wtorek, 10 kwietnia 2018

Rozdział 15



Wpatruję się w drewniany, dwu piętrowy domek w kolorze piaskowym. Który niemal od razu, przywoływał u mnie spokój i poczucie, że jeszcze kiedyś wszystko będzie dobrze. A w moim życiu zagości szczęście, mimo że miałam coraz większe wrażenie, że w ostatnich dniach, znacząco się ono ode mnie oddaliło.




Szukam kluczy w swojej torebce, aby móc wreszcie przekroczyć próg mojej małej odskoczni od prawdziwego życia. Domek wcale nie porywał swoją wielkością, nie był to też żaden luksusowy apartament. Nie było w nim dużo miejsca, ale sprawiał przytulne i miłe dla oka wrażenie.
Składał się z salonu, maleńkiej kuchni i takiej samej wielkości łazienki. Na górze znajdowała się sypialnia, a obok niej mieścił się maleńki pokoik, który zawsze zajmowałam z Caroline. Jednak mi to zupełnie w tyn momencie wystarczało. Najważniejsze było dla mnie to, że On był przy mnie. 





- Miałaś rację. Tutaj naprawdę jest przepięknie. Okolica też prezentuje się nieziemsko - Markus przytula mnie do siebie z pełnym zadowolenia uśmiechem. 
- Mówiłam, że ci się spodoba - odwzajemnia jego uśmiech, składając krótki pocałunek na ustach. 




Otwieram drzwi prowadzące do domku, rozglądając się po znajomym wnętrzu. Następnie chwytam dłoń mojego towarzysza i oprowadzam go po poszczególnych pomieszczeniach.
- W dzieciństwie, spędzałam tu z rodziną prawie każde wakacje. Przynajmniej do momentu, gdy ojciec od nas nie odszedł. Później mama nie chciała już tu przyjeżdżać. Niosło to za sobą, zbyt wiele wspomnień. Dlatego odwiedzałam to miejsce tylko z Caroline, gdy już byłyśmy do tego wystarczająco dojrzałe - mówię z nutką wyrzutu i żalu.
- Nadal mu nie wybaczyłaś? Nie sądzisz, że każdy zasługuje na drugą szansę? Nawet on - nie podzielałam jego opinii na ten temat.
- Na pewne rzeczy, jest już za późno. Zresztą, nie mówmy o tym. To miał być czas tylko dla nas, a nie dla naszych problemów - widząc, że próbuje zaprotestować i coś dodać. Zamykam mu usta zachłannym pocałunkiem. Któremu nie potrafi się oprzeć.




Po rozpakowaniu swoich rzeczy, wybieramy się na długi spacer po okolicy. Trzymając się za ręce, spacerujemy doskonale znanymi mi dróżkami. Podziwiając uroki okolicznego lasu i wszystkiego, co się w nim kryje. Dużo ze sobą rozmawiamy, co w naszym przypadku było najważniejsze. Tworzymy wspólne plany na przyszłość. Choć ja nie podchodzę do nich z takim entuzjazmem, jak powinnam. Przeczuwając, że mogą się nigdy nie ziścić.




- Może zostańmy tu na zawsze. Nikt nas nie znajdzie i będziemy tylko my. Żadnych zmartwień, problemów. To świetna perspektywa - proponuje ze śmiechem Markus.
- Tak, świetna. Gdybyśmy mieli po sześćdziesiąt lat. Wytrzymałbyś w takim systemie, maksymalnie tydzień. Znając twoją niecierpliwość i brak umiejętności dłuższego usiedzenia w jednym miejscu - odpowiadam mu rozbawiona.
- Przynajmniej nie będziesz się ze mną nudzić. Nadal nie mogę uwierzyć, że naprawdę niedługo będziemy już razem. Bo będziemy, prawda? - szuka u mnie zapewnienia.
- Przecież ci obiecałam. Jutro powiem o wszystkim Karlowi, a potem zobaczymy, jak to wszystko się potoczy - w końcu, wciąż pozostawał jeszcze jeden problem. O którym nie miał, najmniejszego pojęcia.
- To chyba oczywiste, jak. Zamieszkamy razem i zaczniemy wspólne życie. Ciesząc się każdym wspólnym dniem, spędzonym tylko we dwójkę - z trudem, powstrzymuję się przed płaczem. Będąc pewna, że on w życiu nie ucieszyłby się na wieść o możliwej ciąży. W końcu dziecko, zmieniłoby dosłownie wszystko.





Popołudnie spędzamy przed domkiem. Leżąc przytuleni do siebie na rozłożonym przez nas wcześniej kocu. Korzystając z wyjątkowo pięknej i słonecznej pogody. Marzyłam, aby tak było już zawsze. Gdy między nami, wszystko się świetnie układało.
- O czym tak myślisz? - Markus przekręca się na bok i uważnie się mi przypatruje.
- O tym, jak dobrze się przy tobie czuję. Dawno już nie byłam taka szczęśliwa - mówiąc to, wpatruję się wprost w jego oczy.
- Ja za to, jeszcze nigdy nie byłem, aż tak szczęśliwy. Jesteś najlepszą rzeczą, jaka mogła mnie spotkać - czuję ogromną radość, słysząc te słowa. Zwłaszcza, że nigdy nie był, zbyt wylewny w takich wyznaniach.




Wieczorem, mimo moich wyraźnych protestów, że sama mogę przygotować dla nas kolację. Markus zabiera mnie do okolicznej restauracji. Nie jest ona, ani przesadnie elegancka. Ani nie ma w niej wygórowanego menu. Ale nie ma to dla mnie, żadnego znaczenia. Najważniejsze jest dla mnie, że jestem tu z osobą, która siedzi naprzeciwko mnie i wpatruję się we mnie z zachwytem.
- Wyglądasz oszałamiająco w tej sukience. To chyba był duży błąd, że w ogóle cię w niej wypuściłem. Każdy facet, siedzący tutaj się na ciebie gapi - wybucham głośnym śmiechem, nie potrafiąc się opanować.
- Zazdrosny? - pytam z niewinnym uśmiechem. Gdy udaje mi się uspokoić. 
- A jak myślisz? Podejrzewam, że większość z nich dałaby się zabić, żeby być na moim miejscu - rozgląda się z niechęcią dookoła.
- Ale ja jestem tu z tobą i nikt inny mnie nie obchodzi. Więc z góry są skazani na porażkę - kładę swoją dłoń na jego. Łącząc je ze sobą.





Kolacja upływa nam w cudownej atmosferze. Podczas niej, kompletnie tracę poczucie czasu. Będąc w towarzystwie Markusa, zapominałam o bożym świecie. Skupiona tylko na nim. Z każdym kolejnym dniem, moja miłość do niego, była coraz silniejsza. Im dłużej z nim przebywałam i bardziej poznawałam. Tym dużo trudniej, było mi sobie wyobrazić, że mogłabym go stracić.





Przed północą wracamy do naszego, tymczasowego miejsca pobytu. Gdy tylko zamykam za nami drzwi. Zostaje do nich przyciśnięta, a usta Markusa odnajdują moje. Całuje mnie z pasją i ogromnym zaangażowaniem. Odbierając zupełnie racjonalne myślenie. Nieoczekiwanie po chwili odsuwa się ode mnie, a nasze spojrzenia się spotykają.
- Kocham cię, Clara - wypowiada słowa, które sprawiają że zwyczajnie zamieram.
- Mógłbyś powtórzyć? - mam wrażenie, że po prostu się przesłyszałam. Nie wierząc, że coś takiego mogło paść z jego ust. Byłam pewna, że żadna inna dziewczyna nie usłyszała od niego takiego wyznania.
- Kocham cię - powtarza z uśmiechem. W zupełności pewny swoich słów. Odejmuje mi mowę. Nie potrafię wydusić z siebie, choćby słowa.





- Nic mi nie odpowiesz? - pyta z niepewnością. Obawiając się zapewne, że nie odwzajemniam jego uczuć.
- Też cię kocham. Choć jak nikt inny, potrafisz doprowadzić mnie do szału - mówię z pewnością. Widząc, jak wiele to dla niego znaczy.
Porywa mnie w swoje ramiona. Znowu zaczynając całować. Poddaję się temu całkowicie, jedynym czego teraz chciałam, to spędzić tę noc w jego ramionach.




Budzi mnie delikatny, ledwie wyczuwalny pocałunek. Niemal od razu, otwieram oczy z szerokim uśmiechem na ustach, dostrzegając przed sobą tacę z jedzeniem.
- Dzień dobry. Zrobiłem śniadanie, mam nadzieję że będzie ci smakować - nie mogłam uwierzyć, że naprawdę przygotował je specjalnie dla mnie.
- Kim ty jesteś? Gdzie się podział Markus, którego znałam? To zupełnie nie w jego stylu - zastanawiam się głośno.
- Podziękuj sobie. To ty mnie tak zmieniłaś, nawet sam nie wiem kiedy. Oszalałem na twoim punkcie - miałam tylko nadzieję, że to wystarczy. I nawet, jeśli spodziewam się dziecka. Nasze uczucie, okaże się silniejsze od jego uprzedzeń. Sięgam po szklankę z sokiem, delektując się jego smakiem. Oddychając z ulgą, że po raz pierwszy od kilku dni. Nie pojawiły się u mnie poranne mdłości.




Reszta dnia, upływa nam w mgnieniu oka. Jakby ktoś najzwyczajniej w świecie, przyśpieszył czas. Z wielką niechęcią przyjmuję do wiadomości, że nadeszło późne popołudnie, oznaczające nasz nieubłagany powrót.




W czasie drogi powrotnej, zaczynam odczuwać niepokój i zdenerwowanie. Staję się milcząca i zamykam w sobie.
- Clara, nie denerwuj się. Wszystko będzie dobrze. Jeśli tylko chcesz, mogę razem z tobą porozmawiać z Karlem - proponuje, starając się mnie uspokoić.
- Nie, Markus. Sama muszę to załatwić. Zresztą ciebie pewnie też, nie ominie z nim rozmowa w późniejszym czasie. Poradzę sobie - zapewniam go. Wiedząc, że muszę się zmierzyć z tym, co zrobiłam bez niczyjej pomocy.




Gdy dojeżdżamy na miejsce, przez kilka minut nie opuszczam samochodu. Bojąc się stawić czoła rzeczywistości. Biorę się jednak w garść i postanawiam nie przeciągać tego dłużej.
- Bez względu na to, jak potoczy się wasza rozmowa z Karlem. Pamiętaj, że cię kocham - ściska uspokajająco moją dłoń. Gdyby on tylko wiedział, że mam dużo poważniejszy problem od rozmowy ze swoim narzeczonym. Wątpię, żeby wtedy próbował mnie, aż tak wspierać.
- Dobrze. Muszę już iść. Kocham cię - całuję go lekko na pożegnanie. Choć najchętniej, wcale bym się z nim nie rozstawała.




Wracam do pustego mieszkania. Z narastającym, coraz bardziej zdenerwowaniem. Jestem zaskoczona nieobecnością Karla. Myślałam, że będzie na mnie czekał. Tym bardziej, że prosiłam go o rozmowę. Niezadowolona z takiego obrotu sprawy, zostawiam swoją walizkę w korytarzu. Kierując się do kuchni z zamiarem wypicia szklanki wody. Siadam przy kuchennym stole, mając nadzieję że Karl się za chwilę pojawi. Wykorzystuję ten czas, aby ułożyć sobie w głowie w jakąś sensowną całość, to co mam mu do przekazania.




Jednakże, gdy mija kolejne półgodziny. Sfrustrowana i równocześnie przerażona, postanawiam załatwić inną, niecierpiąca zwłoki sprawę. Idę do łazienki i wyciągam z szafki, znajome mi pudełeczko z testem ciążowym. Z lekkim zawahaniem otwieram je, wpatrując się z niechęcią w niewielki przedmiot, który ma zdecydować o całym moim życiu.




Piętnaście minut później niemal wariuję, czekając na wynik testu. Chodzę w kółku po łazience, modląc się, aby pokazał jedną kreskę. Gdy nadchodzi czas, drżącymi dłońmi podnoszę go z umywalki. Wpatrując się z niedowierzaniem w dwie jaskrawo - czerwone kreski. Przypieczętowujące mój beznadziejny los. Cały mój spokój i radość z ostatnich dwóch dni, niemal od razu znika. Zastępują je niepewność i zwykły strach o to, co będzie dalej. Łzy mimowolnie wypływają strumieniami z moich oczu. Spływając bezwiednie po policzkach, zostawiając ślady czarnego tuszu na mojej bluzce. Osuwam się na ziemię, wpadając w prawdziwą histerię. Nie wiedziałam, co mam teraz zrobić. Byłam w ciąży. Spodziewałam się dziecka. Za kilka miesięcy, miałam urodzić bezbronną istotę, wychować ją i zapewnić wszystko, co najlepsze. Zupełnie to do mnie nie docierało. Zamiast się z tego cieszyć, byłam załamana. Nie chciałam tego. Nie byłam na to gotowa. Nie teraz, gdy moje życie znajdowało się w strzępach. To dziecko było najzwyklejszą wpadką, wynikiem jednego nieodpowiedzialnego razu. Który niósł za sobą, nieodwracalne konsekwencje.




W tak fatalnym stanie, zastaje mnie Karl. Siedzącą na podłodze w łazience, wpatrującą się tępo w jeden punkt, ściskającą w dłoni dowód swojej nieodpowiedzialności.
- Clara, co się stało? Proszę cię, powiedz mi - dopiero, gdy klęka przede mną. Zauważam w ogóle jego obecność. Nie słyszałam nawet, kiedy wrócił.
Patrzę na niego oczami pełnymi łez, nie potrafiąc wydusić z siebie choćby słowa.
- Błagam cię, odezwij się do mnie - ponawia swoje prośby, zatrzymując swój wzrok na mojej zaciśniętej dłoni. Bez większego zastanowienia, sięga po trzymany przeze mnie przedmiot, a ja nie mam nawet siły się przed tym opierać. Było mi wszystko jedno.





Karl wpatruje się zszokowany w test, jakby nie wierzył w to co widzi przed sobą.
- Przecież to niemożliwe. Będziemy rodzicami? Clara, spodziewasz się mojego dziecka? Odpowiedz mi - zasypuje mnie pytaniami, będąc w podobnym do mnie szoku. Wiedziałam, że nadszedł czas na wyznanie prawdy, którą powinien poznać dawno temu.
- Nie, Karl. Spodziewam się dziecka, ale ono nie jest twoje. Od kilkunastu miesięcy mam romans, którego konsekwencją jest właśnie to dziecko - mówię na jednym wdechu. Patrząc prosto w jego oczy. 
- O czym ty do cholery mówisz? Jaki romans? Jakie dziecko? Wytłumacz mi, co tu się do diabła dzieje - po raz pierwszy w życiu, słyszę że podnosi głos.
- Chodzi o to, że jestem najgorszą narzeczoną na świecie. Pozbawioną skrupułów egoistką, która cię zdradzała. Przy okazji, zakochując się w innym. Przepraszam, że zmarnowałam ci tyle lat życia. Nigdy na ciebie nie zasługiwałam - szlocham, nie będąc w stanie się opanować. To było takie trudne. Nie mogłam znieść, jego pełnego cierpienia spojrzenia, jakim wpatrywał się we mnie od kilku już minut. Chciałam po prostu zniknąć. Nie radząc sobie z poczuciem winy.





Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu po kilkuminutowym milczeniu, jakie między nami zapanowało. Karl bierze mnie na ręce i zanosi do naszej sypialni. Bez słowa sadza na łóżku, siadając obok mnie. Kładzie swoją dłoń na mojej i podaje pudełko chusteczek. Po chwili sam, zaczynając ocierać moje łzy z twarzy.
- Clara, nie płacz. Proszę. Nie mogę znieść tego widoku. Musimy na spokojnie porozmawiać, ale musisz się najpierw uspokoić - jego głos jest znowu normalny. Ciepły i troskliwy. Nie daje się w nim wyczuć, nawet grama złości. Jakby w ogóle nie słyszał moich wcześniejszych słów.
- Chcesz ze mną, jeszcze rozmawiać? Po tym wszystkim, co ci powiedziałam? - pytam bez przekonania.
- Oczywiście, że chcę. Najwyższy czas na szczerą rozmowę. Ty także nie wiesz o pewnych rzeczach. Już dawno powinniśmy ją przeprowadzić. Kto zacznie pierwszy? Ty, czy ja? - patrzy na mnie z wyczekiwaniem.
- Wolałabym ja. Proszę cię tylko, żebyś wysłuchał mnie do końca - kiwa posłusznie głową, a ja przez następne minuty, zdradzam mu szczegóły mojego romansu. Jak się zaczął, dlaczego w ogóle do niego dopuściłam, jak przeistoczył się w coś dużo poważniejszego, a przede wszystkim wyjawiam, kim był mój kochanek. To Karl, chyba znosi najtrudniej. Świadomość, że jego przyjaciel miał romans z jego narzeczoną.
- Nie mogę w to uwierzyć. Wszyscy, ale nie on. Jak to w ogóle możliwe? Dlaczego? - nie dowierza, prosząc niemo o dalsze wyjaśnienia.




- Czasami sama się nad tym zastanawiam. Ale to nie zmienia faktu, że go kocham - mówię cicho ze świadomością, że to może go zaboleć.
- Kochasz? Przecież to niedorzeczne, ty go nienawidziłaś. Nie mogłaś znieść jego towarzystwa, a teraz chcesz z nim być? W dodatku będziecie mieli dziecko - Karl kręci ze zrezygnowaniem głową.
- Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Naprawdę długo, starałam się bronić przed tymi uczuciami. Chciałam odbudować związek z tobą i na nowo cię pokochać, ale to nic nie dało - tłumaczę żałośnie.
- Nie daruję Markusowi tego. Tym razem posunął się za daleko. Mogłem przewidzieć, że to się tak skończy. W końcu nigdy nie byłaś mu obojętna - szokują mnie usłyszane słowa.
- O czym ty mówisz? - chcę poznać szczegóły.
- Naprawdę się nie domyśliłaś? Mnie też trochę to zajęło, ale któregoś razu poskładałem sobie wszystko w całość. Markus od kiedy tylko cię poznał, nie mógł oderwać od ciebie wzroku.

Jako pierwsza, zawróciłaś mu w głowie. Ale byłaś wtedy dla niego nieosiągalna. Związek ze mną był, wydawało się przeszkodą nie do pokonania. Nie mógł tego znieść, więc nieustannie cię prowokował i udawał, że nienawidzi. W ten sposób próbował sobie pewnie radzić z tą sytuacją. Aż w końcu znalazł sposób, aby zawalczyć o to, o czym od dawna marzył. Mogłem wcześniej zareagować, zamiast biernie się temu przypatrywać. Myślałem tylko, że nie ma u ciebie żadnych szans - słucham tego z niedowierzaniem. W życiu bym się tego nie spodziewała. Nie mieściło mi się to w głowie, że Markus mógł mnie kochać od tak dawna.




- Co teraz będzie? Pewnie mnie nienawidzisz i nie chcesz znać. W dodatku zniszczyłam twoją przyjaźń z nim. Do końca życia, sobie tego nie wybaczę - na powrót zaczynam płakać, gdy dochodzi do mnie, co ja najlepszego zrobiłam.
- Uspokój się. Wcale cię nie nienawidzę. Czuję się zraniony, ale to wszystko. Choćbym chciał to nie potrafię się na ciebie wściekać. Zbyt dobrze cię znam i wiem, że nie zrobiłaś tego dla zabawy. Dlatego nie mam do ciebie większego żalu, ani pretensji. Musiałaś mieć do tego ważny powód. Wyraźnie musiało ci czegoś brakować, skoro szukałaś tego gdzieś indziej. To także moja wina. Co do Markusa, jemu trudniej będzie mi wybaczyć, bo takich rzeczy się zwyczajnie nie robi przyjacielowi. Ale może za jakiś czas, kto wie. Poza tym, ja też nie jestem święty i za chwilę. To ty możesz nie chcieć mnie znać - wiem, że nadeszła w końcu chwila, w której poznam wyjaśnienie jego dziwnego zachowania w ostatnim czasie.
- Śmiało możesz mi o wszystkim powiedzieć. To co ja zrobiłam i tak jest pewnie, sto razy gorsze - zachęcam go, widząc jak trudno jest mu zacząć mówić.




- Clara, prawda jest taka, że od kilku miesięcy moje uczucie do ciebie stopniowo umierało. Robiłem wszystko, aby to powstrzymać. Nawet się oświadczyłem, ale to nic nie dało. Któregoś dnia, po prostu przestałem cię kochać w sposób jaki powinienem. Wmawiałem sam sobie, że to pewnie przez długość naszego związku, że wszystkie pary tak mają. W dodatku, wciąż świetnie się czujemy ze sobą, więc nawet jeśli moja miłość się ulotniła. To i tak będziemy ze sobą szczęśliwi. Za nic nie mogłem cię przecież zostawić, obiecałem w końcu ci na samym początku, że nigdy cię nie skrzywdzę i zawsze będziemy razem. Ale to było trudniejsze niż myślałem. Dlatego zwierzałem się ze wszystkiego Caroline. To ona była moim wsparciem i służyła radą. Radziła, jak mogę odzyskać swoją miłość do ciebie. Bardzo się starała nam pomóc, ale to nie dawało rezultatów. Sama zresztą wiesz. To z nią nieustannie pisałem i rozmawiałem w ostatnich dniach przed jej przyjazdem. Nie dawałem już rady. Oddalaliśmy się od siebie, a ja nie mogłem tego powstrzymać. Wydawałaś mi się nieszczęśliwa, myślałem że to przeze mnie. Tak naprawdę, to nie u swojej siostry, a właśnie u Caroline byłem tamtej nocy. Spędzałem z nią, coraz więcej czasu, aż stało się. To będzie straszne, co teraz powiem, ale zakochałem się w twojej siostrze. W dodatku z wzajemnością - w pierwszej chwili, nie dociera do mnie sens tych słów. Dopiero po jakimś czasie, uderzają z pełną mocą. Powodując uczucie zawodu i delikatnego ukłucia w sercu.
- Mieliście romans za moimi plecami? Tuż pod moim nosem. Okłamywaliście mnie, wykorzystując to, że ufałam wam bezgranicznie - wyrywam swoją dłoń z jego uścisku. Dopiero teraz orientując się, że trwaliśmy tak od dłuższej chwili.




- Przysięgam ci, że między nami do niczego poważnego nie doszło. Poza jednym pocałunkiem, który miał miejsce wtedy, gdy zaszła zmiana planów i pojechałem do niej bez ciebie. Uwierz mi, wcale nie chcieliśmy tego uczucia. Ono pojawiło się tak niespodziewanie. Nie mamy ze sobą żadnego romansu. Nie mogliśmy ci czegoś takiego zrobić. Zbyt wiele dla nas znaczysz. Dlatego cały czas się powstrzymywaliśmy, mimo że obydwoje wyznaliśmy sobie uczucia, już jakiś czas temu. Caroline jednak od razu zastrzegła, że jeśli będziesz miała coś przeciwko naszemu związkowi, gdy nareszcie wyznam ci prawdę. Poświęci naszą miłość dla dobra waszych relacji. Już ma wyrzuty sumienia, że w ogóle dopuściła do narodzin tej miłości. Ty jesteś dla niej najważniejsza. W końcu tak wiele dla niej zrobiłaś, praktycznie sama ją wychowywałaś, mimo że jest od ciebie tylko trzy lata młodsza. Zawsze wybierze ciebie. W pełni ją rozumiem - kolejne rewelacje tego dnia, pozbawiają mnie resztek sił. Zastanawiałam się, jakim cudem jeszcze nie zwariowałam. Najpierw wiadomość o ciąży, teraz o Karlu i Caroline. To dla mnie, stanowczo za wiele. Nie miałam jednak prawa, stawać na drodze ich szczęściu. Mieli prawo do niego, jak każdy. Nie zawsze możemy wygrać ze swoimi uczuciami. Sama coś o tym wiedziałam.
- Obiecuję, że nie będę stawała wam na drodze. Jeżeli zdecydujecie się na bycie razem. Przynajmniej będę miała pewność, że Caroline jest w dobrych rękach - posyłam w jego stronę, ledwie dostrzegalny uśmiech. Równocześnie kilka łez, spływa po mojej twarzy. Karl widząc je, bez zastanowienia przytula mnie do siebie.




Trwamy tak w tym uścisku, przytuleni do siebie. Pogrążeni we własnych myślach.
- Karl, co się z nami stało? Byliśmy przecież ze sobą tacy szczęśliwi. Byłam pewna, że jesteś tym jedynym. A wszystko potoczyło się zupełnie na odwrót. Nie mogę wprost w to uwierzyć - odzywam się po chwili, przerywając nasze milczenie.
- Widocznie tak musiało być. Nie byliśmy sobie pisani. Przestaliśmy dbać o naszą miłość, myśląc że nie wymaga już ona żadnych starań, ani pielęgnacji. Aż w końcu nieodwracalnie odeszła. Byliśmy dla siebie, zbyt idealni. Co wcale nie było w tym wypadku zaletą. Bezgranicznie sobie ufaliśmy, będąc pewnymi, że nic złego się nie stanie. Popatrz, my nawet kłócić się ze sobą nie potrafimy. Po tym, co sobie wyjawiliśmy. Tu powinna odbywać się awantura stulecia, tymczasem siedzimy przytuleni do siebie, jakby nic się nie stało. To ostatecznie dowodzi, że naszego uczucia od dawna już nie ma. Nie ma w nas, ani zazdrości, ani złości. Clara może głupio to zabrzmi, ale od dłuższego już czasu, jesteś dla mnie jak siostra - zaczynam się po prostu śmiać, słysząc te słowa.
- Więc obiecasz mi, że nadal będziesz obecny w moim życiu? Potrzebuję cię i nie chcę stracić. Nikt nie rozumie mnie, tak jak ty - patrzę na niego z wyczekiwaniem.

- Nie stracisz mnie. Pamiętaj, że zawsze możesz się do mnie zwrócić z każdym problemem. Albo gdy będziesz potrzebowała, chociażby pogadać. Przeżyliśmy ze sobą wspaniałe lata, których nigdy nie zapomnę i na zawsze już będziesz kimś wyjątkowym w moim życiu - zapewnia.
- Ja też nigdy ich nie zapomnę. Mam też nadzieję, że będziecie ze sobą szczęśliwi z Caroline. Pasujecie do siebie zdecydowanie lepiej niż my - naprawdę chciałam, żeby im się udało. Mieli na to duże szanse. W przeciwieństwie do mnie, ale tym martwić będę się później.





- Zatrzymam się przez jakiś czas u rodziców. Kiedy emocje trochę opadną i ochłoniemy, będziemy musieli rozwiązać kilka wspólnych spraw - Karl podchodzi do szafy i zaczyna pakować swoje rzeczy.
- Nie musisz tego robić. To ja mogę się wyprowadzić - proponuję.
- Nigdzie się stąd nie ruszasz. Musisz teraz dbać o siebie i przede wszystkim dużo odpoczywać. Jesteś w końcu w ciąży. Niech tylko Markus, spróbuje się odpowiednio tobą nie zająć. Wtedy mnie popamięta - wspomnienie o nim, pogarsza mój i tak fatalny nastrój. Byłam pewna, że źle przyjmie wiadomość o naszym dziecku.
- Mogę cię prosić, abyś nie przekreślał do końca waszej przyjaźni? Wiem, że to trudne dla ciebie. Ale skoro starasz się wybaczyć mnie, to może za jakiś czas uda ci się i jemu? - nie chciałam, aby przeze mnie ich relacje stały się nie do naprawienia. 
- Nie mogę ci tego obiecać. Ale postaram się. Muszę z nim najpierw, bardzo poważnie porozmawiać. Od tego będzie wiele zależeć. Wciąż nie mogę uwierzyć w waszą dwójkę razem. W ogóle nie mogę w to wszystko uwierzyć, co się wydarzyło. Mam wrażenie, że śnię i za chwilę się obudzę - chwilami sama miałam takie wrażenie.





Stres związany z przeżyciami tego dnia, całkowicie mnie pokonał i wykończył. Ulegając naleganiom Karla, położyłam się do łóżka i starałam się uspokoić, co wcale nie było łatwe. Gdybym wiedziała, że nasza rozmowa potoczy się właśnie w taki sposób. Już dawno, bym ją przeprowadziła. Uniknęłabym wtedy wiele stresu. Wiedziałam, że to wszystko, co się ostatnio działo, źle wpływa na dziecko. Ale nie mogłam już, nic na to poradzić.





- Będę się zbierał. Dzwoniłem do Caroline, powinna za chwilę tu być. Musicie ze sobą porozmawiać. Macie sobie obie, chyba wiele do powiedzenia. Poza tym, lepiej żebyś nie była teraz sama. Do zobaczenia, Clara - nachyla się nade mną i składa delikatny pocałunek na policzku. W jego spojrzeniu dostrzegam cień smutku i nostalgii. Ten krótki moment, to było ostatnie pożegnanie z naszym związkiem. Od tego momentu, zaczęliśmy budować naszą nową relację. Opierającą się wyłącznie na przyjaźni.
- Do zobaczenia - odpowiadam mu na pożegnanie. Po chwili słysząc odgłos zamykanych drzwi. Oznaczający również, zamknięcie pewnego etapu w moim życiu. Bałam się tego nowego, który nadchodził. Gdyż wcale nie zapowiadał się kolorowo. Nie miałam pojęcia, jak przekażę Markusowi tą szokującą dla niego wiadomość o moim aktualnym stanie.

__________________
Trochę tajemnic i zagadek, zostało rozwiązane. 
Tylko, co będzie dalej...? 
Ostrzegam jednak, że to wcale nie koniec dramatu. On dopiero niedługo nadejdzie... ;) 

6 komentarzy:

  1. Dlaczego Karl musi być taki idealny 😭😢 no przecież on nawet nie umiał porządnie się zezloscic, kiedy dowiedział się prawdy. W dodatku twierdził, że to on popełnił gorszy błąd...Serio? 😐 on tylko się zakochał, nie doszlo do niczego gorszego oprócz pocałunku (spodziewałam się gorącego romansu, ale Karl to jednak porządny chłopak). Clara go zdradziła XD to są dwie różne sytuacje. Muszę przyznać, że podobała mi się ich rozmowa. Mieli ciężkie tematy do poruszenia, A mimo tego rozmawiali że sb jak dorośli ludzie z klasą. Szacun 👊
    A wiec Clara jest w ciąży. Zapewne wiele rzeczy od teraz się zmieni. Szkoda tylko, że nie ufa do końca Markusowi i myśli, że chłopak ja zostawi gdy dowie się o dziecku. Już wymyśliła sobie jak to sama je wychowa, a to przecież nie koniecznie musi tak być. Kurczę no narobilo się jej teraz problemów, a przecież nie powinna się stresować.
    Markus był słodki podczas ich wykaz. Zachowywał się jak chłopak z prawdziwego zdarzenia. Wyznał swoje prawdziwe uczucia, które jak się okazało pojawiły się dużo, dużo wcześniej.
    Co będzie dalej? Hmm myślę, że zgotujesz nam jeszcze nie jeden moment, w którym wstrzymam oddech 😉 życzę weny i pozdrawiam nie koniecznie ciepło bo na zewnątrz już jest wystarczająco hahaha
    N

    OdpowiedzUsuń
  2. Najpierw może ich wyjazd. Taki cudowny, wymarzony- po prostu sielanka. I wyznanie uczuć przez Markusa.On jest kochany( tak wiem powtarzam to w każdym rozdziale ;))
    I jednak ciąża, Clara musiała być załamana. Mam nadzieję ,że Markus okaże się odpowiedzialny i stanie na wysokości zadania. Nie zostawi jej samej teraz kiedy ona najbardziej go potrzebuje. Karl , no cóż ja mogę o nim powiedzieć. Chyba tylko to co Natola powyżej. On jest tak idealny ,że aż boli. Pocałunek? Jeden jedyny? A my go tu wszystkie podejrzewałyśmy o najgorsze :D A chłopak "tylko" zakochał w innej i nie wiedział jak to wyznać Clarze. Jejku ile wcześniejsza szczera rozmowa zaoszczędziłaby wszystkim stresów.Ich rozmowa idealna , bez zbędnych kłótni i złości. Tak zwyczajnie wszystko sobie wyjaśnili.Jestem ciekawa jak potoczy się ponowne spotkanie Karla i Markusa. Jak teraz między nimi będzie. Mam nadzieję ,że Karl szybko wybaczy przyjacielowi.
    I co Ty nam tu piszesz?Jakie kolejne dramaty? A już jest tak pięknie.Mam nadzieję ,że Markus nam nic nie nawywija. Pozdrawiam i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz mi głupio, że ostatnio tak źle mówiłam o Karlu. Okazał się być naprawdę kochany i zachował się bardzo dobrze. A do tego wcale nie miał jakiegoś burzliwego romansu - jeden pocałunek to nic aż tak wielkiego. Zapunktował u mnie tym, że pomimo ich rozstania zaproponował jej pomoc i powiedział, że zawsze może na niego liczyć. Zaimponowałeś mi, Karl.
    Miałam rację! Od samego początku podejrzewałam Karla i Caroline. Jak się okazało - miałam rację. Jej!
    A teraz od początku...
    Wyjazd był niezwykle romantyczny. Nie potrzeba nic wielkiego. Drogie hotele, restauracje, wizyty w spa nie są potrzebne. Taki mały, skromny domek, spacery, śniadanie do łóżka... Tyle wystarczy do pełni szczęścia. Po prostu bajkowo😊
    No i jednak ciąża. Tak jak przewidywałam (Czyli znowu miałam rację!) Clara się załamała i to dobrze, że znalazł ją akurat (były już) narzeczony. Odpowiednio się nią zaopiekował i mam nadzieję, że dziewczyna poradzi sobie z takim wyzwaniem.
    Może jestem złym człowiekiem, ale gdyby tak poroniła... Chociaż jak na to popatrzeć, to ostatnio Clara przeżywa dużo strwsu, więc... Nie zapewnia najlepszych warunków dziecku rozwijającym się w niej.
    Czeka nas niedługo jeszcze rozmowa Karla i Markusa. Nie mam pojęcia jak się potoczy, dlatego spokojnie zaczekam, aż dojdzie to skutku.
    Dramat dopiero się zacznie? O, niee... A już jest tak dobrze. Orswds wyszła na jaw, wyjaśnili sobie wszystko, pozostają w dobrych stosunkach. Brakuje jeszcze tylko Markusa. Boję się jego reakcji na ciążę i obawiam się ich dalszej przyszłości.
    Nie mogę się doczekać, aż dowiem się jak to rozegrasz. Przesyłam wenę i czekam na następny rozdział! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem! Dotarłam! Mam małe zaległości (ugh te życiowe obowiązki) ale ... ile tu się podziało w ciągu dwóch rozdziałów! Aż nie wiem od czego zacząć :D
    Ok ... może o najważniejszej rzeczy czyli ciąży. No nie powiem, ale byłam zaskoczona. Jakoś w ogóle nie brałam tego pod uwagę :) I cóż, rozumiem obawy Clary, ale najpierw powinna porozmawiać z Markusem. Bo ok, teoretycznie nie chce mieć w tym momencie dzieci, ale doskonale wie skąd się biorą, więc sam podejmował ryzyko :P Po za tym, on to powiedział nie wiedząc że jego własne już zaczyna się rozwijać ... na prawdę trudno mi uwierzyć, aby nie mógł go/ją pokochać. Może z początku będzie przerażony, ale jestem pewna że ich nie zostawi ... Markus nie zawiedź mnie!
    Rozstanie Clary i Karla ... kurcze, rzeczywiście ten gościu jest idealny haha xD To była bardzo smutna scena, ale ... taka piękna! Na prawdę. Bardzo dojrzała rozmowa o swoich uczuciach. Szkoda że jedna na milion ...
    Mimo wszystkich "dowodów" ja nadal nie byłam pewna romansu Karla z Caroline. COŚ mi nie pasowało i w 80% miałam rację. Podziwiam ich że wytrzymali tą całą sytuację! Obydwoje wydawali mi się zbyt dobrzy na takie rzeczy ... zasługują na szczęście i na to, aby być razem. Dobrze że Clara powiedziała że nie ma nic przeciwko ich związkowi. Na prawdę plus dla niej, bo nie każda czułaby się komfortowo w takiej sytuacji, mimo że zachowała się gorzej.
    W tym wszystkim najbardziej ciekawi mnie rozmowa Karla i Markusa. Czy to koniec ich przyjaźni?
    W ogóle to naszła mnie taka nostalgia ... jaki ten świat byłby lepszy gdyby związki gdzie kończy się miłość miały taki "dobry" koniec. Bez kłótni, awantur, nie daj Boże gorszych rzeczy ... po prostu poważna rozmowa dwóch dorosłych ludzi. Szkoda że jest to raczej nierealne.
    Czekam z niecierpliwością na rozmowę Clary i Markusa :)

    <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju, ten rozdział jest przecudowny, naprawdę. Jest uroczy, piękny i taki dobry, pozytywny. Naprawdę przez chwilę bałam się, że będzie gorzej, że Karl się wścieknie. Ale on tego nie zrobił, bo jest idealny, wspaniały i ogólnie znów go uwielbiam. Zresztą, co ja mówię, zawsze go lubiłam! I nie miał romansu z Caroline, co jeszcze bardziej mnie cieszy. W końcu nie muszę mu odbierać tytułu mojego ulubionego bohatera.
    Co do Clary, to powiem szczerze, że do samego końca wahałam się, czy na pewno jest w ciąży. W końcu to mogła być tylko zmyłka. Ale naprawdę spodziewa się dziecka. To będzie dla niej bardzo trudne, jednak musi pamiętać, że nie jest sama. Ma Karla, siostrę, może nawet Andreasa którzy w razie czego zawsze pomogą. No i nigdy nie wiadomo, czy Markus też się nie dołączy. W końcu jest ojcem, a coś czuję, może zareagować na tę wiadomość całkiem pozytywnie. Oczywiście pod warunkiem, że nie ubzdura sobie, że ojcem jest Karl. Wtedy wyjdzie na skończonego idiotę i głupka.
    Rozmowa Clary i Karla była wspaniała. Dobrze, że wszystko sobie spokojnie wyjaśnili. Teraz mogą na nowo układać sobie życie, jednocześnie cały czas się przyjaźniąc. To bardzo ważne, bo zaufany przyjaciel to prawdziwy skarb.
    Już nie mogę się doczekać rozmowy Clary z Markusem.To będzie bardzo, ale to bardzo ciekawe.
    Ode mnie to tyle.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń