są niczemu winni. Zawsze cię wspierali i byli przy tobie, gdy tylko tego potrzebowałaś. A ty odsunęłaś ich od siebie i związałaś się z człowiekiem, który okropnie cię traktuje i nie ma do ciebie, ani grama szacunku - wstrzymuję oddech, gdy znajduje się w bardzo bliskiej odległości ode mnie. Praktycznie się ze sobą stykamy. Wiedziałam, że miał rację. Nie miałam prawa ich tak traktować. Ale za nic, nie przyznam mu się do tego.
- Nie moja wina, że nie potrafią zaakceptować Alexandra. Robią wszystko, aby mnie do niego zniechęcić. Nie rozumiejąc, że chcę z nim być i planuję wspólne życie - Markus kwituje moją odpowiedź, kpiącym uśmiechem.
- Gratuluję pomysłu na życie. Ten idiota odebrał ci rozum. Zobacz, kim się przez niego stałaś. Jakim cudem w ogóle zwróciłaś na niego uwagę. Przecież to przebiegły drań, który cię skrzywdzi. Gdzie jest ta Clara, którą pokochałem? Ona nie dałaby się, tak oszukiwać - zbliża swoją twarz, jeszcze bardziej do mojej. Odgarniając mi z niej, jeden z niesfornych kosmyków. Wpatruje się wprost w moje oczy. Pragnęłam, żeby mnie pocałował. A potem przytulił i obiecał, że wszystko będzie dobrze. Zapewnił, że możemy jeszcze raz spróbować, że nadal mnie kocha i nigdy nie przestał. Gdybym tylko usłyszała coś takiego, bez wahania bym na to przystała. Nie liczyłoby się nic innego. 




Niestety, pojawienie się znikąd Claudii, przywraca nas z powrotem do rzeczywistości. Markus odsuwa się ode mnie gwałtownie, podchodząc do swojej dziewczyny. Która jest wyraźnie zdezorientowana z powodu tego, czego była świadkiem. Po raz kolejny, los boleśnie mi uświadomił, że on już nie zależy do mnie. Musiałam się z tym pogodzić i pozwolić mu być szczęśliwym z Claudią. Ona była do tego odpowiednią osobą. 




Wymijam ich bez słowa, wchodząc do mieszkania. Wpadając na Caroline, która przypatruje mi się z wypisaną na twarzy wściekłością. 
- Naprawdę wiele mogłam tolerować, ale pomysł ze sprzedażą mieszkania, przebił wszystko. Clara, do cholery. Czy ty nie widzisz, co się dzieje - siostra pierwszy raz w życiu, podnosi na mnie głos. Karl na moje nieszczęście, zdążył już jej przekazać, o czym ze mną rozmawiał.
- Daj mi spokój. Najlepiej wszyscy, dajcie mi święty spokój. Myślicie, że wszystko wiecie najlepiej? Mam was serdecznie dość. Do niczego was nie potrzebuję. Chyba będzie lepiej, jak w ogóle przestaniemy się widywać – nie panuję już nad sobą. Zostawiam ją zaszokowaną na środku pokoju. Wychodząc na korytarz w poszukiwaniu Alexa.






Odnajduję go w jadalni, gdzie samotnie siedzi przy stole, bawiąc się telefonem.
- Wychodzimy. Nie jesteśmy tu mile widziani - staję przed nim, z ledwością powstrzymując swoje emocje.
- Co się stało? Karl się nie zgodził? - patrzy na mnie z wyczekiwaniem, chcąc się dowiedzieć.
- Oczywiście, że nie. Miałeś rację, co do naszych relacji. Już dawno powinnam się od nich całkowicie odciąć. Od teraz, nie będę się nimi przejmować. Zostałeś mi tylko ty. Proszę cię, zabierz mnie stąd - Alex przytula mnie do siebie, po czym bez słowa prowadzi w kierunku drzwi. Z uśmiechem satysfakcji na ustach. W końcu dokonałam wyboru, na którym od dawna mu zależało.




- Clara, nie wychodź. Proszę cię, porozmawiajmy spokojnie - Caroline próbuje mnie zatrzymać, ale bezskutecznie.
- My nie mamy już o czym rozmawiać. Dopóki nie zrozumiecie, że jestem z Alexem i nie zaczniecie go traktować normalnie. Nawet do mnie nie dzwońcie. Udanego wieczoru - obdarzam ją ironicznym uśmiechem. Po czym wychodzę, ciągnąć Alexa za sobą.





Idziemy do mojego mieszkania, po drodze kupując kilka butelek wina. Chciałam zapić swoje smutki alkoholem, zapominając o nich. Nie obchodziło mnie, że jutro mam iść do pracy. Czy chociażby, że obiecałam odstawić alkohol. Nie radziłam sobie z własnym życiem, coraz bardziej się zatracając.
Alexander oczywiście nie protestuje, gdy kupuję alkohol. Nie kwapi się nawet do jakichkolwiek słów pocieszenia. Przez większą część drogi, po prostu milczy. Mój chłopak był, najbardziej bezuczuciowym człowiekiem, jakiego znałam. Nie było w nim, ani grama troski, czy współczucia. Ale równocześnie był jedyną osobą, z którą mogłam się jeszcze porozumieć. Dlatego się go trzymałam, stając z dnia na dzień kimś podobnym do niego. 




- Wygląda na to, że nie uda nam się spełnić marzenia o wspólnym domu. Karl pogrzebał do reszty nasze plany - kończąc pić, któryś z kolei kieliszek czerwonego wina. Słyszę zmartwiony głos Alexa.
- Wymyślimy coś innego. Udowodnię im, że się mylili, co do ciebie i potrafię sobie radzić bez ich pomocy - pocieszam go. Nie mając zamiaru, rezygnować z pomysłu o zamieszkaniu razem.
- Może kredyt? Ja nie dostanę już od żadnego banku, ani grosza. Bo wciąż spłacam zaciągnięte zobowiązania. Ale ty masz dobrze płatną pracę, jesteś wypłacalna. Bez problemu dostałbyś te pieniądze - namawia mnie, a ja bez większego zastanowienia się do tego przychylam.
- To jest świetny pomysł. Ale dziś nie mam do tego głowy, porozmawiamy o tym jutro - siadam mu na kolanach. Zaczynając zachłannie całować i rozpinać guziki jego koszuli. Pod wpływem alkoholu, łatwiej mi było przełknąć, że nasze zbliżenia. Są dalekie od ideału. Nie myślałam wtedy o tym, że Alex nawet w łóżku jest zimny i nieczuły wobec mnie. Łatwiej mi było znieść świadomość, że myśli wyłącznie o zaspokojeniu swoich potrzeb, zapominając o mojej przyjemności.




Budzę się rano w pustym łóżku. Nie dostrzegając nigdzie Alexa. Staram się przypomnieć sobie ubiegły wieczór, ale od pewnego momentu mam lukę w pamięci. Podnosząc telefon z podłogi, dostrzegam mnóstwo nieodebranych połączeń od Caroline, Karla, a nawet Markusa. Kasuję je wszystkie. Z przerażeniem uświadamiając sobie, że jest po dziewiątej i od ponad godziny, powinnam być w pracy. To by było na tyle z moich obietnic poprawy. Taka niczym nieusprawiedliwiona nieobecność, mogła mieć dla mnie bardzo przykre konsekwencje. Dlatego w pośpiechu. Staram się doprowadzić do porządku. Zakładam na siebie pierwsze, lepsze rzeczy. Wychodząc na korytarz. Przystaję w nim jednak na chwilę, słysząc telefoniczną rozmowę Alexa. Która po raz kolejny, wywróci moje życie do góry nogami.

3 komentarze:

  1. I znów kolejny raz mam ochotę Cię udusić ;)Za to jak skończyłaś, za to kim stała się Clara i za tego całego Alexa.
    Ale od początku.Tak dużo obiecywałam sobie po tej kolacji. Miałam nadzieję ,że Clara da sobie przemówić do rozumu , gdy zobaczy Markusa. Że w końcu przejrzy na oczy,zobaczy jak daremnie się zachowuje. Jaki beznadziejny jest Alex i ,że zależy mu tylko na jej pieniądzach. A ona nie, niby wie że źle robi. Nic nie czuje tak naprawdę do Alexa i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Że nawet pocałunki z nim nie sprawiają jej przyjemności. A jednak dalej brnie w ten beznadziejny układ, oszukując się ,że nie ma dla niej innego wyjścia. Dziewczyno ogarnij się w końcu zanim będzie na wszystko za późno.
    Nie docierają do niej żadne tłumaczenia. Ani Karla, ani siostry , a nawet Markusa. Czy ona razem z dzieckiem , mózg straciła czy jak ?
    Brawo dla Karla. Cały czas błagałam w myślach, żeby nie zgodził się na sprzedaż mieszkania. To byłaby zupełna katastrofa. Dzięki Ci ,że do tego nie doszło. Ale gdy usłyszałam pomysł Alexa z kredytem , no normalnie mną zatrzęsło . Co za wyrachowany, okropny typ. Zabierz mi go stąd natychmiast.
    Dlaczego Claudia weszła na ten balkon ?????A było już tak blisko. Może gdyby się pocałowali, może wtedy Clara doznałaby jakiegoś olśnienia. No kurczę zła jestem i tyle ;)
    Mam nadzieję ,że rozmowa telefoniczna którą podsłuchała Clara otworzy jej oczy. Bo już naprawdę nie mam do niej siły.
    Trochę może być dzisiaj mało składnie ;) Bo mnie Clara wkurzyła, poza tym mam mało czasu. Zaraz muszę wyjść z domu. I bardzo się cieszę ,że dodałaś rozdział z rana , bo do nocy nie będę miała czasu wejść na neta ;) Więc dziękuję :) Czekam z niecierpliwością na kolejny . Który mam nadzieję przywróci rozum naszej bohaterce ;)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej ten Alexander to lekkie przegięcie. Proszę mi przywrócić Markusa. No przecież tamten piiiip zachowuje się jak jakiś dabil. Bez uczyć, niczym sie nie przejmuje i traktuje Clare jak swojego sponsora. Bez przesady. Jeszcze wymyślił kredyt! No szkoda... co jeszcze? Jak tylko czytam o nim to zgrzytam zębami. Mam nadzieję że to co usłyszała Clara na końcu, to jakieś prawdziwe oblicze Alexandra np że ja wykorzystuje czy coś takiego. Oby przez to się go pozbyła.
    Markus tęskniłem za Tobą! Naprawdę pokazał się z dobrej strony. Co więcej próbował przemówić Clarze do rozumu i nawet mu się to udawało, ale wszystko przerwała jego dziewczyna. Swoją drogą dobrze, że chłopak układa sobie życie na nowo, ale to nie Caroline jest mu pisana. CLARA&MSRKUS TEAM!!!
    Karl jak zwykle wspaniały 😍 no przecież jego nie da się nie lubić...Dobrze zrobił że nie pozwolił sprzedać mieszkana. Na to liczyłam, bo pozbycie się mieszkania rownaloby się ze spadkiem na dno Clary. Najlepsze jest to, że on i Clara powinni się nienawidzić czy coś, a oni po tym wszystkim są przyjaciółmi. To jest piękne! Jeszcze wrócę do chłopaka otóż dobrze że układa mu się z Caroline. Są naprawdę świetna parka. Szkoda że Clara pod wpływem emocji zerwała z nimi kontakt, ale ona jeszcze do nich wróci. Jak syn marnotrawny haha
    Na koniec zarzuce Cię moja wizja haha i ciekawe czy się zgadza z twoja, więc pozbywamy się Alexa. Ratujemy związek Clary i Markusa bo przecież oni są dla siebie stworzeni! No i mamy happy ending 😀
    Czekam z niecierpliwością,
    N

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początku bardzo, ale to bardzo przeprosić Cię za to, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału. Niestety mój komputer odmówił posłuszeństwa i dopiero dzisiaj odzyskałam go z powrotem, a pisanie komentarzy z telefonu to dla mnie męczarnia.
    Przechodząc jednak do rozdziału - bardzo nie podoba i się zachowanie Clary. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego aż tak bardzo się zmieniła. Wiem, że przeżyła tragedie, ale to nie znaczy, że trzeba wchodzić w takie, a nie inne towarzystwo. Nałóg, imprezy - to zdecydowanie nie w jej stylu. Do tego jeszcze godzi się na to, by być wykorzystywaną przez Alexandra i jego kumpli. To naprawdę bardzo niefajne. Mam nadzieję, że niedługo Clara przejrzy na oczy i wróci na właściwą ścieżkę. Inaczej sobie tego nie wyobrażam.
    Wiedziałam, że ten rodzinny obiad nie skończy się dobrze. W obecnej sytuacji CLara nie potrafi logicznie myśleć i wszystkie porady odbiera jako atak na swoją osobę. Może jej bliscy powinni pogadać z Aleksandrem? Uświadomić mu jakim jest dupkiem i kazać zostawić dziewczynę w spokoju. Rozumiem, że martwią się o Clarę. Każdy by się martwił. Jednak chyba nie potrafią do końca postawić się w jej sytuacji, wyobrazić sobie, jak ona teraz spostrzega świat. Może wkrótce się to zmieni.
    Wrócił też Marcus. Jego nowa dziewczyna wydaje się być sympatyczna, dobrze, że chociaż on próbuje sobie ułożyć życie. Ale i tak liczę na to, że chłopak jednak będzie z Clarą. Innej opcji nie przyjmuje do wiadomości.
    Liczę na to, że Caroline nie pozwoli Clarze na całkowite zerwanie kontaktów. Musi coś zrobić, by wyciągnąć siostrę z tego bagna. Choćby i wbrew jej woli.
    Mam nadzieję, że Clara nie posłucha Aleksandra i nie weźmie kredytu. To może ją tylko niepotrzebnie pogrążyć. Musi w końcu zobaczyć jaki z niego dupek.
    Ode mnie to tyle. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń